ogqozo
Senior Member
-
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Obecnie
Przegląda stronę główną forum
Treść opublikowana przez ogqozo
-
Like a Dragon: Infinite Wealth (Yakuza 8)
W końcu zabrałem się za Infinite Wealth i, kurde, jaka ta gra jest dobra. Po prostu jest kapitalnie napisana, przetłumaczona, wszystkie te scenki, pomysły, niesamowita sprawa. Przepyszne zdania sypią się cały czas, teraz jeszcze bardziej z szaloną ale i zaskakująco bystrą satyrą na współczesny świat. Gra olśniewa w każdej minucie. Lepsze niż kiedykolwiek jest też tempo i ogólna przystępność historii. Od pierwszych minut gra jest po prostu ciekawsza i nie wymaga tyle wysiłku do rozumienia, z bardziej doraźnym pojawianiem się znaczących wątków i bardziej życiowymi dla zachodniaka postawami i historiami. Serio nie uważam, że trzeba grać w poprzednie gry, żeby zaznać geniuszu Infinite Wealth. Jasne, nawiązań jest pierdyliard, ale jeśli ktoś miałby grać 1800 godzin w poprzednie części tylko dla nich albo sobie odpuścić CAŁĄ grę tylko dlatego że "trzeba przejść poprzednie", to naprawdę nie jest to wcale konieczne tak naprawdę. Same nowe rzeczy są wystarczająco jasne i fajne. Postaci mówią o starych wydarzeniach, ale tak, że każdy tak naprawdę będzie wiedział, jakie jest ich znaczenie dla obecnego wątku. Dużo lepiej zagrać tylko w Infinite Wealth niż w nic. Mechanizmy i listy zawartości są dużo bardziej przyjaźnie przedstawione, a substories z tego co rozumiem nie znikają w następnych rozdziałach i nie można ich przegapić (?). Nowe pomysły na RPG-izację wszystkiego są zaskakująco liczne i rozwinięte, i zabawne i wciągające. Nie do uwierzenia, jak ta seria się rozwinęła w ostatnich odsłonach. Grind został ustrukturyzowany, a to co było bardziej powtarzalne, teraz leci znacznie szybciej w wielu elementach. Masz punkty za wszystko i cały czas cokolwiek robisz to wypełniasz jakąś tabelkę, życie jako kompletne RPG. System walki też zaskakuje, nie myślałem że jeszcze tyle rzeczy włożą, teraz to jest naprawdę odświeżąjące połączenie persony i akcji, jest sporo rzeczy ORAZ dzieje się to szybko. Jak dla mnie to Persona nie ma teraz po co istnieć hehe. Natomiast to nadal Yakuza i nadal potrafi zmęczyć tym, jak mało się faktycznie gra. Czasami by się chciało coś porobić z tymi statsami, systemami itd., ale to jest nadal po prostu masa, masa, masa scenek z dodatkiem gry. Walki są mało wymagające, jak zwykle nie wiadomo po co jest w grze taka masa jedzenia, skoro samo wciskanie X na podstawowy atak i robienie wszystkich obowiązkowych walk powinno wystarczać, by przejść od jednego punktu leczącego do następnego, więc jak zawsze zbieram to żarcie tylko dla wypełniania tabelek. Co do przedmiotów, ekwipunku, klas - jest masa rzeczy, ale nie ma specjalnie pola startego, żeby je próbować i wykorzystywać. Po dwóch dniach grania cały dzień (licznik w grze mówi 16 godzin, ale ten licznik ewidentnie mocno zaniża), naprawdę ciągle czuję, że czekam, aż gra się nieco otworzy i będę jednak mógł trochę więcej pograć bez przerw. Ale przecież znam tę serię i wiem, że tak pewnie nigdy nie będzie... Minigierki denerwują mnie jak zawsze. Jasne, coraz mniej TRZEBA je robić, prawie w ogóle, a te nowe są wykonane znacznie ciekawiej, niż stare. ALE na liście są, i chciałbym kiedyś raz wymaksować jakąś Yakuzę, żeby mieć tę satysfakcję życiowego osiągnięcia, że to raz zrobiłem. Tymczasem gierki w automatach są nadal powalająco nudne i powolne, zasad mahjonga nigdy nie zrozumiem, no a UFO Catcher to jak zawsze najczystsze zło, rozpacz i zgrzytanie zębów. Ludzie płaczący na Fajnala nic nie widzieli hehe, tam to nie ma nawet 1% tej żmudy.
