Skocz do zawartości

Pokémon Scarlet and Pokémon Violet


Shen

Rekomendowane odpowiedzi

Pierwsze DLC nie pozwala na wiele. Zawartości jest niewiele, a pokemony są na poziomie 55-70. Nie ma prawie żadnych walk z trenerami, by zyskać ten exp. Finalne walki trochę mnie wymęczyły, zwłaszcza jeden trener w jaskini z Heracrossem i Gallade'em na 75 levelu, nie miałem nic, co nie dostawało OHKO od nich mdr, w tym supermocna LEGENDA którą złapałem w ramach głównego wątku. To DLC to bardziej kilka wydarzeń niż coś do pogrania w pokemony.

 

 

Drugie DLC jest znaacznie większe. 300 pokemonów (w pierwszym 200), ale znacznie więcej zawartości. Są nowe zadania, dużo więcej trenerów. Dodano zadania ubisoftowe, niekończący się zapas typu "rozwal 10 pokemonów, dostaniesz 20 punktów" itd. Na samym początku wychodzimy do strefy Safari, wzruszające jest zobaczyć jak latają dokoła Taurosy, Exeggute, Scythery i tak dalej hehe. No i na szczęście Chansey, wiadomo, że Chansey jest najważniejsze. Jest go sporo i mając walczące pokemony można naklepać teraz expa. 

Są różne zadania poboczne i dość rozbudowany świat. Dodano możliwość sterowania bezpośrednio pokemonem itd.

 

 

To że trenerzy coś myślą, naprawdę coś tam znaczy w grze. Dostajemy np. Hisuain Growlithe'a (w obu DLC prym wiodą różne alteratywne formy z poprzednich generacji). Niby on jest teraz super, bo ma umiejętność że wszystkie ataki z recoilem nic mu nie robią. Wow! NO ALE. Koleś ma dwie potężne słabości, woda i ziemia. A w drugim DLC, wszystkie walki są 2 na 2. I teraz jest tak, że jak ktoś ma atak, na który jesteś słaby, to go kurna używa. Bo i movesety są znacznie sensowniejsze, często pokemony mają sensowne buffy albo wiele typów coverage'u. Używają też przedmiotów, swoją drogą, na szczęście nie leftoversów bo bym zasnął hehe. Ale można wyciągać knock offy i poltergeisty nawet w singlu po coś, wow. Więc ten Growlithe raczej zawsze zginie zanim cokolwiek zrobi. Nadal daleko jest walkom z trenerami do tych z ludźmi, ale trzeba zacząć traktować ich TROCHĘ serio w pewnym sensie mdr.

Trenerzy na 75 levelu regularnie dziesiątkują moje teamy hehe. Oczywiście ja używam masy pokemonów. Jak ktoś używa jednego teamu cały czas, to pewnie po zrobieniu wszystkiego innego ma i tak level 100 i może mieć wywalone na taktykę hehe. Ale na levelu tak 60-75, nawet jest to jakaś opozycja.

Używają w pewnym sensie całych taktyk, typu zaczynają walkę od Agilty i Light Screena itd. Jest to dobry dodatek dla ludzi lubiących pokemony. A fani klatek i tak nie kupią.

 

Są też kolejne ułatwienia typu: wypada znacznie więcej shardów, nie trzeba się męczyć by zmienić typ tera itd. 

 

Nie będę nigdy takim maniakiem, żeby mieć shiny startery hehe, ale ta gra się zmieniła tak bardzo przez ostatnie lata, nie tylko singiel open world, ale można sobie zmienić naturę, uczyć breeding moves bezpośrednio, i tak dalej, wszystko co gracze by chcieli, GameFreak im daje.

 

 

Scenki kontynuują motyw szkoły, trafiamy na wymiany do innych regionów, za wiele się tam ciekawego nie dzieje, ale główna postać przyjaciela/wroga jest świetnie animowana.

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Indigo disk jest naprawdę wymagające mdr, prawdziwy dodatek dla fanów. 

 

Wszyscy z "Elite Four" mają naprawdę mocne składy, używają taktyk, np. ognisty zaczyna od Sunny Daya, ma coverage elektryczny i Solar Beama by rozpierdolić wszystkie pokemony wodne, ma też odpowiedź na większość innych oczywistych słabości. Nadal nie mówimy o walce z żywym przeciwnikiem, trenerzy NPC nigdy np. nie zmieniają pokemonów, ale jak ktoś gra tylko w singlowe kampanie to może być zszokowany.

