Treść opublikowana przez Ludwes
- Doom Eternal
-
Dragon Quest XI
trudno nie jest, choć z drugiej strony do dwóch ostatnich bossów musiałem podchodzić kilka razy, więc jak na pierwszy raz z tym gatunkiem, to myślę, że ten standardowy poziom trudności jest w sam raz
-
Dragon Quest XI
zajmę się, zajmę się - jednak co japońskie gry, to japońskie gry
-
Dragon Quest XI
Nigdy wcześniej nie grałem w jakiegokolwiek jrpga (no może za wyjątkiem kilkunastu minut w Chrono Triggerze), więc pomimo tego, że bardzo chciałem polubić tę grę, to obawiałem się, że się odbije. No i tak też się stało, choć początek był obiecujący. Wróciłem jednak po roku i chyba się wkręciłem, bo przez ostatnie dwa dni wykręciłem jakieś 15h w tym Dragon Queście. Czy się tą grą końcu nie znudzę, zanim ją ukończę (ciągle słyszę o tym jak długa to gra), to nie wiem, ale mam nadzieję, że jednak nie, bo bardzo lubię tę grę i nie chciałbym jej znowu porzucić. No w każdym razie nadal biegam sobie ekipą, której członkowie mają pełno wolnych punktów potrzebnych do nauczenia nowych zdolności, ale przy większości postaci nie mogę się zdecydować w co te punkty ładować. Choć Erikowi kupiłem ostatnio dual wield, a głównym bohaterem poszedłem w swordy i jeszcze chwila i będę miał ten podwójny atak do wykupienia, więc jakiś tam postęp chyba jest, hehe. Nadal nie wiem, czy opłaca się kupować sprzęt w sklepach, nawet pomimo faktu, że takich zbroi jak te w sklepie to nie ma żadna z moich postaci, więc nadal ciułam te pieniądze i w sumie na nic nie wydaję. No ale gra nie jest specjalnie za trudna, więc można i tak. Miałem się brać w końcu za Valkyrie Chronicles, ale wychodzi na to, że ta będzie musiała poczekac, bo ten DQ to wyjebista gra i w sumie jedyne, co robię, to albo w nią gram, albo myślę o tym, żeby w nią pograć. Od czasu spędzenia ponad 100h w Wiedźminie 3 w lato sprzed kilku lat czekałem aż zagram w podobną grę - chyba się w końcu doczekałem.
-
The Best of Wszystkie Czasy
Bloodborne vs Vice City
-
własnie ukonczyłem...
ten błąd z brakiem checkpointa po zabiciu wszystkich pojawiał się już demie, więc widocznie tego nie naprawili
-
Małe smaczki/mechaniki które tarmoszą siusiaka
fajna rzecz, ale kurcze widzialem to gdzies juz wczesniej, ale no od kilku minut nie moge sobie przypomniec gdzie rzadkie to, ale musialo to juz byc wczesniej
-
TUNIC
Dobra, jestem już chyba (mam nadzieję) pod koniec gry i czy ktoś mógłby powiedzieć mi, co się odpierdala w walce ze No ogólnie fajna gierka, ale jestem już mocno zmęczony tą soulsową formułą. Mam wrażenie, że niemal każda gra musi mieć coś z Dark Souls i nie ukrywam - przeszkadza mi to coraz bardziej. Ja nie mówię, że każda gra musi być łatwa, ale kurczę - jest to kolejna gra, która byłaby fajniejsza, gdyby tak mocno się grami From Software nie inspirowała, przynajmniej w mojej opinii. Walka, czyli tak naprawdę trzon tej gry, no nie? Fajna jest, no nie? No, hehe, nie za bardzo. Ja wiem, że to gierka w rzucie izometrycznym i w ogóle, ale masz tu, ile, dwa ataki na krzyż? Jakiś kurwa unik na 10 cm, no nie, i co tam jeszcze, jakiś dynamit, co jest słaby nawet na typów z początku gry. Fajnie, że możesz levelowac postać i fajnie po kilku godzinach rozpierdalac jednym ciosem przeciwników, których na początku musiałeś bić kilka razy. Wtedy gra robi, czujesz, że stałeś się silniejszy, no o to chodzi w grach. No ale później przychodzą bossowie. Ja wiem, że sterujemy tylko małym liskiem i szefowie są od nas dużo więksi, ale kurczę - te walki w ogóle nie są ekscytujące. Ja nie wymagam od gry robionej przez jednego typa emocji, jakich doświadczyłem w Bloodborne, no bo z czym do ludzi (choć byłoby fajnie), ale no cholera jasna - jak teraz się napierdalam z jednym typem i pomimo zadania kilkunastu ciosów nie odebrałem mu nawet 25% życia, a on dwoma czy trzema zadaje mi 2/3 mojego paska, to zaczynam się frustrować (bo przecież tak dobrze mi szło!) i ciężko mi nie dojść do wniosku, że cholera jasna - te walki tu są po prostu nudne. Zadaj mnóstwo ciosów i nie daj się trafić tym jednym ciosem bossa, który zadaje bardzo duże obrażenia, powtorz i tak kilka razy. Pewnie, nie pierdol, tylko wez sobie ludwes doleveluj postać, ale tu oprócz hajsu potrzebne są do tego też przedmioty, które są poukrywane. No serio, o ile fajniej by się walczyło, gdyby postać zadawała większe obrażenia, a ataki bossów nie tyle zadawały ogromne obrażenia, co były szybkie, trudne do przewidzenia i w ogóle, a nie takie, no, 'tanie'. Teraz to wygląda na zasadzie 'zaatakuj raz i od razu spierdalaj', bo często się tu zdarza, gdy grasz trochę ofensywniej, że zaczynasz atak, który za dwoma poprzednimi razami zadziałał, ale akurat tym razem przeciwnik nie tyle nie otrzymuje żadnych obrażeń, co też przerywa twój atak, żeby wyprowadzić swój, bo tak, lol. W ogóle ten lisek wszystko robi tak cholernie wolno, wcale nie tak rzadko zdarza mu się zaciac przy ścianie, gdy w tym czasie boss ładuje cię w dupę, a to chodzenie po omacku jak w Fezie, tylko bez zmiany perspektywy jak tam, jest momentami cholernie uciążliwe, bo ja wiem, że tam poza kadrem jest przejście albo skrzynia ze skarbem, ale nie do końca wiem gdzie, bo przecież kurwa nie widze. Jasne, doceniam muzyczkę, bo jest zajebista, doceniam zbieranie instrukcji (fantastyczna sprawa!) i tajemniczość wlasciwie wszystkiego, bo tutaj gra rzadko mówi ci co jest do czego, ale kurczę - im dłużej gram, tym bardziej mi się nie chce jej kończyć i coraz więcej rzeczy zaczyna mi przeszkadzac. Pewnie teraz, jak już wszedłem na forumek, nazwałem bossa chujakiem nie do przejscia, to rozwalę go za pierwszym czy drugim razem (edit: poszło, ten sposób zawsze działa xd), ale w ogólnym rozrachunku nie rozumiem aż tak wysokich ocen. Nie to, że zwracam aż tak na to uwagę, bo z reguły patrząc na metacritic trzeba obniżać średnia każdej gry o 10 punktów procentowych, by było wiarygodniej, ale no - solidna to gra, ma swoje momenty, ale też w wielu momentach ciężko nie odnieść wrażenia, że Tunic składa się z kilku elementów, których jakość nie stoi na najwyższym poziomie, delikatnie mówiąc.
- Hades
-
NBA
Lakers nie mają nikogo do handlu. Clippers mają pełno solidnych zawodników na dobrych kontraktach, Ty Lue jest tu trenerem, maja też kilku asystentów, z którymi Kyrie już w przeszłości pracował. Jak ktoś tu z Los Angeles realnie ma szansę dorzucić Irvinga do swojej drużyny, to tylko LAC. No chyba że go wymienia bezpośrednio za Westbrooka, no ale nawet z tymi jego dziwnymi zachowaniami poza boiskiem, to ciężko mi sobie to wyobrazić, bo to nadal wyraźnie lepszy zawodnik od Russella.
-
Teenage Mutant Ninja Turtles: Shredder's Revenge
w szóstkę jest chaos jak skurwysyn xd
-
NBA
Ale dlaczego mamy sobie przypominać raport z 2018 roku? I co to oznacza, że nie trzyma się kupy? Bo to by oznaczało, że ten raport może nie do końca być prawdziwy? Nie wiem, no jak dla mnie słowa Draymonda sprzed kilku dni czy nawet Andre Iguodali sprzed kilku miesięcy, gdzie powiedzial: 'That was all I needed to hear to be honest, because Jimmy doesn't like anybody," Iguodala said. "So when Jimmy said he liked Wiggs, I kind of started looking at it different'. sprawiają, że może trochę inaczej trzeba spojrzeć na ten raport. Nie mówię, że nie było tak jak podają w tym raporcie, ale dobiegają różne sprzeczne informacje, więc prawda pewnie leży gdzieś po środku.
