Treść opublikowana przez Wojtq
-
Matrix Quadrilogy
Jeśli ktoś ma wątpliwości czy chce oglądać ten film, to ja zdecydowanie odradzam. Nie ma w sobie ani kszty genialności pierwszej części, ani nawet wybujałej efektowności 2 i 3. To popłuczyny po po pierwszym filmie, jakby jacyś niedołężni fani chcieli koniecznie zrobić coś mądrego w tym świecie, ale brakowało im czegoś mądrego do powiedzenia. Film jest przegadany jak wiele scen z Reloaded i tak zastanawiam się, czy Matrix 1 był wypadkiem przy pracy? Ten film był tak sprawny, tak przemyślany (wizualnie, tematycznie, fabularnie), że aż trudno uwierzyć, że te same osoby robiły sequele, a co dopiero to cuchnące łajno (wiem, 4. robił jeden z bracio-sióstr). Są tutaj pewne interesujące koncepty, ale giną one w morzu żenady. Zaraz po seansie chciałem wrócić do rzeczywistości, w której nie widziałbym tego filmu.
-
Prime Video
Mamy tematy dla pozostałych gigantów streamingowych, więc niech będzie też temat dla Prime Video. Temat zakładam głównie z chęci polecenia wspaniałej Kolei podziemnej, czyli 10-odcinkowego mini-serialu, którego jeszcze nie skończyłem, ale który odcinek za odcinkiem robi na mnie wielkie wrażenie. Kolej podziemna, będąca w rzeczywistości siecią powiązań i schronów dla uciekających niewolników w XIX-wiecznej Ameryce, tutaj potraktowana jest dosłownie, co nadaje historii pewnego baśniowego nastroju, choć jest to baśń niezwykle okrutna. Co ciekawe, połączenie brutalnego realizmu z motywem wyimaginowanej kolei tworzy spójny obraz, który nie przesłania tego co najważniejsze, czyli przedstawienia przerażających doświadczeń czarnoskórych w ówczesnych Stanach. Znając też naszą lokalną historię, łatwo znaleźć podobieństwa do sytuacji Żydów w czasie II WŚ, którzy też byli traktowani jak zwierzęta, też musieli chować się po strychach, a osobom, które niosły im pomoc groziła kara śmierci. W pierwszych odcinkach pojawia się myśl, która wydaje mi się przewodnią myślą serialu, mówiąca o tym, że człowiek jest zdolny do wielkich okrucieństw, jeśli tylko myśli, że postępuje w słusznym celu. Niesamowite jest to, że tak niedawno (zaledwie 160 lat temu) w USA można było mieć niewolnika i traktowało się go jako swoją własność. Nasze pra-pra-prababcie żyły w tamtych czasach, a będąc coraz starszym i pamiętając dobrze moją prababcię uważam, że to zaledwie chwilę temu. Bardzo podoba mi się aktorstwo. Główna bohaterka tworzy niezwykle autentyczną postać i można odnieść wrażenie, jakby sama pochodziła z dawnych czasów. Zresztą wszystko tutaj tworzy wrażenie, jakby serial był oknem na przeszłość. Znakomita jest postać łowcy niewolników, granego przez Joela Edgertona, który daleki jest od prostego człowieka z prostym celem, a którego motywy zahaczają wręcz o biblijne archetypy, ale więcej nie zdradzę. Serial jest pięknie nakręcony i towarzyszy mu przeszywająca ścieżka dźwiękowa, a tempo historii idealnie trafia w mój gust. Dużo tu interakcji między bohaterami, dużo skupienia na ich przeżyciach, a obserwując ich podróż przez owładnięty szaleństwem świat można poczuć napięcie towarzyszące im przez cały ten czas. Na koniec każdego odcinka na napisach końcowych wjeżdża rapowy utwór i choć przy pierwszym odcinku było to dla mnie spore zaskoczenie, to uważam, że idealnie łączy tamtejszy świat z obecną Ameryką, wciąż targaną napięciami rasowymi, będącymi pokłosiem nie tak dawnych wydarzeń. Polecam bardzo.
