Sorry chłopaki, dostałem zaproszenie do Bety
Pierwszy kontakt:
Download, install, join the game...
Pomieszczenie z jakimś czołgiem, kawałek dalej korytarz prowadzący na plac pomiędzy budynkami. Co uderza na wejściu to klimat, otaczający syf, brud, wojna. Docieram do placu, po prawej rząd kolumn, w ich cieniu towarzysz broni walczy o życie, zdejmuję agresora, 1:0 dla mnie. Bieg wdłuż kolumn, wpadam do jakiegoś baru, Helgast!!! 2:0. Wbiega następnych dwóch, robi się gorąco...4:0, uff. Zauważam brak amunicji w karabinie, mam tylko jeden, ok, jest jeszcze pistolet, zobaczymy. Kolejny przeciwnik, 5:0, a właściwie 5:1, ginę tuż po nim, w głowie pojawia się myśl "Albo tu są same leszcze, albo...no właśnie, co? Killerem nie jestem, w Resistance wygrałem dopiero 9 mecz. A tutaj na wejściu 5 killsów z rzędu." Dalsza gra wyprowadza mnie z błędu, szczęście początkującego...
Po trzech meczach rzut oka na statystyki, 36% skuteczności z karabinu, 41% z pistoletu, 127%!!! granatem, dziwne, nie odnotowałem żadnego trupa, pewnie przeoczyłem. W Res. było odznaczenie.
Są ribbony, dostałem za zabicie przynajmniej 10 osób w meczu, chyba trzeba uzbierać 8, żeby coś się odblokowało, mam 3/8.
Póki co, grałem tylko żołnierzem ISA i walczyłem z Jacobssami, znaczy z Helgastami