Opublikowano 22 czerwca22 cze Gościu wpadł do prawiej martwej gry o której nigdy nie słyszałem, taki Second life, mimo wszystko fajnie się oglądało, szczególnie jak w końcu poznał ekipę co tam siedzi od 20 lat. Po tym filmie gra odżyła podobno.
Opublikowano 26 czerwca26 cze Stephen Totilo: EA CEO’s pay is up ($30.5 million in cash and stock), as EA worker median income ($117,000) drops<3
Opublikowano 29 czerwca29 cze Ja mam nadzieje, że kutasiarza zycie dojedzie za to mocno. Kurwy nie mają wstydu.
Opublikowano 29 czerwca29 cze 1 hour ago, pawelgr5 said:Ja mam nadzieje, że kutasiarza zycie dojedzie za to mocno. Kurwy nie mają wstydu.Chyba żartujesz. Tego typu goście mają wszystko w dupie i żyją sobie w luksusie jednocześnie lekką ręką wywalając ludzi, bo jakaś gra się nie sprzedała. Oczywiście nie wywalą tych, przez których się nie sprzedała, a bogu ducha winnych grafików, programistów czy innych koderów.
Opublikowano sobota o 11:314 dni Głosy uzbierane na ostatnią chwilę, ale już parchy(Activision, Epic, Microsoft, Nintendo, Sony, Ubisoft) kombinują jak się wyłgać:VIDEOGAMES EUROPEStatement on Stop Killing Games - VIDEOGAMES EUROPEWe appreciate the passion of our community; however, the decision to discontinue online services is multi-faceted, never taken lightly and must be an option for companies when an online experience...PixelNerd.plGracze w końcu się budzą – ruszyła akcja, która może zmie...To, co jeszcze kilka lat temu wydawało się nierealne, dziś staje się faktem: gracze z całej Europy jednoczą siły i pokazują, że mają dość bycia trakto
Opublikowano 15 godzin temu15 godz. Sięgając pamięcią wstecz tęsknię za czasami kiedy developerzy dokonywali rzeczy niemożliwych i to nie tylko z powodu nostalgii. Tęsknię przede wszystkim, bo przypominają mi, że tę branże przed pojawieniem się GAAS-ów, ogromnych kampanii marketingowychj i samego wejścia do mainstreamu nieśli na barkach zajawkowicze których owoce pracy pośrednio (dzięki Neo+ i PSXE) i bezpośrednio miałem zaszczyt kosztować.Niedługa i absolutnie niesamowita historia której wisienką na torcie jest pojawienie się pewnego jegomościa o którego istnieniu widziałem, a do którego czuję teraz przeogromny szacunek.
Opublikowano 15 godzin temu15 godz. No ale rynek jest pełen indie perełek dla entuzjastów i zajawkowiczów ich robiących. I nie ma tu cienia ironii. Ja osobiście za wszystkie czasy nagrałem się we wszelkie platformówki 2d, pixel arty i gry 8-16 bitowe za czasów C64 i Amigi. Dla zaspokojenia mojego głodu nostalgii wystarczy mi obejrzenie jakieś kompilacji typu top30 na Amidze, albo odpalenie raz na pół roku na 15 min jakiś gierek w Nintendo Switch Online.
Opublikowano 15 godzin temu15 godz. Sam takich artystów swojego czasu wspierałem, uczciwie złotówkami a nie realami, bo często widać włożone w te gry serducho. Jednak nawet jeśli miałby wydarzyć się na rynku wielki kryzys to powrót do nieco bardziej piwnicznego gamingu po prostu już nie będzie. Na szczęście jego iskierkę wciąż czuję odwiedzając trójmiejskie LGS-y aby pograć w papierowe Flash and Blood czy, z doskoku, jakiś pre nowego dodatku do MtG.
