Treść opublikowana przez Wredny
-
Destiny
Mi tam trochę krwi napsuł, ale to z racji tego, że jeden z ziomków miał chyba jakieś Bounty na zaliczenie największej ilości zgonów w Nightfallu i skutecznie realizował swój misterny plan Raz się wyłożyliśmy na pierwszej fali, bo wyleciały Shanki z tym Solarem i nie zdążyliśmy uciec na początkowe schody (tu się to najlepiej robi), a później Sepiks przykoorvił nam znienacka i to już bolało Zestaw Arc'owych broni posiadam raczej słabiutki (jedynie Machine Gun na wypasie - MG18A), ale nawet zupełnie goły Fatebringer świetnie się spisywał. W każdym razie co do taktyki praktycznie się zgadzam (Devil Walker - snajpa z rur), ale Sepiksa najlepiej ściągać z samego dołu, spod platformy. Za oknami zbyt często lądują Arc'owe granaty Dregów i robi się nieprzyjemnie. Jeśli chodzi o nagrody, to jest to drugi Nightfall z rzędu, w którym otrzymałem void'ową Fusion Rifle - Final Rest II - podobno niezła na Minotaury, się zobaczy
-
Mad Max
Czyli takowa wcale pewnie nie powstawała, zwykły marketingowy bełkot. W każdym razie ten Max jak na razie to jedna wielka niewiadoma. Zero konkretnych informacji, screenów, gameplayu... Jakieś żałosne rendery, które byłyby słabe nawet za czasów PS One i to w sumie tyle. Jak na razie to wygląda na kolejnego licencjonowanego crapa.
-
The Order:1886
Ty weź mnie nie denerwuj, bo Fear Effect był super i jakoś nie widzę większej ilości takich tytułów na rynku - za mało kupiłeś A wracając do The Order 1886 to ja mam na tyle szczęścia (w nieszczęściu), że nie posiadam jeszcze PS4, więc nie mam dylematu odnośnie kupna tegoż tworu. Ba! Nawet jakbym posiadał, to pewnie bym nie kupił - na pewno nie teraz, nie za tą cenę. Nie dlatego, że ktoś, gdzieś The Order zrugał - po prostu mam awersję do gier, które zbyt często i na zbyt długo wyrywają mi pada z dłoni i każą oglądać filmiki - pamiętam, jak w tym aspekcie zawiodło mnie Uncharted 3. Oczywiście przyznaję rację ludziom, piszącym że "dla takich gier również jest miejsce na rynku", ale ja nie należę do ich grupy docelowej i potrafię się do tego przyznać. Nie zmienia to jednak faktu, że po wyrobieniu sobie jako takiej opinii na temat tego kontrowersyjnego tytułu, wiem czego się po nim spodziewać i z odpowiednim nastawieniem chętnie kiedyś go obadam (oczywiście za dużo niższą cenę) - tutaj otrzymałem wystarczająco dużo ostrzeżeń, więc o zawodzie nie może być mowy (w przeciwieństwie do U3, gdyż po genialnym U2 miałem prawo spodziewać się więcej).
-
Resident Evil: Revelations 2
To co to kuźwa jest? Destiny? Raidy, misje dzienne... wtf?
-
Alien Isolation
To masz najwyraźniej jakiegoś strasznego pecha, albo grasz na wyższym poziomie niż ja (pierwsze przejście lecę na Hard). Mnie zaledwie kilka razy wyciągnął ze schowka (z 3 razy siedziałem pod biurkiem/łóżkiem a raz z szafki). Po prostu trzeba raczej się przemieszczać i nie przesiadywać w jednym miejscu za długo, bo wtedy bestia robi się bardziej dokładna w przeszukiwaniu (lub się znudzi i śmignie do venta, ale to rzadsza opcja). Aktualnie zmagam się z jak na razie najdłuższym chapterem - 10. A tutaj taka śmiesznotka, wygrzebana z YouTube. Żart polega na tym, że koleś streamujący ma ksywę DreadedCone
-
Destiny
Nic w tym dziwnego. Nie musisz mieć dodatku, by dostawać/kupować nowy ekwipunek. Nie będziesz mógł grać w misje ściśle z nim związane (Raidy, Strike'i, Story u Eris), ani grać na nowych mapach z multi, ale resztą możesz się cieszyć.
-
W co teraz grasz?
Miałem bardzo podobne odczucia. Do tego stopnia, że "dwójkę" odstawiłem. W pierwszej części z przyjemnością wbiłem platynkę, a tutaj jakoś mi się odechciało, co jest o tyle dziwne, że jestem wręcz fanem swobody w grach i korytarzyki mnie wkurzają U mnie z kolei znów kilka tytułów "na tapecie". Co jakiś czas odpalam Destiny, ale tym razem pykam w to dość niewinnie i raczej nie rzutuje na inne moje gierkowe plany. Niespodziewanie wciągnęły mnie dwa średniaki - Dark Void i X-Men Origins Wolverine. Pierwszy ma masę technicznych problemów, aczkolwiek jest fajnym shooterem TPP z cover systemem, no i fajnie śmiga się jetpackiem. Graficznie raczej słabo, modele postaci to jakiś żart, a fabularnie jest... dziwnie, bo na wygląda na to, że na pewnym etapie scenariusz zeżarł im pies (w sumie to od początku tak wygląda). Nolan North zdecydowanie na plus, biegając po dżungli czy innym lesie można przez chwilę nabrać się, iż gramy w kolejne Uncharted (do momentu, aż otworzymy oczy). Przygody Logana natomiast to bardzo fajny "slasherek", w stylu Castlevanii LoS, tyle że dużo słabszy technicznie, ale za to bez backtrackingu (czyli bardzo liniowy). Rosomak fajnie szlachtuje oponentów, jest krwawo, brutalnie i soczyście - dajcie mi do tego grafikę z GoWIII i byłbym wniebowzięty (ale i tak jest fajnie). No i na koniec, z cyklu nadrabiania zaległości wstydliwych, w końcu dorwałem Medal of Honor Airborne. Tak, tego starocia od EA. Kiedy już ogarnąłem mega skopane sterowanie (default to jakiś niesmaczny żart, a w alternatywnym każą mi biegać pod R1) to wsiąkłem na maxa. Rozpoczynanie misji z dowolnego punktu na mapie to mega kozackie rozwiązanie i aż dziw bierze, że nikt inny nie skorzystał z teakiego zabiegu (bo wiadomo, że teraz musi być super dużo wybuchów, skryptów i gracza trzeba prowadzić jedyną słuszną ścieżką, coby niczego nie przeoczył). Klimacik jest, nareszcie mam FPSa w klimatach II WŚ, fajny patent z upgrade'owaniem pukawek, swoboda, flankowanie, uczucie uczestnictwa w większej operacji (nasi kamraci dość żwawo reagują na nasze poczynania), ba - nawet multi działa! Co prawda grały wczoraj całe cztery sztuki ludności świata, ale... działa
- Destiny
-
Dying Light
Saaay wut? Rozumiem, żeś pan blacharz, bo ja gram na konsolach ponad 20 lat i za cholerę nie wiem, o czym pan prawisz Co do kroku wstecz względem Dead Island to się zgadzam - ciosy wyprowadzane analogiem były mega i pogłębiały wczuwkę - jak po Dead Island wróciłem do takiego Skyrim to praktycznie nie czerpałem frajdy z walk.
-
Jaką grę wybrać?
Dokładnie tak - cała marka Resistance została offline. Co nie zmienia faktu, że trójeczkę warto ograć dla samego singla, który jest świetną przygodą. Multi popykałem chwilkę, bo mimo że mniej chaotyczne od tego z R2, to jednak również mniej oryginalne i brakło mu własnej tożsamości (brak trofeów również niezbyt motywował).
- Destiny
-
Resident Evil HD Remaster
Ja tam mam pudełko, nie wiem o czym mówisz
-
Destiny
Niby jestem na odwyku od Destiny, ale kiedy dziś znajomy wysłał mi wiadomość o treści - "Chciałeś robić razem z nami Nightfall, zaraz gramy" - ucieszyłem się, jak narkoman, który po długim okresie poszukiwań wreszcie odnalazł swoją ukochaną strzykawkę Jako że w tym tygodniu znów trzeba ubić Omnigul (serio Bungie - wasza subtelność we wmuszaniu graczom DLC jest ujmująca), nie posiadaliśmy się wręcz z radości, że znów będziemy mogli skopać tyłek tej wiedźmie. Tym razem żadnych ułatwień w postaci zwiększonych obrażeń z jakiegoś specjalnego typu broni, a do tego dwa wkurzające modyfikatory w postaci Lightswitch, który zwiększa siłę wrogich ataków melee (praktycznie jeden strzał i zgon) oraz mój "ulubiony" Juggler, powodujący brak wypadania z ubitych mobków, amunicji do aktualnie używanej giwery - trzeba żonglować pukawkami, by zapewnić sobie w miarę stały dopływ zasobów. Po kilkudziesięciu minutach intensywnyc starć, stresujących sytuacji (np. bycie ostatnim żywym w ekipie - no pressure ), panicznych odwrotach i nerwowych wyprawach w celu ożywienia poległych towarzyszy broni - w końcu usłyszeliśmy przeszywający powietrze krzyk konającej czarownicy, wynagradzający mam cały włożony w ten wyczyn trud. Nagród było oczywiście więcej, gdyż w podsumowaniu jeden z kolegów otrzymał jakieś legendarne Scout Rifle, drugi mógł cieszyć się z jakiegoś egzotyka (sorry, ale nie zwróciłem uwagi ponieważ...) a ja otrzymałem najlepszego egzotyka w całej grze, broń, po otrzymaniu której zastanawiam się, czy nie rozmontować na części Icebreakera, ponieważ właśnie moje zbiory zasiliła "most epic Sniper Rifle in Destiny", a imię jej - No Land Beyond Dzięki Bungie - you made my day - człowiekowi od razu wróciła chęć na powrót do gry
-
Jaką grę wybrać?
Z tego zestawu polecam Wolfenstein The New Order. Co prawda na PS3 gra cierpi na notoryczne doczytywanie się tekstur, w czym zasługa użycia silnika idTech (podobny problem, jak w RAGE), ale to w sumie nie jest jakiś straszny mankament, gdyż gierka jest płynna, dynamiczna, rozbudowana i niezwykle rajcująca. Dawno w żadnym FPS nie było tak fajnej kampanii, tak fajnego bohatera i tak fajnej historyjki. Rozbudowane poziomy, oferujące kilka dróg do wyboru, sporo ukrytych pomieszczeń, możliwość przemykania stealth jak i sianie rozpierduchy "Rambo-style" i świetny klimat - dla mnie zdecydowanie najlepszy FPS zeszłego roku i jedna z najlepszych gier ogólnie w 2014. A w przypadku Aliens Colonial Marines to musisz się odpowiednio nastawić. Biorąc pod uwagę fakt, że gra na rynku już jest długo, wylano na nią hektolitry pomyj z każdej strony, to nie powinno być trudnr - spodziewasz się crapa, więc własnoręczny kontakt z tym tytułem może tylko polepszyć Twoją o nim opinię. Ja nie śledziłem zbytnio bullshotowej kampanii marketingowej, więc nie czułem się oszukany. Mam mózg i potrafiłem wywnioskować, że po 7 latach developingu, wielokrotnym przesuwaniu premiery i pięciu studiach developerskich to nie może być arcydzieło. To solidny średniak, tak na 6/10 (choć przy dobrym humorze to nawet siódemkę bym machnął), który mimo sporej ilości błędów, tępego AI naszych kompanów i słabo użytego silnika Unreal Engine, broni się sporą ilością nawiązań do mojej ulubionej, drugiej części filmowej sagi. Niektóre miejscówki mają konkretny klimat, do Alienów strzela się przyjemnie (do najemników już mniej), dźwiękowo to mistrzostwo (Pulse Rifle, detektor ruchu, muzyka) a sama kampania jest dość długa jak na współczesne standardy w gatunku. Za taką cenę to warto zaryzykować, nawet jak się zawiedziesz to nie będzie bolało. Pomyśl, że ja kupiłem to w dniu premiery za 219zł i od razu powinno zrobić Ci się lepiej