-
NBA
No ale dlatego napisałem, że teraz się przekłada już, Spurs wyglądają po prostu dobrze jeśli nie patrzymy na ich straty gdy Wembanyama siedzi (a oszczędzają go na razie bardziej z ostrożności niż jakiej potwierdzonej kontuzji). Zresztą nawet całościowo, mają bilans 7-12 od czasu All-Star Weekendu, co jest już zauważalnym postępem. W sumie dziwnie to brzmi patrząc na cały sezon, skoro i tak na koniec Spurs wygrają pewnie mniej meczów, niż w zeszłym sezonie, gdy byli jedną z najgorszych drużyn w historii... Ale w drugiej połowie tego sezonu robią zauważalny postęp.
- Final Fantasy VII Rebirth
-
Premier League
Nawet biega i ładną piłkę umie puścić. Kolejny krok na drodze do powrotu do formy. Pora na hiciora, który powinien znowu stać na bardzo wysokim poziomie. Dla mnie te dwie ekipy to też jedni z mocnych faworytów do LM. Pep już narzeka, że Real nie gra za tydzień i będzie mieć "9 dni wolnego do przygotowań". Co prawda to nieco przypadek, bo to dlatego, że Real odpadł z Pucharu Hiszpanii... ale na pewno Man City ma bardziej wymagający sezon do pogodzenia z LM. Arsenal i Liverpool to przeciwnicy tak mocni w tym sezonie, że nie wiem, czy ktoś kiedyś miał takich dwóch, nawet w czasach świetności Barcelony i Atletico i Realu.
-
Final Fantasy VII Rebirth
Jak słyszałem ludzi płaczących na premierę o te wieże, to naprawdę nastawiałem się na jakoś 100x większy ich udział w grze. W sumie ni mnie ziębią ni grzeją, właściwie nic nie dają (niespecjalnie "odsłaniają teren", nie są też często specjalnie widoczne z daleka, więc właściwie nie pełnią funkcji wież, ale ok, mogą pomóc prostszym graczom może), ale przez całe 150 godzin gry te wieże to kwestia może paru minut? W jednej recenzji koleś nawet narzekał, pamiętam, na strasznie nudny i zatruwający życie milionom schemat że za każdym razem wchodzisz do lokacji i musisz złapać chocobo... Kurde to nawet nie jest schemat w tych sześciu lokacjach które są lol. Cztery razy w grze jest minigierka na jedną minutę żeby złapać chocobo.
-
NBA
Wembanyama zdobył 40 pkt., 20 zbiórek i 7 asyst w tym samym meczu, wyżywając się na rezerwowych dużych Knicks. Nie wiem, czy był zawodnik, który chwilę po 20. urodzinach był w stanie pokazywać taką dominację. Jasne, w sumie LeBron też te 19 lat temu coś takiego miał, to już był jego drugi sezon... Pewnie byli też jacyś inni i nie pamiętam. Byłem sceptyczny, ale muszę przyznać - on jest już teraz bardzo dobrym graczem. Nie tylko w tym sensie, że robi dużo i się rozwija. Ma też wyniki. W ostatnim czasie było sporo meczów, że Spurs przegrali mecz, ale tylko dlatego, że przegrali okres, gdy Wembanyama był na ławce. Natomiast z nim na parkiecie Spurs już teraz wyglądają naprawdę solidnie, znacznie lepiej, niż by wskazywały cale wyniki. Oczywiście to samo mogą powiedzieć Knicks, którzy powalczyli mimo braku OG oraz Randle'a, a i tak przegrali tylko dlatego, że gdy Brunson siedział, dali się rozwalić łącznie 9-33.
