Skocz do zawartości

Mastodon


Gość MasterShake

Rekomendowane odpowiedzi

  • 8 miesięcy temu...
  • 3 miesiące temu...
  • 4 tygodnie później...

Nie wiem no.

 

Przy drugiej piosence zaczynam łapać styl nowego albumu i nawet ta pierwsza piosenka zaczęła mi się w pewnym sensie podobać.

 

Szacun dla Branna że wymyśla te wszystkie teledyski, oni to nigdy nie zrobią że teledysk wygląda tak że stoją i grają mdr

 

 

 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
  • 4 tygodnie później...
  • 4 tygodnie później...

Ewolucja kapeli postępuje. Mastodon zrobił już tak wiele, ale tym razem zrobił coś, czego jeszcze nigdy nie osiągnął... Nagrał album, które niezbyt mi się chce słuchać.

 

 

Przede wszystkim, sprawa jest naprawdę smutna i smętna. O każdym albumie od czasów "Crack the Skye", kapela mówi, że jest zainspirowana śmiercią którychś bliskich, a i tak dopiero tym razem serio nastrój całego niemal albumu można by opisać jako "kto umarł?". Stosunkowo proste riffy czołgają się w żałobnym tempie, a gdzieś w tle słychać jakby echo ducha, jakiś pogłos... A tak, to wokale.

 

"Teardrinker" faktycznie okazuje się najbardziej przebojowym momentem albumu, a to mówi wiele. Kiedy jeszcze niedawno ta kapela kończyła jeden utwór cheerleaderkami krzyczącymi "hej, ho, let's fakin goł!" do chorego kwaśno-uderzającego riffu "Aunt Lisa", by tuż potem od razu odpalić z dwururki rozpie'rdalające spirale riffu do "Ember City", z Brannem Dailorem nie zostawiającym złudzeń gdzie jest moc od pierwszej sekundy serią pier'dolnięć w talerze i rollem typu "50 na sekundę".

 

 

Nie mam tego chłopakom jakoś za złe. Ja sam mam 30 lat i już czuję, że głos ani palce nie wyrabiają tego, co kiedyś, no a oni mają blisko 50. Taka zmiana w ich muzyce na rzecz bardziej posępnego mroku jest oczekiwana.

 

 

Płyta brzmi trochę za bardzo, jakby była nagrywana w domu. W tym roku zrobiła to masa kapel, ale rezultaty są różne. W przypadku Mastodona, gitary są wyjątkowo mało soczyste, a całość ma lekki posmak demka - ciche i stłamszone wokale (nie wiem czemu, bo są bardzo ważne dla piosenek!), sporo bliżej nieokreślonego midowego pogłosu i hissu który nie wzmacnia żadnej partii, jeśli się nie skupisz to głównie słyszysz talerze. 

 

 

Mastodon uczcił 10. rocznicę wydania płyty "The Hunter" kolejnym albumem, który nie jest tak wybitny jak pozostałe.

Odnośnik do komentarza
W dniu 31.10.2021 o 17:48, Masorz napisał:

Już mam z 10 odsłuchów całości i jestem kurewsko zachwycony.

 

A CHUJA to kogo obchodzi!!

 

mastodon przy BEHEMOCIE, to jak cziłała przy NIEDŹWIEDZIU KODIACKIM!! :-)

Odnośnik do komentarza

Zamknij ryj pajacu.

3 godziny temu, ogqozo napisał:

Ewolucja kapeli postępuje. Mastodon zrobił już tak wiele, ale tym razem zrobił coś, czego jeszcze nigdy nie osiągnął... Nagrał album, które niezbyt mi się chce słuchać.

 

 

Przede wszystkim, sprawa jest naprawdę smutna i smętna. O każdym albumie od czasów "Crack the Skye", kapela mówi, że jest zainspirowana śmiercią którychś bliskich, a i tak dopiero tym razem serio nastrój całego niemal albumu można by opisać jako "kto umarł?". Stosunkowo proste riffy czołgają się w żałobnym tempie, a gdzieś w tle słychać jakby echo ducha, jakiś pogłos... A tak, to wokale.

 

"Teardrinker" faktycznie okazuje się najbardziej przebojowym momentem albumu, a to mówi wiele. Kiedy jeszcze niedawno ta kapela kończyła jeden utwór cheerleaderkami krzyczącymi "hej, ho, let's fakin goł!" do chorego kwaśno-uderzającego riffu "Aunt Lisa", by tuż potem od razu odpalić z dwururki rozpie'rdalające spirale riffu do "Ember City", z Brannem Dailorem nie zostawiającym złudzeń gdzie jest moc od pierwszej sekundy serią pier'dolnięć w talerze i rollem typu "50 na sekundę".

 

 

Nie mam tego chłopakom jakoś za złe. Ja sam mam 30 lat i już czuję, że głos ani palce nie wyrabiają tego, co kiedyś, no a oni mają blisko 50. Taka zmiana w ich muzyce na rzecz bardziej posępnego mroku jest oczekiwana.

 

 

Płyta brzmi trochę za bardzo, jakby była nagrywana w domu. W tym roku zrobiła to masa kapel, ale rezultaty są różne. W przypadku Mastodona, gitary są wyjątkowo mało soczyste, a całość ma lekki posmak demka - ciche i stłamszone wokale (nie wiem czemu, bo są bardzo ważne dla piosenek!), sporo bliżej nieokreślonego midowego pogłosu i hissu który nie wzmacnia żadnej partii, jeśli się nie skupisz to głównie słyszysz talerze. 

 

 

Mastodon uczcił 10. rocznicę wydania płyty "The Hunter" kolejnym albumem, który nie jest tak wybitny jak pozostałe.

 

Nie słuchajcie Ogórka, gdyż Mastodoni odjebali najlepszy album od Crack The Skye a on próbuje nieudolnie być Bluberem.

Odnośnik do komentarza

Dla mnie chyba ich najsłabsza płyta, przesłuchałem chyba z10 razy, próbowałem się przekonać, no nie da się. Najlepsze kawałki More than i could chew i Gigantium. Przy takim Skeleton, to mozna zasnąć. Dwa dni temu słuchałem płyty Once more round, który raczej jest średniakiem w dorobku zespołu, ale takie Chimes czy Diamond zjadają swoją dynamiką, agresywnością, rytmem, całe Hushed.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...