Ktoś wspomniał o lumpeksach. Mi również od razu przyszło to do głowy, gdy czytałem temat. Choć przykład na pierwszy rzut oka wydaje się głupi, to jednak coś w tym jest. Jeżeli pomysł kodów w grach by przeszedł, to następnym krokiem najwyraźniej musiałoby być ustalenie czy nawet zbudowanie od nowa całego szeregu zasad, obostrzeń, norm dotyczących "gier w ujęciu własności intelektualnej". Tak, jako osobnej kategorii. Bo czymże w takim wypadku byłaby WI,z którą do czynienia mamy w przypadku na przykład książki? Jak przeczytam i nie będzie mi się podobała, to mam ją spalić czy jaka cholera? Bo przecież sprzedać, to byłby cios w kierunku wydawcy. Ktoś może powiedzieć - dobra, rozmawiamy o grach, więc mi tu nie pieprz. Osobiście, choć w pewnym stopniu zgadzam się z utyskiwaniem pomysłodawców, uważam cały ten pomysł za lekkie przegięcie. Najlepiej wszystko to podsumowuje stare dobre określenie "ryzyko zawodowe". Niestety, należy się liczyć z tym, że gdy robię i wydaję grę, to nie każdemu, kto ją nabył musi się ona podobać (albo ktoś nie ma żyłki kolekcjonera - gra i puszcza dalej) i zwyczajnie sprzedaje ją komuś innemu. Często zresztą nie w celu zarobkowym (bo nie wyobrażam sobie iloma grami używanymi musiałby obracać przeciętny Kowalski, aby wypracować sobie nimi przyzwoitą pensję), a z bardzo prozaicznego powodu - ot, bo głupio oddać za darmo Nie wiem, czekam na rozwój sytuacji i ciekaw jestem jak potoczy się dalej ta dyskusja.