Opublikowano 15 godzin temu15 godz. Mógłbym jęczeć i tęsknić za czasami, kiedy wychodziły klasyczne Residenty, pierwszy SIlent Hill, Dino Crisis albo Alone in the Dark. Ale jakoś wolę nie marnować na to czasu i odpalić Tormented Souls, Crow Country, Song of Horror, Alisę, Signalis, Conscript, Hollowbody albo poczekać za Tormented Souls 2, Echoes of the Living, Flesh Made Fear, Post Traumę, Holstin i masę innych indyków dokładnie w ten sam deseń. To samo z boomer shooterami, których wychodzi na pęczki. Identycznie z klasycznymi jRPGami. Podobnie z platformerami 2 i 3D. Żyjemy w zajebistych czasach, w których mamy wybór czy chcemy grać w blockbustery AAA klepane za grube miliony czy na chwilę odpocząć od technologicznych wodotrysków i na chwilę zanurzyć się w pikselowych światach "z duszą", naprawdę nie ma co narzekać.
Opublikowano 14 godzin temu14 godz. Ja się w pełni z Tobą zgadzam i zauważ, że w postach nie narzekam na brak gier, a raczej otoczkę jaka towarzyszy branży. ;)No i jeszcze raz polecam - naprawdę warto poświęcić ten kwadrans na wstawiony film.
Opublikowano 13 godzin temu13 godz. No jeżeli chodzi o otoczkę i cały vibe jaki towarzyszy naszemu hobby to zgoda. Nie wiem czy chciałbym wrócić do czasów, kiedy jeszcze nie miałem internetu w domu i całą wiedzę czerpałem z kolorowych gazetek, kiedy zamiast wygodnie zamawiać giereczki do paczkomatu to musiałem się ze starym fatygować na targowisko i na czuja wybierać kartridże po samej naklejce licząc, że utrafię coś dobrego albo kiedy nawet nie było z kim pogadać o mojej pasji, bo w podstawówce poza mną i tym jednym dziwnym dzieciakiem, który lubił wpierdalać ślimaki nie grał nikt ALE trzeba uczciwie przyznać, że tamte czasy (czyli plus minus tak do 2005 roku) miały unikalny klimat, gry cały czas były czymś świeżym, jeszcze w pełni nieodkrytym i co rusz pojawiały się w nich jakieś rewolucyjne patenty, no i należąc do tej społeczności graczy faktycznie można się było czuć w pewnym sensie elitarnie. Jeszcze w międzyczasie targi E3, za którymi czekało się bardziej niż za wigilią (nawet jeżeli nigdy nie było się tam osobiście, jedynie czytając wrażenia Zgredów na łamach szmatławca), oczekiwanie na kolejną generację konsol, kiedy nowy sprzęt to było COŚ, marnowanie ostatnich zaskórniaków w osiedlowym, jebiącym papierosami, kurzem i potem salonie z grami, testując gierki na PS2, kiedy taka konsola u siebie w domu pozostawała jeszcze w sferze marzeń: nigdy nie zapomnę pierwszego kontaktu z tym sprzęciorem i młócenia wspólnie z bratem na split-sreenie w Time Splitters, nerwowo zerkając na zegarek ile jeszcze mamy czasu zanim smutny pan pracujący w salonie podejdzie i wyłączy konsolę.Komercjalizacja elektronicznej rozrywki (w połączeniu z rozwojem internetu) przyniosła ze sobą sporo plusów, ale też na zawsze uwaliła ten charakterystyczny piwniczarsko-nerdowsko-zajawkowy klimat, z tym ciężko się nie zgodzić. Dzisiejsze dzieciaki wychowane na Fortnite, 240 fpsach, streamingu czy pedalskich, świecących wszystkimi kolorami tęczy klawiaturach nigdy nie nie pojmą jak to kiedyś wyglądało i nawet w 1% nie odczują tego feelingu. Edytowane 13 godzin temu13 godz. przez Josh
Opublikowano 13 godzin temu13 godz. 1 godzinę temu, Paolo de Vesir napisał(a):wisienką na torcie jest pojawienie się pewnego jegomościa o którego istnieniu widziałem, a do którego czuję teraz przeogromny szacunek.On zrobił więcej niż się niektórym wydaje
Opublikowano 13 godzin temu13 godz. No tęskni się za czasami kiedy człowiek był młody, a wszystko łatwiejsze. Ale czy ja wiem, czy teraz jest źle? Przynajmniej z mojego punktu widzenia. Nadal jaram się gierkami pod sufit, a mam sposoby na ich ogrywanie o jakich mi się nie śniło. Jest forumek z ludźmi z którymi znamy się jak łyse konie od lat nastu albo i l kilkudziesięciu. Chociaż większości nigdy nie spotkałem i pewnie nie spotkam. Więc jest z kim pogadać. Nadal jarają mnie zapowiedzi. Jedyne czego mi brakuje to spotkań na żywo raz na miesiąc czy dwa gdzie można by było razem pograć w retrogierki i wpierdolić pizzę.
