Treść opublikowana przez kotlet_schabowy
-
Interstellar
No niestety pajgi ma trochę racji. Im więcej o filmie czytam i wnikam w sens poszczególnych motywów, tym bardziej dostrzegam, że często tego sensu brakuje. Tyle, że film robił całościowo na tyle dobre wrażenie, że nie rzutuje to mocno na moją ocenę. Trochę jak z Prometeuszem, który głupot miał zatrzęsienie, ale oglądało się go naprawdę przyjemnie. Ogólnie Nolan od Batmanów (właściwie od TDK) tworzy te swoje dzieła w dziwny sposób. Wcześniejszy okres jego kariery to zupełnie inne klimaty. Teraz ma te ogromne budżety, tworzy efektowne widowiska i czasem mistrzowskie pojedyncze sceny, ale prawie zawsze wepchnie do scenariusza coś, co w mniejszym lub większym stopniu psuje film. Na dodatek jakoś brakuje tym dziełom luzu, że tak powiem, wszystko takie na zimno, patetyczne. Jednocześnie nie potrafię powiedzieć, żeby któryś z jego filmów naprawdę mi się nie podobał, jakaś magia jego kina istnieje. Najlepiej by było, żeby kręcił na podstawie scenariuszy innych osób, niż on i jego brat.
-
Deus Ex: Human Revolution
Stawiając w ten sposób sprawę to w dzisiejszych czasach w sumie żadna gra, poza jakimiś indykami na 2 h, tak naprawdę nie "wyróżnia" się gameplay'owo - w końcu branża ma te około 40 lat. Zresztą wyróżnianie się designem czy settingiem to też wyróżnianie się, zaczynasz wydziwiać trochę mate. Faktem jest, że na poprzedniej generacji tytuł ten był jedną z niewielu skradanek, a takich z elementami RPG to już w ogóle sobie nie przypominam. Ewentualny sequel w tradycyjnej formie (czyli gra nastawiona na single) przyjmę z radością i czekam na jakieś zapowiedzi.
-
20 lat marki PlayStation, nasze wspomnienia, ulubione gry itd.
Głos oczywiście poszedł na PSXa. Z punktu widzenia czasu okazało się, że intensywnie bawiłem się tym sprzętem stosunkowo krótko, jednakże to właśnie do niego mam największy sentyment i z nim związane najmocniejsze wspomnienia growe. Nie bez znaczenia jest też to, że to była moja pierwsza stacjonarka (miałem do tamtej pory GB Pocket i 386). Dodam też, że w temacie konsol byłem zielony, zresztą byłem przecież jeszcze dzieciakiem. Konsolę dostaliśmy od rodziców. Miałem straszną zajawkę na Nintendo 64, zdarzyło mi się gdzieś pyknąć w Mario 64, więc sami rozumiecie, że zrobiło to na mnie ogromne wrażenie. Zresztą wówczas (GB, Pegasus, itd.) konsola/gra = Nintendo. Stąd wyniknęły moje namowy na kupne tego właśnie sprzętu. Całe szczęście, to starszy brat miał większy wpływ na ostateczną decyzję i stanęło na Playstation. To była najlepsza możliwa decyzja. Dołączone do konsoli (wersja FAT, 5552) Demo 1 zawierało m.in. Tekkena 3, Gran Turismo, a także trailer MGSa. Wrażenia graficzne były niesamowite, o frajdzie z gry nie mówiąc. Wtedy, mimo stosunkowo małych możliwości sprzętowych, twórcy nie ograniczali się w temacie pomysłów na zabawę : na sprzęcie Sony można było zagrać niemal we wszystko, a ilość premier była ogromna (inna sprawa, jak duży był odsetek crapów i przeciętniaków : wbrew pozorom, dzisiejszy trend "7 to crap" nie wynika tylko z inflacji ocen, po prostu naprawdę słabych gier na konsolach pojawia się mało). Nie rozpisując się za bardzo : potem zaczęło się polowanie na OPSM z płytkami demo (przełom w moim życiu jako gracza : demko MGSa), pierwsze pełne wersje, ogrywane bez memorki (Total NBA 98, Crash 3, oczywiście Tekken 