Skocz do zawartości

Wojtq

Użytkownicy
  • Postów

    1 470
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Wojtq

  1. 7 minut temu, Colin napisał:

    a że babka jest w roli głównej i netflix to już musi dawać do myślenia i nieco wypaczać

    To swoją drogą. Pewnie gdyby taki serial powstał 10 lat temu to mógłbym wcale tego nie zauważyć, ale teraz to oglądam i już widzę te aktywistki walczące z patriarchatem. I jeszcze oczywiście taka oświecona laska nie może mieć faceta Polaka, bo jakże by mogła, skoro to same tępaki? Nie no, co chwilę wywracałem oczami, a lubię zadziorne babki na ekranie (czego dowodem może być opisywany przeze mnie w dziale horroru "Nightingale"). 

  2. Po ponad dwóch godzinach "grania" odpadam. Fajnie się chodzi, ale te wszystkie menusy są przytłaczające, podobnie jak ciężkie do zdzierżenia dialogi i ekspozycja. Parafraza sytuacji z początku gry:

    Spoiler

    - Prezydent chce się z Tobą widzieć.

    - Jest jeszcze prezydent? Co on wyrabia?

    - Nie on. Prezydent jest kobietą i umiera na raka.

    - Aha. Ok.

    - Prezydent jest Twoją matką do cholery!

    - Ok.

     

    :kekw:


    Najlepiej wypadają cutscenki bez dialogów. Mają dobry klimat i pomysłową reżyserię. 

    • Dzięki 1
  3. Obejrzałem pierwszy odcinek "Wielkiej wody" i nie wiem czy ruszać dalej. Z jednej strony dobrze nakręcony, a z drugiej okrutnie irytujący przez główną bohaterkę, która musi oczywiście rozstawiać po kątach samych przygłupich facetów. Nawet serial o powodzi trzeba zamienić w medium współczesnych aktywistek? Czy może mi już całkiem odwaliło i widzę problem tam, gdzie go nie ma?

  4. Skończyłem po jakiś 5 godzinach i jestem bardzo zadowolony. Jak do każdej gry, w której skakanie jest zautomatyzowane, podchodziłem do Straya sceptycznie, ale ostatecznie przekonał mnie klimatem "comfy post-apo" i zabawą w kota. Rozgrywka jest fajnie zróżnicowana i ciągle robimy coś innego - przekradamy się, rozwiązujemy proste zagadki środowiskowe, trafiamy do różnorodnych miejscówek, które zachwycają wykonaniem i pomysłowością. Bardzo relaksacyjna i zabawna gra. Będę ją miło wspominać. 

    • Plusik 3
  5. Nightingale - to nie jest stricte horror, ale poniekąd jednak jest. Reżyserka Babadooka bierze nas do 1825 roku do Australii, kiedy to Angole podbijali w najlepsze tę piękną wyspę i cięli w pień rdzenną ludność. Bohaterką jest młoda dziewczyna z Irlandii, która rusza w pościg przez busz za ludźmi, którzy wyrządzili jej krzywdę.

     

    Cóż to był za film Panowie i Panie. Bezkompromisowy w ukazywaniu brutalności, nakręcony w bardzo surowy i przez to wielce autentyczny sposób. A najważniejsze, że czułem żądzę zemsty i gniew tej dziewczyny. To nie żadna netflixowa "I'm a stronk womyn and want to be respected", ale ucieleśniona furia, która nie cofnie się przed niczym. Fantastycznie oglądało mi się jej podróż i wpływ jaki na jej psychikę ma jej mordercza podróż. Film w dużej mierze dotyka również tematów rasizmu w sposób bardzo dający do myślenia, bo przewodnikiem dziewczyny jest aborygen, którego ona nie traktuje jak równego sobie - co jest właśnie o tyle dobre, że bohaterka której kibicujemy patrzy z góry na człowieka zgodnie z utartymi schematami tamtych czasów. 

     

    Polecam bardzo. Wprawdzie i tak jestem wybredny jeśli chodzi o wybory filmowe i byle śmiecia nie oglądam, ale ten seans był bardzo odświeżającym doświadczeniem. Film dostępny właściwie tylko w internetowych wypożyczalniach. Czyżby był zbyt dosadny dla któregokolwiek streamingu? 

    • Dzięki 1
  6. Niesamowite, co się tu wyrabia. Akcje jak z amerykańskich twitterów.