-
Dark Souls
Nie tylko na 8bitowce, bo pamiętam, że na Amidze często coś takiego widziałem - to się nazywało "trainer" czy jakoś tak. A z Dark Souls to jest tak, że zawsze wydawało mi się poza zasięgiem. Zacząłem "po bożemu", od Demon's Souls, a kiedy wbiłem tam platynkę, stwierdziłem, że rozumiem te gry i jestem gotowy na część następną. Dark Souls pochłonęło mnie na maxa, zakochałem się w tym arcydziele do tego stopnia, że na jakiś czas obrzydły mi wszystkie inne tytuły. Spędziłem tam ponad 300 godzin, przechodząc grę ponad 3 razy (ja wiem, że to niewiele w porównaniu z wymiataczami, ale jak na mnie to wieczność) i również udokumentowałem to uczucie platynką. O DSII napiszę tylko, że po napaleniu się na nią i kilku pierwszych "upojnych nocach", pewnego dnia ujrzałem ją bez makijażu... W każdym razie chciałem tylko powiedzieć, że może jest to wymagający tytuł, ale w przeciwieństwie do innych trudnych gier, tutaj każdy zgon to jakaś lekcja i dodatkowa motywacja. Fascynujące jest to, że ten tytuł praktycznie mnie nie frustrował, mimo wielu zgonów - to jest największa zaleta DS. Więc jeśli ktoś uważa, że to nie jest gra dla niego, bo się łatwo denerwuje i zniechęca... niech spróbuje, być może tym razem będzie inaczej.
-
The Order:1886
Przecież nigdzie nie opisał zakończenia, tylko stwierdził, iż jest słabe i wyraźnie sugeruje kontynuację lub DLC. W filmach też nie mam do nikogo pretensji, jeśli mi powie, że końcówka wyraźnie zwiastuje kontynuację - w dzisiejszych czasach to raczej norma, więc nic dziwnego. W przypadku The Order najwyraźniej osłabiono całkiem fajną fabułę tym zabiegiem, byle mieć furtkę do sequela - bardzo dobrze, że o tym wspomniał.
- Destiny
-
Resident Evil HD Remaster
Pewnie Very Easy - serio, na Normalu jest trudno, zwłaszcza Chrisem
-
The Order:1886
Angry Joe się strasznie popsuł ostatnio. Ostatnią dobrą recką było TLoU Remastered. Po jego "pseudo-recenzji" Dying Light niezbyt mu ufam. I uprzedzając wszelkie docinki typu "bo miał inne zdanie niż ty" - nie o to chdzi - chodzi o przeładowanie materiału spoilerami, z zakończeniem włącznie - typ zrobił się ostatnio tak leniwy, że często korzysta z filmików innych youtuberów, tylko je odpowiednio podpisując. A jeśli chodzi o The Order to Walkiewiczowi wierzę, zwłaszcza w temacie tego zakończenia - wątpię w DLC, ale jestem pewien, że Ready at Dawn liczą na możliwość robienia sequela (lub wręcz już nad nim dłubią) - takie czasy.
-
The Order:1886
Recenzja Walkiewicza na Filmwebie (swoją drogą to chyba właściwy portal, dla takiej produkcji?) http://www.filmweb.pl/reviews/Bitwa+o+Angli%C4%99-17026 Tylko nie hejtujcie typa za ocenę - recenzje należy czytać - numerek pod tekstem to nie wyrocznia. Ogólnie uwielbiam język, jakim pisze - jeden z niewielu naprawdę inteligentnie skrobiących pismaków - zazdroszczę mu warsztatu. Szkoda tylko, że nie napisał, na jakim poziomie trudności grał.
-
The Order:1886
Po tych opiniach jestem spokojny - zdecydowanie brałbym, choć równie zdecydowanie - nie na premierę. Jest kilka gier, które są warte wywalenia 250zł, ale The Order zdecydowanie nie sprawia wrażenia, że chce być jedną z nich. Całe szczęście, że nie mam PS4, bo kiedy w końcu się u mnie pojawi to dzieło Ready at Dawn będzie śmigało po 40zł i dylematu nie będzie
-
The Order:1886
No niestety, jak ktoś coś "recenzuje" to powinien wybrać na start minimum Normal, bo to jest ten domyślny poziom trudności. Skoro gra jest taka krótka, powinien również odpalić wyższy poziom trudności, żeby wypunktować różnice, w jaki sposób jest trudniej, o ile wydłużyło mu to przejście itp. Są tytuły, w których recenzent wręcz powinien czuć obowiązek zachęcania do spróbowania na najwyższym z dostępnych poziomów trudności - ja np nie wyobrażam sobie zaczęcia takiego The Last of Us na niższym niż Hard - tylko wtedy miałbym choć namiastkę tego Survivalu, trudności z dostępnością surowców itp. Podobnie teraz, kiedy gram w Alien Isolation - Hard na start to jedyna słuszna opcja. No i przykład Sylvana z Dead Space - również idealnie pasujący (choć już przy DS3 wymiękłem i zacząłem na Normalu, a trudno było jak cholera) Niestety teraz nie ma czasu, bo trzeba odfajkować, wrzucić nierzetelne wypociny do sieci i liczyć kaskę za "pierwszą recenzję na świecie". Czasem żałuję, że istnieje internet, w czasach prasy drukowanej redaktorzy też się prześcigali w tym, kto pierwszy, ale jednak czasu mieli więcej.
-
W co teraz grasz?
W Riptide nie ma problemów z połączeniem - wszystko ładnie śmiga - technicznie to zupełnie inna półka od zabugowanej poprzedniczki Trochę za późno na wspólne granie, bo dziś koło 21:00 kończymy naszą przygodę i będę mógł wreszcie zasiąść do nadrabiania zaległości
-
W co teraz grasz?
A ja, korzystając z urlopu, miałem mocne postanowienie, że wreszcie uda mi się przynajmniej ukończyć (o platynowaniu nawet nie myślę) jakiś z licznie zalegających mi na półce tytułów. Plan dotyczył raczej szpili nowszych (Alien Isolation, Far Cry 4, Thief, REmaster, Assassin's Creed Rogue, Watch_Dogs), ze dwiema starszymi pomiędzy (Kingdoms of Amalur Reckoning i Remember Me). Zwłaszcza KoAR zeżarło mi maaasę czasu, bo na liczniku już ponad 100 godzin, a "końca nie widać". Jak to jednak mawiał Siara w Kilerze - "cały miesterny plan w piz..." Zaczęło się od tego, że wypowiedziałem się parokrotnie w temacie o Dying Light, chwaląc się przy okazji platynkami w Dead Island, co tylko zwabiło żądne krwi zomb... yy... chętnych pomocy w pucharkach graczy (pozdro Voytec). Po katordze przy próbach połączenia się online w pierwszej części, aktualnie śmigamy po Henderson i okolicach, radośnie obcinając nieumarłe członki w Dead Island Riptide. Tak, gram w już dwukrotnie ukończony tytuł, podczas gdy sterta zaległości (oraz żona, widząc tą stertę) patrzy na mnie z wyrzutem Co prawda w ramach projektu "druga szansa" odpaliłem nawet Just Cause 2 i zrobiłem kilka misji, ale chyba nic z tego nie będzie - uwielbiam sandboxy, ale ten jest wyjątkowo nudny i trzeciej szansy raczej nie dostanie.
-
Metro: Redux
Zanim zagrałem w Last Light to również wydawało mi się, że rosyjski dubbing to będzie +10 do klimatu, ale okazało się zgoła inaczej. Wszystko trąci taką samą teatralnością, jak większość polskich lokalizacji. Głosy nie dość, że wyprane z emocji to jeszcze praktycznie wszystkie brzmią tak samo - w pewnym momencie zacząłem się gubić, kto faktycznie do mnie rozmawia Angielski z tymi rosyjskimi naleciałościami jest dużo lepszy, aktorstwo profesjonalne, wczuwka jest, a Pavel to mistrz