Treść opublikowana przez Josh
-
Resident Evil - temat ogólny, komentarze, plotki i inne
Zero miało pierwotnie wyjść na N64, więc grubo przed remakiem jedynki mieli przygotowane story dla Rebeki. Słusznie Pupcio zauważył, że zrobienie z niej damy w opałach w rezydencji Spencera było kretynizmem. Ona tam powinna ratować tyłki całemu oddziałowi Alpha i brać na solo każdego mutanta No, ale to tam jest chuj. Najgorsze, że w animacjach też zrobili z niej Sanczo pansę, mimo że przeszła niewiele mniej od całej reszty ekipy...
-
Boomer Horror - hidden gemy & niszowe horrory
Na jesień gra powinna wlecieć idealnie, bo ma fajną halloweenową atmosferę i granie po ciemku podbije klimat (tylko nie liczcie na jakąś schizę, bo straszna nie jest wcale), no i na pewno będzie wtedy tańsza. Sam pewnie jeszcze do niej wrócę, żeby docisnąć znajdźki i wymasterować na lepszą ocenę ("B" jakoś mnie nie satysfakcjonuje), a kto wie, może do tego czasu wpadnie jakaś aktualizacja z nowym contentem.
-
Boomer Horror - hidden gemy & niszowe horrory
No i skończone, całe 6 godzin zabawy, a więc tak jak się spodziewałem. Walka jednak się nie rozkręciła, do samego końca miałem inventory zapchane apteczkami i pociskami, a pod nogami walało mi się drugie tyle Niby fajnie, że sekretów do odkrycia jest full - mi np udało się znaleźć miotacz płomieni, buciki, dzięki którym biega się szybciej i ammo do magnuma, chociaż samego magnuma już nie odkryłem- tylko niespecjalnie ma to jakiś sens, bo i tak z tego wszystkiego nie trzeba korzystać. Przeciwnicy padają szybko, można ich elegancko kasować rozsianymi wszędzie pułapkami (np. zestrzeliwując im żyrandol na łeb), a nawet bez problemu wymijać, bo korytarze są szerokie, natomiast bossów przez całą grę jest cały jeden i to też prosty. Za to łamigłówki później robią się fajniejsze. Of course to w żadnym wypadku nie jest przepalanie sobie zwojów mózgowych jak w Tormented albo Song of Horror, ale coś tam kojarzyć trzeba i grać dosyć uważnie, żeby nie przegapić jakichś hintów. Fabuła bez szału, zakończenie mnie nie rozsmarowało na ścianie, wszystkie postacie okazały się do bólu przewidywalne. A więc jak już grać, to głównie dla klimatu i eksploracji, bo inne elementy nie zostały wykorzystane w pełni, tak jakby twórcy trochę się cykali zrobić z tego trudniejszą grę dla starych wyjadaczy. 7-/10 ode mnie. Jeżeli macie pokończone wszystkie inne dobre survival horrory, to wtedy warto po Crow Country sięgnąć, w innym wypadku lepiej najpierw nadrobić zaległości, a po to sięgnąć jak już będzie w jakieś konkretnej promce.
-
Boomer Horror - hidden gemy & niszowe horrory
Odpaliłem w końcu Crow Country i po dwóch godzinkach mogę powiedzieć tyle, że gra się całkiem fajnie, jednak poziom Signalis to raczej nie będzie. Tormented Souls tym bardziej poza zasięgiem. Zaczynając grę możemy wybrać jaki mode nas interesuje, czyli tryb eksploracji (żadnej walki, ot czyste chodzonko i chłonęcie klimatu) albo survivalowy, czyli klasyczny horrorek z tłuczeniem stworków albo uciekaniem przed nimi. Jak ktoś wybierając ten drugi liczy na jakieś ostre wyzwanie albo chociaż dreszczyk emocji w stylu pierwszych Residentów, to szybciutko studzę emocje: gra jest bardzo łatwa, a przynajmniej do momentu, do którego ja doszedłem. Save'y są nielimitowane, brak tu czegoś na wzór szpulek do zapisywania stanu gry z RE, przedmiotów leczących, ammo oraz granatów dosłownie robiących mielone z przeciwników jest wszędzie rozsiane w cholerę, do tego gdzieniegdzie poustawiano wybuchające beczki, elektryczne panele w które można strzelać i tym samym razić wrogów prądem, a nawet pułapki na niedźwiedzie, w które te powykręcane kreatury ochoczo wpadają, a jakby to wszystko komuś nie wystarczyło, to zawsze może się cofnąć do auta na początku gry i odnowić zapas amunicji do pistoletu. Łamigówki też nie stanowią większego wyzwania. Większość opiera się na klasycznym schemacie "znajdź przedmiot "x", a następnie użyj go w miejcu "y", wpisaniu kodu, który na ogół jest zapisany w jakiejś notatce kilka pomieszczeń dalej albo na jakimś prostym skojarzeniu faktów. Gdyby jednak kogoś przerósł ten poziom skomplikowania to może skorzystać (max 10 razy w ciągu gry) ze specjalnego automatu z podpowiedziami, który nakierowuje gdzie się udać dalej. No niestety mam wrażenie, że twórcy postarali się zrobić tę grę tak, żeby żaden gracz zbyt mocno się nie napocił, co dla mnie jest trochę dziwne skoro oferują dwa tryby rozgrywki, a nazwa tego drugiego sugeruje jakąś hardkorową przeprawę. Co natomiast robi robotę i to naprawdę dobrze to styl oraz klimat. Pewnie nie każdemu przypadnie do gustu "klockowe" wykonanie postaci na modłę tych z FFVII, ale ciężko tu odmówić uroku oraz oryginalności. A tak poza tym to wszystko w tej grze jest dziwne, creepy i trochę bez ładu i składu, ale w pozytywnym sensie i podejrzewam że jest to zamierzone. Przeciwnicy nie mają jakiegoś określonego designu: niektóre z nich przywodzą na myśl uwalone keczupem zombie, inne wyglądają jak jakieś zmaltretowane pluszaki, a jeszcze kolejne to jakieś pająkowate-patyczaki albo dziwne bloby pałętające się pod nogami. Nawet NPCe, które spotykamy na swojej drodze są specyficzne i budzą niepokój np. zaburzonymi proporcjami (niektóre z nich są dużo większe od naszej protagonistki). Główna lokacja będąca od dawna zamkniętym, zasyfionym i ostro zrytym parkiem rozrywki, z takimi atrakcjami jak dom Drakuli, cele z uwięzionymi w nich duchami czy zalane brudną wodą tunele ładnie dopełnia całości, podobnie jak wrzucająca ciary na plecy nastrojowa muzyka (trochę się kojarzy z Silent Hill). Z rzeczy, które jeszcze mi się podobają, to na pewno to, że można swobodnie obracać kamerą w każdym kierunku, mapka jest bardzo przejrzysta, no i jeden ciekawy myk odnośnie walki: im bliżej przeciwnika stoimy, tym zadajemy mu większy damage, nie ma więc mowy o radosnym pluciu mu w ryj ołowiem z drugiego końca lokacji, tylko trzeba trochę ryzykować. Szkoda tylko, że celowanie jest do dupy, naprawdę ciężko precyzyjnie w tej grze wymierzyć headshota i to nawet po znalezieniu celownika laserowego Zobaczymy co dalej, może jeszcze się gierka rozkręci i zaoferuje coś więcej niż klimatyczną, ale też dosyć bezstresową przeprawę. Jak się elegancko wyśpię, wrócę z kościółka i zrobię kupkę to będzie grane do samego końca.
