Skocz do zawartości

Chorwacja


Rekomendowane odpowiedzi

Wrocilem. Baska Voda to napiekniejsze miejsce, w jakim bylem. Widoki przez cala Chorwacje to MASAKRA. Szczegolnie zjazd z autostrady do Baskiej i podroz przez gory to niezapomniane przezycie. Naprawde warto wybrac sie samochodem i podziwiac. Tym bardziej, ze przez prawie cala trase jedzie sie autostradami i wczoraj 1200km machnelismy w 13h z czego godzina to postoje i korki przy bramkach w Chorwacji, a kolejna to podroz po wsiach w Polsce. Przypadkowo wyladowalem na Put kapelice, bo wlascicielka apartamentu wpadla nam do samochodu i akurat apartament nam przypasowal. Zjedlismy sniadanie i od razu na plaze. Na poczatku troche zmieszanie spowodowane kamieniami, ale teraz kazdy ma dosc piaszczystych plazy. No i tu ponownie wkraczaja widoki - plaza jest otoczona gorami i to jest prawdziwy orgazm dla oczu. Na plazy bonusowo dziewczyny nie boja sie pokazywac cycki. Jesc chodzilismy glownie do restauracji Matrioshka. Polecam sprobowac piers z kurczaka w sosie serowo-paprykowym (55kn), albo pizze margaritte (35kn). Nie zakosztowanie Cockty - chorwackiej coli - to grzech. Wzialem do domu 10 litrow. Na zakupy chodzilismy do Konzum, a po pieczywo do piekarni przy samiej plazy. Nie spotkalem tylko lodzi z owocami, ale moze to przez to, ze na plaze schodzilem jednym z glowniejszych zejsc. Polakow bylo w ch.uj (powaznie nie spodziewalem sie, ze az tylu ich bedzie), ale w wiekszosci polacy > wegrzy/ rosjanie. Na minus z calego wyjazdu to jedzenie na austriackiej stacji przed Mariborem posrod chmury much i kebab w Baskiej (przy San Martin). Za rok planujemy wrocic do baskiej.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Nie pamietam numeru, ale troche bardziej w gore z 3 domy za tym miejscem z jadalnia na tarasie. Jak szlismy z arbuzami to nie powiem nie maly hardkor :D Jechalismy trasa jaka juz wczesniej pisalem i placilismy tylko w chorwacji. Caly czas autostradami. W austrii za wiedniem (jak jedziesz do baskiej) natkniesz sie na remonty i jeden pas jest wylaczony z ruchu

 

Ja wzialem troche winka, rakiji i cockte

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...
Okej obiecalem opisac tegoroczny wypad do Chorwacji, wiec w koncu sie zmobilizowalem i  usiadlem do laptopa :) Waldus teraz gdzies podbija dalmacje, wiec na dniach pewnie on tez 

 

podzieli sie z Wami wrażeniami.

Wyjechaliśmy z Zielonej Góry o 17, a właściwie o 18 bo jeszcze musiałem zatankować samochód i pojechać do rodziców żeby się pożegnać. W tym roku jechaliśmy trasą darmową (nie licząc 

winiet), więc w Austrii nie bylo jakis mega widoków. Oczywiście najgorszy odcinek drogi to obszar przy granicy polsko-czeskiej. Winiety kosztowały tyle samo co rok temu, kupionej jak zwykle na stacjach benzynowych (przy granicy czechy-austria doliczaja 1 euro do zakupu winiety za pomoca karty platniczej).

        Mijała noc, moja dziewczyna spała smacznie, a ja przy rytmach pierwszych albumów jechałem w kierunku Zagrzebia. Oczywiście zaczęło padać, a główna autostrada krajowa w Czechach,która składa się z płyt betonowych, szybko napełniła się wodą. Tak,więc karny ku.tas dla pepiczków, za to, że pobierając winiety nie potrafia doprowadzić do porządku tak ważnej drogi. Nad ranem dojechałem do Słowenii, jechałem oczywiśćie darmową drogą,tak żeby nie bulić winiety. Tak, więc jechałem przez PTUJ. Kawałek przed granicą słoweńsko-chorwacką, zrobił się korek. No tak:

 

W TYM MIEJSCU CHCIAŁBYM ODRADZIĆ PODRÓŻ DO CHORWACJI W SOBOTĘ, PONIEWAŻ NASTĘPUJE WTEDY 

 

ZMIANA TURNUSÓW I JEST MASAKRYCZNIE DUŻY TŁOK NA DROGACH

 

na szczęście po 30minutach,ktoś wpadł na pomysł,żeby na granicy odblokować dodatkowe bramki dla obywateli Komuny Europejskiej. Szast prast i znalazłem się w Chorwacji, jednak wcale się nie cieszyłem bo było MEGA zimno. Za oknem 13 stopni oraz takie szarobure widoki 

 

2zs62a9.jpg

 

 

Zaraz za pierwsza płatną bramką zrobił się korek... 

 

ejewkm.jpg

 

 

....i ciągnął się kilometrami. Przed jedną z bramek w kierunku Słowenii naliczyłem 5 kilometrowy korek. W końcu się wkurzyłem i zjechałem z auostrady i pojechałem przez góry i wiochy. Pogoda niestety dalej nie rokowała i po tym jak obudziła się Paulina zacząłem narzekać, że chyba się potnę. 300 kilometrów do celu, a tutaj zimniej niż w Polsce :confused: Na dodatek pojawił się nowy wróg na drogach czyli KAMPERZY. Podobnie jak konsolowi odpowiednicy, to strasznie wku,rwiajacy ludzi. Tłuką się tymi domami na kołach po górskich serpentynach z prędkością 40km/h. Oczywiście jadą konwojem po 10 sztuk,jeden przy drugim,a wyprzedzenie ich jest niemożliwe. Przegieli pałę, gdy po godzinie żmudnego wyprzedzania jednego po drugim, nagle przypiliło mnie do krzaka, a jak na złość nie było żadnej stacji, więc zatrzymałem się przy krzaku. Mijające kampery trąbiły radośnie, że znowu będę za nimi  :confused: Oczywiście nikt nie chciał mnie wpuścić na drogę,więc zaje.biście wymusiłem pierwszeństwo. W lusterku widziałem dziki taniec jakiś poduszek i sprzętu agd w kamperze 

austriaka.

 

Gadu gadu, a temperatura dalej na poziomie 15 stopni :confused:Dziewczyna mnie pocieszała,a ja dalej jechałem do celu. Z planowanych 15 godzin podrózy mijała właśnie 19-ta xD Ostanie 200kilometrów postanowiłem pojechać znowu płatną drogą i dzięki bogu okazało się,że można spokojnie bujać samochód ile fabryka dała. Kto nigdy nie jechał na Riwierę Makarską może się zdziwić. Cała podróż przez Chorwacje to góry,góry,góry 

i....GONG mijasz ostatni pagórek i nagle klimat zmienia się o 100%. Z 15 stopni zrobiło się 

ponad 30. Serce zaczęło mi walić, odetchnąłem z ulgą. Czas na wakacje! <spoczko>

 

s66152.jpg

 

Znowu to napiszę, ale oglądając miejscowośći po drodze, oraz zdjęcia znajomych z ich wypadów do Chorwacji to Baska Voda jest naprawdę śliczna. Szkoda tracić czas i pieniądze na pobyt w bliższych rejonach. Lepiej dojechać kawałek do Baskiej ;) Właściciele apartamentu poznali nas od razu, na dzień dobry standardowo po dwa kielonki pysznego alkoholu oraz pełna karafka domowego winka.

 

Tutaj mozna obejrzec nasze mieszkanko

http://apartamenty-baskavoda.pl nasz apartament to studio dwuosobowe A6. Polecam!Wlasciciele rozumieja b.dobrze polski :)

 

Czas na tachanie bagaży z samochodu do mieszkanka, cała podróż trwałą 21 godzin, masakra! Wieczorem wyszlismy na miasto i znowu czuliśmy się jak w raju. Kawiarenki, port, plaża - wszystkie wspomnienia z zeszłego roku wróciły. A na drugi dzień, wbiliśmy na plażę przy klubie OSEKA, gdzie parking jest 15metrów od morza.

 

Nasza plaża, jak widać nie ma tłoku:

2chxq4k.jpg

 

 

woda ciepła, czysta i słona :

sp7q7s.jpg

 

Moja druga połówka łapie pierwsze promienie jak żaba na liściu

2r7nfyd.jpg

 

A tutaj wspomniany bar OSEKA

rr3u6u.jpg

 

Ceny(około):

Piwo Ozujsko 0.5l - 9zl

Sex on the beach - 24zł

Cockta 0,3 - 9zł

 

Tak więc miejsce do plażowania super, zdala od zgiełku, bez dzieciarni, z fajnym barem i widokami. Oczywiście miejsce otwarte na opalanie topless,a obok znajduje sie plaża nudystów  :) <rozbiegane oczy>

 

 

cd... dzisiaj ;) bede edytowal tego posta. 

