Skocz do zawartości

Silent Hill: Downpour


Słupek

Rekomendowane odpowiedzi

Homecoming sobie odpuść, bo stracisz wiarę w sens życia.

Bez przesadyzmu ;p

 

Tak czy inaczej też interesuje mnie ten tytuł, zostały mi do zaliczenia jeszcze tylko Shattered Memories i Homecoming.

Nie przekonasz się na własnej skórze jak sam nie zagrasz ;)

Odnośnik do komentarza

Homecoming sobie odpuść, bo stracisz wiarę w sens życia.

Bez przesadyzmu ;p

 

Tak czy inaczej też interesuje mnie ten tytuł, zostały mi do zaliczenia jeszcze tylko Shattered Memories i Homecoming.

Nie przekonasz się na własnej skórze jak sam nie zagrasz ;)

dokladnie.. HC to wciaz swietny Silent, ktorego nie mozna traktowac z gory.

wciaz posiada swoj niezly klimat i muze.

__________________________________________

wciaz go posiadam w wersji USA - szkoda tylko, ze bez trofeow :/

Edytowane przez mevek
Odnośnik do komentarza

...ehe...klimat. Zwłaszcza kiedy murzyn w swoim maksymalnie "łest sajd getto stajlu" wali hasło, że zjadłby burgera. Muza dobra w dwóch momentach - pierwszy powrót do domu i walka z lalką. Reszta coś tam sobie w tle brzdąka bez przekonania.

 

Poza tym:

- grafika ssie pędzel. Prymitywna architektura, design leveli z PSX`a i bitmapy których pierwszy DOOM by się wstydził.

- fabuła prosta jak budowa cepa. Wrzucenie

piramidogłowego

to marna próba przypodobania się fanom

dwójki

. Scenka z wiertarką...ja bym po czymś takim nie biegał, główny hiroł potrafi. No ale on walczył za JuEsofEj. Za multikilla pięciuset talibów dostaje się regena na kości udowe.

- bohater jakby już graczom znany (litooości, kwadratoszczęki "Amerikan soldżer", no ile można???)

- zero klimatu dzięki sterowaniu rodem z jakiegoś slashera

- tragiczne potwory, z którymi walka stanowi 60 % tej gry. Pozostałe 39% to bieganie na sztucznie powydłużanych korytarzach obciągniętych innymi teksturami, żeby graczowi wydawało się, że jeden korytarz to cmentarz, a drugi to kanały. Żeby nie paść z nudów zafundowano nam od czasu do czasu kwadratowy pokoik, niby "open space", gdzie twórcy powrzucali grupki tych samych pokrak do wyrżnięcia. Walki z bossami ujdą, choć i to polega na tępej siekaninie - unik, kontra, unik, kontra. I tak do obes.rania. Ostatni procencik to zagadki na poziomie intelektualnym kurzej padliny z KFC, albo przeciętnego licealisty ze Stanów (wychodzi na to samo).

 

Ta gra to taka sama kiła jak Alone in the Dark 5 w wersji na PS2. Jest frustrująca, prymitywna i właściwie bezcelowa. Nie wiadomo po jaką cholerę ktokolwiek to wypuścił. Przez cały czas, kiedy się z nią męczyłem klimat zdołał ledwo dwa/trzy razy przebić się przez metrową warstwę rzygowin jaką jest cała reszta - były to dwie scenki i jeden boss.

 

Czekolada, Aisza ma rację - nie przekonasz się dopóki nie zagrasz.

 

 

 

 

Nie poznasz też smaku kału dopóki go nie zjesz.

 

Miłego grania i smacznego :>

Edytowane przez Siara_iwj
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

...ehe...klimat. Zwłaszcza kiedy murzyn w swoim maksymalnie "łest sajd getto stajlu" wali hasło, że zjadłby burgera. Muza dobra w dwóch momentach - pierwszy powrót do domu i walka z lalką. Reszta coś tam sobie w tle brzdąka bez przekonania.

Poza tym:

- grafika ssie pędzel. Prymitywna architektura, design leveli z PSX`a i bitmapy których pierwszy DOOM by się wstydził.

