Treść opublikowana przez kotlet_schabowy
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
The Abyss : nie wiem, jakim cudem ja tego jeszcze nie widziałem (nie liczę jakichś fragmentów w TV za dzieciaka). Typowy Cameron, czyli dobra zabawa, bez jakiegoś głębokiego przesłania, plus oczywiście świetne wizualia i ciekawe (a w 1989 pewnie miażdżące) efekty specjalne. Kto jeszcze nie oglądał, a lubi kino "podwodne", niech jak najszybciej nadrabia. 8/10.
-
Metal Gear Solid Collection HD
Probowałem włączyć TTS na emu i z 15 fpsów wyciągałem, ale na sam widok odświeżonego Dock poczułem, że mimo wszystko muszę to kiedyś zaliczyć. Może kiedyś. Nowe nagrania dialogów to faktycznie słaba opcja, no ale podobno nie mieli wyboru (materiały źródłowe z czasów MGS na PSX miały ciulową jakość), szkoda tylko, że zrobili to, jak mówisz, na odpier.dol.
-
GTA V Online
No i sie pojawił . Kozacki efekt, Rockstar się postarało (pierwszy raz to widzę, w tamtym roku gierki nie miałem). Maski też na propsie, ogólnie fajnie, że takie bajery dorzucają. Co do problemów z grą, to niestety, ciągle coś się sypie. Dołączanie do sesji ze znajomymi prawie nigdy nie wychodzi, ba, po jakiejś rozgrywce z ekipą zazwyczaj rozrzuca nas po różnych sesjach. Kiedy indziej znowu dostaję info, że dane misji uszkodzone i nie mogę danej misji rozegrać. Innym razem do znajomego nie docierają zaproszenia. No cóż, gra : moloch, to i o wpadki pewnie łatwiej, dobrze, że w tym wszystkim przynajmniej online passów nie wrzucili.
-
własnie ukonczyłem...
Alan Wake. To ma być ten niesamowity ex, którego klapy miały zazdrościć botom ? Eee no to w takim razie nie było sprawy, bo gierka żadną rewelacją nie jest, już odrzucając zupełnie na bok złośliwości z CW (pomijam już, że AW wyszedł później na PC). To może na początek, co jest godne pochwały : przede wszystkim klimat i sam pomysł na motyw przewodni gameplay'u, czyli światło jako broń. Udało się osiągnąć sytuację, w której na widok światła gracz czuje ulgę, a w niektórych fragmentach gry spi.erdala przed złymi, byle do lampy. Mimo, że z grą kojarzyć mi się będą głównie drzewa i noc, to jednak miejsce akcji oceniam pozytywnie. Jeziorko, góry, lasy, drobne zabudowania, wszystko wykonane na wysokim poziomie technicznym, jak i pod względem designu, oraz przedstawione z dwóch skrajnych perspektyw (sielanka i horror). Zabawa światłem (i oczywiście techniczne tego aspekty) też na plus. Ogólnie grafika prezentuje się naprawdę dobrze, no może poza twarzami i modelami samochodów. Inna sprawa, że gra tworzy niezłe pozory przestrzeni, kiedy w istocie mamy do czynienia z dosyć szerokimi, ale mimo wszystko korytarzami, z odskocznią w postaci jakiegoś większego, otwartego pola na zadymę. Historia raczej wciąga, choć nie jestem zadowolony z jej rozwiązania i niektórych zastosowanych zabiegów. Mimo wszystko nie są to wyżyny fabularne. Props za poboczne elementy budujące atmosferę tego świata : audycje radiowe czy program w TV. Alan jako postać, choć nieco drewniany, wypada nawet nieźle (głównie za sprawą dubbingu), jego kumpel, choć jest typowym do bólu comic relief, też. Jednak