Edytowane przez Pajda
  • Plusik 5
Odnośnik do komentarza

Niestety musi byc drugi post bo wywala mi alert, o tym, ze uzyto zbyt duzej ilosci grafiki.

 

Codziennie o około 18 tej wzdłuż plaży wracał statek BIBA, ludzie na nim fajnie się bawią, ale o samym rejsie napiszę później.
1t0cuq.jpg
 
Trochę zdjęć z Baśkiej:
Port(wieczorem wzdluz niego rozkladaja sie stragany, oraz oglaszaja sie ekipy od sportow ekstremalnych, badz innych atrakcji)mozna wynajac sobie motorowke,ale cen nie znam:
mi17aw.jpg
 
8wb9qr.jpg
 
 
 
Tutaj przebrany juz asortyment lodzi z owocami, przyplywa codziennie z 2-3razy. Owoce są MASAKRYCZNIE PYSZNE,niestety w polskich marketach tak nie smakują :( Ceny to około 2-2,5 złotych za dużą brzoskwinię, około 12-15złotych za ćwiartkę arbuza, ale ta ćwiartka starczy na spoooro
e85ufm.jpg
10s9k05.jpg
 
Widać jakiej wielkośći są tam arbuzy :) W minimarkecie Konzum i Lidlu 1kg arbuza kosztuje około 1,90 PLN.
 
1fffxy.jpg
 
 
Wzdłuż plaży jest masakryczna ilość knajpek,barów, ceny są normalne. Nocą natomiast miasto dalej żyje i w knajpach są albo imprezy albo na zywo graja muzycy. Obok nas facet na gitarze gral mega hiciory. TYlko jak sie chcialem oswiadczyc mojej dziewczyny to na.(pipi)ial jakies  BAJLA BAJLA BAJLA 
Skałki do skoków
1531l5c.jpg
Jeśli ktoś nie lubi ludzi na plaży to można zająć takie pozycje, albo nawet prtywatną mini jaskinię. Dobra miejscówka na harce :3
 
wlaw6q.jpg
 
 
 
JEDZENIE
 
Może coś wspomnę o jedzeniu. Generalnie jeśli ktoś nie lubi owoców morza i kuchni włoskiej to raczej niech weźmie ze sobą Tyrolską albo Sopocką :) Jedzenie ogólnie jest pyszne, jednak są knajpki z podłym jedzeniem, które trzeba unikać. Tak jak pisałem rok temu, najczęściej na obiado-kolacje jedliśmy pizze w restaruacji 4 gwiazdkowego hotelu Milenij. 2 pizze z kola i piwem to koszt okołu 40zł. Smak pizzy to poezja, dzisiaj jadłem pizze w Zielonej Górze i chyba zaraz się porzygam. TAM pizza to ciasto i doskonały ser, bez dodatków to miód w gębie, U NAS pizza to namoknięta buła z nawalonym kilogramem zwiędnietych warzyw, seropodobnym dziadostwem i sosem od kebaba :confused:
 
Wspomniana pizza
2mxqy5w.jpg
 
 
 
 
Natomiast jeśli chce ktoś zasmakować pysznej rybki to polecam restauracje King. Właściciel wita nas na wejściu,obsługa, jakość jedzenia na królewskim poziomie. Ceny trochę wysokie. Mają strone na necie więc można zerknąć.
 
 
Zjedliśmy też w restaruacji przy głownym zejściu, obok kościoła.Jedzenie średnie, a za to co na zdjęciu poniżej zapłaciłem 100zł :confused:<olaboga> NIE POLECAM
2dkldnp.jpg
 
Jedzenie typu kebab kosztuje tyle co w Polsce. Można też często kupić pojedyńcze kawalki pizzy po kilka złotych, jednak polecam tę restaurację Milenij
 
Obowiązkowo do wszystkiego braliśmy Cocktę, do domu zabrałem 8 litrów mimo,że nie piję takich gazowanych napojów. Fajny smak.
n4gm54.jpg
 
 
ATRAKCJE:
 
W tym roku z takich platnych atrakcji znowu skorzystalismy z parasailngu. Wzielismy opcje superfly czyli około 200metrów nad powierzchnią wody. Mozna wziąć jeszcze niższą i tańszą opcję,ale nie polecam bo to doslownie szuramy nogami po wodzie. 
w20gsi.jpg
dftv5s.jpg
2110yfl.jpg
r2t5x3.jpg
2u5uudy.jpg
 
Cena to około 170zł za dwie osoby i lot trwa z 10minut. Mam jeszcze film z lotu, ale gadamy takie suchary,ze ewentualnie moge na priv podeslac link.
 