-
NBA
Wiggins wygląda bardzo dobrze w tych finałach. Jest drugim najlepszym graczem Warriors, ciężko mu się tu nie zgodzić. Ale wiesz, nawet jak wspominasz o tym, jak wiele on teraz zbiera - nie zrozum mnie źle, masz rację, bo faktycznie zdobywa średnio 9 na mecz w finałach i 8 przez całe playoffy, ale z drugiej strony patrzysz na jego zbiórki na mecz na przestrzeni całej kariery i widzisz, ze on zdobywa 4,4 zbiórki na mecz. W poprzednim sezonie dla GSW zdobywał 4,9, a w tym 4,5. W jedynych playoffach, jakich był przed tym rokiem (sezon 17-18) zdobywał co prawda trochę ponad 5, ale to tylko 5 meczów, więc ciężko powiedzieć, czy jemu się teraz po prostu bardziej chce, czy po prostu nie miał wcześniej zbyt dużo okazji, by to pokazać. No już pisałem o tym wyżej, ale jak dla mnie to jego rola wygląda na zasadzie 'wez tu całą energię włóż w grę w obronie, pozbieraj co nieco, a jak dorzucisz te 15-20 punktów, to jest luksus'. Oczywiście to bardzo solidny gracz, ale ja jestem jednak bardziej po stronie 'to ten sam zawodnik co kiedyś, tylko rola mniejsza i otoczenie inne' niż 'Andrew Wiggins next level player'. weź sobie może zobacz ostatnia wypowiedź draymonda greena na temat wigginsa, butlera i thibsa:
-
NBA
Ale czy ten Wiggins serio wkroczył na jakis wyższy poziom? Gość był jedynka w drafcie, miał kilka sezonów, gdzie zakręcił się w okolicy 20 punktów na mecz, a nawet ja kilka razy przekroczył (w 16/17 zdobywał blisko 24 punkty na mecz), zawsze był solidnym obrońca. No jak dla mnie to jemu po prostu łatwiej się gra, jak nie jest pierwszą czy druga opcja, która zawsze musi produkować, tylko na spokojnie w całości może się skupić na grze w obronie i dorzuceniu tych 17 punktów, bo ci z większą odpowiedzialności zrobią swoje. No i na to mu Warriors pozwolili. Jak dla mnie to tu bardziej zadziałała zmiana otoczenia i przede wszystkim jego roli w drużynie, o żadnym wchodzeniu na wyższy poziom bym nie pomyślał.
-
Konsolowa Tęcza
to jeszcze niech dorzuca remaster shadow of the damned i będzie luksus
-
Resident Evil 4 Remake
jest wieczór chwilę przed tym jak wchodzi do pierwszego domku, ale jest też ujęcie na wiochę i pora jest podobna do tej z oryginalu
-
NBA
Bardzo możliwe. No szczerze mówiąc jako trzecia opcja, ale to jak masz dwóch prawdziwych kozaków, to chyba nie ma lepszego kandydata niż Klay. No ale coś takiego miało już miejsce i widzieliśmy, co się działo
-
NBA
I wlasnie dlatego, balon, ja zawodnikow, ktorzy byli pierwszymi opcjami, byli kandydatami do mvp ligi (albo je wygrali), a nie byli trzecia czy czwarta opcja, zawsze bede stawial przed tymi bardzo, bardzo solidnymi graczami jak Klay czy Draymond, nawet pomimo roznicy w pierscieniach. Oni sa po prostu swietnymi zadaniowcami i ciezko tutaj porownywac presje goscia, ktory wychodzi na mecz i cala druzyna liczy, ze on rzuci 30-35 punktow, do goscia, ktory ma przed soba Curry'ego czy innego Duranta.
