Co dorówna graniu w gierki w złotych latach gejmingu 1990-2006 w dzisiejszych czasach? Może twarde narkotyki.
A better way to browse. Learn more.
A full-screen app on your home screen with push notifications, badges and more.
Co dorówna graniu w gierki w złotych latach gejmingu 1990-2006 w dzisiejszych czasach? Może twarde narkotyki.
Czokosz
Odpowiedziano
Może włożę kij w mrowisko tym, co napiszę, ale dla mnie to teraz są złote lata. Już nawet nie chodzi o jakość dzisiejszych gier i tego, co wprowadzają do gatunku, tylko o fun, jaki z nich czerpię. W tamtych latach jako dzieciak byłem wyjątkowo do dupy w gry, które najbardziej mi się podobały. Próbowałem Nightmare Creatures 2 i nie chodzi nawet o to, że byłem obsrany, bo to akurat wiadomo (rocznik 94, więc mogłem mieć z 7–9 lat wtedy) tylko o to, że zacinałem się na prostych sekwencjach. Tak samo w Medievil 2 zaciąłem się na jakimś bossie i nie dokończyłem gry. Ogrywałem też jakiegoś Residenta, ale nie pamiętam, co to była za część (kojarzy mi się jakiś duży wąż albo coś na kształt niego, w każdym razie duże, pełzające monstrum) i też nie dałem rady. Pamiętam nawet sytuację, że mój ojciec próbował mi pomóc przy wspomnianym Nightmare Creatures 2 i nawet doszedł dalej niż ja, ale też w końcu dał sobie spokój. Co śmieszne mój ojciec nie interesuje się grami i to był jedyny raz w życiu, kiedy miał pada w ręku.
SpacierShark123
Odpowiedziano
Czokosz właśnie to było piękne, Diablo 2 przed jeszcze wsiąknięciem w tryb sieciowy gdzie spędziłem wiele lat pamiętam ogrywałem samemu i tak zbudowałem postać że w 4 akcie nie byłem wstanie nawet pierwszego potwora zabić nekromantą i musiałem grać od nowa. Sanitarium ukończone pamiętam do etapu gdzie musiałem grać na jakiś dzwonach jako golem w świątyni majów, a 2 etap w wiosce z dziećmi zajął mi kilka tygodni(nawet kłódka na 3 cyfrowy kod zrobiona typowym brute force robiąc każda kombinacje po kolei). Teraz przez 5 minut się kręcę i odpalam poradnik bo nie chce mi się męczyć co psuje mi często zabawe.
Czokosz
Odpowiedziano
Nie chciałem, żeby to tak wybrzmiało, jakby gry w tamtym okresie to była dla mnie jakaś katorga. Bardzo dobrze wspominam tamten okres, pomimo tego, że niektóre tytuły musiałem porzucić i ograć je ponownie dopiero, jak trochę podrosłem i stałem się lepszym graczem. Po prostu dziś, jako 30-letni człowiek, podchodzę do nich bardziej świadomie, więcej rzeczy dostrzegam (również nadrabiając albo ogrywając ponownie niektóre klasyki), mam większą odporność na frustracje i bardziej doceniam to, co twórcy mają do zaoferowania. Mam masę fajnych wspomnień z tamtych czasów, jak np. pierwszy raz zobaczyłem urywki pierwszego Gothica na Hyperze, a potem spędziłem przy nim jakąś chorą ilość czasu, ogrywając go kilkadziesiąt razy. Cieszę się z faktu, że do dziś się jaram grami, czekam na nadchodzące premiery, nadrabiam zaległości z dawnych lat i doceniam je bardziej niż wtedy. Zresztą, śmieszą mnie te ciągłe próby zamknięcia w konkretnych ramach czasowych tego, kiedy najlepiej się grało w gry. Wielu ludziom tak samo zajebiście grało się wtedy, jak i dziś. Niektórzy po prostu mają wyjebane na licytowanie się, czy to w 95 wyszły najlepsze gry, w 2003, czy w 2020. Cały czas takie wychodzą i po 2006 roku wcale nie trzeba się przerzucać na twarde narkotyki.