Skusilismy się jeszcze na super ufo za 100-120zl. Fajna sprawa, czasami tak nas wybijało na falach, ze lądowałem na własnej głowie :) Warunkiem są 4 osoby, bo z dwoma osobami nie chcą dziady wypłynąć
 
346xrlx.jpg
 
Jutro czesc 3 z 3. Bedzie relacja z rejsu Bibą, wypad na marmurową wyspę Bol oraz inne przygody Łukasza na wyjeździe!
Edytowane przez Pajda
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

ja tydzień temu wróciłem z 8 dniowej eskapady do Chorwacji. Jechaliśmy na dwa wynajęte busy w 14 osób. Coś pięknego - mieszkaliśmy na wyspie Ciovo kilometr od Trogiru, zahaczyło się o Primosten, Split i Krka oraz odbyło się fantastyczny całodniowy rejs statkiem po wyspach z piciem rakiji w ilościach hurtowych.

 

Cudowny kraj, ludzie, trochę ceny drogie ale dzięki busom całość jedzenia wzięliśmy z Polski - na miejscu ograniczaliśmy się do kupowania pieczywa oraz jedzenia pizzy na mieście przy wycieczkach. A tak to dziennie lody za 7kun za kugle, karlovacko z marketu to ok 6-7kun, a na ząb jako szybki fastfood kawałki pizzy, burki z mięsem lub smallfishe :)

Odnośnik do komentarza
  • 5 tygodni później...

JEDŹ NA KEMPING 

Odcinek pt. Chorwacja

 

5v8d.jpg

 

 

Na zewnątrz syf i malaria - ciągle pada i wieje w tym kraju na środku Europy, więc jakoś tak mnie wzięło na przeglądanie i drukowanie zdjęć z wakacji. Przy okazji postanowiłem się wywiązać z obietnicy i wrzucam również kilka fot z mojego wypadu do Chorwacji w tym oraz zeszłym roku. 

 

Moja krótka jednak relacja będzie mieć inny charakter - chciałbym Was wszystkich zachęcić do przucenia hoteli czy kwater na rzecz kempingu, czyli jeżdżenia z namiotem. Kamperowaniem (czyli jeżdżeniem na kempingi z namiotem, przyczepą lub kamperem) zaraziłem się blisko 10 lat temu podczas mojej pierwszej namiotowej wycieczki po Włoszech. Wyjechaliśmy wtedy z żoną (wtedy "konkubiną") na wakacje do Włoch. Jechaliśmy kochaną i nieodżałowaną Hondą Civic. Wrzuciliśmy przy okazji namiot, karimaty i jeden (!) nóż aby móc potem jeszcze parę dni pojeździć po Włoskich kempingach. Dziś, jeżdżę z dwójką dzieci (mały miał 9 miesięcy jak pierwszy raz spał w namiocie), lodówką, kuchenką, meblami, wielkim namiotem....

 

Kemping to przede wszystkim pełna wolność - od wielu lat nie rezerwują praktycznie nigdy miejscówki, a jeżeli nawet to na góra 2 dni (potem podejmuję decyzję, czy zostaniemy dłużej). Pakujesz sobie auto jak chcesz i co chcesz, jedziesz gdzie chcesz, kiedy chcesz... Na miejscu robisz sobie wycieczki gdzie chcesz, z kim chcesz, kiedy chcesz. Jeżeli nagle psuje się pogoda lub prognoza jest nie taka jakbym chciał) pakujemy się w ciągu max 3 godzin i jedziemy dalej na południe w poszukiwaniu słońca. Nie trzyma nas nic i nigdy do końca nie wiemy gdzie i na ile wylądujemy. Tak również było w tym roku, z całą rodziną (dzieci mają obecnie 5 i 2 lata) zaplanowaliśmy tylko 3 dni, z 21 dostępnych.

 

84uj.jpg

 

W tym roku chcieliśmy zaliczyć coś nowego, więc padło na wyspę Hvar. W kierowaniu się gdzie spać mamy dwie zasady: w miarę czysto musi być i bezpośrednio przy morzu. To kolejna zasada kempingu - nie ma chodzenia na plażę, zbierania się na plażę czy noszenia czegoś na plażę. Na kempingu mieszkasz na plaży. Śpisz na plaży, gotujesz na plaży. W tym roku wyjątkowo pojechaliśmy na kemping położony na pięknym klifem, z niesamowitą, kameralną plażą (zdjęcie powyżej). Kempingi w Europie to naprawdę dopasione obiekty. Full wypad łazienki, bary z zimnym piwem na plaży, domowe wino w lodówce gotowe do sprzedaży (12 zł za 1,5 litra), internet bezprzewodowy w namiocie....