serialowość opowieści jakoś do mnie nie trafia, w ogóle nie widzę potrzeby takiego zabiegu, na dodatek te pseudo cliffhangery nie spełniają specjalnie swojej roli. Ot, efekciarstwo. Interesujący patent z odnajdywaniem kart opowieści, przedstawiających nadciągające wydarzenia. Co natomiast nie zagrało ? No niestety, gra jest po prostu monotonna. Robimy zasadniczo cały czas to samo i choć zmieniają nam się miejscówki, nie wykraczamy poza pewien ustalony standard (jak już wspomniałem, las, noc i lampy). Tytuł ten to jakby nie patrzeć strzelanka z przerwami na "elementy przygodowe" typu wciśnij przycisk. Niestety, strzelanka z wieloma irytującymi elementami. Grałem na normal i ujmę to tak : z jednej strony gra jest łatwa, chociażby podsuwając nam multum stuffu, z drugiej zaś, zginąć można naprawdę łatwo (dwa, trzy ciosy), a w sytuacjach, kiedy do akcji wkracza 4-6 przeciwników, na ekranie potrafi się zrobić niezły burdel, że o blokowaniu się między jakimiś kamieniami czy zasłonięciu pola widzenia krzakami nie wspomnę. Nie wiem, może staję się casualem, ale robienie kilku rzeczy naraz, jednocześnie unikając ataku, potrafiło mi się poplątać (grałem na padzie). Faktem jest, że momentów naprawdę trudnych na normalu raczej nie ma, ale parę razy musiałem powtarzać jakiś segment, no i tu dochodzi inna wada : bezsensownie rozstawione checkpointy. Przykładowa sytuacja : idziemy sobie spokojnie, możemy odbić w bok i znaleźć bonusową skrzynkę, rozwalamy kilku brzydali, po czym wracamy na główną ściezkę. Idziemy, wchodzimy po drabinie, wędrujemy chwilę mostem, oglądamy krótki skrypt i mamy walkę (z kawałkami mostu xd), w której w pierwszym momencie nie do końca wiemy, co robić. Jeśli zginiemy, rozpoczynamy przed bonusową skrzynką i całym tym spacerem Oo. Tytuł strasznie mi się dłużył i gdzieś tak po drugim epizodzie oczekiwałem już końca, co nie za dobrze o grze świadczy. Żałuję, że akurat AW wybrałem sobie na przedświąteczne granie. Niezły pomysł, słabsza realizacja, wszystko jakieś mdłe. Oceniłbym na takie 6+ w porywach do 7-. Elo.
-
Metal Gear Solid Collection HD
To zbadam sprawę, ale jak ostatnio szukałem w tej świetnej wyszukiwarce po hasłach Metal Gear Solid etc., to nic nie było. Yano : o ile się nie mylę, to Nintendo miało jakiś udział w tworzeniu TTS, więc nie ma opcji, żeby powstała konwersja.
-
Metal Gear Solid Collection HD
Ta encyklopedia jest w ogóle na polskim PSN ? Bo szukałem kiedyśi nie znalazłem, ściągnąłem wersję z USA, ale jest niekompatybilna z sejwami z europejskiego MGS4 i w cholerę wpisów jest "ocenzurowanych" z tego powodu. Yano nie kombinuj tylko graj jak należy, po kolei. Na strych daleko nie jest, więc rusz dup.sko po ten telewizor, bo na LCD to faktycznie MGS będzie tragicznie wyglądać.
-
Metal Gear Solid V: The Phantom Pain
No Kojima nie potrafi sobie odmówić wpychania niepasujących do realiów nowinek technicznych, zaczęło się to już w MGSach na PSP (całe PW i to co tam się dzieje to dla mnie absurd) i faktycznie, patrząc przez pryzmat technologii to już się nowe części zaczynają gryźć ze starymi. Trochę jak w Gwiezdnych Wojnach.