3), w końcu, znowu za pośrednictwem brata, dotarła do mnie prasa tematyczna (dłuższa przygoda z Neo Plus, epizody z wieloma innymi, dostępnymi wtedy magazynami). Po jakimś czasie, naturalną koleją rzeczy, zaczęliśmy pierwsze wypady na giełdę (najpierw chyba okolice Wadowickiej, później Balicka, gdzie giełda działa do dziś). Konsoli nigdy nie przerobiliśmy, w użyciu był jednak Action Replay. Pamiętam, jak kupiłem "importowanego" Croca 2, a tu w domu zonk, gra jest czarno biała. Następna wizyta na giełdzie wyjaśniła sprawę i zaowocowała kupnem za 20 zł jakiegoś noname kabla RGB, który śmiga do dzisiaj i służył całą generację PS2.Tu dodam jako pewnego rodzaju ciekawostkę, że pełne gierki na giełdzie w Krakowie śmigały w okolicach 99-00 za 30 zł od płytki (choć biorąc pod uwagę cenę nośnika samego w sobie to mało logiczne, ale za MGSa trzeba by dzięki temu wybulić 60 zł, przy cenie oryginalnych nówek na poziomie 199-219 zł), co pokazuje, że nie były to wcale takie grosze. Ogólnie to dałem się nastraszyć popularnym głosom (poniekąd słusznym, w zależności od jakości wykonania), że przeróbka może zyebać konsolę. Faktem jest, że konsolę męczyło samo czytanie dziadowskich płytek. Tak czy siak, załapałem się do grona osób stawiających konsolę na boku, co ciekawe, nie trafiłem nigdzie na taką podpowiedź, ot jakoś sam z siebie eksperymentowałem, a tu taka niespodzianka. Wyjazdy na giełdę to była osobna bajka, wydarzenie samo w sobie. Zresztą wszystko było w jakiś sposób, nie wiem, jak to określić, magiczne. Z jednej strony wynikało to z tego, w jakim się było wieku, z drugiej, z ogólnego momentu w historii, stanu branży w Polsce. Brak powszechnego neta, multum pism konsolowych (przy okazji wypadów do centrum handlowego, szło się do empiku i wertowało pisma, na półkach były nawet edycje UK OPSM), na giełdzie wystawione katalogi z setkami tytułów albo wydrukowane okładki, pod namiotem stoiący TV z konsolą i pykającymi typami itd. Z konsolą mam wiele luźnych, przyjemnych wspomnień. Na jedną z zielonych szkół w podstawówce ziomek wziął swoje PSone, na miejscu załatwiliśmy u szefostwa ośrodka tv do pokoju i jakimś cudem wszystko się potoczyło zgodnie z planem (sami wiecie, jak nauczyciele patrzyli na takie pomysły), o dziwo, byliśmy na tyle zdyscyplinowani, że nie zarywaliśmy nocek, za to rano budziły mnie już odgłosy grania i znajomi siedzący na moim łóżku (konsola i sprzęt były ustawione obok). Ludzie, którzy nie mieli żadnej konsoli, ba, nie mieli prawie nic do czynienia z grami, bawili się grając w Tekkena, Smackdowna, MvsC 2. Oczywiścienie nie nerdziliśmy non stop, konsolka była tylko dodatkiem, bo w tamtych czasach i z tamtymi ludźmi nuda nie istniała. Gdzieś tak rok po PSXie w domu pojawił się jako taki PC, ale mimo dużej podaży tytułów (wszelkiego rodzaju CD z gazet itd.), nigdy nie stał się dominującą platformą do gier. W 2003 zaczęła się dla nas era PS2, ale o tym nie ma sensu już się bardziej rozpisywać. Nadmienię, że pierwszym ogrywanym tytułem było GTA : Vice City, w którym nabiłem jakieś 300 h (u mnie to rekordowe liczby). Sprzęt oczywiście wspaniały i bezsprzecznie dominujący na rynku, z nadal utrzymującą się różnorodnością tytułów i wielką ilością exów. Dodam tylko, że obie konsolki posiadam do dziś, w stanie wizualnym i technicznym niemal idealnym (PSX ma problemy ze słabszymi czy mocniej