 

Samochodem do Chorwacji jedzie się szybko, na Hvar dojechaliśmy w dwa dni. Na początek nocowaliśmy na wyspie Pag, potem dojechaliśmy dalej kontynentem na prom i promem na wyspę Hvar. Na Pagu byliśmy na kempingu Simuni (http://www.camping-simuni.hr/) - bardzo duży camp, kilka hektarów, piękna piaszczysta (!) plaża, beach bar z zimnym piwem w kuflach. Bosko. Trasę można oczywiście to zrobić na raz (około 15 godzin jazdy), jednak z dziećmi to jest niemożliwe. Ha Hvarze zatrzymaliśmy się na campingu Lili (http://kamplili.hr/Home.aspx). Świetny, malowniczy kemping położony w lesie (a to ważne bo daje cień :D). Życie na takim kenpingu toczy się swoim własnym tempem - przede wszystkim nic się nie robi cały dzień, pije się zimne wino, plażuje i śpi. Ja polecam również spakowanie sobie do samochodu hamaka, bo spanie na poobiednim kacu w hamaku, w cieniu słysząc szumiące morze...ahhhh rewelacja

 

uakq.jpg

 

Na kempingach się gotuje, ale to nie obowiązek. Większość campingów ma również restauracje oraz można jechać do miasta, jednak uwierzcie mi - gotowanie sobie jajecznicy, rano na kempingu z widokiem na morze, popijając sobie herbatkę i wiedząc że nic nie trzeba robić cały dzień. Pierwsza kąpiel w morzu jest koło 07 rano jak wstaną dzieci - wybiegają z namiotu i od razu na plażę. 

 

qryn.jpg

 

a to widok z mojego namiotu:

 

gh4m.jpg

 

domowe wińsko robione przez właściciela kampu LILI na Hvarze:

 

wmql.jpg

 

Po blisko dwóch tygodniach pojechaliśmy jeszcze na tydzień w trzecie miejsce (tak tak, w ciągu jednego roku jesteśmy już w trzecim miejscu. Dlaczego? Bo tak nam się podoba, nic Cię nie ogranicza, a pomysłów można szukać w necie leżąc na leżaku wieczorem z winem w ręce) do niewielkiej miejscowości Primosten, około 60km na północ od Trogiru. Camping nazywa się Adriatiq (http://www.autocamp-adriatiq.com/en) i posiada chyba najlepiej zadbane łazienki ever. Na wyposażeniu są nawet wilgotne ściereczki do odkażania deski a prysznice są myte 3 razy dziennie. Za WiFi trzeba dopłacić, ten jest najdroższy, ale posiada piękną kamienistą plażę:

 

spzq.jpg

 

A to moje obozowisko nad taką plażą:

 

a7qg.jpg

 

fdx3.jpg

 

76wy.jpg

 

Tutaj już nam się lekko zepsuła pogoda. Pamiętajmy jednak, że zepsuta pogoda w Chorwacji to dwie godzinne burze w dzień. Namiot to wszystko spokojnie wytrzymuje a potem wychodzisz na zewnątrz i odpoczywasz. Właśnie - podczas wakacji na kempingu jesteś stale "na zewnątrz". Nigdy nie mieszkasz w domu, w budynku (jak pozostałe 11 miesięcy w roku), jesteś na polu od 07 rano do 01 w nocy. Czytasz sobie książkę siedząc na leżaku przy niewielkiej lampce a nad sobą masz pełne niebo nad plażą i morzem. Możesz przez tydzień nie założyć na siebie nic poza kąpielówkami i klapkami. Kempingi typu Simuni na Pagu mają nawet własną piekarnię, a na camp LILI codziennie rano przyjeżdża Pan z piekarni z jeszcze ciepłymi bułkami i chlebem a drugi ze świeżymi warzywami. 

 

Zachęcam wszystkich - porzućcie kwatery i śpijcie na plaży, odpoczywajcie, na kempingu czas zwalnia, a rytm dyktuje tutaj jedynie słońce. (i wrzeszczące o jedzenie dzieci).

 

Finanse - w tym roku zapłaciłem za 3 tygodnie wakacji dla mnie, żony i dwójki dzieci 7300zł brutto (4 osoby, z benzyną, autostradami, kempingami, jedzeniem, itp). W zeszłym roku wydałem 8500zł (również 3 tygodnie, z tym że młody miał dopiero 8 miesięcy więc nie trzeba go liczyć jako pełnej osoby).

 

na koniec pyszne, świeże ryby z niewielkie tawerny na wyspie Hvar, mniam

 

e9yk.jpg

  • Plusik 8
Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...