-
Pieprzenie
Takie filmy nie zalewają nas masowo, więc nie ma nic przeciwko. Dla mnie to jest sposób do oddania emocji i osobistego wyrazu. Jakoś inaczej odbieram takie filmy, podobnie jak zdjęcia. Weźmy zresztą takie Lighthouse - przecież to wygląda fantastycznie w czerni i bieli. No i trzeba pamiętać, że jest to łatwy sposób na kontrolowanie barw na ekranie.
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Ktoś tutaj śmiał narzekać na Interstellar?! To niech sobie narzeka, ale ja uwielbiam ten film. Wielka skala, wielkie emocje, epicka ścieżka dźwiękowa, wizjonerskie wizualia, te sceny akcji ("docking scene" koorva) i ten one-liner "- It’s not possible. - No, it’s necessary" <3 Film ma swoje gorsze elementy, ale to nic. Ja przy tym filmie czuję się jakbym był u siebie, sam nie wiem czemu. Każdy inaczej odczuwa sztukę. Co do Teneta - dla mnie to też spore rozczarowanie. Ten film jest techniczną ciekawostką, przegadaną rozmowami o fabule i wypraną z emocji. Chętnie jednak obejrzę go ponownie, bo te zawirowania czasowe wyglądały niesamowicie. Pewnie wiecie, ale Nolan bierze się za biopic - jego następny film będzie o Oppenheimerze, a główną rolę zagra Cillian Murphy.
-
PSX Extreme 292
Eee, a widziałeś Mario na Xboksie? Halo na PS? Uncharted na Switchu?
-
PSX Extreme 292
Pomyślałem sobie o temacie, który nadałby się na Zgrentgena: "Świat bez ekskluziwów - jak to by mogło działać (i czy w ogóle)?" Fajne, nie fajne?
-
Kaze and the Wild Masks
Czaję się na promkę na PSS. Wiele razy chwalona była przez gości z mojego ulubionego podcastu (Game Junk), choć po prostu wygląda na platformówkę rodem z pegazusa. A Ty @Lipajakie masz wrażenia?
-
PSX Extreme 291
Welcome to the real world. To był fajny artykuł, w sam raz na odświeżenie pamięci przed Zmartwychwstaniami.
-
Resident Evil VII
Proszę Państwa, ja muszę odwołać to co pisałem powyżej o tym, że nie wracałem do gry z przyjemnością. Dziś ją skończyłem i jestem zachwycony. Bardzo udany miks horroru i akcji i jestem pod wrażeniem ile zróżnicowania wrzucono w tę 10-godzinną grę. Bardzo lubię jak twórcy są tak pewni siebie, że chcą kierować gracza po konkretnej ścieżce, ale równocześnie nie ciągną go za rękę, a dają wrażenie samodzielnego rozwiązywania kolejnych problemów. Gra jest co prawda bardzo oskryptowana i czasami wręcz myślałem sobie "no to teraz coś wyskoczy", albo z góry widać, że w danej lokacji przyjdzie zmierzyć się z jakimś grubszym przeciwnikiem, ale to w zasadzie żaden minus (takie areny walki poznaje już każdy wytrawny gracz). Do gier raczej nie wracam, więc ta przewidywalność przy powtórnej rozgrywce wcale mi tu nie wadzi, a po prostu jestem bardzo zadowolony ze zróżnicowania rozgrywki i poziomów.
-
NETFLIX
Ja tak samo. Animacja jest piękna i dynamiczna, a design przypomina mi styl Dishonored. Bardzo fajnie stworzony świat i bohaterowie, a końcóweczkę tego 3-odcinkowego aktu oglądałem z wypiekami na twarzy. Zwiastun wyglądał obiecująco, ale spodziewałem się więcej zapychaczy, a tu widać nie szczędzono grosza. Kolejne 3 epki już 13.11, a finałowe 20.11. W sumie fajny pomysł z takim wypuszczaniem po kilka odcinków co tydzień.
