Treść opublikowana przez ogqozo
-
Jaką grę wybrać?
No sens zakupu jest taki, że możesz poznać grę Dragon Quest Builders 1. Dwójka jest znacząco rozbudowaną wersją jedynki, w wielu elementach po prostu ulepszoną. Ale... właściwie mogę sobie wyobrazić, że dla niektórych będzie to powód, by polubili jedynkę bardziej. W pewien sposób ta była bardziej zwięzła, wszystkiego nie było tak dużo i nie zajmowało tak długo. Z perspektywy czasu, można mieć wrażenie, że te dwie gry nie są aż tak daleko od siebie. FABUŁA w obu grach jest taka, że mało kto poza fanami DQ ją 5 minutach pamięta.
-
Final Fantasy VII Remake
No ja miałem przed premierą zamiar, że teraz już bym sprzedawał, tylko w takim celu kupuję płytki, ale na razie nie mogę się zdobyć. W sumie to bym cyknął New Game + od razu, i jeszcze raz zobaczył tyle scenek, które natychmiast chciałem zobaczyć jeszcze raz. Ale może lepiej to zrobić za rok czy dwa, kiedy popyt i cena i tak spadną, to wrażenia będą i jeszcze lepsze. Hard jest jakąś tam motywacją. Zwłaszcza że "Ultimate Weapon" tej gry jest dostępny tylko na Hardzie. Samo dojście do niego brzmi jak coś... ciężkiego (starzy przeciwnicy, powiedzmy). Na pewno szukając w sieci zobaczę jakieś "tańsze" metody żeby dać radę. Współczesny odpowiednik Mimic+Knights of the Round. Bo... no nie, nie da się tego pokonać nawalając kwadrat, pokażcie mi wideo że się da. Te gadki ludzi, którzy zaczęli grę, a już pytają główie o sequel/"pełen" remake FF7. Oj, jakby to ująć, może nie róbcie sobie na zapas zbyt konkretnych oczekiwań...
-
eShop - małe gry, VC, ciekawe promocje itd.
Same mocne pojazdy ostatnio na forumku. Powiedziałeś że nie możesz polecić gry, bo nie ma ona jednego elementu, którego mnóstwo, mnóstwo gier z założenia nie ma, bo po prostu na czym innym polega gra i tak jest od dziesiątek lat. Dokładnie tak jak wyposażanie mieszkania w strzelance - możesz to osobiście lubić, wiadomo, no ale w większości gier tego nie ma... bo są o czym innym. Beka jest nieunikniona z każdej strony. Idź do tematu o Tekkenie zebrać mądrzejsze wypociny, że nie możesz polecić gry, bo Paul się nie rozwija. Na pewno tak będzie. Z ciekawszych rzeczy. Dwie gry z oceanem uznałbym za najbardziej warte polecenia z ostatnich nowości. Są to jak na razie konsolowe exclusive'y na Switcha i zaiste pasują na mały ekran najlepiej. Shinsekai - to port jednej z najciekawszych gier, jakie początkowo były dostępne na Apple Arcade. Nie mogę ukryć - widać, że to gra robiona na komórki, nie nastawiajcie się na tempo i piękno rodem z Hollow Knighta. Ale... wirutalne gałki zawsze sprawiały, że to również była gra, która nie wydawała się być w domu na komórce. Sterowanie w wersji Switchowej pozostaje całkiem angażujące, wymagając więcej ruchów do używania narzędzi. Podwodny setting sprawia, że Shinsekai wyróżnia się estetyką i dźwiękiem, który tworzy unikalną atmosferę. Gra się dość powoli i można się poczuć jak ryba pod wodą. Capcom nie splamił swego imienia i naprawdę warto zagrać. Problem z poleceniem? Hm, gra kosztuje jednak tyle, co 4 miesiące Apple Arcade, a bardzo rozbudowana nie jest. Może warto poczekać na przecenę. In Other Waters - też mamy skafander w oceanie, ale nie eksplorujemy go samodzielnie, tylko, hm, głównie widzimy mapę. Opis historii może przypominać Subnauticę, ale tutaj gracz głównie poznaje wszystko przez menusy i tekst, bo nie wciela się osobiście w postać. Zajmujemy się głównie klasyfikowaniem różnych... żyjących rzeczy które są w oceanie. Trochę trudno to opisać bez spoilerowania. Zarąbisty pomysł. Wyjątkowa rozgrywka i atmosfera, jedna z najciekawszych gier roku jak na razie. W sam raz chyba zwłaszcza na Switcha.