porysowanymi płytkami). Jedyne naprawy, jakie musiałem robić, to raz coś z silniczkiem po upadku z wysokości w przypadku PSX, a jeśli chodzi o PS2, to przetarcie wacikiem soczewki lasera. Jak będę miał ochotę, to sobie pyknę w jakiegoś klasyka za 5 minut i git. Żałuję tylko nie sprawdzenia pewnych tytułów na każdym ze sprzętów. "Przegapiłem" na przykład Soul Reavera na PSX, na dwójce Shadow of The Colossus, SH2 czy Okami. Ze względu na to, że oryginały trochę kosztowały, bardzo zwracałem uwagę na, zaznaczany zazwyczaj w recenzjach, czas gry. Jak gra była na 8-10 h, to ją odrzucałem. W ten sposób olałem chociażby PoP : Sands of Time czy DMC 1. Pomyśleć, że teraz 10 h mi w zupełności wystarcza. PS3 to dla mnie nowożytność totalna, konsolę mam ledwo od roku i nadrabiam sobie powoli zaległości, oczywiste więc, że nie wytworzę wobec niej jakiegoś większego sentymentu, a lata świetności ma już za sobą. Do handheldów Sony nigdy mnie nie ciągnęło i poza małymi epizodami, nie odgrywały większej roli w mojej historii gracza. Ogólnie rzecz ujmując : Sony dostarczyło wspaniałe sprzęty, PSXem zmienili układ sił na scenie i zawsze, co by nie mówić, stawiali w jakiejś formie na technologiczne nowinki (3D i CD/DVD/BD), co odbijało się negatywnie na cenie sprzętu, ale ciągnęło ten rynek do przodu. To tylko korporacja, zarabiająca na sprzedawaniu swoich produktów (a przypominam, że paręnaście lat temu Sony było synonimem jakiejkolwiek dobrej elektroniki, w domach stały TV Sony, wytrzymujące 20 lat eksploatacji, wieże hi-fi Sony, walkmany Sony czy w końcu konsole Sony), ale mam do nich jakiś sentyment i pewnego rodzaju sympatię. TOP 5 PSX (poza pierwszym miejscem, raczej kolejność bez znaczenia) : 1. Metal Gear Solid 2. Crash Bandicoot 3 (ale można tu podpiąć całą serię) 3. Tekken 3 4. Tony Hawk's Pro Skater 2 5. Tu już cięzko wybrać, niech będzie, że Spyro 2/Medievil 2. TOP 5 PS2 (z kolejnością j.w.) : 1. GTA : Vice City 2. Metal Gear Solid 2 i MGS 3 3. GTA : SA 4. Ratchet and Clank (seria, z mocnym naciskiem na jedynkę) 5. Niech będzie God of War. W przypadku PS3 ranking se daruję, multiplatformy ogrywałem na PC, exów sprawdziłem do tej pory tylko trochę. Edit : Teraz sobie resztę postów przeczytałem no i nie powiem, nostalgiczne klimaty, niby to tylko konsole i gierki, ale w tle zawsze przewijają się sceny z rodziną, znajomymi, ogólnie młodość i stare dobre czasy. Nie mówię tego z jakąś złośliwością, no ale nie da się ukryć, że fundamentalne znaczenie dla tej kwestii miała zamożność rodziców każdego z nas, bo chyba niewielu tu obecnych w czasach PSX już zarabiało. Tym bardziej, że jednak lata 90 to trochę inna rzeczywistość. Jedna rzecz to sprzęt za te 600-1000 zł, druga to gry po 200.
-
Deus Ex: Human Revolution
Gra ma przede wszystkim wyjątkowy klimacik i design. Szczerze mówiąc, to poza walkami z bossami nie wystrzeliłem z żadnej broni palnej ani razu, prawilne zaliczenie DE to pełny stealth i nie zabijanie (mały wpływ, ale jednak, na zakończenie). W zupełności wystarczają ataki melee. No i fakt, warto inwestować w hakerskie augmentacje, tylko nie w dodatkowe prezenty za hakowanie itd. bzdury. Jeśli mam coś sugerować, to olej typhoona, olej przebijanie się przez ściany i olej gadżety typu podgląd zasięgu wzroku strażników/licznik do zakończenia stanu alarmowego. Bo na wszystko nie starczy, to mówię od razu.