 

Finałowy (?) boss pozamiatał mną podłogę, a wystawiłem pokemony koło 80 levelu i te raczej mocniejsze. 

 

 

 

Drugi aspekt gry to po prostu eksploracja, i tutaj mieszane uczucia. Ewidentnie jest to eksploracja "dla znudzonych", bo wypełnienie pokedeksu tym razem wymaga sporo czasu.

 

A to dlatego, że mamy wymienione questy. Ogólnie pomysł fajny i nieco podjęty w Arceusie - za robienie wszystkiego możesz dostać punkty. Głównie na razie jest to robienie zdjęć danym pokemonom, łapanie danych pokemonów, robienie kanapek, oraz oczywistości typu przejdź X kroków, podnieść X przedmiotów. Sęk w tym, że tych punktów jest naprawdę sporo, więc trochę trzeba klepać te zadania, zanim zbierzemy 12 000 i dostaniemy dostęp do WSZYSTKICH starterów z poprzednich edycji biegających po świecie (a to nie koniec pokedexu, bo są i zaskakujące legendy!). Nasz album Switcha czy też nasze boxy zapełnią się mocno podczas realizacji tych zadań i w sumie to po pewnym czasie już nie ma nic innego do roboty niż klepanie dalej tych samych niemalże zadań w kółko i zbieranie punktów.

 

Takie już bywa życie, można to porównać do lochów w Bloodbornie, te to były nudne. Chyba że ktoś po prostu lubił te same walki, to nie był. A mówimy o grze stacjonarnej, Pokemony to synonim gry przenośnej,  Pokemony to gra nastawiona na mastering, dopracowywanie szczegółów i multi. Kiedyś można było tylko napieprzać losowe walki, a teraz są te wszystkie metody, dodatki, rajdy, latanie po świecie. Jest nadal potencjał, by dodać dużo więcej, ta formuła jednak jest potężna i GameFreak może spędzić wiele lat po prostu ulepszając jej zawartość.

 

Można nawet w tym dodatku zmienić sobie styl rzucania pokeballa, np. lewą ręką. GameFreak zna prawdziwych graczy tej gry hehe. 

Odnośnik do komentarza

Tak jak mówię, te DLC są ewidentnie dla tych, co polubili SV i chcą więcej. Podstawy gry są niezmienione, to po prostu wrzucenie gry na wyższy level, dużo nowych pokemonów zmieniających metę, i dodatki typu "teraz łatwiej zdobyć ability patch, shardy to zmiany typu tera albo heavy balla" itd. Nie sądzę, by to interesowało kogokolwiek, komu gra się gruntownie nie podoba. 

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

Przeszedłem Indigo Disk, "wysłuchałem" remixu tej piosenki Eda Sheerana autorstwa Toby'ego Foxa na napisach. Wpisałem sobie na Thonky, jaki jest post-game do tego dodatku... Kurde, sporo rzeczy jeszcze przegapiłem, są całe zadania epilogowe, o których nikt bardzo wyraźnie nie mówi. Jest jeszcze dziesiątki legend do złapania, nowe zadania, często drobne ale jednak nowe zakończenia do już znanych wątków ze starymi postaciami, dużo walk na wyższym levelu itd. No i, spoiler, nasz pokemon może na koniec LATAĆ kiedy chce. W górę w dół. Wszystko jest możliwe.

 

To wszystko nie jest jakimś game changerem, nie zmieni niczyjej opinii o podstawce, ale to DLC to nawet dla singlowca, który lubi grę, ostatecznie i ze 100 godzin klepania. Jasne, łapanie kolejnych pokemonów, rajdy czy, przede wszystkim, klepanie tych góvnianych questów na punkty, to nie jest najbardziej zróżnicowane wykonanie tego. To jest fajne po prostu dla tych, którzy żyją w tym świecie, interesują się metą, buildami, lubią też wszystko mieć skompletowane i mają jakąś podjarę łapiąc Articuno, którego tak trudno im było złapać 25 lat temu. To rozrywka czysto dla fanów gry. Ale jako żyjąca gra na handhelda, pokemony jeszcze nigdy nie miały tyle do zaoferowania. 

 

Naprawdę jakby dodali piksele to nagle masa osób by odkryła, że nieźle dopieścili fanów w tej generacji miszczowie z Game Freaka.

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...