Niestety nic nie zasługuje na takie miano. Nadrobiłem w tym roku kilka gier z lat poprzednich, a największą z nich była chyba Zelda Breath of the Wild, ale jednak nie zrobiła na mnie tak dużego wrażenia, jakie myślałem, że zrobi. Persona 5 Royal była wspaniała przez jakieś 60-70h i przez jakieś dwa tygodnie grałem w nią jak głupi, ale następne 20h były już wyraźnie gorsze, aż w końcu zostawiłem i już nigdy nie wróciłem. I chyba nie wrócę, bo usunęli z game passa.
Dark Souls było spoko, ale szczyt osiągnęło jakoś w Sen's Fortress, a później było już stopniowo gorzej. Deathloop to kolejny fajny tytuł, gdzie miło się spędziło te 20-kilka godzin, ale takich fajnych gier to jest jednak sporo. O, Far Cry 2. To jest gra, która mnie miło zaskoczyła. Strasznie powtarzalna i ze sporą ilością rzeczy, które irytują, ale klimacik pierwsza klasa i z przyjemnością przemierzałem ten świat. Troszkę mi Zelda przypominała tę grę podczas takiego powolnego zwiedzania świata i takim spokojnym wsłuchiwaniu się w dochodzące uszom dźwięki. Bez wątpienia najlepsza gra w serii.
Najlepsza grą, w jaką grałem w tym roku, był oryginalny RE4, hehe, ale to żaden backlog, bo człowiek przechodzi tę grę co roku. God of War II z PS2 mnie zaskoczył, bo zagrałem ponownie po latach i okazało się, że to kawał dobrej gry, a nie 6/10 jak kiedyś myślałem (lol).