-
GTA V Online
Mam tak na PS3 i już własnie zaczęło mnie to zastanawiać, nie wiem o co biega. Ogólnie to wkur.wia mne ten online, z braku laku (no i żeby po trochę nabijać te rangi) posiedziałem wczoraj dłużej bez znajomych i tak to się grać właściwie nie da. Połowę czasu spędzam w lobby i na loadingach. Dołączanie do gry wygląda tak, że jakiś łeb zakłada deathmatch na 10 graczy minimum, i można tak siedzieć w lobby w 9 osób w nieskończoność, bo zanim przyjdzie ten dziesiąty, to komuś się znudzi i ucieknie. Z drugiej strony zakładanie akcji samemu też rzadko przynosi efekty, randomy albo nie przyjmujązaproszeń (co mnie aż tak nie dziwi), albo uciekają w czasie gry. Ku.rwa, za wymuszanie do platyny trofeów online karny ku.tas się Rockstar należy, szczególnie że ten online jest niespecjalny.
-
Interstellar
Nie spina a zwykła rozkmina, ma o tyle znaczenie, że on tam
-
Interstellar
- GTA V - pytania i odpowiedzi
- Interstellar
Nobody :- Interstellar
- Interstellar
Ogólnie to wątek Jeszcze parę kwestii przemyślałem, poczytałem analizy wrzucane do tego tematu, i nasuwają mi się pewne pytania :- Ostatnio widziałem/widziałam...
The Homesman : rzemieślnicza robota, ale film nie ma w sobie nic, co zachęciło by mnie do powtórnego seansu w przyszłości. Ogólnie wynudziłem się. Hilary Swank zagrała świetnie, TLJ w swoim typowym stylu. Warty pochwały jest szeroko pojęty klimat, wszechobecna pustka, brud, ciężkie ludzkie charaktery. No nie jest to zły film, ale raczej nie polecam.- Interstellar
Na szybko po seansie : arcydziełem toto nie jest na pewno, wszelkie 10/10 mocno przesadzone jak dla mnie, z drugiej strony bardzo chłodne, wręcz negatywne przyjęcie filmu przez krytyków i sporo widzów też mnie dziwi. Powiem tak : wreszcie sci-fi na naprawdę wysokim poziomie, jestem zadowolony z seansu, a w porównaniu do innych blockbusterów roku 2014, Interstellar zajmuje najwyższe miejsce w rankingu. No właśnie, blockbuster z ambicjami, ale raczej nic ponadto. Zupełnie w tym momencie odcinam się od rozkmin na temat naukowych podstaw tego, co w filmie widzimy (analizy itd. sobie dopiero poczytam), bo najważniejsze, że wszelkie uproszczenia i głupotki mnie nie raziły. Dostajemy raczej typowego Nolana, z jego wadami i zaletami. Do mnie jego kino w większości trafia. Ogromną rolę w ogólnej ocenie filmu odgrywa na pewno muzyka, jest naprawdę dobra, kiedy trzeba mocno buduje napięcie. Zimmer mnie zaskoczył, ale jak najbardziej na plus (co nie zmienia faktu, że lubię te jego typowe, pompatyczne kompozycje). No i w końcu próżnia jest cicha, co w połączeniu z umiejętnym montażem daje naprawdę efektowne sceny. Poza tym, wiadomo - wizualia. Uwielbiam szeroko pojęte "kosmiczne" klimaty, również poza kinem, także jestem tutaj całkowicie kupiony. Aktorstwo : Mefju na dużym propsie, no ale nie mogło być inaczej. Reszta nie wadzi. Aha, miły Co do historii, to powiem tak : sam pomysł "miłość to najwyższa siła, pokonująca czas i przestrzeń" jakoś nie do końca do mnie trafia, trochę to mdłe. W filmie w ogóle mamy parę rozciągniętych niepotrzebnie fragmentów : Duży plus za Ogólnie jednak jest ok. Nie zawiodłem się, film obowiązkowy dla fanów sci-fi, reszcie także polecam. Widowisko idealne do kina, na BD na pewno dużo straci.- Dragon Ball (także Z, GT i Super)
Saga Buu niby jest ok, ale zasadniczy jej minus, to właśnie główny zły : głupi, nie mający nic do powiedzenia, ot takie niby czyste zło, no ale przez to nudny. Cell>Buu jak dla mnie, zarówno jako przeciwnik, jak i cała saga.- Ostatnio widziałem/widziałam...