-
Senua's Saga: Hellblade 2
Tak miało być. Taka jest wizja artystyczna twórców, to jest ficzer i udogodnienie dla gracza, żeby jakiś tam głupi i niepotrzebny gameplay go nie wyrywał z filmowej immersji. Co Ty myślisz, że to jakaś pierwsza lepsza gra wideo? Plebs jesteś i się nie znasz.
-
Senua's Saga: Hellblade 2
Wiadomo, trochę teraz zaśmieszkowałem. Niemniej nawet w mocno filmowej grze prosta walka nie musi być aż TAK prosta, bo z tego co piszecie jest gorzej niż w pierwszym Hellblade, a nawet tam było bardzo ubogo. Swego czasu pamiętam, że Kena Bridge of Spirits miała fajne starcia, bez żadnych rozbudowanych combosów, ale za to z uczeniem się patternu przeciwników i mimo wszystko był przy tych walkach spory fun.
-
Senua's Saga: Hellblade 2
Słyszałem już różne argumenty na obronę kiepskich mechanik w grze, ale pisanie że system walki specjalnie został zjebany, żeby lepiej chłonęło się fabułę, to coś nowego szkoda, że Naught Dog tworząc The Last of Us też jakoś nie skretynił strzelania i skradania, bo ten cholerny gameplay to strasznie tam odciąga od poznawania historii i bardzo z nią koliduje.
-
Senua's Saga: Hellblade 2
Czy można go rozliczać z pieniędzy? Nie. Czy kiedykolwiek osiągnie taki status i zasłuży na taki szacunek jak Kojima, Mikami, Schafer albo Carmack? Też nie. Swoje zarobił, niech się teraz pobawi, przynajmniej nie będzie już próbował forsować swojej dziwnej fryzury w żadnej grze Ninja Theory
-
Senua's Saga: Hellblade 2
Taki sam jak kurczące się końskie jaja w RDR2 oraz inne bzdetne detale, na które uwagę zwróci może 0,001% graczy. Tyle hajsu, czasu i ludzkiej - podejrzewam, że naprawdę ciężkiej - pracy, w sumie po nic. A możnaby ten cały wysiłek włożyć w rzeczy, które mają znaczenie czyli np. w dopieszczenie rozgrywki, wrzucanie jakichś fajnych mechanik z których zrezygnowano na którymś etapie produkcyjnym, bo termin gonił i nie starczyło już czasu, może w rozwinięcie systemu walki, rozbudowanie lokacji, cokolwiek co by sprawiło, że grałoby się lepiej. Ale nie, zamiast tego będziemy 3 miesiące siedzieć i pracować nad gałkami ocznymi Senui, od których światło odbija się na 300 tysięcy różnych sposobów albo zrobimy bardzo realistycznie przyklejające się błoto do jej butów. Gracze docenią.
-
Tomb Raider I–VI Remastered
Polecam do kawki.
-
Resident Evil - temat ogólny, komentarze, plotki i inne
Tak dawno grałem w tę wersję, że już za dobrze nie pamiętam, ale na necie piszą że jest w porządku. Sam kiedyś wbiłem w niej 100% bez większych problemów, więc musi działać płynnie, inaczej nie dałbym rady z Battle Game.
-
Senua's Saga: Hellblade 2
Może ta gra w ogóle nie istnieje i to wszystko to jakaś ? Ninja Theory, wy geniusze
-
Senua's Saga: Hellblade 2
Nie no, gdybym miał Xboxa z GP to pewnie bym sprawdził z ciekawości i żeby później na forumku już z czystym sumieniem jechać po tej grze. Może nawet bym skończył skoro jest aż tak krótka, filmiki i tak byłyby skipowane więc pewnie max 2h życia bym na to zmarnował. W tym wszystkim naprawdę szkoda mi potencjału Ninja Theory. Cały czas jestem zdania, że DmC wyszło im zajebiście (pytanie tylko ile pomocy mieli ze strony Capcomu, hmmm) i naprawdę chciałbym kiedyś dostać od nich sequel tej gry albo żeby po prostu zrobili coś podobnego, z równie soczystym gameplayem, setiingiem i klimatem. Wielka szkoda, że wolą się marnować przy interaktywnych filmach, a całą parę ładować w grafikę zapominając o gameplayu.
