Ale ja nie mówię o uwstecznianiu się samej serii, tylko o relatywnej archaiczności względem wydawanych równolegle tytułów w gatunku. Pod tym kątem każda kolejna część, zakładając, że tempo jej uwspółcześniania się nie zmieni, będzie na tle innych jrpgów coraz bardziej archaiczna. Gatunek pędzi do przodu, co widać najlepiej po serii Xenoblade i przepaści pomiędzy kolejnymi Personami, a dq stoi w miejscu.
Konwencja nie ma tu nic do rzeczy - to, że gra jest mroczna w żaden sposób nie dodaje do jej wartości fabularnej. To, że skupiono się na postaciach to akurat też żaden plus, bo poszczególne wątki są w najlepszym wypadku dobre (Jade, siostry) a w najgorszym załamująco żałosne (Sylv, Erik). W Xenoblade Chronicles 2 niektóre blade'y miały lepsze tła fabularne, niż główne postaci w dq11. Iluzja backstory dla poszczególnych bohaterów nie sprawia automatycznie, że gra jest lepsza. To co tutaj jest to ledwo dopuszczalne minimum, które beznadziejnie wypada na tle konkurencji. Ja osobiście wolę podejście z dq8 - lepiej zrobić świetne postaci bez rozbudowanego backstory, które skutecznie ubarwiają rozgrywkę, niż twory z pseudogłębią jak w dq11.