A Most Wanted Man : powolne, szaro-bure kino "szpiegowskie", ale tego właśnie oczekiwałem i nie zawiodłem się. PS-H oczywiście świetny, chociaż nie była to rola nastawiona na fajerwerki aktorskie, ot stonowany, zmęczony agent. Dafoe na drugim planie też na propsie. Mocny klimacik, ale intryga nie jest jakaś niesamowicie wciągająca, ot standard. To taki film, który ogląda się dobrze i w sumie nie da się powiedzieć o nim niczego złego (no chyba, że kogoś z założenia takie kino usypia), ale też szybko się o nim zapomni.- GTA V Online
Sam niewiele gram, ale powiem tyle : odbębnij sobie to, co się da zrobić samemu, w zamkniętej sesji, a we wszelkie rozgrywki wieloosobowe baw się tylko ze znajomymi. Zarobioną kasę od razu wpłacaj (przez aplikację w komórce) na konto bankowe. Na początku długo nie będziesz miał dostępnej większości broni, ciuchów itd., więc cierpliwości. Chcesz szybko nabić expa, zalicz szkołę latania (dobra zabawa swoją drogą), najlepiej na złoto. Prawie do 30 levelu grałem bez własnego domu i kupiłem go ot tak, dla zajawki, nie ma wielkiej potrzeby tego robić od razu. To tak z grubsza.- Ostatnio widziałem/widziałam...
Również widziałem niedawno Guardians of the Galaxy, ale z mojej strony bez entuzjazmu specjalnego. Owszem, oglądało się to lepiej niż Kapitana 2 czy Avengers, ale nadal wieje tym marvelowskim plastikiem. Inne postacie, inne realia, ale zamysł jakby podobny, a do mnie to nie trafia. Na pewno należy spropsować całą (prawie, bo laska jest bezbarwna) ekipę głównych bohaterów, z naciskiem na Groota i Rocketa (co prawda nie przepadam za takim ewidentnym podkreślaniu na każdym kroku, jak dana postać jest śmieszkowa i w ogóle cool). Drugi plan w większości też niezły, no i sporo tu humoru. Wizualia to typowy dzisiejszy blockbuster : miliony na efekty CGI, wszystko się świeci, błyszczy, jest kolorowe, ale w ogóle nie ma klimatu. No i drugi grzech ostatnich hitów : nudne, nie zajmujące widza (przynajmniej mnie) sceny akcji. Jak wspomniałem na początku, film lepszy niż większość ostatnich z MCU, ale po podjarce, z jaką mieliśmy do czynienia po premierze, oczekiwałem czegoś lepszego.- Ostatnio widziałem/widziałam...
Sin City 2 : oglądało się dobrze, choć spadek poziomu w stosunku do jedynki jest mocno odczuwalny. Marv oczywiście na propsie, epizody z Gordonem-Levittem również, natomiast, bądź co bądź, najważniejszy wątek Dwighta i Avy wypada najgorzej, przynudza. Swoją drogą, w stosunku do Evy Green panuje jakaś przesadzona, gimberska podjarka (wiadomo, cycki, ale z drugiej strony ta twarz...), choć nie powiem, wypadła przekonująco. Willisa tu praktycznie nie ma, wątek policjantów wciśnięty na siłę, a zamiana aktorów z jedynki na pierwszym czy drugim planie też rzuca się w oczy i negatywnie wpływa na całość. Wizualnie natomiast jest świetnie, konwencja jak najbardziej mi pasuje. Całokształt to takie 6/10. Jesteś Bogiem : jako przedstawienie historii zespołu : słabiutko (dużo przekłamań, dużo uproszczeń, ogólnie wszystko po łebkach). Jako film sam w sobie : średniawka. Jakiś tam klimat lat 90tych udało się zbudować, aktorzy też w większości wiarygodni, ale, no nie wiem, nie dostałem nic mocnego, nic ponad przeciętność. Jakimś fanem PFK nie jestem, ale słuchało się i sentyment jakiś tam jest, a mimo to nie poczułem się poruszony.- własnie ukonczyłem...