- fabuła prosta jak budowa cepa. Wrzucenie

piramidogłowego

to marna próba przypodobania się fanom

dwójki

. Scenka z wiertarką...ja bym po czymś takim nie biegał, główny hiroł potrafi. No ale on walczył za JuEsofEj. Za multikilla pięciuset talibów dostaje się regena na kości udowe.

- bohater jakby już graczom znany (litooości, kwadratoszczęki "Amerikan soldżer", no ile można???)

- zero klimatu dzięki sterowaniu rodem z jakiegoś slashera

- tragiczne potwory, z którymi walka stanowi 60 % tej gry. Pozostałe 39% to bieganie na sztucznie powydłużanych korytarzach obciągniętych innymi teksturami, żeby graczowi wydawało się, że jeden korytarz to cmentarz, a drugi to kanały. Żeby nie paść z nudów zafundowano nam od czasu do czasu kwadratowy pokoik, niby "open space", gdzie twórcy powrzucali grupki tych samych pokrak do wyrżnięcia. Walki z bossami ujdą, choć i to polega na tępej siekaninie - unik, kontra, unik, kontra. I tak do obes.rania. Ostatni procencik to zagadki na poziomie intelektualnym kurzej padliny z KFC, albo przeciętnego licealisty ze Stanów (wychodzi na to samo).

Ta gra to taka sama kiła jak Alone in the Dark 5 w wersji na PS2. Jest frustrująca, prymitywna i właściwie bezcelowa. Nie wiadomo po jaką cholerę ktokolwiek to wypuścił. Przez cały czas, kiedy się z nią męczyłem klimat zdołał ledwo dwa/trzy razy przebić się przez metrową warstwę rzygowin jaką jest cała reszta - były to dwie scenki i jeden boss.

Czekolada, Aisza ma rację - nie przekonasz się dopóki nie zagrasz.

Nie poznasz też smaku kału dopóki go nie zjesz.

Miłego grania i smacznego :>

Ostro :D

Etam, od razu jeść. Przecież wystarczy powąchać ;)

Odnośnik do komentarza

Ta seria i tak jest przeinaczana i kombinowana "po swojemu" o czym każdy wie :P

Teraz właśnie gram w Shattered Memories i jak ktoś tam zaliczy wcześniej jakąś część "z głównej osi" (ja np Origins) to wiadomo że nie za bardzo ma wrażenie że to ten sam SH ;p

Swoją drogą ze znajomym lookneliśmy też na film. Słyszałem że podobno krap przeokropny a jakim moim ździwieniem było, że okazał się całkiem dobry (i pomimo chamskiego przeinaczenia wielu faktów). Gdyby tylko taki Resident Evil trzymał się swojej growej serii, jak ten film.

Odnośnik do komentarza

...ehe...klimat. Zwłaszcza kiedy murzyn w swoim maksymalnie "łest sajd getto stajlu" wali hasło, że zjadłby burgera. Muza dobra w dwóch momentach - pierwszy powrót do domu i walka z lalką. Reszta coś tam sobie w tle brzdąka bez przekonania.

 

Poza tym:

- grafika ssie pędzel. Prymitywna architektura, design leveli z PSX`a i bitmapy których pierwszy DOOM by się wstydził.

- fabuła prosta jak budowa cepa. Wrzucenie

piramidogłowego

to marna próba przypodobania się fanom

dwójki

. Scenka z wiertarką...ja bym po czymś takim nie biegał, główny hiroł potrafi. No ale on walczył za JuEsofEj. Za multikilla pięciuset talibów dostaje się regena na kości udowe.

- bohater jakby już graczom znany (litooości, kwadratoszczęki "Amerikan soldżer", no ile można???)

- zero klimatu dzięki sterowaniu rodem z jakiegoś slashera

- tragiczne potwory, z którymi walka stanowi 60 % tej gry. Pozostałe 39% to bieganie na sztucznie powydłużanych korytarzach obciągniętych innymi teksturami, żeby graczowi wydawało się, że jeden korytarz to cmentarz, a drugi to kanały. Żeby nie paść z nudów zafundowano nam od czasu do czasu kwadratowy pokoik, niby "open space", gdzie twórcy powrzucali grupki tych samych pokrak do wyrżnięcia. Walki z bossami ujdą, choć i to polega na tępej siekaninie - unik, kontra, unik, kontra. I tak do obes.rania. Ostatni procencik to zagadki na poziomie intelektualnym kurzej padliny z KFC, albo przeciętnego licealisty ze Stanów (wychodzi na to samo).