-
Metal Gear Solid V: The Phantom Pain
Odnośnie poprzedniej strony : ja bym tam wolał konkretnie odświeżone, uwzględniające zmiany fabularne, jakich przez ponad 20 lat nayebał Kojima, MG 1 i 2. Po tym, jak poprowadzono postać BB w kolejnych prequelach, potencjał byłby niesamowity. Pewnie szansa na to jest mniejsza, niż na remake FF VII, no ale pomarzyć można. Po PP już chyba ciężko będzie wciskać kolejny epizod z Big Bossem w przedział czasowy 1984-1995 (o ile już w PP nie dostaniemy jakiegoś wyskoku), zresztą ile można rozciągać wątek tworzenia Outer Heaven, natomiast kontynuacji czwóki jakoś nie widzę (tym bardziej uwzględniając kanoniczność MGR). No bo chyba każdy się zgodzi, że nie ma szansy na zakończenie życia serii.
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Zarówno Kapitan 2 jak Spidey 2 to filmy max 6/10, ale minimalnie wygrywa Spiderman 2. Także Soban ma rację. Polecam się na przyszłość, możesz nawet skorzystać z niektórych wniosków w swoim blogu, jeśli go jeszcze prowadzisz. No i miło, że czytasz na głos moje posty.
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Odnośnie mądrości ogórka i matepięć jeszcze : po prostu są filmy bardziej nastawione na opowiedzenie historii i są filmy nastawione na efektowność (plus wiele innych, ale odnoszę się teraz do tematu), czy to jakieś skomplikowane ? Post ogóra to w ogóle brzmi, jakby blockbustery=wszystkie filmy. Grawitacja, Interstellar, nie wiem, nawet Transformery (pierwsze) : to filmy nadające się do wizyty w kinie, dużo tracące na seansie w domu. Z drugiej strony, taki Wilk z Wall Street, Cold In July, kur.wa nie wiem, Ojciec Chrzestny, to filmy, które nawet na 14 calowym CRTku będą tak samo dobrze smakować. Jak chcecie używać analogii do literatury, to ja powiem tak : jest poezja, gdzie bardziej liczy się forma, i beletrystyka, gdzie chłoniemy rozwój wydarzeń, relacje między bohaterami itd. Zresztą piszę oczywistości, o których dobrze wiecie, tylko musicie jak zwykle świrować. No fajnie, ale film to często też dialogi, wiesz. Tu połowa sukcesu to dobry scenariusz, a połowa to gra aktorska. Ogólnie istnieje kino mniej stawiające na podteksty, metafory, subtelny przekaz, nie będące jednocześnie mainstreamową, bezmózgą papką, proponuję to w 2014 zacząć akceptować. Ostatnio widziałem : Ogród Luizy : w skrócie, gangster, którego gra Dorociński, trafia do psychiatryka, żeby uniknąć wyroku. Poznaje tam chorą dziewczynę i nawiązuje się lekki romans. Film średni, momentami mocno naiwny, ciężko niektóre sceny brać na poważnie. W sumie nie polecam.
-
Alien Cinematic Universe
W całym poście spoilery oczywiście : No fajnie, nie jest prequelem, bo tak powiedział Ridley, a wątek główny nie kręci się wokół xenomorphów w formie, jaką znamy z sagi. Można zacząć rozkminiać definicję prequela, ale dla ułatwienia użyję sformułowania "film osadzony w tym samym uniwersum co Obcy, z akcją rozgrywającą się chronologicznie przed nim". W zasadzie wygląda to tak, że Scott narobił szumu wokół tego, jak to Prometeusz jest samodzielną historią, nie będzie tam Obcego, nie jest prequelem, po czym to co dostajemy w filmie jest w pewnym sensie tego zaprzeczeniem, więc jak najbardziej jest sens "drążyć", tym bardziej, że to forum dyskusyjne. To nie jest skorzystanie z uniwersum przez jakiegoś randomowego reżysera reklam, gdzie pojawiają się po prostu znane i lubiane potworki - to jest sytuacja, gdy ten sam reżyser pokazuje nam, bądź co bądź, rozwiązanie jednej z największych zagadek jego, klasycznego już, dzieła, magiczną substancję, która dzięki magicznej ewolucji kończy jako proto-obcy, ornamenty z obcym itd. Jak dla mnie cała ta zabawa w umiejscowienie akcji na innej planecie, upadek statku Inżynierów, który nie jest jednak TYM statkiem itd. to decyzje spowodowane po prostu planami na sequel (sequele ?), w którym dostaniemy ładne spięcie klamrą obu serii. W innym wypadku byłoby to po prostu niezrozumiałe. Zainteresowanie Prometeuszem byłoby pewnie jakieś połowę mniejsze, gdyby, pomimo zaprzeczeń Scotta, z trailerów i innych materiałów nie wyłaniały się elementy z sagi o Obcym, także owszem, ma to znaczenie, również dla sequela. Muszę se zrobić powtórkę, bo od wizyty w kinie filmu nie widziałem.