L.A. Noire : fajny rodzynek wśród tego, co dostajemy w ostatnich latach, przynajmniej w dziedzinie gier AAA. Znakiem rozpoznawczym jest oczywiście zastosowana technologia odwzorowania twarzy i mimiki : po prostu rewelka. W 2011 rzecz jasna robiło to większe wrażenie (no ale wtedy widziałem to tylko na trailerach), ale myślę, że nadal do tego poziomu żadna gierka się nie zbliża (inna sprawa, że to po prostu kwestia wielkich nakładów finansowych). Fajnie też spotkać w świecie gry twarze, które gdzieś tam się już widziało w filmach czy serialach (choć 90 % obsady to noname'y). Ogółem graficznie mamy wysoki poziom, choć najlepiej prezentują się, poza sylwetkami ludzkimi, wnętrza (ogrom szczegółów, dobre tekstury). Miasto, szczególnie w ciągu dnia (syndrom GTA) prezentuje się już niespecjalnie. Gra plusuje też samym sposobem zabawy : niby w gameplay'u nie ma niczego naprawdę odkrywczego (może patent z odczytywaniem kłamstw z twarzy jest, z uwagi na technologię, nowinką), ale obecna tu mieszanina jest całkiem nietypowa. Co ważne, poszczególne elementy (jazda po mieście, strzelanie) nie są wybrakowane, sprawiają frajdę. Tu jedynie podkreślę, że twórcy trochę przesadzili z rozmiarem L.A., jako, że nie mamy tu do czynienia stricte z grą free-roamingową i roboty tu za wiele nie ma. Jazda od miejsca do miejsca po prostu momentami się dłuży i w pewnym momencie człowiek zaczyna używać opcji skipowania (niezbyt wygodnie rozwiązanej). Na dodatek ruch uliczny wydaje się momentami być nastawiony na umyślne przyblokowanie Gracza (nawet z włączonym kogutem). Audycje radiowe to nie GTA, nie ma wczuwki i wsłuchiwania się w czasie jazdy, muzyka buduje klimat lat 40tych, ale nic ponadto. Swoją drogą, własnie odwzorowanie klimatu i realiów lat 40tych jest kolejnym dużym atutem tytułu, tym bardziej, że okres tuż po II WŚ nie jest zbyt często przedstawiany w grach. Co do przeszukiwań i przesłuchań : naprawdę fajnie rozwiązane i satysfakcjonujące, ale : - w czasie przesłuchań są momenty nie do końca jasne i nie chodzi tu o kwestie językowe. Najczęściej można się yebnąć między opcją wątpliwości a kłamstwem (bo po twarzy wiadomo od razu, czy odrzucić prawdę), nieraz dopasowałem pozornie sensowny dowód do zarzutu o kłamstwo, a tu zonk. - powtarzalność wykonywanych czynności jest bardzo odczuwalna. To największa wada tytułu. Od pierwszej do ostatniej sprawy, mamy właściwie ten sam schemat działania, z różną ilością i kolejnością fragmentów śledztwa. Tu czy tam mamy okazyjny pościg, bijatykę czy strzelaninę, ale to są dodatki. To jedna z tych gier, które zrobiłyby lepsze wrażenie, gdyby były krótsze, ot tak na 10 h. Skończyłem fabułę mając jakieś 17 h na liczniku, a czułem się, jakbym grał z 30, momentami wyczekując już końca. Tu warto zaznaczyć, że akcja zagęszcza się mniej więcej w ostatnich 5 h, historia mocniej wciąga i jest prowadzona trochę płynniej, bo wcześniej mieliśmy mocno zaznaczony podział na osobne śledztwa i ofiary, z jakimś tam wątkiem przewodnim na trzecim planie. Najbardziej przymulały epizody "Czarnej Dalii". Sprawa za sprawą prawie to samo, a koniec końców, wątek Ogólnie scenariusz, choć na dosyć wysokim poziomie, ma kilka cienkich momentów. Niestety, szczególnie słabo wypada końcówka. Nie zmienia to faktu, że postaci zbudowane są naprawdę dobrze. Ogółem : fajna odskocznia od panujących trendów, ale nie jest to jakiś hit, do którego będę wracać. Za duży rozmach jak na tytuł, w którym w sumie w kółko robi się to samo. Polecam sprawdzić, kto jeszcze nie grał.- GTA i GTA 2
Żadnego, z tego co pamiętam.- Ostatnio widziałem/widziałam...