-
Senua's Saga: Hellblade 2
Ja od początku wiedziałem, że będzie oskryptowane do potęgi gówienko udające grę i dlatego nie czuję rozczarowania
-
Senua's Saga: Hellblade 2
Tak mi się coś kojarzyło, dlatego dziwi mnie że dalej ciągną ten bullshit.
-
Senua's Saga: Hellblade 2
Eeee, a ten permadeath to nie była ściema?
-
Senua's Saga: Hellblade 2
Czyli można powiedzieć, że zrobili z tego coś w stylu The Order 1886, w sensie: tylko udajesz, że grasz ale story i grafika na wysokim poziomie? Ktoś im powinien powiedzieć, że istnieje lepsze medium na takie zabawy i nazwywa się to "film".
-
własnie ukonczyłem...
Czekam na jakieś promki na Storze na Mask of the Lunar Eclipse i Maiden of the Black Water albo chociaż aż w końcu wejdą do Plusa, ale chyba się nie doczekam
-
MANGA&ANIME - News
Blue Cock jest świetny, na tę kinówkę i na Haikyu na pewno wybiorę się do kina.
-
Kimetsu no Yaiba
Na razie smuty straszne, ale i tak wolę to niż kilkuodcinkowy recap z Boku no Hero
-
Właśnie zacząłem...
20 godzin w FFVI. Ta fabuła i dialogi, kisnę srogo Za to gameplayowo robi się ciekawiej. Dalej nie podoba mi się tasowanie postaciami jak w jakimś Suikodenie, ale przynajmniej bossowie zaczynają stwarzać jakieś wyzwanie.
-
Resident Evil - temat ogólny, komentarze, plotki i inne
Od tych pogadanek wzięło mnie na kolejny maraton Residentów. Inferno w RE3 pyknięte na raz, ostatni Nemesis pięknie mnie przeorał, lekko godzinę z nim walczyłem aż przypomniałem sobie cały pattern i wyczułem uniki. Obecnie leci RE7 na Madhouse, ostatni raz ten tryb ogrywałem jakoś przy premierze, więc zdążyłem zapomnieć jaki jest popierdolony ale w taki przyjemny sposób oczywiście. Limitowane save'y (to już powinno być na normalu), Jack jeszcze bardziej zawzięcie ścigający nas po domu, inaczej rozstawione przedmioty i już na początku gry te Lickerowate grzyboludki. Segment w piwnicy i walka z Jackiem to było jakieś 20 prób, ale później zrobiło się luźniej i teraz już walczę z Marguerite. Kurde, kiedyś niespecjalnie lubiłem tego Residenta i nawet nie planowałem do niego więcej wracać przez ten widok FPP (nie lubię w grach, sorry), ale pomijając perspektywę i zmianę klimatu do dalej świetne RE, tylko replay-ability mniejsze niż w pozostałych częściach. Szkoda, że w Gold Edition nie pokuszono się o kamerkę TPP jak to zrobili w Village.
-
Black Myth: Wu Kong
Kiedyś jak chciałeś mieć trudną grę, to po prostu odpalałeś harda. Teraz musisz mieć grę na płycie i konsolę w trybie offline, żeby ci nie ściągnęło patchy nerfiących rozgrywkę
-
Black Myth: Wu Kong
Lubię kiedy w soulslike'ach jest zachowany balans między eksploracją, a walką z bossami, bo oba elementy są dla mnie równie istotne. W końcu nie ma to jak przypadkowo zabrnąć w jakąś boczną ścieżkę i znaleźć kozacką broń lub NPCa z questem, sama walka dosyć szybko może się przejeść. Póki co jestem nastawiony bardzo sceptycznie co do Wu Konga.
- Boomer Horror - hidden gemy & niszowe horrory