Opublikowano 12 godzin temu12 godz. Godzinę temu, Josh napisał(a):Nie wiem czy chciałbym wrócić do czasów, kiedy jeszcze nie miałem internetu w domu i całą wiedzę czerpałem z kolorowych gazetek, kiedy zamiast wygodnie zamawiać giereczki do paczkomatu to musiałem się ze starym fatygować na targowisko i na czuja wybierać kartridże po samej naklejce licząc, że utrafię coś dobrego albo kiedy nawet nie było z kim pogadać o mojej pasji, bo w podstawówce poza mną i tym jednym dziwnym dzieciakiem, który lubił wpierdalać ślimaki nie grał nikt ALE trzeba uczciwie przyznać, że tamte czasy (czyli plus minus tak do 2005 roku) miały unikalny klimat, gry cały czas były czymś świeżym, jeszcze w pełni nieodkrytym i co rusz pojawiały się w nich jakieś rewolucyjne patenty, no i należąc do tej społeczności graczy faktycznie można się było czuć w pewnym sensie elitarnie. Oddalbym kazdego jednego tutaj z forum jak Griffith swoja bande w trakcie zacmienia.
Opublikowano 12 godzin temu12 godz. Nie chce wracać do mrocznych czasów w których myślałem że hiv i butcher znają sie na grach wideo
Opublikowano 12 godzin temu12 godz. 4 minutes ago, Pupcio said:Nie chce wracać do mrocznych czasów w których myślałem że hiv i butcher znają sie na grach wideoHeh, no u mnie sentyment wzbudza bardziej ekipa Secret Service czy Reseta. Ci to byli jak z innego świata. Z racji miejsca zamieszkania poznałem osobiście większość ekipy PE, tak więc dla mnie to byli zwykli ludzie :)
Opublikowano 12 godzin temu12 godz. Z innego swiata to dla mnie byl wtedy Jordan a nie jakies typy z gazetki. Nie mialem nigdy kultu redaktora i czekalem jedynie na tytuly i screeny, ch.uj mnie tam kto o nich pisal. Najblizej byl moze tego gulash, ale to glownie przez to, ze prowadzil CK i gdyby ktos go zastapil to pewnie juz by nie bylo to samo.