-
Alien Cinematic Universe
Szkoda, że Scott tak miotał się między zapewnieniami "to nie jest prequel Obcego" a wrzucaniem oczywistych nawiązań do sagi, łącznie z naciąganym potworem ze spoilera mojego przedmówcy, czy statkami Inżynierów. Ogółem jednak film również uważam za udany a jego największym problemem jest dużo fabularnych, logicznych bzdurek (normalka w blockbusterach niestety). Duży props za prolog i w ogóle postacie Inżynierów no i oczywiście Fassbendera. No na pewno Prometheus> Elizjum, Oblivion, Edge of Tomorrow.
-
GTA V Online
Gram na PS3 i losowo trafia mi się komunikat o tym, że danej misji nie mogę zacząć (nie ważne, czy dołączam do kogoś, czy próbuję sam założyć), bo "zawiera uszkodzone dane". O co biega ? Ku.rwa ile niedoróbek ma ten tryb to głowa mała. Pomysł z tym, że nie można rozpocząć rozgrywki gdy ktoś dołącza też rewelacyjny, już parę razy mi się zdarzyło, że ktoś chwycił zawiasa i parę minut miał status "dołącza", a my tkwiliśmy w lobby.
-
gatunki gier które lubicie i których NIE lubicie
Ciężko tak sztywno to wszystko teraz dzielić, zważywszy na to, jak płynne są granice między gatunkami. Słynna sprawa określenia gatunku Uncharted chociażby. Z drugiej strony, gry należące pozornie do tego samego gatunku potrafią się diametralnie różnić gameplay'em. Dlatego odpowiem słownie : - przede wszystkim nie lubię wszelkiego rodzaju gier sportowych, szczególnie drużynowych. Biorę pod uwagę możliwość wciągnięcia się gierki z niektórych nielubianych gatunków, ale nie ma mowy o graniu w jakieś piłeczki. Kwintesencja tego, czego nie lubię w grach. Jak jestem u jakichś znajomych i pada propozycja popykania, po czym włączany jest PES, to chce mi się wymiotować. Tak to mniej więcej wygląda. - nie grywam i nie grywałem nigdy w jRPG. Wyjątkiem jest Chrono Trigger, którego mimo wszystko nie ukończyłem, a być może był potencjał, żebym wciągnął się w gatunek. Mam z tymi grami taki problem, że lubię dobre fabuły, ale mechanika zawsze mnie odrzucała. Zresztą, od paru dobrych lat elementy RPG znajdujemy w połowie gier AAA, a stricte RPG nie mają już tak często ani turowego systemu walki (który chyba najbardziej odrzucał mnie od starszych tytułów), ani tak silnego nastawienia na farmienie. - symulatorów nawet nie próbowałem i nie zamierzam - "poważne" wyścigi (w stylu GT czy jakichś rajdów) też mnie nie ruszają - "niby gry", czyli wszystkie muzyczne, ruchowe, party : odpadają. Z innymi gatunkami trochę się pozmieniało na przestrzeni lat. W bijatyki już praktycznie nie gram, a kiedyś bardzo lubiłem (ale i tak na poziomie amatorskim). Za czasów starszego kompa bawiły mnie przygodówki point & click , teraz gatunek nie żyje a i tak szczerze mówiąc mi to zwisa. Jarałem się niesamowicie serią Tony Hawk, ale po THUGu nie ograłem już żadnej deski (ale jak mnie chwyci zajawka, to może sobie kupię Skate