-
Final Fantasy VII Rebirth
To mimo wszystko popularna gra, a platyna zajmuje dużo czasu, nie będzie tak że po zaledwie miesiącu będą platyniarze... Ja może zrobię, ale po prostu dlatego, że i tak nie ma żadnych wymyślnych trofeów, same rzeczy które i tak by się chciało zrobić. Nawet was zszokuję że zrobiłem różne inne rzeczy "na maksa" za które nie ma trofeów, ot chciałem. Kusi grać tylko w Fajnala cały rok - nie tylko przejść grę jeszcze raz, ale dopiero bardziej przyjrzeć się lepiej scenkom, detalom, których jest masa, może sobie zapisać wiele z nich... ale trzeba będzie sobie odpuścić, bo inaczej zmarnuję życie. Sprzedawać steelbooka teraz czy nie? Widzę, że na serwisach aukcyjnych sam steelbook bez gry chodzi po kilkadziesiąt funtów/euro. Nie wiem, czy takie rzeczy tracą czy zyskują na wartości. Wisnier, ale pokonanie Gilgamesha nie daje Genji Gloves. Trzeba rozwalić trochę potworów na hardzie. Z racji tego jak to działa z rozdziałami, generalnie większość osób to też sobie zostawi na przejście całej gry, albo przynajmniej całych rozdziałów, powtórnie na hardzie.
-
Bundesliga
Leverkusen do 88. minuty przegrywało. Nawet nic nie pisałem, bo chyba już wszyscy wiemy, jak to musiało się skończyć.
-
Premier League
Od czasu jak to napisałem, Newcastle strzeliło 3 gole i wygrało hehe. W niczyich meczach nie padają ciągle takie wyniki jak Newcastle, sam brak bramkarza nie tłumaczy takiej odmiany. Mimo saudyjskiej marki, Newcastle póki co stawia też na lokalnych graczy. Harvey Barnes i Anthony Gordon to dobrzy angielscy zawodnicy. Stawiają też na Livramento, który na razie bardziej wygląda na talent niż na dobrego zawodnika na ten poziom, ale regularna gra w wieku 21 lat to dość rzadka sprawa w Premier League.
-
Premier League
Ludzie skupiają się na Chelsea itd., ale Newcastle to po cichu takie rozczarowanie, którego nie rozumiem. Jasne, z kasą tak naprawdę nie szaleją ostatnio, mimo saudyjskiego nabywcy. Mają nadal niższy budżet od West Hamu. No ale wydawali się robić takie postępy, że słabizna w tym roku jest dla mnie zaskakująca. Przede wszystkim tracą masę goli w tym sezonie, mimo zachowania kultowego duetu Schar-Botman. Kontuzje pewnie nie pomagają, ale nie ma ich też aż tak wiele, żeby defensywa regularnie była odsłonięta i spóźniona. W ogóle w ich meczach wpada sporo goli, a nie z tego byli znani, dzisiaj też mają sporo okazji. Spodziewałem się nowego potentata, a tutaj tylko walka o 10. miejsce i stagnacja w Newcastle.
-
Final Fantasy VII Rebirth
W ogóle to nie podzielałem popularnej podjary rokiem 2023 (więcej w odpowiednim temacie swego czasu), ale 2024 to na razie niestety straszny rozkurviator dla czasu. Nie chodzi nawet o ilość, ale rozmiar. Rebirth, Yakuza, Unicorn i Balatro to taki zestaw, że nic tylko rzucać pracę i życie i siedzieć w piwnicy. Aż sam nie wiem czy grać czy jednak włożyć z powrotem płytkę z Fajnalem i przechodzić całość drugi raz. Na pewno to zrobię, ale trzeba chyba być dorosłym i odłożyć to na potem, żeby bardziej odświeżało m d r. Inne gry jakoś mało wkręcają teraz. Chociaż też oczywiście pod wieloma względami mogą być lepsze; sam przeskok na 60 klatek po miesiąciu ciorania maniakalnie w Rebirth przez pierwszą minutę nieźle daje do czachy.
