Skocz do zawartości

Reprezentacja Polski


Cris

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 13,9 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Ja myślę, że go nie zostawią. Pewnie by tego chcieli, ale negatywna reakcja narodu na pogłoski o zatrudnieniu Majewskiego jest niezwykle silna. Raczej żaden układ nie sprawi, żeby prezes chciał żyć w takiej atmosferze. Lato jest dość zatwardziały, ale czasami idzie na kompromisy i myślę, że to jest właśnie taka sytuacja. Wszyscy chcą Smudę - da im Smudę, będzie miał przez 3 lata spokój w kwestii kadry.

Odnośnik do komentarza

Ku.rwa nawet jesli trenerem zostalby sam Jezus Chrystus to i tak nigdzie nic bysmy nie osiagneli. Bez umiejetnosci podstawowych jak podanie, zwod czy przyjecie pilki nie ma co nawet wychodzic na murawe. A naszym brakuje nie tylko tych trzech podstawowych umiejetnosci ale i z 20 pozostalych potrzebnych do dobrej gry w pilke (ze o kondycji nie wspomne).

 

Moglbym cytowac sam siebie sprzed roku czy dwoch bo od tego czasu nic sie nie zmienilo. Nie umiemy grac w pilke. No po prostu. Nie trener jest tu winny tylko beznadziejna technika naszych. Co Benhauer mial zrobic z takim Krzynowkiem? Powiedziec mu zeby kiwnal 2 oborncow i dosrodkowal? Pewnie tak mu powiedzial ale co z tego jak "kiwka" Krzynowka jest do przechwycenia przez polowe kopaczy z tego forum. Jak z takimi ludzmi mozna realizowac jaka kolwiek taktyke?!?! Powinnismy od razu grac "dluga z obrony na atak" i tak az do skutku, a moze by wpadla.

 

Zawsze kibicowalem naszym i sledzilem losy reprezentacji ale teraz widze, ze to juz jest dno totalne. Wierzylem w Leo, ze moze jakos wydzwignie ta druzyne mimo ulomnosci zawodnikow. Ale nie. Szmaciarz zawsze bedzie szmaciarz i Leo nic sie nie udalo wskorac. Wiec jak ktos mysli ze Smuda odmieni losy polskiej pilki to mu szczerze wspolczuje bo za 3 lata znow srogo sie rozczaruje. Ja odpuszczam sobie tych dzentelemenow do konca eliminacji. Moze jak mnie kiedys dojda sluchy ze nowa kadra cos ugrywa to wlacze odbiornik. A poki co to: ch.uj w dupe polskiej pilce, polskim trenerom i polskim pilkarzom - nic ku.rwa nie osiagniecie, nic nie potraficie, jestescie ku.rwa przej.ebanie beznadziejni. Umrzyjcie.

Odnośnik do komentarza

Ku.rwa nawet jesli trenerem zostalby sam Jezus Chrystus to i tak nigdzie nic bysmy nie osiagneli. Bez umiejetnosci podstawowych jak podanie, zwod czy przyjecie pilki nie ma co nawet wychodzic na murawe. A naszym brakuje nie tylko tych trzech podstawowych umiejetnosci ale i z 20 pozostalych potrzebnych do dobrej gry w pilke (ze o kondycji nie wspomne).

 

Zgadzam się. Sam wiele razy krytykowałem Beenhakkera i nie da się ukryć, że pewnie mógł to zrobić lepiej, ale nie ma co zwalać na niego winy. Jeśli popatrzeć na sytuację polskiej piłki ogółem, to nie powinny nas dziwić porażki z Irlandią Północną czy Słowenią, przeciwnie - to zwycięstwa z Czechami czy Portugalią są sytuacją nieprawdopodobną.