    Dajcie młodej szansę. Jestem przekonany, że ludzie od castingu wiedzieli co robią i widocznie jej gra wypadła najlepiej (inna sprawa, że mogła też wypaść najlepiej przy czytaniach scenariusza z Pedrem).

  7. Mam już prawie 4 godziny za sobą. Wracam właśnie na komisariat i cały czas się łudzę, że w mojej wersji gry nie będzie Mr. X. 
    Generalnie gra się bardzo dobrze, do czego przyzwyczaiły mnie już nowożytne Residenty. Jest klimacik, gra wciąga i straszy, a do szczęścia jedynie brakuje modów z fajniejszymi wdziankami dla Claire znanymi z PC. :kaz:

  8. To coś ode mnie - krótkie opowiadanie "Marzanna"

     

    Spoiler

    Dzieci kroczyły żwawo za panią nauczycielką w zmęczonym zimą parku. Humory im dopisywały, jak to zwykle bywało w czasie kiedy nie było lekcji. Na przedzie kolumny maszerował Tomcio, dumnie trzymając w rękach ich wspólną ofiarę. Zadanie jakie mieli do wykonania nie należało do łatwych, ale to właśnie na tych trzecioklasistów spadła odpowiedzialność przegnania na dobre paskudnej zimy. Marzanna, której kukła górowała nad dziećmi wzniesiona na kiju, miała coś wspólnego z tą zimą, a przynajmniej tak im powiedziała pani Zosia.

    Pochód dotarł nad rzekę, nieopodal której znajdowała się stara kładka, która dla Tomcia wyglądała trochę złowrogo na tle szarego nieba, powykrzywianych gałęzi nagich drzew i rzeki czarnej jak sutanna księga katechety. Ksiądz coś mówił pani Zosi tuż przed ich wyjściem. Wyglądał na zdenerwowanego, co tym bardziej zachęciło dzieci do zawierzenia pani Zosi, bo nikt księdza nie lubił. Tomcio podążył za panią po schodach mostu, a za nim krok w krok poszła cała klasa. Wraz z każdym stopniem czuł coraz większe podekscytowanie. Kolejne dzieci wchodziły po schodach. Ich tupanie narastało jakby zwiastun czegoś podniosłego. Byli już na szczycie, gdzie czuć były silniejszy wiatr niosący uporczywe płatki śniegu. Dzieci okutane były w grube kurtki niczym w mundury zagrzewające je do walki, więc te ostatnie podrygi zimy nie były im straszne. Doszli do środka kładki i stanęli wokół Tomcia i pani Zosi, która wyjęła zapalniczkę i uroczyście spytała dzieci:
    - Czy macie dość tej zimy?
    - Tak, mamy! - odpowiedziały zgodnie.
    - Co zrobicie, aby ją przegnać? - dopytała nauczycielka.
    - Wszystko! Wszystko! Wszystko! - krzyknęły maluchy.
    - Dobrze. Tomasz, unieś Marzannę.
    Tomcio uniósł kij z nabitą na niego kukłą. Pani Zosia zbliżyła zapalniczkę do jej słomianego ciała i pstryknęła zapalnik, ale wiatr zdmuchnął ogień.
    - Widzicie, zima się broni! - powiedziała tonem nie znoszącym sprzeciwu.
    Po kilku próbach pojawił się płomień. Dzieci patrzyły jak zahipnotyzowane jak ogień przejmuje kolejne części lalki.
    - Rzucaj - rozkazała pani Zosia.
    Tomcio jednak stał jak sparaliżowany. Nie umiał wypuścić kija z rąk.
    - No rzucaj! - ponagliła pani Zosia.
    Klasa odsunęła się o krok. Słoma już sypała się na rękaw Tomusia. Nauczycielka z całej siły uderzyła przedramieniem w kukłę. Tomuś poczuł ostry ból, gdy kij gwałtownie wyrwał się z jego dłoni. Widział przez barierkę jak Marzanna spada do rzeki ciągnąc za sobą warkocz dymu. Dźwięk płomieni przypominał mu krzyk, ale w mgnieniu oka zobaczył coś jeszcze, coś o wiele bardziej przerażającego. Chwycił poręcz z całej siły i rozpłakał się.
    - Ona nie powinna tak wyglądać! - lamentował rwącym głosikiem - ona nie powinna tak wyglądać!
    Miny reszty klasy zmarkotniały. Grupa niepewnie zaczęła wycofywać się do zejścia. Pani Zosia pochyliła się nad Tomciem, objęła go delikatnie i szepnęła mu do ucha:
    - Nie martw się kochanie, ona zawsze wygląda tak samo.
    Wnet wiatr zwolnił. Tomcio spojrzał na rzekę, która niosła płonącą wciąż kukłę. Po dłuższej chwili puścił barierkę. Dzieci tłoczyły się już przy schodach, kiedy Tomcio dołączył do nich trzymając panią Zosię za dłoń, zapewniającą go swym ciepłem, że postąpili słusznie. Wiedział jednak, że żadna pociecha nie wymaże z jego pamięci obrazu przerażenia, jakie malowało się na szmacianej twarzy spadającej Marzanny.