-
NBA
No, a teraz zastanow sie, gdzie by jako pierwsza opcja zaprowadzil swoj wlasny zespol Klay Thompson. To sie zawsze tak fajnie mowi, ze o, Westbrook sie zesral w waznych momentach, Westbrook to nie jest zawodnik, ktory wygrywa, Westbrook to, Westbrook tamto, ale pod wzgledem indywidualnym on osiagnal znacznie, znacznie wiecej. Mowimy o mvp ligi, dwukrotnym krolu strzelcu ligi, czy jak to sie tam tlumaczy na jezyk polski, i 9x all stars. No z calym szacunkiem, ale Klay nie ma do niego podjazdu i to bez znaczenia, ze wygral tyle pierscieni, a Russell ani jednego. Ja to w ogole nie jestem za bardzo fanem tych list z najlepszymi graczami wszechczasow, bo tam zawsze sie gada tylko o tych mistrzostwach. Jasne, grasz po to, zeby wygrac, ja rozumiem, ale no nie ma opcji, ze ktos mlodszy zapyta mnie za 20 lat, kto byl lepszy - (powiedzmy) Paul George czy Klay, a ja powiem, ze Klay, bo ten wygral 4 mistzrostwa, a PG zadnego, lol
-
NBA
Ale to, ze Westbrook jest wyzej pozycjonowany niz Klay, to jest przeciez oczywista oczywistosc. No wlasnie ostatnio widzialem taka opinie, ze jak to, Klaya nie ma na tej liscie, a jest Westbrook i Harden xd. No juz kurwa widze Klaya jako pierwsza opcje, ciekawe jakby chlop ciagnal. No w sumie to chcialbym to zobaczyc. Klaya majacego swoj team i Dtaymonda.
-
NBA
Klay nie trafil w tegorocznych finalach 19 trojek w trzech meczach, ale nawet te 14 to oczywiście dobry wynik. Ja nie mowie, ze on jest beznadziejny, tylko ze gra bardzo w kratke i tyle. Ja wiem, ze on dwa lata nie gral w koszykowke i to, w jaki sposob gra teraz, to i tak jest godne podziwu, bo zle nie wyglada, a w ostatnich meczach zaczal mi sie bardziej podobac. No mowie, jak dla mnie to ocenienie jego dotychczasowych wystepow jako "przecietne" nie jest bardzo krzywdzaca opinia, bo mysle, ze stac go na wiecej, nawet pomimo sporej przerwy. No nieistotne w sumie, bo mozemy tak pewnie ciaganc w nieskonczonosc, a Klay zdazy wyjebac 10 trojek w szostym meczu i co tu po mnie?
-
NBA
balon, ale to, ze on jest nieregularny, to ja zdaje sobie z tego sprawe. Mnie sie caly czas o to rozchodzi, ze z racji tego, ze on jest w wielu plaszczyznach bardzo ograniczonym zawodnikiem, to jesli jeden z elementow, w ktorych on z reguly jest dobry, szwankuje, to nie wyglada to za ciekawie. Tak bylo w kilku meczach w finalach, dlatego napisaelem, ze gra przecietnie (no nawet wez sie chwile zastanow, jaka bys mu wystawil ocene po kazdym meczu w skali od 1 do 10 - czy naprawde srednia tak bardzo roznilaby sie od tej piatki czy szostki?), bo nawet te jego dobre mecze to nie sa zadne wystepy na miare game 6 Klay, ale to moze dopiero przed nami, hehe. No, a im jestes lepszym rozgrywajacym, tym twojej druzynie jest latwiej zdobywac punkty. Podobnie bycie dobrym zbierajacym wplywa na to, o ile twoja druzyna traci mniej punktow i o ile wiecej ich zdobywa, prawda?
-
NBA
Aha, czyli po dwóch pierwszych meczach, w których Klay zdobył łącznie 26 punktów, i po trzech następnych, gdzie zdobywał średnio po 19 punktów na mecz (co, powiedzmy sobie szczerze, nie jest jakimś spektakularnym wyczynem, a co najwyżej solidnym) nie można stwierdzić, że Klay gra przeciętnie, szczególnie mając w pamięci, że gość obok siebie ma jednego z najlepszych graczy w historii, który przyciąga całą uwagę przeciwników, a ten mimo to zdobywa te 18 punkcików na mecz na bardzo przeciętnej skuteczności. No jak inaczej podsumowac te jego 5 meczów inaczej niż 'przecietnie', 'srednio' czy 'czasami całkiem okej, czasami bardzo slabo', to nie mam pojęcia - no jak dla mnie niewiele z tego, co napisałem, odbiega od prawdy. No serio, jak dla mnie gość, którego jedynym zadaniem jest rzucanie do kosza i gra w obronie, bo żaden z niego playmaker i zbierający (a to, że on średnio zbiera 3 zbiórki na mecz przy wzroście 2 metry to jest beka niesamowita tak btw), powinien przynajmniej to robić dobrze, a on rzuca 38% z pola. No nie, nawet nie wiem jak ktoś mógłby napisać, że Klay gra przeciętnie!
-
NBA
Curry dostawał 12 milionów w trakcie sezonu, gdzie zdobywał 30 punktów na mecz na skuteczności 50/45/91
-
The Last of Us Part I
czemu zrobili z Joela takiego dziadka