 

Ta gra to taka sama kiła jak Alone in the Dark 5 w wersji na PS2. Jest frustrująca, prymitywna i właściwie bezcelowa. Nie wiadomo po jaką cholerę ktokolwiek to wypuścił. Przez cały czas, kiedy się z nią męczyłem klimat zdołał ledwo dwa/trzy razy przebić się przez metrową warstwę rzygowin jaką jest cała reszta - były to dwie scenki i jeden boss.

 

Czekolada, Aisza ma rację - nie przekonasz się dopóki nie zagrasz.

 

 

 

 

Nie poznasz też smaku kału dopóki go nie zjesz.

 

Miłego grania i smacznego :>

 

Wyjąłeś mi to z ust. Prawdziwy SH może wyjść tylko z pod ręki Team Silent. Reszta to marne imitacje.

Odnośnik do komentarza

Dokladnie, te wszystkie nowe Silenty moga byc dobre conajwyzej dla tych, ktorzy nigdy nie grali w pierwsze cztery czesci - oczywiscie "jedynka" byla mistrzowska, potem kazda kolejna juz co raz gorsza, ale nigdy nie zjechano ponizej pewnego, kultowego dla tej serii poziomu. A twory takie jak: Origins, Homecoming i ten smieszny film na bazie licencji tylko pogrążyły ta wspaniala serie. Ponoc calkiem niezly jest Shatered Memories - niezly moze i jest, ale nie na miare Silent Hill. A Downpour? Zwiastun byl fajny, ale po ostatnich newsach wiem juz, ze wyjdzie z tego sredniak.

Odnośnik do komentarza

To jest kwestia gustu. Grałem w główne części i w zasadzie każda część jest dla mnie cudna (Origins także, oczywiście jedynka jest niedościgniona, ale co mówić o takiej 4'ce która w zasadzie nie była początkowo nawet Silent Hillem a zupełnie innym tytułem ?).

Odnośnik do komentarza

Każda kolejna część była gorsza - wow to dwójka była grosza od jedynki :blink:

Film też nie był zły, śmiało można obejrzeć. Tym bardziej jak na film na podstawie gry.

 

Homecoming racja totalny średniak ale i tak moim zdaniem warto zagrać.

Choćby dla świetnego soundtracku.

Edytowane przez SłupekPL
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Każda kolejna część była gorsza - wow to dwójka była grosza od jedynki :blink:

Film też nie był zły, śmiało można obejrzeć. Tym bardziej jak na film na podstawie gry.

 

Homecoming racja totalny średniak ale i tak moim zdaniem warto zagrać.

Choćby dla świetnego soundtracku.

No wlasnie, "film tez nie byl zly" - moze i nie byl, ale jak na serie Silent Hill i jej genialnosc to nie mial racji bytu. Podobnie jest z Homecoming - mozna zagrac, ale fani starego dobrego SH beda zawiedzieni tym tytulem i z miejsca zmieszaja go z g*wnem.

 

Co do jedynki i dwójki - obie wspaniale, do dzis jedni gracze uznaja wyzszosc SH nad SH2, inni z kolei zupelnie na odwrót. Ja naleze do tych pierwszych, ale SH2 to dla mnie praktycznie ten sam poziom co przygody Masona :thumbsup:

Edytowane przez Don_Pedro
Odnośnik do komentarza

Nie, no oczywiście masz rację.

 

Że film z serią z trylogią nie ma za wiele (nic!?) wspólnego jeżeli chodzi o poziom. Ale to chyba oczywiste, natomiast sam w sobie film nie jest zły akurat do obejrzenia.

 

Inaczej niż z Homecoming który sam w sobie jest grą średnią (choć zaliczyłem ją niedawno bez jakiś większych zgrzytów) a porównując ją do trylogii to crapiszon.

True, no ale fan serii chyba i tak powinien zagrać żeby samemu się przekonać heh.

Edytowane przez SłupekPL
Odnośnik do komentarza

Film Silent Hill miał chyba więcej wspólnego z serią, niż Homecoming. Owszem, fabularnie to nie było "to", ale obraz miał świetny klimat, genialną stronę wizualną, swoją własną, interesującą symbolikę i baaardzo dużo smaczków do odkrycia. Jeśli traktować jako oddzielny twór, to naprawdę zyskuje.