-
Final Fantasy VII Remake
...wybierając danego summona w menu tak samo jak rzucasz czar? Jeśli masz pasek summona, to każda postać mająca ATB będzie miała podświetlony "Summon" w komendach, ty wybierasz któryś do przyzwania w tym momencie albo nie.
-
DualSense i PSPortal
"Nic się nie zmieniło, nie poszły w ogóle w stronę gałek od Xone, to góvno prawda". "Tylko dodali fakturę wokół gałki do łapania przyczepności" [dokładnie to co napisałem]. "I nic nie mówiłem o DS3" [komentując wypowiedź o tym co się zmieniło od czasów DS3] Nie wiem no, ciężko tutaj będzie coś dodać. Miłej zabawy w tym świecie.
-
DualSense i PSPortal
Okej, jest w tym jakaś sofistyka. Nic wklęsłego. Tylko co dokładnie zrobili w tym Dualu 4? Wrzuć sobie zdjęcie z "trójki" jak chcesz zdjęcia. Środek już nie jest wyżej obramowania? Obramowanie jest teraz wyżej niż było? Więc w porównaniu do poprzednika... jest mnie wypukłe? W życiu bym sobie nie wyobraził, że ludzie mogą się kłócić z czymś takim. Po siedmiu latach pierwszy raz słyszę, że gałki w PS4 nie stały się mniej wypukłe. Masa recenzentów w 2013 tak napisała, a teraz wiem, że nie są wklęślejsze. Elitarni z PE uczą. Ok. Serio nie wiedziałem. Ogólnie ciężka sprawa. Z DualSensem też. Jednocześnie piszesz, że "gałki wyglądają identycznie" oraz że "dodali fakturę wokół gałki do łapania przyczepności". Identycznie, tylko zmienione (dokładnie w tym kierunku jak napisałem). Ogólnie potwierdzone jak zawsze tyle, że Jarek debil, a poza tym ciężko coś ustalić.
-
eShop - małe gry, VC, ciekawe promocje itd.
Nie mogę polecić gry Doom, dużo strzelania, brakuje systemu dekoracji mieszkania. Nie wiem czym ludzie się jarają. Zresztą Slay nie jest bardziej "randomowe" od większości gier w tego typu gatunku, a pod wieloma kluczowymi względami jest wyjątkowo mało "randomowe". Prawie wszystkie elementy, rzeczy, karty zachowują się zawsze tak samo (nie ma takiego klasycznego napisu jak "6-12 obrażeń" ani "cios krytyczny"), przed ruchem mamy podane co do punktu dokładnie co się w nim zdarzy, znając grę możemy praktycznie zawsze wiedzieć co może się zdarzyć do końca gry (spośród kilku rzeczy) a co nie może, przeciwnicy mają ustalone zawsze te same schematy działania itd. Karty są losowe... No na tym polega ta gra, karcianka, trzeba zarządzać losowym zbiorem kart (którego cały skład i prawdopodobieństwa są wybornie zbalansowane, czego dowodzi też fakt że dobrzy gracze potrafią wygrywać prawie zawsze przy jakże różnych wypadających kartach). Gra wymagająca reakcji na nieustalone z góry zdarzenia to jeden z możliwych typów założeń gry. Niektórzy to lubią. Gra nie jest bardzo "randomowa" w zakresie tego, jakiego wyniku może zazwyczaj oczekiwać gracz podejmując podobne decyzje. Przynajmniej nie przez pierwsze 100 godzin. Jeśli ktoś chce zamiast Slaya narracyjnej gry "idziesz do przodu napisaną dla ciebie ścieżką" z generalnie jednym zawsze tym samym zadaniem po następnym, no to oczywiście to jest inna gra, taką grą jest bardziej Steamworld Quest.
-
DualSense i PSPortal
Mdr bo jesteśmy w console warsach. Niezbyt mnie tutaj obchodzi, czy międzynarodowy konglomerat Sony jest Dobry, czy Zły i tylko kopiuje czy inni kopiują od nich. DS3 był męcząco cienki na tle konkurencji, w DS4 zmieniono nieco kształt, rozmiar, materiały, gałki (w tym odstęp między nimi) i spusty, wszystko na plus, bo wszystko bardziej w kierunku pada do Xboxa gdzie w poprzedniej generacji to było z tego powodu lepsze. Tyle z opinii. To znaczy "lepsze" to opinia, tyle, a to, że są bardziej podobne do pada Xboxa, to nie opinia, nie wiem jak konkretnie ktoś mógłby temu zaprzeczyć, wiecie, słowami konkretów. Bo ja widzę konkret, że w poprzedniej generacji Sony miało np. gładsze wypukłe gałki bez wypustek, a Xbox miał wklęślejsze z wypustkami w celu łapania przyczepności na krawędzi dokoła, a teraz oba mają to drugie, a DualSense jeszcze bardziej. Chyba że czegoś nie widzę, macie szansę to opisać. Nie miałem zamiaru podważać że firma Sony zrobiła wiele dobra dla świata i tak ogólnie pójdzie do nieba.