Opublikowano 12 godzin temu12 godz. 1 minute ago, Mejm said:Z innego swiata to dla mnie byl wtedy Jordan a nie jakies typy z gazetki. Nie mialem nigdy kultu redaktora i czekalem jedynie na tytuly i screeny, ch.uj mnie tam kto o nich pisal. Najblizej byl moze tego gulash, ale to glownie przez to, ze prowadzil CK i gdyby ktos go zastapil to pewnie juz by nie bylo to samo.E to ja miałem ostro :) Gulash, Pegaz, Martinez, Krupik i inni to byli bohaterowie. Każdy z mojego podwórka chciał nimi być :)A z takich nierealnych kompletnie to u mnie Ayrton Senna. Grałem w takie formułki na C64 gdzie w bolidach niszczyły się opony i było to oznaczane różnymi kolorami na oponie właśnie, nie kojarzę tytułu. W każdym razie jak byłem Senną w McLarenie :) Edytowane 12 godzin temu12 godz. przez Homelander
Opublikowano 12 godzin temu12 godz. 11 minut temu, Pupcio napisał(a):Nie chce wracać do mrocznych czasów w których myślałem że hiv i butcher znają sie na grach wideoAle dzielnie kontynuujesz ich dorobek ;)Dla mnie najlepsze czasy to te gdy byłem wyłączony od zewnętrznych informacji, wojen konsolowych itp.PSX to dzieciństwo, najpiękniejsze piraty i kupowanie PSX Extreme. PS2,Xbox, Gamecube wielka trojka przeciwników ale jeszcze wtedy czuło się że wszyscy grają do jednej bramki. By gry wyszły z niszy, by zaczęły być czymś więcej niż ciekawostką.Ja nawet ten okres XOne czyli uczciwie najbardziej hooyowy wspominam dobrze. Dużo grałem, nie siedzialem zbytnio na forum.Dzisiaj jestem bombardowany informacjami, nagłówkami, opiniami. Ciężko do gry usiąść z czystą głową. Wszystko podszyte wojenkami, nasz kochany portal jest tego najlepszym przykładem. Ci gorsi, Ci lepsi. Wiem że na mnie to też wpłynęło, a pamiętam czasy gdy wieczorem graliśmy z z bratem albo żoną w Peggle albo inne dziwolągi, przychodziłem z roboty i pykalem sobie w Gems of War, NBA czy pro Evo. Grałem w to co chciałem.Dzisiaj już praktycznie odpuściłem sportowki i multi bo MUSZE KOŃCZYĆ GRY. Anyway tyle dobrze że często trafiają się gry które mnie autentycznie radują ;)
Opublikowano 11 godzin temu11 godz. No są badania jak czytanie mediów społecznościowych negatywnie wpływa na samopoczucie i ma to również częściowe przełożenie na granie w gry. CW pomiędzy producentami sprzętu już praktycznie nie istnieje, ale między użytkownikami jest silne jak nigdy. Dlatego więcej przyjemności czerpię się z gier, kiedy siada się do nich z czystą głową, bez opinii jutuberów, recenzentów i innych. Nie było w tym moim zdaniem przypadku, że ten okres dzieięco-młodociany kiedy dostęp do informacji był ograniczony, media społecznościowe raczkowały wspominany jest często, jako ten kiedy najwięcej radości czerpaliśmy z gier.
Opublikowano 11 godzin temu11 godz. 35 minut temu, Pupcio napisał(a):Nie chce wracać do mrocznych czasów w których myślałem że hiv i butcher znają sie na grach wideoNie wolałbyś ich niż te pajace z Kotaku, The Gaymera albo Polygona? Butcher akurat zawsze był totalnie nijaki, ale starą ekipę bardzo lubiłem. Hiv, Star, Sasza, Myszaq, Koso, czasem nawet Ściera coś skrobnął i zawsze fajnie się ich czytało, nawet jak człowiek wiedział że pieprzą 3 po 3 i nie zawsze się z nimi zgadzał (np Kali i te jego zawsze przesadnie zawyżone oceny dla bijatyk), to nie było żadnych wątpliwości że ci ludzie piszą z pasji i każdy ma swój charakterystyczny styl albo chociaż jakieś znaki rozpoznawcze. Po paru latach czytania już nawet nie trzeba było patrzeć w oceniaczkę, bo po pierwszym akapicie szło ogarnąć kto spłodził dany tekst. Nie wiem czy to kwestia cenzury w obecnych czasach, większego nacisku na "profesjonalizm" czy po prostu tego, że liczy się tylko żeby na szybko wysrać recenzję i skasować za to pieniążki, ale dla mnie zdecydowana większość redaktorów pisze w ten sam nudny deseń.
Opublikowano 10 godzin temu10 godz. Godzinę temu, Homelander napisał(a):E to ja miałem ostro :) Gulash, Pegaz, Martinez, Krupik i inni to byli bohaterowie. Każdy z mojego podwórka chciał nimi być :)A z takich nierealnych kompletnie to u mnie Ayrton Senna. Grałem w takie formułki na C64 gdzie w bolidach niszczyły się opony i było to oznaczane różnymi kolorami na oponie właśnie, nie kojarzę tytułu. W każdym razie jak byłem Senną w McLarenie :)Pit stop 2?
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.