     

     

     

    • Plusik 1
  9. Pachinko to coś pięknego, również polecam. Szkoda, że na kolejne sezony Pachinko i Severance przyjdzie nam pewnie czekać co najmniej do 2024, ale cóż - na dobre warto czekać. 

     

    Akurat trzy, które wymieniłeś @Ölschmitz też obejrzałem w trakcie okresu próbnego (Black Bird jestem w 2/3 i jestem pod wrażeniem). Już wiem, że będzie warto subskrybować od czasu do czasu, bo to bodajże najbardziej jakościowa platforma ze wszystkich najpopularniejszych streamingów - a przynajmniej takie sprawia wrażenie posiadając dużo dobrze wyglądających seriali w stosunkowo jeszcze niewielkim katalogu.

  10. 7 minut temu, Czoperrr napisał:

    To ostatni zespół który miałby się tym zająć. Myślisz, że po anulowaniu poprzedniego projektu i odejściu z Konami Kojima jeszcze kiedykolwiek chciałby z nimi współpracować? Nie nie sądzę :)

    Myślę, że to jest biznes, a tutaj nie ma wrogów aż po grób. ;) 

  11. 11 godzin temu, drozdu7 napisał:

    Moje wrażenie też jest takie że gdyby zlikwidować te podświetlenia, leżące na ziemi guwna i paski życia, to wyglądałoby to o wiele bardziej epicko. 

    Wiesz, że to dało się wyłączyć w poprzedniku? Paski nad wrogami to coś, co całkiem rozwala mi doświadczenie z gry. Bossowie i ich paski na dole ekranu to co innego, ale byle płotki wolę tłuc na ślepo.

  12. 3 godziny temu, Square napisał:

    W sensie? Dla mnie po prostu jest duże ryzyko, że to spierdolą jeżeli historia będzie się kręcić wokół Aloy. Jak były ploty, że akcja miała się dziać przed Nowym Świtem to tam wszelkie głupoty mniej rzucałyby się w oczy.

    No i jednak wolałbym gdyby to była animacja.

    Chodzi mi o to, że w planie jest ekranizacja gry, w której główną bohaterką jest taka i taka dziewczyna będąca właściwie trzonem całej gry, a tu widzę narzekanie, że Horizon byłby lepszy bez Aloy. No takie to dziwne, chociaż wiele mówi o samej grze, gdzie świat i realia są ciekawsze od głównej bohaterki. 

  13. To i ja wyjdę z szafy i powiem, że gra mnie zniechęciła już po przedramatyzowanym intrze. Pograłem może ze 2 godziny i dałem spokój, ale też open-worldy mnie przytłaczają.

    Kumple jednak grali i się jarali, więc to tak.

     

    Generalnie dość sporo tych projektów filmowo/serialowych jest w drodze:

    - Last of Us (serial już na horyzoncie)

    - Gran Turismo (film?)

    - God of War (serial od Amazona)

    - Horizon (serial od Netflixa)

     

    Ogólnie chętniej widziałbym dopakowane filmy na podstawie dwóch ostatnich marek, ale z drugiej strony zdaję sobie z głupiego, starożytnego przeświaczenia, że film kinowy = zapipiste efekty specjalne.

    Kiedyś tak było, a teraz w dużej mierze efekty wyglądają gorzej niż 10 lat temu. 

     

    Pamiętam też, że wieki temu jarałem się na wieść o tym, że jakieś tam studio kupiło prawa do Shadow of the Colossus, żeby się później dowiedzieć, że sam zakup praw gunwo znaczy. Chętnie jednak widziałbym epicki kinowy film w tym świecie. 

×
×
  • Dodaj nową pozycję...