_Red_

Co jest w sumie dziwne, bo jeśli mam zjeść sieciówkowego burgera to pod kątem smaku wolę jakąś małą kanapkę w BK niż w McD. Skromny chilli cheese, Whopper Jr itp. Ale jak kiedyś w promocji było 2x mięso i oszamałem Angus z dwoma kotletami, to myślałem, że zwymiotuję od tłuszczu. W budżecie ~20zł to tylko małe burgerownie. BTW. podczas krótkiego pobytu w Sopocie znalazłem Małpa Bistro. Bardzo zacna wołowinka i kompozycje burgerów, do tego cała plejada sosów do wyboru przy stolikach. Poletzam, u mnie w rankingu zaraz koło Moa.

~1400km w tydzień wykonane bez szwanku, ale dziś na autostradzie zaobserwowałem zachowanie niemalże takie jak w tym temacie: http://www.hyundaiklub.pl/forum/viewtopic.php?t=9520 (ale bez kontrolki immobilajzera). Przy stałej jeździe ok 140km/h w ułamku sekundy szarpnął silnik, obrotomierz spadł do 0 (byłem przekonany, że silnik mi odcięło or something), przestało dodatkowo zliczać spalanie na komputerze. Miałem wrażenie, że trochę osłabło przyspieszanie, no ale jechałem dalej. Po krótkim postoju na parkingu i uruchomieniu silnika ponownie, lekkim przegazowaniu, coś się odetkało i liczniki ruszyły. Sytuacja nie powtórzyła się więcej. Dodam tylko, że w momencie usterki była mocna ulewa, więc może jakieś zwarcie się zrobiło od wilgoci. Ktoś się z czymś podobnym spotkał? Gdyby to był bezpiecznik przepalony, to domyślam się, że by nie wstało po resecie.

Dziś zahaczyłem na autostradzie na Whoppera Jr i kawę. Nic specjalnego, klasyczne burgery i kupony na to, co od zawsze było w ofercie.

Myślałem, ze powyższy post tego dotyczył

No niby tak. Ale chyba mniej wysilku i kosztow wymaga zakupienie slipek na bazarku niz wycinanie z torby :(

No wlasnie za dużo wungla ostatnio wchodziło i są efekty. Znowu mogę chwycic oponke w dłonie i trząść. Ulana gurwa :( Jednak If it fits your macros nie do końca mogę stosowac, tniemy cukry i kaloryke na jakis czas bo na wdechu chodze juz tydzien po weselnym obzarstwie.

Majtki z torby ikea. Mam wrazenie, ze nie rozumiem analogii.

Ale Yakubu tak zrobił i shut :( A mi znowu bęben rośnie mimo trzymania kalorii w ryzach, więc teoria Czezkiego jest nie od rzeczy. Cos trzeba wymienić w dziennym menu.

Moze kupię na próbę i podzielę się info. 1k nie majątek za takie parametry, najwyzej sprzeda się na gwarancji jak okaże się gniotem pod kątem softu. Obecnie Xperia Z2 działa nadal przyzwoicie po 2.5 roku, wiec jestem ciekaw chinczyka.

Gdzies kiedys pisalem elaborat, nie kojarzę teraz :f Glownie pamiętam, ze: dlugo, duzo papierologii, duzo upierdliwosci ze strony banku i ich analityków, stres czy za kwartal nie zmienią się indeksy za metr w danym mieście (co mogloby uruchomić machinę kredytu od nowa ) Ale jak sie spełnia kryteria (wiek, brak wlasnej nieruchomosci badz jej części, odpowiednio niska cena za metr) to głupotą byłoby nie probowac, kasa z dofinansowania piechotą nie chodzi. No i program jest nowelizowany co jakis czas, musialbym wybadac jakie restrykcje są aktualnie nałożone na nowych kredytobiorców.

No bo brzmi jak jakosc, Deutsche Qualität. Kupiłbys fona od Kowalski & Nowak? :f Edit Doczytalem ze to rebranding tego chinula Ulefone http://ulefone.com/products/power2/features.html Ciekawe jak wyglada model biznesowy. W Chinach sprzedaje sie Ulefone a na Europe jest deal, ze bedzie to Kruger n Matz?