albo jakieś zaległe części Tony'ego). Nadmieniłem, że nie gram w wyścigi, jednakże taki Burnout to dla mnie rewelka. Strategii i simów już nie ruszam, ale, tak jak z p&c, lubiłem sobie w nie kiedyś popykać na PC. Co najbardziej lubię ? - ogólnie pojęte, uznawane obecnie często za casualowe, "przygodówki/strzelaniny". Wszelkiego typu AAA w TPP (zazwyczaj), jakie dostajemy w ostatnich latach, a w sumie ciężko je tak naprawdę sklasyfikować (Uncharted, Dead Space, Batmany etc., ze starszych BG&E, stare PoPy, Residenty) - nie jestem jakimś wielki fanem FPSów w klasycznym znaczeniu, ale jeśli perspektywa FPP jest sposobem na pokazanie akcji nie tylko polegającej na strzelaniu (Bioshocki, Mirror's Edge, Deus Ex, Half Life) to jestem jak najbardziej za. Dla czystego odprężenia i ponapawania się epickimi skryptami zaliczałem jednak regularnie kolejne CODy. Raczej bez multi w każdym razie, poza epizodami (CS) - platformówki : chyba mój ulubiony gatunek, czysty fun i kwintesencja gier wideo jak dla mnie. Niestety, mam duże zaległości z najsilniejszym w tym gatunku obozem Nintendo, ale wszystko się nadrobi. - skradanki : niezbyt mocno reprezentowany, szczególnie teraz, gatunek, kiedyś to przede wszystkim MGS i Tenchu. - free-roam : w sumie mamy GTA i długo, długo nic (wyróżnienie dla The Godfather). No chyba, że wliczamy do gatunku wszelkie produkcje z dużym miastem, po którym możemy się swobodnie poruszać (The Getaway, Mafia), z ograniczoną zabawą poza fabułą, to również chętnie sprawdzam. W skrócie : w grach stawiam przede wszystkim na interesujący świat i dobrą fabułę, opierające się na dobrym gameplay'u. Seria Mass Effect to dla mnie najlepsze nowe IP na poprzedniej generacji, a do jedynki długo nie mogłem się przekonać i odpaliłem ją tylko ze względu na uniwersum. Na podobnej zasadzie przymierzam się do Fallouta, pewnie sprawdzę też coś z serii Souls (choć tu już może być gorzej, bo mierzi mnie ten setting, za to motywuje mnie wyzwanie). Raczej rzadko bawię się tytułami, które skupiają się na graniu dla samego grania, czysto zręcznościowej rozrywce (wyjątkiem są właśnie platformówki).
-
Dawne (i dzisiejsze) pisma o grach poza PE (PSX Fan, P+, OPSM, i inne)
Ja się tam nie znam, ale w taki przypadkach nie przygotowywuje się przypadkiem aneksu do umowy ?
-
Poleć coś w stylu...
No dosyć szerokie ramy czasowe i gatunkowe, nie wiem, czy to to są mniej znane tytuły, ale powiedzmy, że : dramat/sensacja : Rise of the Footsoldier (angielska gangsterka), Gniazdo Os (więzienny), Harry Brown, Felon (też więzienny), The Weather Man, Brothers, The Bank Job wojenny : 9 kompania komedia : Forgetting Sarah Marshall
-
Ratchet and Clank Redux
Mieszają z tym nazewnictwem. Szkoda też, że zdecydowali się do filmu i do nowej gry na ten design postaci z nowych części, jak dla mnie słabszy niż oryginalny.
-
własnie ukonczyłem...