-
Final Fantasy VII Remake
Eeeee no jak pisałem, jest trochę niedosyt w tej kwestii. System daje wielkie możliwości, choć nie naciska na ich wykorzystywanie (w miarę gry coraz więcej). Tylko ja nie wiem, z czym w ogóle ludzie to porównują, pisząc takie słowa. Przechodząc, nie wiem, Devil May Cry 3 też nie musiałem konsultować sprawy z noblistami. O niewielu popularnych grach video można powiedzieć cokolwiek mocniejszego. Zazwyczaj w grach akcji to wygląda tak, że wchodzisz za zasłonę i strzelasz w ciągle tych samych typów i to są "sceny walki" w "niesamowitym filmowym show", albo coś równie kompleksowego. O FF VII Remake przy odpowiednim podejściu oczywiście też można powiedzieć, że proste. Powiedzcie mi o których nie, ja się nie znam. No ale jednak coś tam i na Normalu naciska. Określeni przeciwnicy są dosłownie przez większość czasu niewrażliwi, jak to opisać jako "trzeba tylko mashować kwadrat i czasem leczyć". Bez przesady. Ściśle biorąc, to o co tutaj mędzicie, to że chcielibyście trudniejszy Normal, nie Hard od początku. W tej grze Hard to jest jakby naturalny element New Game +. W sumie może on być naprawdę ciężki, ale niekoniecznie w tym rozumieniu, o jakie wam raczej chodzi.
-
Final Fantasy VII Remake
Jakbym miał wnioskować z tego tematu, to bym pomyślał, że te osławione SIDE QUESTY to się pojawiają w liczbie 200 na godzinę, i trzeba zbierać jakieś kwiatki w kółko przez 3 godziny jak to zazwyczaj bywa z tak opisywanymi QUESTAMI. A nie że dosłownie kilka razy ktoś coś mówi o swym życiu i możemy pójść zrobić jedną (fajną) rzecz i wtedy ktoś coś powie, albo nie. Nie no, nie wiem, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że gdyby to było zrobione tak jak dawniej, czyli po prostu to by sobie było w grze bez osobnego oznaczenia "side quest" na zielono, to nikt z płaczących by tego nawet nie zauważył. Chu'j to w ogóle ma wspólnego z tym niby "rozciąganiem gry na 40 godzin", kiedy akurat w odróżnieniu od wielu gier, tutaj to jest może kilka procent całej gry. No ale tak pisałem, że pewnie dla ludzi grających po to, żeby sobie przypomnieć dzieciństwo, wszystko co nie było w oryginalnym FF7 będzie niepotrzebne, nudne, wepchnięte na siłę itd. Więc to chyba tym bardziej ogromny sukces Square-Enix, że jednak nawet fani oryginału wydają się ogólnie wstępnie całkiem zadowoleni. Mam nadzieję, że gra się jednak świetnie sprzeda, bo jak z MGS-ami - jeśli się nie sprzeda, to może być ostatnia taka produkcja w historii. Co do 16-bitowych jRPG-ów. Wyrosłem jako ich patologicznie mocny fan, ale teraz gry zawsze będą w jakąś stronę inne, ja tam kocham Final Fantasy VII Remake, nienawidzę Octopatha. Nie uważam żeby żaden z nich specjalnie wymagał kombinowania. Nie wiem co jest lepsze w tym temacie, teksty że niby stare jRPG-i wymagały czegoś poza powtarzaniem jednego ataku pół godziny czy że system walki tutaj jest "bardzo prostacki" mdr.