XD Dobrze ze Mlody oznaczal do 35 r.z Nie wchodzilem tu od miesiąca bo forumowa podpowiadajka o nowych postach daje srogo dupska. Pytania nadal aktualne?

Kruger & Matz wprowadza dosc mocnego chinczyka, którego branduje swoim polskim logo http://www.mgsm.pl/pl/katalog/krugermatz/live5plus/KrugerandMatz-Live-5plus.html Na papierze wyglada niezle chyba. Cena ma byc ok 1k PLN, no i polska dystrybucja i gwara, jak ktos woli uniknąć sprowadzania samemu z Aliexpress. Z drugiej strony, KnM to taka Manta. Jakością nie grzeszy ogółem. Ktos interesował się tą marką?

Pamiętałem jeszcze z Secret Service bodajże. 6/10 xd

Broken Swordy pewnie znasz. Mniej znane może być Discworld, Blazing Dragons.

Jajówy.

Jak wyżej. Polecam sterowanie type C. Trzymasz na raz triggery jako unik i atak i czekasz. Czasem używasz specjala. "oh hi there opening hehehe" nie mogę tego już słuchać.

Dobrze, że nie Błękitna Ostryga. Wtedy właściciel również mógłby zapodawać jajka od rana. Haj lajf to będzie w Giżycku, napiwek tu napiwek tam. Przygotowałem już 10 złotych na cały urlop.

Osom, nie znałem tego, dodane do backlogu. Na 2018... Edit Znajdz 5 żab... Od 20 minut probuje znalezc ostatnią. For real, Square? :[ Edit2 No dobra, 15h za mną. Dopiero chyba kończę 3 czapter więc fabuła wczesna jeszcze. Jeżdżę autkiem, słucham soundtracku z radia, pomagam ludziom w ich fetch questach, opanowalem nieco chaos walki. Chlopaki sobie dogadują, jest klimat bros' over hoes, kemping, gotowanie pizzy na ogniu (wtf). Wstyd przyznac, ale... wkrecilem się. Wiem ze nigdy nie bede chcial przechodzic jej drugi raz od nowa (podobnie jak MGS V, brrr), więc wydoję z jednego podejścia ile da radę.

Gram dalej. Na pewno fajne są interakcje w teamie. Chłopaki żyją swoim zyciem, komentują otoczenie, każdy ma jakąś osobowość. To już nie FF VIII gdzie dwóch ludkow biegało za glownym bohaterem. Side questy - przynieś żabę, zabij stwora. Meh. Chociaż niektóre mają wiecej fabuły, jak np. unlocking chocobosow. Fabuły głównej juz nie pamietam. Że niby na swój ślub jadę? Czy już o co innego chodzi? Poza znaną z serii muzyczką przy level up i ujezdzaniem żółtego ptactwa, to nie jest Final Fantasy. To jakaś nowa gierka japońska z open world, miks gatunkow i mechanizmów. Pewnie skończę, ale serio chciałbym wiecej klasycznego Finala w Finalu :(

Fajnie się czyta temat dla starych ludzi.

Czy ta gra bedzie kiedys fajna? Przez kilka godzin zdążyłem pojezdzic (?) autem po sznurku, ubić kilka potworów, zrobić fetch questa, złowić rybę i nakarmić kota. Serio, tu coś się w koncu wydarzy? System walki mi nie leży kompletnie. Trzymam kółko, czasem blok i czekam na wygraną. Co oni zrobili z fajną serią :( Wolałbym tryb turowy albo semiautomat jak w FF XIII Ale nie slasher jak tu :(

Tak, jesli zniesiesz powtarzalność. Detale w temacie o Mafii III.

Pajgi 5 golda z tego co kolega wcześniej pisał. Nie udało mi się tego dorwac w 4 różnych żabkach

Pierwszy własny komp - C64 z magnetofonem, coś koło 1992. Tona kaset że składankami gier i ustawianie głowicy śrubokrętem Potem dopiero PC w chyba 1998. Pentium II 350 MHz, 64 MB RAM, 4.3 GB HDD, grafa intela 8MB, CD, modem 56k. Kosztowal koło 5000 nowych zlotych, rodzice długo wypominali wydatek. Długo się tym rzęchem tłuklem, a potem juz nie pamietam na co się przesiadalem. Tylko tego pierwszego się wspomina :rose: