Treść opublikowana przez Wredny
-
Wiedźmin 3: Dziki Gon
Oczywiście gierka jest absolutnie cudowna i miażdży wszystko inne, wydane do tej pory, ale ja chciałem ponarzekać (tak króciutko tylko)... Już drugi raz zauważyłem, że ubicie pewnego przeciwnika, nie wrzuca mi automatycznie wpisu w Bestiariusz. Za pierwszym razem miałem tak z Gargulcem, a za drugim razem z tą wypaśniejszą wersją utopca (o! już nawet zapomniałem, jak się zwał, coś z bagnem chyba było). Też tak macie? Nie jest to jakiś straszny błąd, bo w przypadku choćby tego drugiego to przypuszczam, że taktyka i jego słabe strony są podobne lub wręcz identyczne, jak w przypadku zwykłego utopca, ale nadal - wolałbym o nich sobie poczytać i przekonać się na 100%.
-
Wiedźmin 3: Dziki Gon
Kurde, gram ponad 20 lat, ale chyba muszę się z Tobą zgodzić Za wzór sandboxa zawsze stawiałem genialne Read Dead Redemption (choć obiektywnie rzecz biorąc to GTAV ma wszystkiego więcej, ale jednak ten klimat dzikiego zachodu...), ale Wiedźmin zjada produkcję Rockstar w każdym względzie (choć zdaję sobie sprawę, że w dużej mierze to zasługa przeskoku generacyjnego, większych możliwości, jakie mieli ludki z CDP Red, a także samego gatunku). Wiedźmin 3 wyznacza nowe standardy w ramach hybrydy sandbox-RPG i w momencie jego premiery Bethesda musiała podrzeć wszystkie kartki z projektami nowej odsłony The Elder Scrolls
-
Destiny
Kurde, muszę się jakimś cudem oderwać od Wiedźmina (cudowna gra) i wrócić do Destiny, by zaliczyć tego questa co otwiera mi drogę do tych dobrodziejstw z dodatku. No i muszę się podpiąć pod jakąś kumat ekipę, żeby mi to wszystko ładnie wytłumaczyli
-
Wiedźmin 3: Dziki Gon
Kurde, ten koleś od Gwinta, na zamku w Wyzimie, , to niezły koks. Na początku nie mam z nim szans - będzie można później wrócić do niego i skopać mu dupsko? Bo na chwilę obecną to cyborg nie do zayebania
-
Wiedźmin 3: Dziki Gon
Kurde, to lipa, bo jest trofek za zebranie WSZYSTKICH kart.
-
Wiedźmin 3: Dziki Gon
Kurde, już 11:20 a ja jeszcze nie odpaliłem Wieśka... Żona się uparła, żeby pójść głosować, więc trzeba będzie wybierać pomiędzy złodziejem a oszołomem - nie ma co, dylemat godny gry CDP Red Nie pamiętacie może czy właścicielka karczmy w Białym Sadzie miała jakieś karty do Gwinta? I czy można było z nią grać i coś od niej wygrać? Bo jeśli tak to już więcej tego przegapiłem
-
Wiedźmin 3: Dziki Gon
Ja właśnie chciałem ruszyć w końcu karty, by zacząć zbierać talię, ale po powrocie do Białego Sadu nie ma chyba gostka, z którym mogę pograć (przynajmniej w karczmie). Czyżbym już na starcie przegapił jedną kartę do kolekcji?
-
Wiedźmin 3: Dziki Gon
Jeden z tych totemów właśnie w Novigradzie znalazłem, obok świątyni Wiecznego Ognia.
-
Wiedźmin 3: Dziki Gon
Przy takim ogromie wykreowanego świata ja raczej nie będę wracał, tylko grał ciągle
-
Wiedźmin 3: Dziki Gon
Ale fakt, jedyny plus grania po angielsku to fakt iż wszystkie poradniki w sieci i filmiki na YouTube, pokazujące jakieś fajne rzeczy, lub sposoby na trofea, będą w tym właśnie języku i trzeba będzie kombinować.
-
Wiedźmin 3: Dziki Gon
Wyjdź
-
Destiny
Z poziomu PS4 nie da rady, sklep krzyczy o forsę. Odpaliłem PS3 i właśnie ściągam HoW za Free. Jak wszystko zainstaluję to później odpalę PS4, obadam czy działa i dam znać EDIT: OK, wszystko śmiga i czuję się przytłoczony - zupełnie nie ogarniam tego House of Wolves, ale bardzo podoba mi się podnoszenie poziomu giwer - bez ponownego, mozolnego upgrade'u, jak kiedyś.
