Skocz do zawartości

Quantum of solace


Gość andertejker

Rekomendowane odpowiedzi

Na samym początku muszę napisać, że nie zaliczam się do wielkich fanów Bonda pomimo, że oglądałem każdą część. Dlatego nie będę pisał po raz kolejny, że mało w tym filmie Bonda w Bondzie. Mi osobiście to nie przeszkadza. Poszedłem obejrzeć dobre kino akcji i je dostałem, więc jestem zadowolony. Może i QoS nie ma tak dobrego wątku fabularnego jak Casino Royale, ale ogólnie "historyjka" nie była zła. Wiadomo, że Bond zawsze był pewnego rodzaju bajką, więc płytki wątek fabularny mi bardzo nie przeszkadza. Jednak, żeby za bardzo się nie rozpłynąć to napiszę trochę o mankamentach:

- ździebko zbyt dynamiczny montaż( czasami ciężko się połapać co się dzieje),

- praktyczny brak scen łóżkowych i olanie tego aspektu, który był pewnego rodzaju wizytówką Bonda,

- cieciowaty badass( wygląda jak niedorozwinięty).

 

Podsumowując, nowy Bond IMO to dobry film, idealne patrzadło akcji na nudny wieczór: 7+/10.

Ps. A wszyscy którzy twierdzą, że Kurylenko nie jest ładna bluźnią :P

Odnośnik do komentarza
  • Odpowiedzi 74
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

No i po seansie. Wrażenia takie jak u większości - nieźle, ale daleko do bardzo dobrego Casino Royale. Po pierwsze, brak tu tego wyrafinowania i klasy z pierszego Bonda po liftingu. QoS to po prostu nieźle nakręcona rąbanka. Motywacje bohaterów na poziomie filmów z Van Damem, ma być szybko i bez zbędnych rozkminek. Trochę szkoda, bo pomysł z organizacją próbując zapanować nad surowcami naturalnymi miał potencjał i można było to rozwinąć jakoś ciekawiej niż

chowanie wody przed mieszkańcami Boliwii

o_O

 

Motyw zemsty Bonda dobry do biegania i napier/dalania wszystkich jak leci jak każdy inny. Gdyby nie

uchlewanie się do zdjęcia Vesper

i żenujące teksty co jakiś czas w stylu

"ona cię kochała, "poświeciła się dla ciebie"

och, ach to można by zapomnieć, po co właściwie 007 kursuje po tych wszystkich miejscówkach. Motyw zemsty Kirulenko to już po prostu żenuła. Trauma z dzieciństwa, terapeutyczne wypłakanie się w rękaw superagenta w jaskini i krwawa zemsta na bardzobardzozłym generale nadużywającym taniego suplementu viagry - wstrząsające. Eva Green w Casino Royale, mimo że oszpecona od czasu do czasu fatalnym makijażem, była niezaprzeczalnie dużym plusem CR. Dialog w pociągu między Bondem a Vesper to była jedna z lepszych scen w filmie . Zresztą Kurylenko to jest osobny temat. Dziewczyna powinna zostać na wybiegu, bo choć ciało ma boskie, to aktorsko jest na poziomie maćka z klanu i po prostu wkur/wia. Uciekła z ukraińskiego burdelu, najpierw zagrała dziwkę hitmana, teraz dziwkę Bonda, co następne ? Dziwka prezydenta jułesej ?

Craig w roli Bonda nadal fajny, ale to nie jest już ta mieszanka grubiańskości i klasy z CR. Tutaj jest głównie bieganie i napier/dalanie wszystkiego, co ma puls. Nadal są fajne odzywki i w sumie ciągle jest to najmocniejszy punkt filmu, ale....

Motyl i Skafander w roli złego wypadł nawet nieźle. Trochę za mało go było w tym filmie, żeby coś więcej napisać.

 

No i na koniec to, czego czepia się większość. Sceny akcji miały być super dynamiczne i ktoś tu trochę przeholował. Zbyt szybkie, zbyt rwane, zbyt przekombinowane ujęcia, momentami nie wiadomo co się dzieje. O ile pościg samochodowy otwierający film można jakoś ogarnąć i jest naprawdę spoko, tak już

zadyma na wodzie na Haiti

, czy

pościg samolotowy

są po prostu nieczytelne. Najfajniej wypadła zdecydowanie

szamotanina na rusztowaniach w kościele

, w ogóle walki wręcz to mocna strona QoS.

 

Trochę pojechałem po nowym Bondzie, ale właściwie te wszystkie pretensje są w odniesieniu to świetnego poprzednika. Gdyby to był pierwszy film po zmianie koncepcji, wtedy podejrzewam, że zachwytom nie byłoby końca, bo to naprawdę niezłe kino akcji jest. Nadal o niebo lepsze od plastikowych, bezpłciowych Bondów z Brosnanem. Po niezłej końcówce czekam na zakończenie historii rozpoczętej w Casino Royale.

Odnośnik do komentarza

Przeleciał agentkę Strawberry Fields, ale też trochę skrócono scenę. Mniej więcej tak to wygląda:

 

(wchodzą do pokoju)

Bond: Hm... Nie mogę znaleźć papeterii... (uśmiecha się)

Fields: Hm... (uśmiecha się)

(zaciemnienie)

(poranek, leżą w łóżku, Fields zasłania się kołdrą)

Fields: Lepiej już chodźmy.

 

Przebeznadziejny jest ten wątek, dziewczyna mogła być ciekawą postacią, a dostała jakieś 7 sekund w filmie, ot, dorzucona bez sensu, żeby zrobić nawiązanie do starych Bondów ("Goldfingera").

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...
Gość MasterShake

na pcozatku stwierdzilem ze ogolnie bredzicie i QoS bedzie swietne wiec polazlem do kina. Oglada sie niby przyjemnie ale caly watek

organizacji ktora chce kontrolowac wode i ogolnie jest jakas przepotezna i nikt o nich nie wie jest skopany, ot pojawia sie tak o , zeby jakos od biedy uzasadnic po co bond sie szlaja po swiecie, mogli o jakos rozbudowac i przedluzyc film ale nie bo po co. Ogolnie niby caly czas cos sie dzieje ale kilka fajnych tekstow z ta akcja wypada po prostu slabo

. Obejrzalem przed seansem CR - duuzo lepsze. QoS niestety zawodzi, szalu nie ma a szkoda.

Odnośnik do komentarza

Przed seansem odswiezylem sobie CR utwierdzajac sie w przekonaniu, ze to najlepszy Bond jakiego do tej pory widzialem. QoS zdecydowanie poprzednika nie przebija, ale kasy na bilet nie zaluje. Na plus zaliczam, ze film stanowi kontynuacje Casino Royal (w tej kwestii w sumie i tak wszystko rozbija sie o watek Vesper). Jednak pomysl

z tajna organizacja kontrolujaca dostep do wody w Boliwii faktycznie glupi.

Nie narzekam tez na zbyt dynamiczne sceny akcji, mi sie podobalo. Tak samo jak Kyrlenko, ktora ze swojego zadania wywiazala sie jak najbardziej w porzadku, a ze aktorka z niej marna, bywa.

Łykam po całości wizerunek "nowego" Bonda, do tej pory nikt inny jak Craig nie nadawal sie tak do tej roli.

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Nigdy nie przepadałem serii o "Agencie Jej Królewskiej Mości". Szczególnie nie trawiłem odsłon z Brosman'em. Jednakże "Cassino Royal" przypadło mi do gustu, i to bardzo- chyba dlatego, że był to najmniej "Bondowski Bond" (poważny- oczywiście jak na te uniwersum). No i Craig- wreszcie nie wymuskany laluś a typ "inteligentnego, zimnego matherfucker'a". Ostrzyłem sobie żąbki na "Quantum of Solace" i...

 

 

...zawiodłóem się srogo <_< Scenariusz- nijaki. Nie trzyma w napięciu, gdzieś się rozmywa. Brak też scen zapadających w pamięć, takich, które pamięta się na długo po końcowych napisach. A io Craig w dużo słabszej formie niż w Cassino Royal.

 

 

Kurylenko jest słodka :P Ale filmu nie uratuje....

 

 

6/10.

Odnośnik do komentarza
  • 13 lat później...

na hbo jest mini dokument o bondzie za czasów Craiga, on sam też wiele o filmach opowiadał. takie wspominki na odchodne. sporo było właśnie o QoS i jak ciężko im było kręcić ten film, głównie przez strajki scenarzystów, terminy itd. sporo było improwizacji i łatania na ostatnią chwilę.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...