-
DualSense i PSPortal
Ogólnie to doceniam szczerość Sony na tym blogu, że określili DualShocka 4 "najlepszym padem w historii PlayStation". Do najlepszego poza tym faktycznie mu daleko, ale zaiste jest najlepszy w historii PlayStation. A to dzięki temu, że wiele rzeczy upodobnili do lepszej konkurencji. W sumie wszystkie zmiany na lepsze wprowadzone w DS4 można też było opisać jako "po prostu poszli w stronę pada do Xboxa". Własne pomysły też mieli ale... w sumie nikt nadal nie wie, po co. Konkurencja na tym etapie też jest do siebie podobna - myślę, że Nintendo poszło nieco podobną drogą, też w swoich "classicach" początkowo starając się nieco odróżnić od innych nieco na siłę, a teraz już będąc bardzo blisko lidera z Microsoftu. W przypadku Nintendo już można pytać zasadnie, czy ich pad nie jest nawet lepszy od tego z Xboxa One, i może tutaj będzie tak samo. Fajnie, że z przycisków z wielkimi napisami SHARE i OPTIONS teraz zrobiono kolejne przyciski, których prawie nikt z grających nigdy nie będzie nawet umiał nazwać. Po prostu trzy kreski! Trendy! W sumie na Xboksie to do dzisiaj nie wiem, jak one się nazywają, mimo że chyba w jakiejś grze to było napisane. Po prostu wciskam i patrzę co robią.
-
eShop - małe gry, VC, ciekawe promocje itd.
Zażartowałbym że nie, nikt nie grał w Slay the Spire, ale w sumie na tym forum to nic nie zdziwi. Slay to największy must-have wśród przenośnych gier jaki w ogóle powstał. Jak nie mam sił wieczorem w pociągu to Slay zawsze wciągnie tak że żal że już jestem na miejscu. Nic nowego. Poza czwartą postacią, I guess. No ale co do Tourysta. W karierze Shi'nen prawie żadna ich gra nie wyszła poza konsole N, więc bym się specjalnie na to nie napalał.
-
Animal Crossing: New Horizons
Fani Animal Crossing: gram w tę grę, bo pozwala ona zrelaksować się, jest kompletnie pozbawiona celu, ma spokojny klimat bez żadnego ciśnienia, to jak wakacje Także fani Animal Crossing: aby optymalnie zmaksymalizować produkcję surowca Iron w jednostkach na sekundę, powinieneś wykopać dołki za swoimi plecami, co pozwoli ci oszukać system i zredukować zabierający cenne ułamki sekund odrzut po uderzeniu łopatą i, jeśli będziesz napie'rdalał A wystarczająco szybko, zebrać nawet 8 jednostek z jednego kamienia, unikając marnotrawstwa i przyspieszając spłatę kredytów oraz konstrukcję twojego imperium
-
Final Fantasy VII Remake
Japońskich głosów bym nigdy nie włączył, chyba że znając płynnie japoński. W tej grze bardzo dużo nawijają. Aktorstwo jest też istotnym elementem całokształtu. Tylko przy jednej postaci w grze miałem to zwyczajowe uczucie z gierek, że w realu nikt by tego nie mówił w ten sposób i tutaj ktoś po prostu czyta kwestie (co nieraz kładzie fajnie napisane dialogi). Ale główne postaci - ten angielski dubbing jest genialny. Ustawień jest dużo, ale wydaje mi się, że domyślne są naprawdę przemyślane jako optymalne i tak wszystko działa lepiej. Włącznie z brakiem mini-mapki na ekranie. Jakoś tak człowiek bardziej patrzy dokoła, a jest na co, zamiast tylko tam gdzie można pójść albo nie pójść. Zazwyczaj śmieję z tekstów "granie bez mapy jest tru" ale tutaj jest bliżej do pozycji, które nawet w opcjach mapy nie miały.
-
Final Fantasy VII Remake
Praktyczne tipsy, powiedziałbym że niespoilerowe: - rezerwujcie wieczory jak nie macie mocnych zasłon, większość gry jest ciemna - jeśli jakaś postać mówi (a często mówi) "ej tam nic nie ma, idź w drugim kierunku", to można jej raczej zaufać. Z moją żyłką eksploratora chciałem oczywiście zajrzeć w każdy róg, mimo tego nagabywania, bo a nuż będzie tam materia z Knights of the Round czy coś. Zeszło na to sporo irytującego czasu, w takich akurat miejscach nic nie ma. Ogólnie w grze są różne przedmioty do znalezienia, ale gra dość jasno komunikuje, kiedy jest czas na łażenie dokoła, a kiedy na zamknięcie ryja i podążanie tam gdzie ci mówią. Przed wydarzeniami, które posuną nas dalej bez powrotu, pojawia się jasne pytanie, czy chcemy teraz w nim wziąć udział. W przypadku kilku cenniejszych przedmiotów "tylko teraz możesz je dostać", pojawia się nawet komunikat, czy chcesz iść dalej, skoro coś pominąłeś. Ogólnie gra stawia sprawy dość prosto i oczywisto, nie ma żadnej nagrody za utrudnianie sobie życia. Jeśli drzwi są zamknięte, to znaczy tyle, że później się otworzą, może pod koniec gry.
