JEST, KUR.WA, JEST, mam z powrotem podświetlenie zegarów. Czujecie to, samo się naprawiło. Mało tego, świeci jakby jaśniej. Kocham (pipi) odwilż, kocham (pipi) wiosnę!
A najdziwniejsze było, że próbuje odpalić auto, daje zapłon, chwilę czekam, przekręcam i ch.uj. Nawet nie chechła. Myślę se je.bła stacyjka, urwały się kable albo całkiem siadł akumulator. Zrobiłem to, co się zwykle robi w takich sytuacjach na filmach, czyli podniosłem maskę. Patrzę, że akumulator podłączony, nigdzie nie dotyka, masa jest, wszystko jest. Zdesperowany chciałem iść na autobus, ale spróbowałem jeszcze raz, bo zobaczyłem, że zapaliła się lampka przy lusterku wstecznym jak otwierałem drzwi. Mniej więcej w ten sposób owo/owe/chujwie podświetlenie zegarów się naprawiło. Nie wiem jak, nie wiem dlaczego, najważniejsze, że jeździ. Nigdy nie zrozumiem opli.