-
Wiedźmin 3: Dziki Gon
Właśnie wróciłem do Barona i muszę się
-
Wiedźmin 3: Dziki Gon
W Novigradzie jest sklep magiczny, gdzie za 1000 koron można się w takie coś zaopatrzyć (w sumie to nie wiem, czy konkretnie w tym sklepie, bo trochę ich odwiedziłem, ale na bank w Novigradzie widziałem coś takiego).
-
Wiedźmin 3: Dziki Gon
No ja to właśnie tak rozumowałem Możliwe, że coś tam jeszcze przeoczyłem, ale żadnych znaków zapytania i questow już na mapie nie było @kypq Dla mnie to fajna sprawa z tą eksploracją - masz przynajmniej jakiś cel, do którego chcesz dążyć, kiedy znajdziesz wypasiony miecz, któego jeszcze nie możesz użyć
-
Destiny
Heh, jaka beka (albo raczej nie bardzo...) - odpaliłem Destiny, by choć sprawdzić , co też Xur ma w swej ofercie, ale na wieży go nie znalazłem. Okazało się, że jest w Reef, więc postanowiłem tam polecieć. Jakież było moje zdziwienie, gdy wyskoczył napis "House of Wolves Expansion Required". Pomyślałem sobie "Aha, czyli samo posiadanie Expansion Passa nie wystarczy i muszę wejść na Store, by ten dodatek zassać". Wchodzę i co widzę? Opcja Kup za 79zł. WTF? Co prawda Expansion Pass zakupiłem na PS3, ale Dark Below śmiga mi również na PS4, więc myślałem, że z HoW będzie tak samo. Sprawdzę jeszcze na PS3, może kiedy ściągnę ten dodatek z poziomu starszej konsoli to i tu będzie dostępny... Ciul wie...
-
Wiedźmin 3: Dziki Gon
Ij tam, marudzicie. Ja też gram od 25 lat (no dobra, od 20) i też uwielbiam gry From Software, ae system walki z Wieśka uważam za bardzo udany i mi daje on sporo satysfakcji. W zasadzie przed premierą obawiałem się wyłącznie o ten element gry, ale jak dla mnie - zupełnie niesłusznie. Jest to oczywiście inne ujęcie na walkę real time niż w Soulsach (więcej uników, mniej blokowania, ogólnie non-stop w ruchu), ale przez to niezmiernie ciekawe i rajcujące (mnie przynajmniej). Yano - można medytować, co też trzeba było uczynić w spokojniejszych, eksploracyjnych fragmentach tegoż questa. No i nieźle dowaliłeś do pieca z tym żarciem - ja typa ubiłem za 3 razem, a trwało to tak długo tylko dlatego, że zapomniałem o Quen - z tarczą idzie dużo sprawniej, zwłaszcza jak gość zapomni o mnie i skupi sie na molestowaniu Keiry
-
Wiedźmin 3: Dziki Gon
Tutaj mamy zdecydowanie odmienne poglądy - dla mnie system walki jest jedną z największych zalet tego tytułu (co przy całej masie zayebistości, które gra oferuje, oznacza że jest zayebisty). Od czasu Demon's/Dark Souls uwielbiam zręcznościowy model walki w RPGach/hack'n slash'ach i wręcz drażni mnie, kiedy gra takowego nie ma, gdy nie mam bezpośredniego wpływu na przebieg starć. Nie lubię "klikadeł", stąd ciągle nie mogę się przemóc w stosunku do Diablo III, wkurza mnie automat z Dragon Age Origins, w którym wskazujemy naszym panopkom cel do ataku, by obserwować, jak nasz chłopek wywija swoim maleńkim mieczykiem, praktycznie w czynności tej nie uczestnicząc i nie lubię "kolejkowania" ruchów na wzór tego z Of Orcs and Men. Właśnie przez gry From Software pokochałem te bezpośrednie starcia - ja kontra mój oponent, bez pośredników. Moja zręczność w posługiwaniu się stalą, tarczą i unikami, zamiast "rzutu kostką" i automatycznego, bezdusznego starcia statystyk. Stąd moja sympatia do takich gier, jak Dragon's Dogma czy Kingdoms of Amalur Reckoning, które choć fabularnie słabe, to system walki miało świetny. Ten wiedźmiński sprawia masę frajdy, gdyż jest nieco inny, ale dzięki cudownym animacjom kocich