-
Final Fantasy VII Remake
Jutro w cyklu "pytania fanów dobrego kawałku tekstu": ogór czemu randomowo używasz różnych liter? Raz jest "a", a potem jest kurna jakieś "r". Bez sensu. Widzę, że paczki od Dave'a idą i zaraz każdy będzie grał. Powiem tyle jako podsumowanie na ten moment. Ta gra ma masę pięknych scen, zabawnych, jest tyle wstrząsających walk z bossami (kuuurwa no zobaczycie), jest tyle cytatów i screenshotów, którymi chciałbym już się dzielić. Show rozwala, a jednocześnie ta gra jak mało która sprawiła, że miałem złamane serce. Nie chodzi tak serio o to, że laski są ładne. One są wszystkie tak autentycznie dobrymi, chcącymi pomóc osobami - zderzającymi się z tak uszkodzonym fiutolem jak Cloud, przypominając mi różne aspekty mojego własnego życia. W wielu grach bohaterem jest taki cichy cyniczny żołnierz, ale tutaj jego postawa zostaje ośmieszona i postawiona wobec zaistych wartości codziennego życia. Jak dla mnie, tego nie zrobił nawet oryginał FF7. Ta gra potrafiła naprawdę sprawić, że coś czułem, tak ogólnie nie czepiając się najbardziej standardowych tanich dramatów. Ja nie jestem ogólnie jakimś fanem superprodukcji AAA, ale wydaje mi się, że to jest najlepsza gra tego typu, jaka powstała. NO ALE postaci na ulicach mają mało szczegółowe twarze i niektóre tekstury są słabe i w ogóle Wiedźmin 3 był mniej GENERYCZNY, tak że nie wiem, mieszane uczucia. Kurde w samym Wall Market (spoiler, w grze jest Wall Market) są co najmniej 4 sceny dużo ciekawsze niż cały Wiedźmin. Kupiłem płytkę, bo miałem grę sprzedać tuż po przejściu, ale tutaj jest za dużo rzeczy które chcę zobaczyć jeszcze raz. Co mi się w sumie nie zdarzyło z prawie żadną gierką w tym stuleciu. Przeszedłem to leci. To jest DOBRE uczucie kiedy jakaś gra wreszcie do cholery zostawia apetyt. Boże, ale bym oddał cnotę za taki "remake" Final Fantasy VI.
-
The Messenger
No mocne ogłoszenie tak od razu walić że 2022, ale to zespół na kilkanaście osób, te pół miliona z Kickstartera im się na teraz przyda. No i ten battle theme już jest do playlisty. Tutaj widać nową jakość. Utwór jest napisany jak retro, ale brzmienia są o tyle lepsze, niż kiedykolwiek były w latach 90. - wspaniała jakość instrumentów i tylko zyskuje na mocy z lepszym audio i wyższą głośnością.
-
The Messenger
No dobra. Powiem tak. Jak założę osobny temat, to ludzie będą szydzić, ale myślę, że tak naprawdę sporo forumowiczów zainteresuje... Sea of Stars. Ma to być opowieść "w świecie Messengera", która będzie nawiązywać tym razem do jRPG-ów z czasów SNES-a. Walki na ekranie eksploracji rodem z Chrono Triggera, elementy akcji w turowej walce rodem z... Super Mario RPG?, nowoczesne oświetlenie i poruszanie się. "Na PC i konsolach w 2022 roku" (kurde, jak daleko) Czemu piszę o tym dziś? Otóż ogłoszono, że gościnnie jakieś utwory napisze... kompozytor najlepszego growego OST wszech czasów, Yasunori Mitsuda! Nie żeby Eric Brown potrzebował pomocy.
-
Final Fantasy VII Remake
Widżę, że w Polsce nadal się gry recenzuje jak samochody.