Gone Home : krótki indyk, opierający się na eksploracji, czytaniu znajdywanych dokumentów etc. Sam pomysł mi się podoba, klimacik też jest na początku niezły (pusty, ciemny dom, za oknami burza, nie bardzo wiadomo, gdzie domownicy), ale jak po jakimś czasie okazuje się, że głównym wątkiem opowieści jest (oznaczam jako spoiler, choć to nic wielkiego) to cały efekt idzie się yebać (choć nie powiem, do końca myślałem, że Forumowi feminiści pewnie byliby w niebie. Ogólnie jest to trochę infantylne (co w sumie naturalne, zważywszy na wiek Sam), motywy jak z tanich filmów z USA. Jeszcze ta muzyka, którą mamy możliwość odsłuchać, bleh. Już ciekawszy był (trze(nene)lanowy) wątek wujka. Tak czy siak, grało się przyjemnie, no ale to tylko taka ciekawostka. Dodam, że tytuł zaliczyłem na PC, i choć graficznie mamy poziom lat 2006-07, to na moim sprzęcie i niskich ustawieniach tytuł dostawał zadyszki. No ale tak to jest z grami na blaszaku. Mirror's Edge : kochane Sony dało w prezencie, to sobie przeszedłem po raz drugi (poprzednio z 5 lat temu na PC). Pierwsza reakcja : obrzydzenie na widok tej rozdziałki i aliasingu. Trudno. No fajna gierka, nietypowa (zarówno pod względem gameplay'u, jak i designu), przyjemnie się skacze itd., ale szkoda, że tak dużo w grze uciekania przed uzbrojonymi wrogami, helikopterami itd. Za mało luzu. Zaliczyłem sobie bez zabijania i powiem, że momentami można się było wkur.wić. W ogóle te parę lat temuj akoś mniej wpadek zaliczałem przy poszczególnych etapach, a też na padzie grałem. Ogólnie dobry tytuł, ale nie ma się co dziwić, że nie zrobił szału wielkością sprzedaży. No i fabuła to jakieś 6, może 7 godzin (zostaje masterowanie, ale poza trofeami to nie jestem zbyt zmotywowany do tej zabawy).
-
Pytania różne i różniste
Jak Slim i to od znajomego, to można chyba brać. Gierki na upartego możesz opchnąć.
-
Pytania różne i różniste
Les : jaki model, jakie gry ? Pewny sprzedawca ? Cena niezła, nawet patrząc na samą pojemność dysku, no ale dużo niewiadomych.
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Obejrzałem ostatnio wszystkie nowe Bondy. Mimo sentymentu do Brosnana i filmów z nim jako agentem 007, muszę przyznać, że Craig wypadł w tej roli rewelacyjnie i mimo wszystko chyba lepiej, a ogólny zamysł trochę bardziej realistycznego kina całkowicie mi pasuje. W skrócie : Casino Royale : świetny film akcji, dobre wprowadzenie do postaci nowego Bonda, charakterystyczni bohaterowie, na czele oczywiście z Le Chiffrem. Przypasował mi pomysł na przeplatanie akcji i intrygi z grą w pokera, choć żadnym fanem tego typu zabaw nie jestem. Końcówka trochę obniża poziom (albo nieuważnie słuchałem, albo postać Evy Green Quantum of Solace : nie będę oryginalny stwierdzając, że to najgorsza z nowych części. Beznadziejny główny zły, niezbyt ekscytujące miejscówki, no i ten dziwny, urywany montaż. Wszystko dzieje się jakby w pośpiechu (film trwa zresztą prawie 40 minut mniej niż pozostałe). Mały plus za Olgę. Skyfall : powrót na wysoki poziom. Ciężko mi ocenić, czy lepszy niż CR. Znowu dostajemy charyzmatycznego (i świetnie zagranego) wroga, ciekawy wątek i niezły, chłodny klimat Londynu i terenów szkockich. Propsuję i polecam.
-
własnie ukonczyłem...
Heavy Rain : sam zamysł gier Cage'a do mnie trafia, więc nie ma mowy o narzekaniu "mało gry w grze". Wiedziałem, co dostanę. Inna sprawa, że tego typu rozgrywka nie ewoluuje jakoś znacząco i w zasadzie od Fahrenheita dostajemy mniej więcej to samo, z kosmetycznymi zmianami typu sterowanie ruchowe (sixaxis). Stąd też, na dłuższą metę gry Quantic Dream wypadają schematycznie i lepiej je sobie dawkować. Druga sprawa : po HR widać, że jest w dużym stopniu pokazówką mocy PS3 i osiągnięć technicznych QD. W 2010 musiało to robić ogromne wrażenie, bo do dziś prezentuje się świetnie, no ale, jako, że parę lat minęło, a ja ograłem wcześniej między innymi Beyond, szoku nie ma. Szacun jednak za stronę techniczną się należy (warto wspomnieć o najlepszym chyba, jaki widziałem, odwzorowaniu tłumu ludzi). Muzyka również na wysokim poziomie. Gra ma wiele wspólnego z Fahrenheitem : kilka postaci do wyboru, element Odbębnimy też klasykę, czyli elementy życia codziennego, prysznic, puszczenie muzyki z wieży. Standardzik. Całość ukończyłem w kilku posiedzeniach po 2-3 h, także obstawiam jakieś 12 h. Niewiele, szczególnie jak na tytuł, do którego specjalnie nie chce się już wracać. No ale jak z fabułą, postaciami etc. ? W sumie to bez rewelacji. Dostajemy za to sporo pościgów i bijatyk, które są festiwalem QTE i gracz, owszem, jest w napięciu, ale głównie ze względu na obawę przed pomyłką. Nie skupiamy się natomiast w pełni na wydarzeniach. Sekwencje QTE są wg mnie zbyt rozciągnięte, no i nie oszukujmy się, nie jest to specjalnie dobra zabawa. Druga sprawa, że momentami gdy człowiek się spina, to nie wszystkie te ikonki są do końca czytelne, a wymachiwanie padem nie zawsze jest dobrze odczytane przez konsolę. Daję plusa za zabawę z systemem ARI. Nie ma tego dużo, ale bawi i robi niezłe wrażenie wizualne. Z innych spraw : dubbing (prawilnie anielski oczywiście) jest niezły, ale nie jest to najwyzsza półka. Najgorzej wypada anemiczny Norman. Sprawdziłem kilka scenek po polsku i o dziwo, brzmiało to całkiem ok. Tu props za wygodną i rozbudowaną opcję zmiany języka, nie do wiary, że w niektórych grach jest z tym taki problem (GTA V chociażby). Podsumowując : nic jakoś specjalnie mnie nie wzruszyło ani mną mocniej nie poruszyło, ale i tak była to wciągająca historia z interesującymi postaciami i mocnym klimatem. Nadal Fahrenheit > Beyond i HR (tu ciężko mi zdecydować, co lepsze). Niełatwo wystawić ocenę cyfrową, no powiedzmy, że byłoby to takie 8. No to w ten sposób oceniasz dwie różne rzeczy jak dla mnie. To się nadaje do tematu Platinum Club raczej. W takim razie jaką ocenę byś wystawił wtedy, w 2012 ?
-
Beka z rapsów, raperów, ich fanów pozerów
No niestety, wielkie mniemanie o sobie jako o nestorze rap gry, połączone z brakiem jakiegokolwiek dystansu i co by nie mówić, z jakimiś kompleksami. Smutne, tym bardziej, że lubię jego twórczość (no tak z pominięciem dwóch ostatnich płyt).
-
Nowości
Kto nie słuchał, a jara się klimatycznymi bitami Noona (pierwsze dwa Pezety, Grammatiki), to niech sprawdza płytkę HV/Noon i goście. Ktoś tu gdzieś w HHC wrzucał chyba kawałek z Eldo, jeden z najlepszych z płyty, ja od siebie wrzucę : Raperów z płytki można nie lubić, ich skillsy mogą budzić zastrzeżenia (chociażby taki Jotuze), ale te biciki w większości pyszne.
-
Cinema news
No źle to wygląda na ten moment, nie żebym się łudził jakoś specjalnie wcześniej. Plus za Arniego, reszta obsady to porażka dla mnie. Na BD się obejrzy.