-
Final Fantasy VII Rebirth
Na pewno imo granie samą Aerith jest absurdalnie ciężkie w porównaniu do reszty postaci, ale też, jak mówiłem, pasuje to do opowieści - to jest Aerith, kurde. Musiałem pokombinować tchórzliwie, domyślna prędkość teleportowania do portalu była za wolna by na tym polegać, więc po pierwsze oparłem się na otruciu ich, później po wyczajeniu tempa ataków w sumie da się też dość dużo po prostu atakować pomiędzy ich atakami. Pełnią masę funkcji: - możesz zobaczyć jak chocobas uroczo podskakuje jak cię zobaczy - możesz zobaczyć jak chocoba uroczo się obraca i zaczyna zasuwać na swoich uroczych nóżkach - możesz biec za uroczym chocobasem - możesz podnieść nogą dużego chocoba przystanek - możesz w nagrodę pogłaskać chocobasa, co jest bardziej satysfakcjonującą nagrodą niż platyna w Eldenie - ...masz jeszcze więcej punktów na mapie do teleportowania żeby nie narzekać, że mapy są za duże do łażenia po nich
-
Bundesliga
Dziennikarze związani z Bayernem oraz Liverpoolem mówili o tym ostatnio - wydaje się więc, że te kluby były z Xabim Alonso w kontakcie, i niedawno usłyszały od niego, że nie szuka nowej pracy. Według moich źródeł, Hiszpan nie rozważał do tej pory specjalnie innych klubów niż Bayern. Bawarczycy wobec tego mają pewną desperację, ostatnio taki stan zakończył się zatrudnieniem Niko Kovacza hehe. Klub chciałby potwierdzić trenera w najbliższych tygodniach, ale supergwiazd brakuje. Możliwy jest powrót Nagelsmanna! Inna opcja to Roberto de Zerbi. Kandydatów, którzy faktycznie przekonują zarząd Bayernu, ma być niewielu.
-
Final Fantasy VII Rebirth
Rebirth to nie tylko gra generacji, to gra-generacja. Jest tu tak dużo tak dobrych scen, cytatów, motywów, widoczków, że zanim człowiek skończy, to już zapomniał początek w sumie, można być tak grać tylko w to - inne gry nie są już potrzebne. Różnorakie kapitalne detale i nie tylko detale w tej grze można wymieniać i wymieniać, trudno będzie grać teraz w coś innego. Gdybym miał 14 lat, nie wiem, ile razy bym to przechodził, może przez lata nie dostałbym innej gry i miałbym tylko tę i powtarzał cały scenariusz na pamięć, jak niegdyś do szósteczki (trójeczki wtedy). W przerwach bym robił jakieś tam inne rzeczy poza graniem. I by mi to zupełnie pasowało. Jak patrzę wstecz to aż trudno uwierzyć, ile tu się działo w jednej grze. Wiele rozdziałów jest praktycznie jak osobna solidna opowieść, która ma tyle highlightów, ile nie widziałem w żadnej zachodniej produkcji. Różne rzeczy, które mi niezbyt pasują, można by oczywiście wymieniać bez końca. Ale co tu mówić, dla fana takich gierek, nie było takiego połączenia jakości, ilości i różnorodności. Wiele osób grając w pierwszego FF7 czy MGS-a mogło sobie wyobrażać taką grę w przyszłości kiedy gry będą wyglądać jak filmy i "wszystko" będzie możliwe. Ponadto można by pisać tomy o tym, jak niesamowicie wzbogacono oryginał. Liczba rzeczy które dodali tak, że można powiedzieć "wow, teraz to ma sens" pod względem postaci, l o r e, emocji, połączenia różnych momentów opowieści, przedstawienia na ekranie, żartów, historii za wszystkim, estetyki, jest po prostu szokująca. Nie było takiego projektu w historii gier i teraz każdy, kto ma jakąś swoją ulubioną grę z przeszłości, może tylko marzyć o tym, jak wyglądałaby ona potraktowana w ten sposób.