-
Final Fantasy VII Remake
Te "płatne" summony akurat tak działają (Chocobo Chick, Carbuncle, Cactuar), że są cały czas, ale tylko one. Jeszcze jedno bo ktoś pytał o ten Hard: Hard w tej grze to jest takie New Game +. Jest więcej zmian i to raczej będzie dość ciężkie nawet na levelu odpowiednim dla NG+. No zapowiada się ciężko. W każdym razie, nie liczyłbym, że spatch'ują możliwość rozpoczęcia na hardzie, bo nie w tym sęk. Ogólnie to z sekcji na sekcję gra z czasem dostarcza coraz więcej okazji do zginięcia, że tak powiem. Za łatwa nie jest. Czasami by się jednak chciało, żeby więcej walk było dłuższych, by była okazja wykorzystać różne mechanizmy (np. można czarem stworzyć strefę na ziemi, w której stojąc mamy odpowiedni efekt - tylko że to trochę zajmuje czasu). Głównie to poboczne starcia są trudniejsze. Jest też jednak nawet na głównej ścieżce stopniowo coraz więcej walk, których nie można przemashować - jak sprytnie podejdziesz, to załatwisz wroga w pół minuty, ale jak będziesz tylko walić atak atak heal atak, to on ciebie załatwi w pół minuty.
-
Final Fantasy VII Remake
Strife, ale możesz zacytować poprzednie zdanie. Chodziło mi tylko o walkę. Nic to ma wspólnego z "artyzmem i ogromem lokacji". Po prostu tutaj w walkach tyle się dzieje, trzy postaci nieustannie napieprzają tak wyglądające piruety, że aż by się chciało opcję "replay" czy "auto-fight" - po prostu żeby być tylko widzem i zdążyć obracać kamerę i ogarnąć to wszystko, co się dzieje. To, co zwraca uwagę na zwiastunach, jak taka Tifa kręci kopniaki, animacje czarów, potworów, no tego w walce nie ma nawet czasu podziwiać.Teraz spojrzenie nawet na jRPG-i, które wydawały się stosunkowo dynamiczne, będzie już inne. Nowy mistrz. Moje obawy o chaos nie potwierdziły się, ten show da się ogarnąć, choć... czasem jest ciężko. Trudniejsze walki są wyjątkowo ekscytujące z powodu, który uznałbym za kluczowy. Otóż tutaj można przerwać ataki. Niektórym przychodzi to trudno, innym łatwo. Ale niektórzy przeciwnicy mogą totalnie rozwalić nieuważnego gracza, no bo tak - możemy wykonywać podstawowe ataki cały czas "mashując kwadrat", ale wszystko, co ważne, techniki, czary, wymaga ATB. No i teraz wyobraź sobie, że jesteś w kropce, HP leci szybko w dół, przeciwnik naciska, potrzebujesz zastaggerować go silną techniką, i do tego szybko się uleczyć, ale przeciwnik wali w Aerith podczas rzucania przez nią czaru leczącego. No i twoje ATB poszło, a HP nieuleczone. Masz przesrane. Na silniejszych wrogów po prostu trzeba patrzeć i wiedzieć jak w grach akcji, kiedy unikać, kiedy blokować, a kiedy ma chwilę przerwy i możemy choćby kurna rzucić czar leczący. Naprawdę ten system jest przebogaty - trzeba brać pod uwagę, jak przeciwnik może zareagować na różnego typu ataki (zarówno typ obrażeń, jak i kierunek ataku), jak będzie kontrować, co unikać, no praktycznie każdy trudniejszy przeciwink z tego powodu wymaga innej walki. I tutaj też kwestia ogromu. Otóż, jak dla mnie: bardzo by się chciało mieć ogromnego RPG-a z tym systemem walki. Mieć ze 150 godzin nawalania, żeby naprawdę wypróbować wszytkie materie (niektóre materie dodają zupełnie unikalne mechanizmy), bronie i ich umiejętności, kombinacje, napatrzeć się na show. Mieć wiele łatwych starć jako wypełniacz tempa, jak i wiele wyzwań. Ale takiej gry nie dostaliśmy. Tutaj w temacie większość osób pisze, że podejrzewa niedosyt, "że to tylko Midgar", "że gra niekompletna" (w sensie że to nie jest cała FABUŁA Final Fantasy VII). Ja bardziej czuję niedosyt w tej kwestii, że gra jako nowa produkcja nie jest tak wielka, jak by się chciało. Taki system walki i rozwoju postaci to ja chciałbym mieć na setki godzin, a nie miecz, miecz, Igni, miecz, na każdego przeciwnika.... Nigdy nie napiszę, że FF VII Remake jest lepsze od Xenoblade'a, to chyba oczywiste. Ale to jest zupełnie inna gra i nie jest to aż taka wada. Nie czuję jakoś podczas grania, żeby to nawet jako całokształt porównywać. Jedno to gra o eksploracji świata, drugie to gra akcji. FF VII Remake wygląda lepiej niż życie i ma tak wyreżyserowane scenki (na które poszło chu'j budżetu, system zintegrowania animacji postaci i ich kwestii i kamery to wręcz największa chluba Square-Enix w wywiadach), że na gry Naughty Dog będę teraz patrzeć z jeszcze bardziej pustym spojrzeniem przygnębienia, niż dotychczas. Nie porównujcie tego ze starymi "fajnalami", prędziej z Automatą. Natomiast takie walki mogłyby być użyte w grze typu Xenoblade. Tak, summony są tylko w walkach z bossami. Nie wszystkimi, bo przy niektórych to by było "nie fair". Zależy jak rozumieć bossa. Ot taka wisienka na torcie.