-
Resident Evil VII
W końcu się zabrałem, mimo oporów i obaw, że będzie zbyt strasznie. No i początkowo było, ale teraz po walce w prosektorium czuję się już jakby pewniej, bo strach zastąpił wku.rw - poniekąd pewnie zamierzony przez twórców, ale też wywołany irytacją na pewne rozwiązania, czyli ślamazarne sterowanie i skrzynia. Nie jestem znawcą serii i grałem tylko w RE4 i wiem, że survival horror itd., ale nie rozumiem tego, że kawałek papieru zajmuje w ekwipunku tylko samo co butelka apteczki, przez co już musiałem ganiać do skrzyni, żeby to wymieniać. Skoro twórcy chcą być tacy w ciul realistyczni z motywami survivalu, to czy te skrzynie mają w sobie jakieś teleportery, że paprotka wrzucona do skrzyni w domu znajduje się również w skrzyni w podziemiach? Bez sensu. #ekwipunekbezgranic. Tak czy owak w grze podoba mi się klimacik i zagadki, bo bardzo szybko można zapoznać się z rozmieszczeniem pomieszczeń i wszelkimi charakterystycznymi barierami, których pokonanie jest fajnym wyzwaniem szczególnie dla naszej pamięci, a wrzucanie tych sporadycznych motywów ucieczki i zabawy w chowanego daje całości fajnego dreszczyku, choć muszę przyznać, że nie jest to gra do której wracam z przyjemnością. Z tego co pisaliście chyba powoli kończę najbardziej stresującą część gry, więc będę cisnął dalej. Czy VILLAGE też ma takie motywy ucieczki czy to jednak większa naparzana?
- Diuna (2021)
- The Last of Us Part II
- The Last of Us Part II
- The Last of Us Part II
-
The Boys - 2019 - Amazon Prime
Ale ten serial jest dobry. Wczoraj wmłuciłem 4 odcinki, a zaraz jadę z kolejnymi. Świetni bohaterowie i ugruntowanie supków w korpo-realiach to strzał w dziesiątkę, bo tak by to pewnie wyglądało w naszym świecie. Cały serial jest strasznie cyniczny, ale nadal jest tu miejsce na prawdziwe emocje i na szczęście unika marvelowskich śmieszków i ironii. Tych supków to aż z radością się nienawidzi, szczególnie Homelandera, wyrachowanego sku*wla.
-
Halo Infinite
Breath of the Halo Latanie tymi stateczkami dawało zawsze furę radochy w pierwszym Halo (w więcej nie grałem).
- NETFLIX
- NETFLIX
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Ja miłości do Lebowskiego też nie podzielam. Obejrzałem go sobie w tym roku po raz drugi, po wielu latach od pierwszego seansu, zachęcony do tej rewizji po usłyszeniu jakiegoś podcastu w którym rozpływali się nad tym filmem. Owszem, dużo tu wyjątkowych i nawet zabawnych scen, ale generalnie nie porywa mnie to jakoś szczególnie. Zauważyłem jednak, że mam pewien problem z filmami, w których jakiś samotny detektyw przemierza Los Angeles napotykając co krok jakieś ekscentryczne postaci. Nie wciąga mnie to w żaden sposób. Tak miałem z Chinatown, Under the Silver Lake, Inherent Vice i Big Lebowskim, który też podpada pod ten śledczy schemat.