ruchów Geralta, ten taniec śmierci ogląda się z prawdziwą przyjemnością. Sterowanie jest szybkie, responsywne, a zasady są proste - nie pchaj się pomiędzy kilku przeciwników bo zaraz zginiesz. Gram na najwyższym poziomie trudności, więc jeśli coś byłoby nie tak to z pewnością odczułbym boleśnie. Staram się jednak wyciągać wrogów z większej grupki pojedynczo (szkoła z gier From Software - kusza daje radę), więc nie mam problemu z wariującą kamerą czy systemem lock-on, który by świrował pomiędzy kilkoma przeciwnikami naraz (inna sprawa, że raczej nie lockuję się na wrogu, jeśli jest spora grupka, Geralt i tak raczej dobrze obraca się w kierunku najbliższego z zagrożeń). Nie mam pojęcia, co w tym systemie jest "ułomnego", ale dawno nie grałem w RPG, w którym walka sprawiałaby mi tyle satysfakcji. Ja to zrobiłem, utopce uprzednio wybijając na brzegu rzeki. W każdym razie wróć tam po otrzymaniu kuszy - pod wodą można z niej strzelać, a niebieskie pokraki są wtedy na jednego hita
-
Wiedźmin 3: Dziki Gon
W wodzie są ciency i wystarczy im jeden bełt z kuszy i ich bezwładne, niebieskie ciało wędruje ku powierzchni Kurde, kapitalna książka - ile to cudeńko?
-
Wiedźmin 3: Dziki Gon
Serio? Bo drzwi tam są raczej solidne i chyba potrzeba klucza.
-
Alien Isolation
Niestety zabija - każde yebnięcie kluczem, czy porażenie tym stun rodem wywołuje u oponenta jakże niepożądany zgon
-
Wiedźmin 3: Dziki Gon
Ja gram na najwyższym poziomie trudności, więc nie obawiam się o to, na jak długo mi starczy : Czyszczę teraz Velen, zupełnie olewając wątek główny (choć ten kusi jak cholera, bo jest niezmiernie ciekawy), ale odwiedzam miejscówki z "?" i co chwila okazuje się, że jednak nie powinno mnie tam jeszcze być Nic to, testuję "granicę możliwości", że tak błysnę powierzchowną znajomością tematu Właśnie wpadłem na bazyliszka o 10 leveli mocniejszego i roztropnie pobiegłem kawałek dalej tylko po to, by z pobliskiej baszty zleciał na mnie wyvern na podobnym poziomie - chyba czas przenieść się w inne rejony mapy
-
Wiedźmin 3: Dziki Gon
No akurat w książce często było tak, że Geralt z Jaskrem spłukani jeździli, nie raz wyrzuty jeden drugiemu czyniąc, coby żadną robotą żaden nie wzgardził, jak się okazja nadarzy, więc mi się to ciułanie akurat podoba. Choć pewnie później będzie jak w każdym innym RPGu i Geralt będzie pływał w złocie niczym Sknerus McKwacz
-
Wiedźmin 3: Dziki Gon
Akurat od zbierania ekwipunku to jest raczej Płotka i juki na koniu (można upgrade'ować). Poza tym sporo rzeczy można rozmontować na części i/lub zwyczajnie sprzedać czy też wyrzucić
-
Wiedźmin 3: Dziki Gon
No to wspinanie jest lekko denerwujące, ale jak sobie przypomnę takiego AC IV Black Flag, gdzie po ACIII byłem przyzwyczajony, że bohater wspina się praktycznie wszędzie i na wszystko, to też mnie koorvica brała, że Edward jest taki ograniczony - cóż jednak z tego, jeśli pozostałe aspekty gniotły suty i gierka była kozak. Tutaj jest podobnie - wali mnie to, że muszę nadłożyć drogi - przynajmniej więcej zobacze, kto wie - może coś znajdę i ogólnie dłużej z Geraltem pobędę w tym pięknym świecie - mi to pasuje No i ten max poziom trudności - jest grubo, cztery ghoule na moim poziomie doświadczenia i jest w ch... gorąco, zwłaszcza jak walka ma miejsce w gęstych krzakach, gdzie g... widać. Trzeba krążyć, odskakiwać, w miarę możliwości wyciągać ich pojedynczo, czekać aż się znak zregeneruje - będzie ponad 300 godzin na liczniku jak nic