-
Final Fantasy VII Remake
Dobra. Pora spać. W tygodniu za wiele raczej nie pogram, więc w sobotę wiele z was pomyleńców pewnie będzie najwyżej spoilerować mi. Nie przeszedłem gry FF VII Remake ani raczej nie jestem blisko. Gra jest bardzo wciągająca. Trochę łażenia dokoła, trochę jazdy do przodu. Ogólnie show, ale nadal z dość dobrą dozą radosnego gierkowania. Wszystko jest bardzo dobrze rozwiązane, np. dialogi i ich przewijanie, poruszanie się. Dla mnie system walki jest świetny - ciągle mam wrażenie, że mam dużo więcej do zrobienia, zresztą w każdej sekundzie mógłbym. Kurczę, remake Xenoblade'a będzie teraz po tym wyglądać jak stare Dragon Questy mdr. Walka, w tych specjalnych starciach gdzie jest trudno, przeciwnik blokuje/unika wszystkie normalne ataki, potrafi być naprawdę cholernie emocjonująca. Nie wiem teraz, czy lepiej to porównywać do jRPG-ów z PSX-a, czy do Bayonetty. Jest tu naprawdę sporo z obu światów i walki z bossami są często powalającą feerią napieprzania wszelkiego typu mechanizmów. Trochę szkoda muzyki. Tak jak zawsze mówię - muzyki narracyjnej rodem z jRPG-ów lat 90. nie da się do końca włożyć do dzisiejszej gry. Po prostu inaczej to się odbiera, gdy ta muzyka jest jedynym, co słyszymy, a inaczej, gdy - jak to we współczesnej grze - postaci non stop napie'rdalają. Boże, morda im się nie zamyka. Taki jest współczesny świat gier. Są też ofkoz pozostałe odgłosy. Właściwie to... zmęczyłem się próbami słuchania muzyki. Jak na tło, jest ona zbyt intensywna (chociaż aranżacje są nieco dostosowane, motywy rozwijają się wolniej i mniej wyraziście, instrumenty "głównego głosu" są cichsze i zlewają się z akompaniamentem - ale te utwory nie po to zostały napisane!). Jakoś podskórnie jednak działa ona na poziom całego show.
-
Final Fantasy VII Remake
Trochę mi się chce, bo np. teraz mam już oficjalnie bekę z ludzi, którzy pisali, że Square-Enix chce tą grą się nie narobić i zarobić. To oczywisty absurd. Jest tutaj bardzo dużo rzeczy w porównaniu do większości gier AAA. Ot, takie summony, których animacje pewnie kosztowały więcej, niż niejedna gra indie, są kompletnymi postaciami na placu bitwy i mają po kilka efektownych ataków specjalnych... a wszystko to widzimy naprawdę od święta. Właściwie muszę się starać specjalnie, żeby je zobaczyć. Serio jak ktoś o tym nie pomyśli, to nie zobaczy. Gry z serii FF od dawien dawna są kontrowersyjne i tak będzie z tą, ale mówienie, że twórcy poszli po linii najmniejszego oporu, by mało wydać a sporo zarobić, nie dają się pogodzić z zobaczeniem tej gry w ogóle. Byłoby wiele znacznie bardziej efektywnych finansowo sposobów, by "żerować na nostalgii"... zresztą niejeden z nich dobrze znany temu wydawcy.