 

Wystarczy zauważyć, że elementem, w którym wyraźnie ustępujemy europejskim rywalom, są stałe fragmenty. To jest najbardziej indywidualny fragment piłki nożnej i wtedy wychodzi na jaw, że w kraju na 40 milionów ludzi nie ma nikogo, kto by potrafił celnie kopnąć piłkę. Pojawia się importowany Obraniak, to jest jedynym, który to umie. To nie jest wina selekcjonera. To jest wina tego, że w kraju nie ma nikogo, kto potrafi kopnąć piłkę. Tego cię Smuda nie nauczy. To trzeba ćwiczyć latami.

Odnośnik do komentarza

O Smudzie można zapomnieć - PZPN w życiu go nie wybierze.

Dziś coś przębąkiwali o powrocie Janasa :lol:

 

A to akurat świetny trener zniszczony przez media. Mało kto wie, że m. in. przed mundialem J. Dudek, z Frankowskim do spółki próbowali mu zrobić bunt w drużynie. Dlatego nie pojechali na do Niemiec.

Odnośnik do komentarza

Dobra, double post ale bo tak.

 

 

 

 

Przeczytałem na jakimś blogu takie coś:

 

 

 

 

Najpierw weźmy Franciszka Smudę. Wiadomo - mistrz motywacji, wulkan pozytywnej energii, znakomity psycholog-naturszczyk w kontaktach z drużyną. I ma wyniki w pracy klubowej. Tylko czy... są to zalety potrzebne trenerowi reprezentacji, który ma być długodystansowcem, do sukcesu dojść za trzy lata, nie będzie się na co dzień widział z piłkarzami, a ci nie będą potrzebowali jego charakterystycznego bodźcowania z dnia na dzień, bo pierwszy mecz o stawkę rozegrają dopiero w czerwcu 2012? Czy akurat do kadry pasuje facet, który przyznaje, że nie korzysta z komputera, a zapytany o badania wydolnościowe swoich graczy potrafił odpowiadać, że jemu wystarczy spojrzeć zawodnikowi w oczy, by wiedzieć w jakiej ten jest formie.

 

Ze Stefanem Majewskim jest zupełnie odwrotnie. Nie sprawdził się właściwie w żadnym klubie, nic nie wygrał, ba, większość piłkarzy, których prowadził, wspomina go z przerażeniem lub niesmakiem. Potrafi ponoć skłócić nie tylko siebie z drużyną, ale i podzielić zespół na zwalczające się frakcje. Ale jednocześnie uważany za chłodnego analizatora, opracowuje plany i metody ich realizacji, systemy taktyczne ma w małym palcu, interesuje się nowinkami, itd. A więc może w reprezentacji by się sprawdził, choćby z tego powodu, że podczas krótkich zgrupowań nie wystarczyłoby czasu, by ktokolwiek miał go dość?

 

 

 

 

W sumie, może się okazać naprawdę, że Majewski dałby radę poprowadzić reprezentację - ale patrząc dalej to wg. tej teorii (skomputeryzowania i wykształcenia, oraz ogólnie w domyśle - nowoczesnego futbolu) to Skorża świetnie by tu pasował.

 

 

 

 

Ale doszedłem po głębszych zastanowieniach, że i tak będziemy w du.pie i to czarnej.

 

 

 

 

Teraz jest chyba najlepszy moment by zatrudnić jakąś gwiazdę trenerską z zagramanicy. Ale taką która coś osiągnęła. "EME ŻAKE", czyli Aime Jacquet - chyba on byłby debeściakiem.

 

 

 

 

http://pl.wikipedia.org/wiki/Aimé_Jacquet

 

 

 

 

Tylko on już się trenerką nie zajmuje - ale gdyby Zibi z Michałem Platyną pogadał, to może Michał by nam załatwił EME ŻAKE do repry. :)

 

 

Odnośnik do komentarza

Nie chciałbym tutaj bronić Leo bo sam zauważyłem kilka błędnych posunięć tego trenera (zdjęcie Obraniaka w meczu z Irlandią, stawianie na Rogera), ale mimo wszystko jakoś tam się starał. Natomiast polscy piłkarze powinni sobie wziąć do serca to co napisał Mejm. Powinien być rzecznikiem prasowym repry.