-
NETFLIX
Ja właśnie skończyłem Nocną Mszę (nie będzie bezpośrednich spoilerów, ale opisuję wrażenia dotyczące zakończenia, więc czujcie się ostrzeżeni). Porównania z Kingiem jak najbardziej trafne, zarówno pod tymi dobrymi i gorszymi względami, bo podobnie jak u Stephena mamy tutaj zgraję naprawdę fajnych bohaterów, z którymi idzie się zżyć, ale im dalej tym najpierw historia traci impet, by później przybrać iście kingowski obrót. Lubię gadane filmy, ale tutaj w drugiej połowie sam często się niecierpliwiłem i spokojnie widziałbym to jako krótszy serial. Mimo tych wad nadal jest on warty uwagi. Bardzo podobał mi się pomysł na głównego bohatera, którego już w pierwszej sceny poznajemy z godnej pogardy strony i nawet jeśli zakończenie serialu nie przyniosło mi jakiejś szczególnej satysfakcji przez swe rozdmuchanie, to wątek Riley’a był domknięty w bardzo powściągliwy i mądry sposób. Podobało mi się też oparcie tej historii na religii i przedstawienie sposobu, w jaki można interpretować Biblię na swoją korzyść, co nie jest szczególnie unikalnym motywem, ale tutaj nabierał ciekawego kontekstu. A jeśli chodzi o religię, to nie mogę nie wspomnieć o rewelacyjnej roli Hamish’a Linklater’ajako księdza. Co za aktor! Uwierzyłem w tego jego księdza, bo grał jakby rzeczywiście nim był od wielu, wielu lat, a w życiu doświadczył dużo zła, które nauczyło go pokory i odwiodło od naiwnego postrzegania wiary. Naprawdę wiele można wyczytać z tej roli, mistrz. Koniec końców nie jest to dla mnie poziom Hill House, ale i tak warto zobaczyć dla tych dobrych rzeczy.
- NETFLIX
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Nie nastawiałbym się zbytnio na cokolwiek, choć w tym biznesie wiadomo, że wszystkie opcje są otwarte, o ile tylko będzie zainteresowanie. Musiałaby być jednak wielka odezwa, żeby Disney chciał bardziej rozwinąć któryś z tych projektów. Obejrzałem z rana epizod Village Bride - o rany, jakie to dobre. Nostalgiczny i niespieszny nastrój rodem z filmów Ghibli, gdzie nawet design postaci przypomina filmy tego legendarnego studia. Do tego bardzo fajny pomysł na umiejscowienie akcji i pokazanie rytuałów z nowej planety, przepiękny soundtrack przywodzący na myśl Nier: Automata, a to wszystko dążące do bardzo satysfakcjonującej końcówki. Takiego świeżego podejścia trzeba Gwiezdnym Wojnom.
-
Horizon: Zero Dawn
Dziwię się, bo dla mnie ta gra stoi walką. To chwytanie przeciwników, uskakiwanie w ostatnim momencie, dynamiczna zmiana oręża, zastawiane pułapek za pomocą potykacza, ładowanie bombami z hukprocy, odstrzeliwanie elementów i te satysfakcjonujące iskrzenie się maszyn w momencie ostatniego ciosu. Ojejku jejku, jakie to dobre. Fabuła nie była porywająca, podobnie jak nijakie postaci, ale chłonąłem klimat tych miejscówek pełen zauroczenia, a głos Aloy działał zawsze kojąco. 60h spędzonych z wielką przyjemnością.
-
NETFLIX
Po trzech odcinkach Midnight Mass jestem bardzo zadowolony, bo na takie perełki warto czekać. Postać księdza zagrana wyśmienicie - widać po chłopie, że nie jest świętym i zaznał trochę życia. I choć poprzedni serial Flanagana był w dużej mierze obyczajówką z elementami horroru, tak tutaj tego horroru jest jeszcze mniej, a serial skupia się na relacjach między mieszkańcami wyspy i poszukiwaniu Boga/wiary. Sama religia jest tu motywem przewodnim i choć po trzecim epie zyskujemy dodatkowy kontekst to nadal nie jestem pewien w którą stronę to wszystko się potoczy.