 

A co miało Homecoming? Pamiętajmy, że w filmie można było sobie pozwolić na odejście od kanonu; gra to inna sprawa. Przede wszystkim - gra wyglądała jak tworzona przez kogoś kto tylko słyszał co nieco o serii i obejrzał film (albo i tylko jego trailer). Mgła, latarka i przerdzewiałe rury Silent Hilla nie czynią, niestety. Otherworld w wykonaniu Double Helix był tak nijaki i bezpłciowy, że aż ciężko to opisać. Wystarczy rzucić okiem na genialne projekty alternatywnych lokacji w SH1, SH2 i SH3 (ba, nawet SH0 i SM dawały tu radę), żeby dostrzec, że osoby odpowiedzialne za projekty lokacji w SHH nie popisały absolutnie niczym.

Już w SH1 i SH2 poszczególne lokacje były bardziej realistyczne i przekonywujące. Wszystkie domy, pokoje etc naprawdę sprawiały wrażenie, jak by jeszcze niedawno były używane i bez problemu można było uwierzyć, jaką funkcję spełniały. W Homecoming chata Alexa wygląda jak większa wersja domu dla lalek. Design i wykonanie kompletnie bez polotu. To samo projekt całego miasta (a właściwie miast). Nawet teraz Silent Hill z "dwójki" przebija wykonaniem i klimatem tekturową scenografię z SHH.

 

A to była tylko sfera wizualna. Z fabularną jest jeszcze gorzej. Finalny twist to śmiech na sali. Próby połączenia wątków z SH:H z poprzednimi częściami są strasznie nieudolne, a totalnie zmieniony charakter Kultu to profanacja.

 

Jedyną w miarę udana zmianą był system walki, ale znowu rzadko kiedy można było tej walki uniknąć.

 

Najbardziej przeraża mnie to, co czytam na forach poświęconych całej serii. Ciężko wręcz uwierzyć, jak ludzie obniżyli wymagania przez ostatnie lata - "Boże, mgła i latarka - BĘDZIE ZA(pipi)IŚCIE". Nie ma się co dziwić, że w miarę ciekawe i ambitne (jak na serię) projekty ukazują się tylko na PSP/PS2/Wii. Większość gawiedzi zadowoli się mgła, rdzą i latarką, chociażby sama gra była totalnym crapem. Już nieraz spotkałem się z opiniami, że Homecoming to najlepsza odsłona serii, a fabuła jest świetna itd. Orly?

 

 

Dokladnie, te wszystkie nowe Silenty moga byc dobre conajwyzej dla tych, ktorzy nigdy nie grali w pierwsze cztery czesci

Dokładnie! Nie tyczy to tylko Silent Hilla, ale bardzo wielu serii, które korzeniami sięgają jeszcze PSXa. Aż mnie skręca, jak ktoś wydmuszkę zwaną Tomb Raider: Legend stawia nad klasycznymi TR 1-4 :]

Edytowane przez K@t
Odnośnik do komentarza

K@t dobrze prawi. Co prawda SH5 nie jest az tak zly jak mowisz (wlasnie go przechodze, jestem w trakcie 'zbierania wspomnien'). Nie jest to stara szkola SH, ale 'daje rade'.

Silent Hill 4 - jak dla mnie to masakra jakas. Malo miejsca w ekwipunku i jezeli ci sie popsuje bron to musisz leciec do skrzyni w pokoju, aby ja odlozyc. Jakby jej nie mogl zwyczajnie wyrzucic.

Fajnym patentem byl sam pokoj i zachodzace w nim zmiany. Ekstra, jak dla mnie :) I podgladanie sasiadki tez fajne.

 

Od siebie dodam jeszcze, ze czesto ulubiona gra z serii nie jest ta najlepiej oceniana w recenzjach. Czasem po prostu jakas czesc nas zauroczy i juz (jak z kobietami:)). Na swoim przykladzie podam: Dla mnie najfajniejszym sajlentem byla 3eczka. Dla tej gry znowu kupuje PS2 (No, do tekkena rowniez). Gralem tez w 2 i uwazam, ze jest 'lepsza' od 3 i to sporo. Wciagajaca historia, bohaterowie pierwsza klasa, muzyka perfekcyjnie dobrana. No i sama gra jest bardzo straszna.