Zbiera się grupa kibiców, wydają pieniądze na jakość (zbliżoną) do HD, piwo, przekąski. Liczą na reprezentację Polski (bo o wiarę w nich bardzo trudno), a oni serwują to co podwórkowy kopacz ze smarkiem aż po brodę robi z większym sercem niż cała drużyna Leo. Po co się denerwować? Lepiej się skupić na LM.

Odnośnik do komentarza
Nominowano tymczasowego selekcjonera reprezentacji Polski

 

Jak informuje dziennik "Polska - The Times" tymczasowym trenerem reprezentacji Polski w piłce nożnej został Stefan Majewski.

Majewski poprowadzi kadrę w dwóch ostatnich meczach eliminacji MŚ.

 

Grzegorz Lato, prezes PZPN podkreśla: - To wariant tymczasowy. Będzie czas, by porozmawiać z kandydatami, których jest wielu.

 

Według wcześniejszych wypowiedzi Laty kandydatami na miejsce selekcjonera "Biało-czerwonych" są Henryk Kasperczak, Franciszek Smuda i Maciej Skorża. Możliwe także, że z kadrą pozostanie Majewski.

 

Źródło: "Polska - The Times"

No i potwierdziło się to, o czym mówiło się od meczu ze Słowacją... Według mnie to już tylko krok od tego, by Majewski pozostał na tym stanowisku do EURO 2012:/... Mi się w ogóle taki wariant nie podoba i jakoś nie widzę Majewskiego jako "wybawiciela polskiej kadry".

Odnośnik do komentarza

 

 

Nie mniej wkur.wiające od meczu Polaków były komenty Mrugacza Szaranowicza i Jerzego "to jest szalenie ważne" Engela pod adresem Leo, którzy chełpili się perspektywą zmiany trenera jak dzikie świnie. Też uważam, że nie bez winy jest tu trener, bo jakoś nie widziałem zmotywowanych Polaków w tym meczu, było gorzej niż w poprzednim razem. Ale o tym, że biegali bez determinacji i wolniej od przeciwnika (druga bramka, wtf) świadczy to, jak zostali przygotowani do tego sezonu przez własne kluby. No chyba że w parę dni da się to zrobić, no to chu.j ci między oczy Leo. Ale nie wydaje mi się, żeby to było możliwe.

 

 

 

Haha jaka bzdura. Wszyscy piłkarze w kadrze zostali przygotowani źle w klubach. Nie ważne czy grają w Szkocji, Polsce, Niemczech czy Francji. Dobrą beke na nieświadomce dałeś.

 

No tak, udana beka, wiesz jak? xDDD Pozdrawiam całą Bydgoszcz.

Odnośnik do komentarza

Nie wiem czy ktoś czytał dziś w Wybiórczej artykuł o naszej wspaniałej kadrze. Jak co , to mogę jutro wrzucić. Fajnie pojechany ;)

 

Co prawda nie czytam takich szmat jak wyborcza, ale jak tak polecasz to wrzuć.

Edytowane przez Maiden
Odnośnik do komentarza

Już myślałem, że trza będzie foty gazety robić, ale znalazłem wersję txt ;)

klik lub czytaj poniżej

"

Co da się wykombinować, by uniknąć klapy na Euro 2012

Reprezentację powinien prowadzić najlepszy trener, na jakiego nas stać. Jeśli jednak darmozjady z PZPN upierają się przy Polaku, naturalnym kandydatem powinien być Franciszek Smuda. Rodaków bije sukcesami, nad Leo Beenhakkerem ma niebagatelną przewagę - nikt mu nie zwróci uwagi, że jest zgrzybiałym starcem.

 

Nikt też trenerowi nie zaleci, czego Holender w czarująco dow(pipi)nej polskiej prasie doświadczył, eutanazji. I nie ma znaczenia, że wiekiem obaj panowie różnią się tylko trochę, że obaj urodzili się w latach 40.

 

Znaczenie ma paszport. Fundamentalne. Jeszcze zanim drużyna się Beenhakkerowi rozlazła i odwlekała, sunąc w tempie karawanu, kapitulację w eliminacjach do mistrzostw świata, obce papiery budziły nienawiść. Latem 2006 r. rozjuszony nominacją dla Holendra Grzegorz Lato rzucił do dziennikarzy: - Macie, co chcieliście! A teraz my będziemy was (pipi)...!

 

Obecny szef PZPN - wówczas członek zarządu - miał nadzieję, że Beenhakker okaże się dennym trenerem i nasi piłkarze będą przegrywać.

 

Zeszłej jesieni ci ostatni słyszeli już na własne uszy, jaki ubaw mieli z ich pokracznych zagrań związkowi działacze zadający szyku na trybunie honorowej. I jakie rozanielenie na ich rozchichotanych twarzach wywołał remis w meczu ze Słowenią.

 

Oczywiście za granicą dałoby się wytropić fachowca

 

bardziej kompetentnego niż Beenhakker,

 

przytomny prezes PZPN wszcząłby intensywne poszukiwania, może nawet sekretne pertraktacje, wiele miesięcy temu. I np. spróbował nająć osobnika charyzmatycznego, lecz mniej apodyktycznego, mniej mentorskiego, mniej drażniącego pysznym demonstrowaniem swej wyższości, którą daje mu lepsze pochodzenie. Siatkarskim zarządcom chyba się udało - skonfliktowanego z całym światkiem Raula Lozano zastąpił koncyliacyjny i łagodny Daniel Castellani, którego lubią, przynajmniej na razie, wszyscy.

 

W normalnych okolicznościach rozglądalibyśmy się za nowym selekcjonerem uważniej niż kiedykolwiek wcześniej, troskliwie byśmy obracali w palcach każde CV, podejmowali decyzję po namyśle głębokim jak rozżalenie klęskami kadry ze Słowenią czy Wisły Kraków z estońską Levadią. Tym razem, jeśli na Euro 2012 nie chcemy się zapaść się ze wstydu pod murawę, pomylić się przecież nie wolno. Pojękiwanie, że naszych fajtłap nie ocaliłby nawet tandem Capello - Mourinho, i wpychanie ich w łapska byle Stefka Burczymuchy nie ma sensu. Kadra zawsze potrzebuje możliwie najlepszego selekcjonera. Zwłaszcza kadra sklecona z kopaczy niedorozwiniętych mentalnie, taktycznie, technicznie i atletycznie.

 

Niestety, skrupulatnego przebierania w całej puli dostępnych trenerów nie będzie. Logika działacza jest nieubłagana - skoro splajtował koncept Beenhakkera, to splajtowała cała niepolska myśl szkoleniowa. Dość zagracania reprezentacyjnej szatni, nigdy więcej importowanego trenerskiego fajansu na salonach przy Miodowej. Ich bywalcy już za PRL-u pojęli, że zachodni imperializm to nasz najgroźniejszy wróg.

 

Triumfalny powrót swojskiego selekcjonera daje przynajmniej nadzieję na wyższy odsetek ludzi ze środowiska pragnących sukcesu kadry. Na zjednoczenie wokół drużyny, która może wygrać więcej niż mecz - wojnę o splamiony honor polskiego trenerstwa.

 

Franciszek Smuda powinien być kandydatem naturalnym. Jako jedyny znajdował zaufanie wszystkich okolicznych potentatów, od Widzewa, przez Legię i Wisłę, po Lecha. Umie natchnąć do gry bezkompromisowej, wymusza na piłkarzach umieranie za punkty po ostatnią sekundę walki, gwarantuje mecze z przygodami. Laptop służy mu ponoć za podstawkę do herbaty, co ujmuje wielu kolegów po fachu. Lubi powtarzać, że Polacy

 

przegrywają wskutek swych kompleksów,

 

co brzmi niewiarygodnie, prawie kuriozalnie, lecz znajduje potwierdzenie w trenerskim bilansie Smudy.

