Skocz do zawartości

Okie from Muskogee

Senior Member
  • Postów

    5 645
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    5

Treść opublikowana przez Okie from Muskogee

  1. A leje na każdego murzyna z MTV. Scarface to klasyka nie tylko gatunku. Myślę, że to tak jakby powiedzieć, że "Gorączka" to kiczowaty film akcji.
  2. Scarface jest przehypowany? Matko z ojcem ...
  3. A ja męczę Piratów mistrza Sida i Hirosów 4 Golden Edition.
  4. Wyciągnij baterię z pada, skoro i tak jej nie używasz. Pomimo tego, że masz ją "wykończoną", konsola próbuje ją wciąż ładować, I guess. W normalnych warunkach konsola wyłączy się jak załatwi sprawę z padem Przynajmniej u mnie tak to działa. Może mam chińską podróbkę
  5. Nie rozumiem Twojego toku rozumowania Pryxfus. To, że do gry będzie potrzebny dodatkowy bajer miałoby znaczyć, że ta będzie tańsza? A niby dlaczego? Czyżbym przespał życie, oszukiwano mnie, a na świecie żyją sami samarytanie? Jeśli VCODE będzie NIEZBĘDNY do pogrania, to każdy, kto mógłby nim obracać, będzie sobie za niego odpowiednio wołał, już Ty się nie bój. To jedna sprawa. Druga - interesuje mnie jak postrzegacie kwestię działania samego VCODE'u. Czy można tu w ogóle mówić o odsprzedawaniu go? Więc jaki jest sens wprowadzania takiego ustrojstwa, jeśli celem jest walka z rynkiem wtórnym? Przecież to nic nie zmieni, a jedynie na jakiś czas zamiesza. Potem sytuacja się zoptymalizuje i wszystko wróci do "normy". Ja działanie takiego kodu postrzegam raczej jako część umowy zawieranej pomiędzy wydawcą a kupującym, podpisując którą zgadzasz się na schemat - kupuję, gram, trzymam w szafie. W ten sposób VCODE musiałby być albo jednorazowy (w co wątpię, bo przecież wraz z kupnem nowej konsoli nie może nas nikt pozbawić możliwości ponownego odpalenia kupionej wcześniej gry) albo działać wyłącznie na sprzęcie, na którym dana gra została po raz pierwszy zainstalowana (odpowiednie wpisy w rejestrze itp. - nie wiem, nie znam się). How'd you think?
  6. Szczerze mówiąc wydaje mi się, że jeżeli gry byłyby "jednorazowe", to wcale nie byłyby tańsze. Bynajmniej, jeśli jedyną drogą do pozyskania wytworzonego przeze mnie produktu jest nabycie go ode mnie - jedynego legalnego i w ogóle JEDYNEGO źródła, to normalne wydaje mi się, że chcę wycisnąć z niego maksymalną możliwą kwotę. Jeśli masz możliwość zarabiania więcej, to nie decydujesz się na zarabianie mniej. Tu nie ma większej filozofii.
  7. Ktoś wspomniał o lumpeksach. Mi również od razu przyszło to do głowy, gdy czytałem temat. Choć przykład na pierwszy rzut oka wydaje się głupi, to jednak coś w tym jest. Jeżeli pomysł kodów w grach by przeszedł, to następnym krokiem najwyraźniej musiałoby być ustalenie czy nawet zbudowanie od nowa całego szeregu zasad, obostrzeń, norm dotyczących "gier w ujęciu własności intelektualnej". Tak, jako osobnej kategorii. Bo czymże w takim wypadku byłaby WI,z którą do czynienia mamy w przypadku na przykład książki? Jak przeczytam i nie będzie mi się podobała, to mam ją spalić czy jaka cholera? Bo przecież sprzedać, to byłby cios w kierunku wydawcy. Ktoś może powiedzieć - dobra, rozmawiamy o grach, więc mi tu nie pieprz. Osobiście, choć w pewnym stopniu zgadzam się z utyskiwaniem pomysłodawców, uważam cały ten pomysł za lekkie przegięcie. Najlepiej wszystko to podsumowuje stare dobre określenie "ryzyko zawodowe". Niestety, należy się liczyć z tym, że gdy robię i wydaję grę, to nie każdemu, kto ją nabył musi się ona podobać (albo ktoś nie ma żyłki kolekcjonera - gra i puszcza dalej) i zwyczajnie sprzedaje ją komuś innemu. Często zresztą nie w celu zarobkowym (bo nie wyobrażam sobie iloma grami używanymi musiałby obracać przeciętny Kowalski, aby wypracować sobie nimi przyzwoitą pensję), a z bardzo prozaicznego powodu - ot, bo głupio oddać za darmo Nie wiem, czekam na rozwój sytuacji i ciekaw jestem jak potoczy się dalej ta dyskusja.
  8. "Nico...", "Szukając Sprawiedliwości", "Wybraniec Śmierci" - te i wyłącznie te pozycje moim zdaniem kopią dupsko jeśli chodzi o Stevena
  9. Jestem stary i wzruszyłem się na "Wszyscy mają się dobrze" z de Niro Polecam w ramach odpoczynku od wielkich produkcji, filmów akcji i efektów komputerowych. Smutny i prawdziwy film.
  10. Psychodeliczny horror? Kurde, nie wiem. Ale ja zawsze jak mam podobną manierę, to oglądam Lśnienie
  11. Mistrzowska argumentacja Oo
  12. Mechaniczna Pomarańcza, Eraserhead (Głowa Do Wycierania), Pi, Las Vegas Parano... Może coś przyjdzie jeszcze do głowy.
  13. Mi, na wyższych poziomach trudności, również zdarza się rzucać mięsem i pilotem do tvka przy Fifie. Pamiętam, że na hardzie trochę się nakląłem przy Man of Valor. Kur&%^! rzucałem też przy ostatnim PoP'ie, ale raczej z innych, niż "trudnościowe", problemów
  14. Mam wrażenie, że dużo Ci nie brakuje, abyś w ogóle nie był czytelnikiem PE Spora część pozostałych redaktorów pisze okazyjnie, a pozostali nie utrzymają całego magazynu sami.
  15. Cóż, chciałem odpowiedzieć, ale teraz już mi się nie chce ;]
  16. Mówisz do mnie czy do Kazuba? Bo nie wiem czy odpowiadać.
  17. Być może zainteresuje Was parę rzeczy, które mam w zwyczaju słuchać? Jak chcecie czegoś więcej, to będę tu częściej zaglądał
  18. Pozwolę sobie odświeżyć troszkę. Ulubiony w/g mnie? Slash. Najlepszy w/g mnie? Alvin Lee.
  19. A ja myślę, że akurat Majk ma konkretny charakter. Jak każdy zresztą.
  20. Film jest naciągany? Ciebie też troszkę wyraźnie ominęło. Film może się faktycznie wydawać naciągany jeśli traktować go jedynie jako dzieło gatunku science-fiction. Poza tym jest jednak świetną alegorią niepoprawnych stosunków międzyludzkich na przestrzeni dziejów. Pokazuje do czego doprowadza brak tolerancji, zrozumienia oraz poczucia wyższości "wspaniałej zachodniej kultury" nad resztą "zacofanego, barbarzyńskiego świata", przy okazji dając lekcję poglądową na temat powstawania slumsów czy gett. W moim odczuciu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...