-
NBA
Rockets są teraz jeden mecz za Warriors po serii kapitalnych wyników w marcu. Ale była to też seria słabych przeciwników - nawet ci niby dobrzy zazwyczaj akurat nie byli, bo Cavs po kontuzji Mitchella strasznie bez ikry są, a Phoenix bez Nurkicia to zawsze cienizna. Teraz Houston zaczyna serię meczów trudnych - nawet bardzo... dzisiaj OKC (Shai kontuzjowany, więc może nie tak źle), a do końca już ani jednego cieniasa i tylko kilka średniaków. Niesamowity byłby comeback do playoffów, ale szanse nadal uważam za małe. Najgorszą serię ma jednak zdecydowanie Phoenix - ani jednego nawet średniaka do końca, no, może ci Cavs. W sumie niemożliwe prawie, żeby wypadli z 10. miejsca, ale patrząc na terminarz rywali, Suns - przed sezonem typowani do 2. miejsca na Zachodzie - mogą jeszcze skończyć w dolnej drabince play-in, kto wie. Ogólnie miejsca 4-10 są bardzo blisko i trudno powiedzieć, czy którakolwiek z tych ekip wygląda lepiej czy gorzej od pozostałych, zależy jaki mają dzień. A nagromadzenie supergwiazd w tej grupie... maksymalne.
-
Final Fantasy VII Rebirth
Też miałem pewne męki z nimi wieloma (3D Brawler nawet jak się "oszukuje" jest dla mnie pojebany, i nie ma specjalnie wiele do nauki, ot musisz rozróżniać te ciosy, szybko), tylko tak mówię że specjalnie platyną to bym się nie przejmował na zapas w tym kontekście hehe. Ja sam nie wiem, czy mi wpadnie, kto to wie. Próbować walkę spoko, ale próbować walkę która jest po PÓŁ GODZINY innych walk... może to zrobię, bo nadal bardzo mnie interesuje ten system i nadal sporo czytam i myślę o róznych wariantach, na razie nadal jestem daleko od posiadania składu żebym uznał "ok, to jest nie na próbę, tylko dokładnie to co chcę", a możliwości dopakowania ekipy są spore. Więc jeszcze sporo możliwości przede mną, zanim nie będę miał co robić. Na pewno jednak jak ktoś to zrobi, to cactuary może pyknąć na deser.
-
Final Fantasy VII Rebirth
Nie wiem no, jak dla mnie to jak ktoś rozwalił te boss rushe, to te wszystkie minigierki są relatywnie łatwiutkie. Trochę przygotowania do Cactuar Rusha i w sumie robi się niemal banalny, nie ma tam tak wiele zmiennych. Ot trochę prób może być potrzebne żeby wyczuć kiedy co się pojawia, i ewentualnie ustawienie do ataków obszarowych, dostosować build postaci... Jak pisałem wyżej, ja dopiero myśląc o Cactuarach odkryłem trzymanie kwadratu Yuffie, które uczyniło minigierkę dość prostą, pewnie dla innych mogą to być inne rzeczy w systemie. W porównaniu do tych walk to nic wielkiego. Nie czuję tekstów "minigerce do platyny"... jak ktoś zrobił ten godzinny boss rush itd., to te cactuary czy pianinko to jak dla mnie relatywnie mały problem, nie trzeba też w żadnej z tych minigierek za bardzo zbliżyć się do perfekcji, by osiągnąć wynik potrzebny do trofeów. Jak się wyczai Cactuary to zostaje dużo czasu i punktów. Obecnie platyny się nie da zrobić hehe, bo po nowym patchu jest zbugowane ostateczne wyzwanie na motorze. Nie wiem czy w każdej grze, ale sporo osób tak mówi. Quest po prostu nie postępuje. Nie wiem, jak SE to zrobiło. Przed patchem działało normalnie.
-
Final Fantasy VII Rebirth
Przy odpowiednim setupie, jest to jedna z taktyk na osiągnięcie wielkiego efektu, ale też osiągnięcie wymarzonego celu wymaga przygotowania. Raz że pojedyncze zaklęcia niekoniecznie są jakoś wyjątkowo silne w porównaniu do innych rzeczy (czasami są, ale serio te czary ogólnie nie są takie bardzo silne bez jakichś wzmocnień), dwa że rzucanie czaru wymaga czasu, zwłaszcza cometa, w trudniejszych walkach takie combo często nic nie da bo trudno jest zapewnić wystarczająco długą ochronę postaci rzucającej, ponadto postać cały czas rzuca cometa zamiast generować ATB, co w długich walkach pozbawia nas ostatecznie wielu możliwości, czysty damage w mało której naprawdę trudnej walce jest kluczowy. Wydaje mi się, że nie ma opcji by w tej grze mieć 2 materie comet, więc nie ma opcji żeby zalinkować jedną do Synergy a drugą do Fast Cast. Oczywiście po odpowiednich buffach, w odpowiednim momencie, można zdemolować bossa na staggerze korzystając z tego... ale raczej myślę, że jeśli ktoś jest w stanie przeżyć w danej walce zarządzając tak dobrze HP, ATB i czasem, to ją wygra i bez tego. Nie powiedziałbym więc, że jest to od razu "zepsute".
-
Final Fantasy VII Rebirth
Może z czasem to się staje łatwe z wyczuciem, ale ta seria łatwych walk przed mnie przywaliła. Te dodatkowe epopeje Chadleya są chore, jak i serie w Gold Saucer w sumie, ale przed nimi nic mnie chyba aż tak nie rozwaliło jak to. Przecież cała reszta analogicznych rzeczy Chadleya to są banały, a tutaj koleś wylatuje jak naćpany i zaczyna cię jebać w czerep jak Tyson Gołotę. Jaki randomowy cios w jaja. Wyspę zrobiłem poniżej 50 levelu, duet Odyńca i finałowa walka też wymagały sporo i były dramatyczne, ale nie zniechęciły mnie do życia w połowie tak jak ten gnom.
- Final Fantasy VII Rebirth
-
Final Fantasy VII Rebirth
Pisałem dawno temu, że ta platyna nie zajmie normalnym ludziom mniej niż 200 godzin hehe. Tak tylko mówię. Ja chcę wszystko wymaksować dla zabawy, w tym rzeczy, za których nie ma wyraźnie akurat trofeów. (Akurat tak wyszło że wpadła w Remake'u platyna, chyba jedyna w moim życiu). To oznacza, że jestem bardzo daleko do osiągnięcia celu. Przykładowo chciałbym mieć znowu maksymalny level i wszystkie umiejętności - to oznacza zrobienie nie tylko całej gry jescze raz na hardzie, ale też WSZYSTKICH questów pobocznych, bo tylko po ich zresetowaniu można ostatecznie zdobyć wszystkie manuskrypty. Jednak się cieszę - kurczę, ja nie tylko za lata, ale już teraz chętnie jeszcze raz bym zaczął tę grę, jest tyle wspaniałych cytatów, scenek, widoczków... Na pewno więc kiedyś za lata przejdę grę całą jeszcze raz. Niemniej z tymi ostatnimi walkami to zaczynam się zastanawiać. Pojedyncze walki uwielbiam - ten system jest kapitalny, warto się starać, duże wymagania i możliwości. Ale nienawidzę w grach boss rushy i ogólnie marnowania czasu. Sam fakt, że nie można zmienić ustawienia ekwipunku i materii między kolejnymi próbami jednym klikiem już mnie zawsze wkurwiał, a do tego są takie serie jak wyżej wymieniona, że trudna walka następuje po wielu minutach łatwych. Nie mówiąc o ostatnim boss rushu, który nawet dobrym graczom nie zajmie raczej mniej, niż PÓŁ GODZINY... jeden błąd i od początku. Ogólnie to koloseum i symulator się kurwa nie kończą hehe. W czasach PS2, ktoś by zrobił całą dobrą grę za 60 euro, która byłaby tak rozbudowana, jak tylko walczenie na arenach w Rebirth. Minigierki dla mnie są w sam raz, naprawdę zajebiście się bawiłem. Żadna nie jest długa, co jest dla mnie kluczowe. To jest niesamowite, ile pracy i jakości poszło w tyle rzeczy, które tak naprawdę trwają DWIE MINUTY. Te oparte na walce to jedne z moich ulubionych, zwłaszcza ta Clouda, bo jest silny i mocno czuć brutalność uderzeń w te skrzynie hehe. Aerith, hm... nawet zaskakująco grywalna, jak na to, jak beznadziejnie się nią gra pojedynczo w każdym innym momencie. Trochę kląłem przy tych cactuarach, "kurwa to jest niemożliwe", ale da się przemyśleć podejście, zmienić materie, ewentualnie szukać porad, pomyśleć nad zarządzaniem ATB, gdzie stać żeby efektywnie iść z ATB i z czasem i zabrać najwięcej HP naraz, i ostatecznie wydają się łatwe. Przykładowo, dopiero szukając porad do cactuarów odkryłem coś, czego serio nie używałem całą grę. Trzymanie kwadratu rzucając shurikena, nie naciskanie. Zazwyczaj rzucam shurikena po to, by nawalać obrażenia danego żywiołu, a trudni przeciwnicy są zbyt agresywni, by ciągle nim rzucać, nie ma okienka, więc tym bardziej nie ma powodu ciągle to robić. Jednak do cactuarów, metoda "natychmiast po trójkącie trzymaj kwadrat, powtórz" działa cuda na te magiczne, zwłaszcza jak się ma sobowtóra to cały obszar jest bombardowany tymi falami hehe.
-
Final Fantasy VII Rebirth
Przez ostatni tydzień robiłem sporo rzeczy, przy których ostro przeklinam i mam trochę dość. Walka z Kid G i dwoma deathclawami w symulatorze jest absurdalnym skokiem trudności, a co gorsza, trzeba za każdym razem stoczyć wszystkie kurwa poprzednie, bardzo łatwe, żeby do niej dojść. Do tego finałowego boss rucha to mi się nawet nie chce podchodzić. Nie wiem no... Mogę coś powtarzać i się stawać lepszym, ale nienawidzę jak początek jest łatwy i jego też trzeba powtarzać. Ten debil jest absurdalnie szybki i agresywny, bardzo ciężki nawet sam, a dwóch tak silnych przydupasów sprawia, że agresywne podejście jest niemalże samobójcze. Wszystkie trzy postaci ruszają się szybciej niż najszybsza nasza postać, atakują zaje'biście szybko i mocno, w tym atakami zabijającymi od razu. Wyzwanie podniecające, ale te wszystkie walki przed są wyczerpujące. Nie wiem no... sporo osób tu gada o platynie, ciekaw jestem ile osób faktycznie ją zrobiło/zrobi, na pewno jak ktoś umie to się da to wszystko wygrać, ale będzie trochę ciężej niż na pianinku.
- Final Fantasy VII Rebirth
-
Final Fantasy VII Rebirth
Rebirth opisuje podróż do Temple of the Ancients, więc nie ma snowboardu. Wydaje się pewny w trójeczce, biorąc pod uwagę, że Square-Enix stara się ewidentnie zmieścić każdy gatunek klasycznych hiciorów z N64 w jednej grze. Wiele gierek ma nowy wariant hard pojawiający się później, zazwyczaj pod koniec gry albo nawet po przejściu. Niekoniecznie są jakoś specjalnie trudne, ot nieco więcej i bardziej rozbudowane.
- Final Fantasy VII Rebirth