 

Smuda o wyborze selekcjonera: Wolę o tym nie myśleć

W europejskich pucharach nie skompromitował się, co u nas rzadkie, nigdy. Jeśli bezdyskusyjnie przegrywał, to z przedstawicielami najsilniejszych lig, od czasu do czasu wbijając trzy gole samej Barcelonie. A remisował bądź wygrywał mecze z całą kupą nie byle jakich firm - Broendby Kopenhaga, Borussią Dortmund, Steauą Bukareszt, Udinese, Parmą, Hajdukiem Split, Interem Mediolan, Deportivo La Coruna, Feyenoordem. Naprawdę ładna dziesiątka, można z niej przyrządzić smaczną miksturę na leczenie polskich kompleksów. No i dochrapał się Smuda Ligi Mistrzów. Czasy nowożytne trenerskiego autochtona z okazalszą listą łupów nie znają.

 

Nie tylko ze względu na jego niekonwencjonalną polszczyznę wolno byłoby naznaczyć Smudę złowrogim tytułem selekcjonera zagranicznego, w końcu nauki pobierał on, co również znamienne, u Niemca. Na szczęście wytrenowany przez lata system psychicznych zabezpieczeń chroni mózg Jerzego Engela i jego świty przed zniżaniem się do analizy niuansów, które zakłóciłyby harmonię ich wizji świata. Przyjemniej zdiagnozować, że na polskich boiskach tłoczą się futbolowi bliźniacy Marcina Gortata (koszykarz, wicemistrz NBA) lub Mariusza Wlazłego (siatkarz, wicemistrz świata).

 

Nie tłoczą się, dorośleją raczej kolejni biedacy wyuczeni na ofermowate wyroby piłkarzopodobne. I tego procederu prędko nie zdusimy. Z grubsza wiadomo, co przedsięwziąć, żeby polska kopanina przestała wreszcie cuchnąć amatorszczyzną, boiskowym umartwianiem się, tanim bazarem, pryczą z kryminału. Nie wiemy jednak, jak osuszyć ją z elementu. Ludzkiego. Począwszy od bezkarnych hersztów, skończywszy na szeregowych żołnierzach i kuchcikach.

 

Do roku 2012 w naszej piłce ani drgnie. Rząd nie zaryzykuje interwencji, zawsze ulegnie szantażowi FIFA czy UEFA, byle nie stracić Euro, którego przydzielenie uznaliśmy przez aklamację za najbardziej prestiżowe docenienie potęgi polskiego narodu w całej jego tysiącletniej historii. Na obecnym etapie degrengolady możemy co najwyżej cierpliwie czekać. Niech urosną stadiony, niech mnożą się "orliki", niech rzeczony element wytępi biologia, niech inwestujący w kluby - przecież prywatne firmy - zechcą ścigać Europę.

 

Co możemy wykombinować - używając czasownika kluczowego dla opisu podstawowej aktywności PZPN - żeby na Euro 2012 wystawić

 

w miarę normalną drużynę piłki nożnej?

 

Przede wszystkim natychmiast usunąć wszystkich graczy, którzy ze względów metrykalnych nie rokują nadziei na utrzymanie przyzwoitej formy jeszcze przez trzy lata. Futbolowe kariery się dziś wydłużają, ale polscy gracze zachowują zazwyczaj żywotność z poprzedniej epoki, co nakazuje wnikliwie zanalizować przypadki Michała Żewłakowa, Mariusza Lewandowskiego i innych graczy urodzonych w latach 70. Kto sportowo gaśnie, nie powinien wybłagać już ani jednego powołania. Nawiasem mówiąc, nierozsądnie brzmi też pomysł sadzania na ławce selekcjonera tymczasowego - szkoda marnować mecze z Czechami i ze Słowacją - ostatnie, w których rywale Polaków będą grali serio lub prawie serio.