-
Final Fantasy VII Remake
Raczej i tak za dużo już napisałem o grze, w którą w tym tygodniu wszyscy tutaj będą grać. W sumie to rzadka gratka: spędzam weekend grając przed wszystkimi w najbardziej oczekiwaną grę wszech czasów. Ale opisy tak wiele na tym etapie nie zmienią. W sumie nie chcę faktycznie zdradzać bardziej zaskakujących rzeczy, małych i dużych, ale są naprawdę rzeczy, na które "ci" fani (ci którzy zawsze narzekają) będą narzekać w chu'j. Komentuję głównie to, co pojawiało się w tym wątku. Np. ciągłe pytanie: czy gra jest ROZWLECZONA? Przecież to, co było w pierwszej godzinie FF7, tutaj widziałem po godzinach kilkunastu? Jak tak można??? Pamiętam jak ktoś napisał, raczej zdegustowany, że w grze będzie drugi reaktor i to będzie to samo co pierwszy, tylko przekolorowane. I tak będzie się klepać to samo, sugerował. Brzmiało to jak druga połowa Bravely Default czy coś. No... nie. To jest kompletnie nowe miejsce. Poza głównie tym, że ogólnie podobnie wygląda, fakt (ogólnie pod tym względem gra nie jest bardzo zróżnicowana: sorry, chyba nie zobaczycie w niej śnieżnej krainy, plażowej krainy, wulkanu...). Ale to jest jak normalny dungeon w każdym fajnalu. Jak na dungeon z Fajnala, powiedziałbym, że jest w miarę skomplikowane pod względem nawigacji. Jak na Fajnala. Ogólnie jako miejscówka jest znacznie bardziej kompleksowy, niż pierwszy reaktor z dema. Przeciwnicy są inni, i walka z nimi jest inna... Ogólnie w grze jest MASA osobnych przeciwników i na wielu z nich pomagają inne taktyki (znów - szkoda, że na moim levelu precyzyjna taktyka nie jest specjalnie wymagana, bo zazwyczaj i bez niej idzie przeżyć. Ale coś tam jest wymagane. Przeciwnicy często są np. kompletnie niewrażliwi na niektóre typy ataków, w niektórych sytuacjach...). Tak jak w prawie każdej grze, wiele się tutaj powtarza, ale ogólnie różnorodność jest dość spora. Gra jest ciekawa i bez grindowania czegokolwiek. Prędzej czuję niedosyt, że tak szybko idę dalej, niż żeby z tych samych miejsc, postaci, przeciwników, mechanizmów za dużo wysysano. To naprawdę jest jak nowa gra. No i tutaj wracamy do kwestii, którą już opisałem. Mam przeczucie, że dla kogoś jak ja, kto nie jest fanem serii, franczyzy, FF7 (nie w tym sensie, że muszę w coś grać "bo jest z serii", "bo byłem fanem za dziecka a to ma podobny tytuł") - ta gra może być lepsza, niż dla fana patrzącego tylko na to, "czy oddano wiernie klimat FF7". Bo czy dla mnie gra jest rozwleczona? NIE, grałem w naprawdę sporo gier, w tym gry akcji AAA na 10 godzin z ocenami na poziomie 9/10, i na ich tle ta gra nie jest rozwleczona. W praktycznie każdej grze AAA, jaka powstała, miałem wiele momentów gdy mówię "kurna, znowu...". Tutaj na razie ani jednego. ALE - gdy ktoś będzie tylko patrzył na odwzorowanie FF7, to dla niego może być inaczej. Bo będzie czekał na kluczowe wydarzenie A, na kluczowe wydarzenie B, niecierpliwie "do sedna" - a tutaj będą mu kazali robić inne rzeczy, których kompletnie nie było w FF7, więc nie są dla niego ciekawe. "Kurna w prawdziwym FF7 już bym był na trzecim kontynencie po piątym spotkaniu ze (spoiler) jak prawdziwy SOLDIER, a tutaj zbieram jakieś kwiatki i ratuję kotki". Akurat JA uwielbiam gry RPG z "prawdziwym życiem", uważam że to zbawienna podstawa na zalew patetycznych eksplozji, mieczy, tajemnic i zwrotów akcji. Na pewno jest to dla mnie postokroć ciekawsze, niż nieustanne strzelanki/naparzanki z 50 takimi samymi typami, albo sekwencje "akcji" gdzie co kilka sekund masz wcisnąć przycisk pojawiający się na ekranie żeby skakać po dachach i unikać kul. A tak naprawdę każda obecna gra, która trwa więcej niż kilka godzin, ma ich mnóstwo. Więc dla mnie to tylko lepsze. Tutaj są fajne rozmowy mieszkańców miasta o sytuacji, sporo po prostu ciekawej zabawnej gadki między postaciami, wyśmienite (jak na gierkę wideo!) aktorstwo. To wszystko błyszczy bardziej w tych momentach, niż w kulminacyjnych scenkach. Może się mylę, bo takim fanem nie jestem. Recenzenci dużych mediów to pewnie będą ludzie, którzy nimi są. Natomiast wydaje mi się, że gra znacznie zyskuje oceniana jako nowa część Final Fantasy, nie jako stara część Final Fantasy.
-
Luźne gadki
Dzieci robią klasyczne gole.