Skocz do zawartości

Metallica


Obsolete

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 515
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Co jest nie tak z St. Anger?

 

Hmm... chu'jowe ponad ludzkie pojęcie piosenki, debilne nu-metalowe wstawki, niewiarygodnie irytujące napier'dalanie Ulricha w aluminiową puszkę, w dodatku nie do rytmu?

 

 

To nagranie genialnie oddaje wszystkie specyfiki tej płyty.

 

Ogórek, cztery sprawy...

 

1. Co to za (pipi)owe pojęcie piosenki ? Jakie jest prawidłowe ?

 

2. Co to są te debilne nu-metalowe wstawki ?

 

3. Napierdalanie w aluminiową puszkę ? Słyszałeś o czymś takim jak rim shot ?

 

4. Kup sobie metronom...

Odnośnik do komentarza

Obawiam się, że grałem na perkusji nieco dłużej niż ty i jednak wiem, co to jest rimshot, a co to jest niewyobrażalnie chu'jowe brzmienie bębnów. Uprzedzając pytania - tak, wiem, że Lars specjalnie to tak wymyślił i nawet się tym chwalił. Jak ostatnio czytałem wywiad, to on do dzisiaj uważa, że to był dobry pomysł. No to fajnie, że tak uważa. Pomysł był chu'jowy. Serio, te sprężyny po coś są jednak montowane na werblach. Wiesz po co? Nie, Lars, nie po to, żeby werbel brzmiał mniej agresywnie. Są tam po to, żeby werbel nie brzmiał niewyobrażalnie chu'jowo.

 

Co to są debilne numetalowe wstawki? Posłuchaj sobie płyty "St. Anger", to są takie debilne wstawki charakterystyczne dla muzyki numetal, które pojawiają się w prawie każdej piosence na tym albumie, a w niektórych zajmują większą część utworu.

 

No nie wiem co jeszcze powiedzieć. Mogę powiedzieć milion złych rzeczy o tym albumie, ale po co. Nie będę się kłócił. Jeśli ktoś jest w stanie słuchać "St. Anger", to jego sprawa. Ja nie jestem. To koszmarnie zła płyta. Słyszałem niejedną koszmarną płytę, ale bardzo rzadko zespół, który lubię, nagrywał coś aż tak złego. W zasadzie to nie przypominam sobie niczego podobnego. "St. Anger" to w moim życiu ewenement.

Odnośnik do komentarza

No, teraz przynajmniej wiem, że masz jakiekolwiek pojęcie o muzyce (hej, Pelipe). Ja nie mówię, że ta płyta jest dobra. Ma po prostu swoje momenty jak dla mnie. Najgorsze jest to, że sam zespół zdaje się wypierać tego tworu, nie grając nic na koncertach. Nawet jak grali St. Anger, to brzmiało to maksymalnie ch.ujowo. Nie mówiąc już o całej otoczce "było srogo, piliśmy, ruchaliśmy, ćpaliśmy, w końcu zaczęliśmy jeździć sobie po rodzinach i napieprzać parówkami, ale spoko, Hetfild poszedł na zajęcia grupowe, wszyscy sprzedaliśmy sobie po liściu i oto jest - album z naszymi skompresowanymi brudami ". Filmu "Some Kind of Monster" nawet nie próbowałem oglądać...

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...