Zacznę od tych najbardziej "chorych", które udało mi się wbić ostatnimi czasy.
GRID - o ile sama gra na początku bardzo mnie wciągnęła, głównie przez podobieństwa do DriveCluba, tak niestety z biegiem czasu zacząłem dostrzegać jej ogromne braki. Kariera w singlu to po prostu event za eventem i tyle. Brak rozwoju zespołu, szukania sponsorów, itd. Wielkie NIC. No, ale my tutaj o trofeach gadamy, także przejdźmy do sedna. Cała lista jest banalnie prosta, poza jednym, czyli zrobienie dystansu równego obwodowi Ziemi (około 40k km), także tego... Grę kończymy z dystansem około 3k - 4k, zależy czy powtarzaliście jakieś eventy. Od tego momentu po prostu jeździmy non-stop w kółko w owalu przy wykorzystaniu najszybszego wozu. Zrobienie 99 okrążeń (bo więcej się nie da ustawić) zajmuje około godziny. Trzeba takich przejazdów zrobić 100, także do normalnego czasu ukończenia gry, czyli około 20 godzin, należy doliczyć 100 godzin jazdy w kółko. Powiem szczerze, że byłem w stanie zrobić góra 2-3 przejazdy na dzień, bo więcej po prostu nie miałem siły psychicznie. Nie wiem co za idiota wymyśla takie trofea i jaki jest jego sens, ale powinien zawisnąć na własnych jajach. Jak jeszcze raz zobaczę gierkę CM z takim debilnym pucharem, to po prostu jej nie kupię. Trudność 2/10, ale dłuuuuuga.
F1 2019 - Codemasters po raz kolejny i ich Fifa. F1 wraca z praktycznie zerowymi zmianami w stosunku do wersji 2018, która również miała zerowe zmiany od wersji 2017. Model jazdy czy rozwój bolidu to kropka w kropkę to sama gra. Jedynie dorzucili w wersji 2019 Formułę 2, ale bądźmy szczerzy, kogo ona zainteresuje na dłużej? Co mi się podobało to początek naszej kariery oparty na scenariuszach, czyli zaczynamy w F2 i mamy kilka zadań, np. odzyskać pozycje po nieoczekiwanym pit-stopie, albo do końca kilka kółek i wyprzedzić tyle bolidów ile się da, itd. Ogólnie scenariusze zawsze uwielbiałem w samochodówkach i żałuję, że skończyły się tutaj raptem po kilku zadaniach. Gdyby oparli na tym cały osobny tryb to klaskałbym uszami. No, ale wróćmy do dzbanków, bo te tutaj również są chore, a dokładnie to jeden, czyli wbicie złotej rangi w online. Na początku pucharek był wręcz nierealny do zrobienia, ponieważ za wygrane wyścigi (podkreślam słowo WYGRANE) dostawaliśmy coraz to mniej punktów, a za zajęcie pozycji dalszej niż podium odejmowało masakryczną ilość punktów. I tak przez cały tydzień grania można było stracić wszystko w przeciągu jednego dnia. Do tego doliczyć crashe gry, rozłączenia z serwerami, a wszystko to odejmowało nam punkty bo gra uznała, że opuściliśmy sesje. Po zrobieniu burzy na forum Codemasters ogarnęli trochę dupy i poprawili ten ranking, że dostajemy więcej punktów i mniej odejmuje, więc już łatwiej zrobić to trofeum, ale swoje musieliśmy się tam napłakać. Poziom trudności, jeśli nie ogarniacie rywalizacji w online to może być nawet 10/10 dla niektórych, także uważać przed zakupem.
DiRT Rally - moja perełka. Bawiłem się z grą wyśmienicie, poczułem jak za dawnych lat i męczenie jednego odcinka przez pół dnia dawało mega frajdę. Jazda na kole w tej grze to czysta poezja. Gra nie bez powodu jest określana jako samochodowe Dark Soulsy, ale tak samo jak w DS, za każdym razem mamy tę motywację, żeby się poprawić, wziąć zakręt trochę inaczej, albo może spróbować przejść na pełnej przy tych kamieniach od wewnętrznej. Jest grubo, a tryb kariery pomimo że ubogi to daje znacznie większe poczucie progresu niż chociażby ostatni GRID, gdzie nie ma go wcale. Rozwijamy i kupujemy kolejnych mechaników, ulepszamy samochody, ogólnie jest co robić i ma to jakiś tam sens. Wisienką na torcie jest Hillclimb na szutrze i latanie bokami przez cały 10 minutowy odcinek, po prostu poezja. Miałem cały czas banana na gębie jak się jechało na granicy z gazem w podłodze. Oglądanie powtórki również cieszyło mojego michałka. Za minus mogę uznać tryb Rallycross, strasznie słaby i chyba wciśnięty na siłę bo mieli licencję. AI zachowuje się tragicznie (po prostu jadące czołgi). Co by nie było, gra cudowna, a podobno wersja 2.0 jest już słabsza i łatwiejsza. Zobaczymy w przyszłości. Trudność platyny to zdecydowanie 9/10.
Rise of the Tomb Raider - dopiero teraz odpaliłem i muszę przyznać, że bawiłem się przyzwoicie. Kolejny dobry Tomb z w miarę ciekawą fabułą. Jedynie tryb Score Attack i mikrotransakcje w postaci kart mnie trochę odrzuciły, ale na szczęście karty można łatwo glitchować i mieć wszystkie w przeciągu parunastu minut, a na Score Attack też są proste metody, tyle że to po prostu przechodzenie gry po raz kolejny. DLC były spoko, szczególnie ten Endurance, gdzie musimy przetrwać w tym lesie. Można grać to nawet w coopie i są do tego pucharki. Gdyby jeszcze bardziej rozwinęli ten tryb to myślę, że można by tu spędzić sporo dobrych godzin. Ogólnie oceniam tego Tomba za dobrą inwestycję i każdy fan tego typu gier powinien zagrać. Platyna, a przede wszystkim 100% zajęło mi około 55 godzin (wg licznika w apce). Trudność całości to takie 4/10 i to naciągane. Dobre jest to, że Shadow of the TR nie ma aż tak wydumanych pucharków jak ta część, także powinno być jeszcze łatwiej i szybciej.
Just Cause 3 - część 2 mile wspominam, ale jednak cała seria oparta na mega grindzie i powtarzaniu czynności do porzygania. Nie inaczej jest tutaj, ogromna mapa, non-stop te same miasta, te same aktywności i nudne przemieszczenia się między nimi. Czasami zastanawiam się jaki jest sens tych wszystkich pojazdów w grze, skoro 99% czasu i tak latamy na spadochronie, wingsuitcie, albo ewentualnie helikopterem. Jedynie DLC wymusiły używanie jetpacka (który warto odkryć jak najszybciej bo mocno przyspiesza robienie platyny), albo motorówki. Wszystko bym w sumie przeżył, gdyby nie mega idiotyczne regularne rozłączenia z serwerami i pauza w grze. Do tego dochodzą mega długie loadingi, nawet przy restartowaniu prostej aktywności. Pewnie programiści to byli tacy głąby, że za każdym razem ładuje się pewnie cała mapa od początku. JC4 leży na półce, ale po części 3 muszę zrobić długą przerwę od tej serii. Avalanche powinno czym prędzej wrócić do Mad Maxa, bo tam rozwinęli skrzydła i pokazali, że potrafią zrobić genialnego sandboxa, seria Just Cause jest wypalona wg mnie. Wracając do platyny, to trudność na poziomie 4/10 (może niektóre aktywności trzeba kilka razy powtórzyć, ale to bardziej przez bugi i debilną fizykę), a czas około 60 godzin.
Car Mechanic Simulator - grę dostałem w sumie do recenzji i poradnika, ale był to dla mnie swego rodzaju eksperyment, bo na te wszystkie gierki z "simulator" w nazwie mam odruch wymiotny. Tutaj na szczęście było zupełnie inaczej. Genialna i relaksująca gra, przy której spędzimy trochę godzin, szczególnie jak chcecie wbijać platynę. Odkręcanie śrubek, robienie hamulców, zawieszenia czy generalny remont silnika po raz 20 nie męczą, a wręcz bawią. Po jakimś czasie nauczymy się już wszystkich usterek jakie gra nam serwuje i będzie z góry wiedzieć co wymieniać, aby było jak najszybciej (samo sprzęgło, minuta roboty, duża kasa i punkty doświadczenia). Rozwijamy naszego mechanika jak i nasz garaż, który można również modyfikować. Jak na taką gierkę to nie spodziewałem się takiej ilości opcji. Jest naprawdę dobrze i jeśli chociaż trochę interesujecie się samochodami to polecam, nie zawiedziecie się. Trudność około 2/10, ale znów jest sporo grindu.
Horizon Chase - popierdółka z Plusa, na którą miałem chrapkę od dawna, głównie dlatego że to duchowy spadkobierca kultowego Outrun'a. Jakież było zdziwienie, gdy po paru wyścigach zaczęło wiać taką nudą i monotonią, że szkoda gadać. Nie wiem w sumie sam czego się spodziewałem, ale zrobienie tu platyny to naprawdę droga przez niesamowitą nudę. Ilość razy kiedy zasnąłem na fotelu przed tą grą to chyba jakiś mój osobisty rekord. Rozumiem ideę gry, ona nie ma być drugim Gran Turismo, ale po kiego grzyba wymyślać takie trofea i zmuszać gracza do tak chorego grindu tej gierki. Zresztą, po tylu latach i platynach to nie wiem czemu wciąż zadaje sobie to pytanie. Trudność to 2/10, albo długość... Zieeeeew.
Team Sonic Racing - kolejny Sonic Racing i kolejna powtórka z rozrywki. Jeśli graliście w poprzednie części to tutaj nie ma niespodzianek. Klon Mario Karta, można powiedzieć, że nawet udany, chociaż startu do samego MK czy nawet Crash Team Racing to nie ma. W dodatku zrobili ulepszenia naszych samochodzików w postaci loot boxów... Tak jest, wszystkie ulepszenia czy modyfikacje kosmetyczne losujecie ze skrzynki, którą kupujecie za walutę zdobywaną w grze (na szczęście). Dorzucili tutaj również coś w rodzaju wyzwań, a niektóre z nich mają mają naprawdę masakrycznie wyśrubowane wyniki. Niby gra dla dzieci, ale dziecko w życiu by tego nie ogarnęło. Dopiero po nastu próbach i nauczeniu się idealnej linii można myśleć o zrobieniu najlepszego wyniku. Takich wyzwań jest tutaj sporo, są łatwiejsze rodzaje i trudniejsze, ale zdecydowanie jest to najgorszy element gry z bardzo nierównym poziomem trudności. Przez wzgląd na te wyzwania, trudność platyny dla niektórych to może być nawet takie 6, albo 7/ 10.
W sumie jak tak człowiek patrzy na niektóre te gry to się zastanawia po co... Za każdym razem mówię sobie, że pora na dobre gry, które lezą na półce (RE2, RE7, Yakuzy), ale odpalam jakiegoś starego crapa, które chce jak najszybciej ograć, aby móc delektować się tymi dobrymi grami. Czasu ubywa, zaraz kwiecień i Cyber a jeszcze pełna półka zaległych tytułów, w tym kilka części Yakuzy i Shenmue, które same dają pewnie z jakieś 1000h na platyny. Jak żyć, jak żyć....