 

W następnych grozi nam złudne i zgubne poczucie siły. W sparingach najlepsi piłkarze stawiają na relaksujący styl gry bądź wykręcają się od nich coraz bardziej groteskowymi wymówkami, wystarczy wspomnieć utyskiwania trenera Greków, który po towarzyskiej porażce w sierpniu zdumiewał się, że Polacy zasuwali, jakby naprawdę zależało im na wygranej. Dlatego musimy dobierać przeciwników roztropnie, niekoniecznie wedle zaleceń Andrzeja Placzyńskiego z firmy Sportfive, za wszelką cenę szukając sparingpartnerów z klasą - skoro Estonię stać, by sprawdzić się z Brazylią, to i nam nie wypada wytrzymywać bez meczu z "Canarinhos" od 12 lat.

 

Okoliczności skazują nas też zapewne na dalsze żebranie o ratunek u obcokrajowców. Nieważne, czy ich polskość uzasadnimy genetycznie (Obraniak), czy zasiedzeniem w stolicy (Olisadebe, Roger). To metoda najprymitywniejsza, na granicy oszustwa, która zmieści się wyłącznie w cynicznym, nieestetycznym, skrajnie pragmatycznym postanowieniu, że uciekamy się do nadzwyczajnych środków w nadzwyczajnym celu - uniknięcia spektakularnej klapy na Euro 2012. W naszej lidze wybijają się Arboleda, Marcelo, Choto czy Astiz (niektórzy grają dla swoich krajów), tymczasem młodych polskich obrońców ich klasy nie znajdziemy. I nie łudźmy się, że jutro znienacka wbiegną na nasze boiska. Nie wspominając o boiskach zagranicznych.

 

Kolejną misją niemożliwą powinien pokierować albo obcokrajowiec, albo Smuda. Ale wyroki z Miodowej pozostają niezbadane, Stefan Majewski też dybie na kadrę. Puchar Polski zdobywał niejeden. Z Amicą Wronki, z której usuwał nawet niejakiego Ryszarda F., dla przyjaciół "Fryzjera" - co budujące, podejrzewanie kogoś w naszej piłce o uczciwość to rarytas. Nie wiemy tylko, czy grasujący na telefonicznych łączach z sędziami "Fryzjer" nie pomógł aby Amice zwyciężać.

 

"

Kawał tekstu ale naprawdę dobrze przedstawia naszą aktualną sytuację.

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Świetny artykuł. Porusza sporo problemów naszych "orłów"

 

Kolejną misją niemożliwą powinien pokierować albo obcokrajowiec, albo Smuda.

 

Jestem dokładnie tego samego zdania. Jeżeli trener z Polski to tylko najlepszy nie jakiś koleżka. Na trenera z zagranicy raczej nie mamy co liczyć. Po pierwsze zacofańcy z PZPN będą liczyli na zbawiciela z Polski już teraz tak jak wspomniał o tym autor artykuły, a po drugie to po tym całym cyrku jakiego narobił Lato i spółka w trakcie pracy Benhakkera możemy być pewni, że wynajęcie dobrego trenera z zagranicy będzie nas bardzo drogo kosztowało, albo w ogóle stało się niemożliwe. Sprawa byłaby prosta, ale dopóki nie wymrą wszyscy "przyjaciele z boiska" to możemy się spodziewać jeszcze wielu niezłych akcji dostarczanym nam przez związek piłki nożnej.

Odnośnik do komentarza

Jak czytamy dziś na łamach sport.pl faworytem do objęcia stanowiska selekcjonera jest ... Paweł Janas.

 

Kandydatura Janasa w zarządzie PZPN jest dziś równie silna co Smudy. Niektórzy twierdzą nawet, że silniejsza. Maciej Skorża, Henryk Kasperczak czy Ryszard Tarasiewicz w ogóle nie są brani pod uwagę, choć PZPN twierdzi, że porozmawia ze wszystkimi kandydatami.

 

link

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...