Nowe Żółwie Ninja : okazało się, że nie jest nawet tak źle. Owszem, jest tu sztampowa do bólu "intryga", Megan Fox będąca tylko i wyłącznie ozdobą i raczej nie kojarząca się z O'Neil z bajki (ale przynajmniej nie irytuje), trochę kosmiczny design Shreddera czy przedłużające się sceny akcji, w trakcie których momentami przestawałem się skupiać na flmie, ale same żółwie są naprawdę spoko. Nawet ich design mi nie przeszkadza, a rzucane teksty nieraz wywołują uśmiech. Taki średniaczek, ale jego oglądanie jest całkiem przyjemne, jakbyśmy dostali więcej żółwi kosztem pościgów i wybuchów to byłoby lepiej. Jack Strong : kolejny w ostatnim czasie polski film, który okazał się naprawdę dobry. Niespodzianki nie ma, bo źródła, których opinię szanuję, chwaliły nowy twór Pasikowskiego, pozostaje się tylko zgodzić. Oczywiście pierwsze założenie, jakie musimy zrobić podchodząc do tego filmu (z czym ja nie mam żadnego problemu) jest takie, że Kukliński to bohater i jego czyny były chwalebne. Dostajemy raczej typowego, pozytywnego bohatera, bez "kontrowersyjnych" wątków z przeszłości, finansowych (troszkę przebąkiwanych) itd. Dorociński jak zwykle spisał się bardzo dobrze, drugi plan też ok (głównie Ruscy). Jeżeli scena budzi napięcie, mimo, że wiem mniej więcej, jak to się skończy to znaczy, że została nieźle napisana i wyreżyserowana. Również muzyka ma swoje mocniejsze, charakterystyczne momenty. Propsuję i polecam.- Dragon Ball (także Z, GT i Super)
Swoją drogą, pewnie nie wszyscy wiedzą, że dostaliśmy też w pewnym momencie polski dubbing : w filmach DBZ 12 i 13, wydanych razem na jednym VHS (oficjalnie). Nie widzę tego nigdzie na YT, ale przyznam, że brzmiało to całkiem nieźle (a przynajmniej jak oglądałem lata temu, to byłem zadowolony).- Dragon Ball (także Z, GT i Super)
Dubbing to jedno, w wersji angielskiej na dodatek muzyka była spier.dolona (nie wiem, jak tam w Kai). Można się śmiać z francuskiej wersji (wtedy i tak wyboru nie mieliśmy) ale przynajmniej zostawili oryginalną muzykę, a nawet część jakichś okrzyków i odgłosów. Poza tym sentyment niesamowity .- Ostatnio widziałem/widziałam...
Dawn of the Planet of The Apes : mocno odczuwalny spadek poziomu w stosunku do bardzo dobrej jedynki. Całość jest jakaś taka bardziej typowa, hollywoodzka, niż poprzednik (w negatywnym sensie), sporo tu klisz kina akcji. Postaci ludzkie zupełnie bez wyrazu (za Clarkiem ogólnie nie przepadam), za to małpy są świetne. Ich wykonanie jest po prostu rewelacyjne, jeszcze lepsze niż w prequelu. No i parę ujęć robi wrażenie (mimo, że z reguły nie mamy tu nic odkrywczego). Czyli ogólnie lekki zawód.- GTA San Andreas
To co piszecie o "remasterze" to w sumie kpina (ten draw distance xd), całe przedsięwzięcie ratuje jedynie cena. Swoją drogą, w Europie premiera SA miała miejsce równe 10 lat temu (parę dni po USA). To był piątek i pamiętam, że wyniknęły jakieś jaja z dostawami i przesyłkami, potem zaczął się długi weekend związany z Wszystkich Świętych i ogólnie chyba mało kto w Polsce zagrał w to przed 2 listopada (pomijam piratów, zresztą miał miejsce głośny wyciek, tak z tydzień, dwa przed oficjalną premierą). Ludzie się napalali na pre-ordery, zamawiali z ultimy kurierem po 249 zł , po czym czekali tak samo jak wszyscy albo i dłużej. Ja dzwoniłem codziennie do MM i pytałem, no i w końcu się udało. Jedyna gra w moim życiu, którą kupiłem na premierę. Warto było. To tak wspominkowo.