Hmm, wiecej mi PS3 nie pozwala napisac, wiec koncze :)

 

Albo trudno zaryzykuje warna. Wszak to wina PS3 :)

W Jedyneczke gralem jak mialem moze z 11 lat. Serio, myslalem, ze umre ze STRACHU. W momencie dotarcia do etapu szkoly dalem sobie spokoj bo psycha mi siadala. Kolejny raz zagralem dopiero w pazdzierniku 2010. Mimo, ze grafa ssie, a mi przybylo 'latek kilka' to nadal najzwyczajniej balem sie grajac. I ta muzyka, brrrr....

SH1 i SH2 stawiam na rowni, obydwie sa genialne i wiem, ze sa lepsze niz SH3, to jednak wole przygody Heather. Amen.

Nowy SH raczej nas nie zawiedzie, bo prawde mowiac, malo kto czegos dobrego sie po nim spodziewa :)

Edytowane przez TakeshiX
Odnośnik do komentarza
Nie jest to stara szkola SH, ale 'daje rade'.

Ja swego czasu oceniałem Homecoming dwojako. Tzn. osobno jako survival horror i tu było takie mocne 7+. Natomiast z oceną gry, jako części genialnej niegdyś serii, było już gorzej - coś pomiędzy 5, a 6. Sytuacje generalnie ratuje klimat niektórych lokacji (alternatywny dom) i niektóre zagadki, ale to nadal za mało. Właśnie to "daje radę" to za mało jak na SH. Gdyby nie nazwa miasteczka w tytule, to nie miałbym pretensji ;-)

Odnośnik do komentarza

Już w SH1 i SH2 poszczególne lokacje były bardziej realistyczne i przekonywujące. Wszystkie domy, pokoje etc naprawdę sprawiały wrażenie, jak by jeszcze niedawno były używane i bez problemu można było uwierzyć, jaką funkcję spełniały. W Homecoming chata Alexa wygląda jak większa wersja domu dla lalek. Design i wykonanie kompletnie bez polotu. To samo projekt całego miasta (a właściwie miast). Nawet teraz Silent Hill z "dwójki" przebija wykonaniem i klimatem tekturową scenografię z SHH.

 

lol lol

 

i teksturowa scenografia haha lolx3

Odnośnik do komentarza

Gdyby nie nazwa miasteczka w tytule, to nie miałbym pretensji ;-)

Gdyby nie te dwa magiczne wyrazy w nazwie, to zapewne gra by się tak dobrze nie sprzedała. Wyobraźcie sobie, że taki Call of Duty Black Ops wychodzi pod zupełnie inną nazwa. Gra zapewne zostałaby sprzedana przynajmniej pięć razy gorzej :] Wiem, że mówię o rzeczach oczywistych, ale boli mnie wydawanie średniej jakości gier pod znana nazwą, żeby tylko ludzie to kupili.

Zwyczajnie śmiać mi się chce (w sumie to płakać), że niektóre studia męczą się dniami i nocami, wydają doskonały produkt a sprzedaje się co najwyżej dobrze. A takie aCTIVISION wypluło trzykrotnie odgrzanego kotleta, praktycznie nic w nim nie zmieniając (poza mapkami, ale to logiczne) i zarabia miliony (miliardy ;P) dolarów.

Cóż, "ale tak to już na tym świecie jest i nic się nie poradzi", jak to miał w zwyczaju mówić mój ś.p dziadek. Nawet chłop pewnie nie miał pojęcia w ilu 'dziedzinach' życia to powiedzenie się sprawdzi.

 

Trochę zszedłem z tematu, ale już do niego wracam; Czy ósmy Silent Hill odniesie sukces? Nie wiadomo, fani rzuca się do sklepów, to jest więcej niż pewne. A 'inni fani', którzy zawiedli się na poprzednich czterech (lub pięciu) odsłonach? Zapewne poczekają kilka miesięcy, aż cena spadnie do normalnego poziomu (sorry, dawać 200zl nawet za najlepsza grę to przesada i to gruba. Każdy ogarnięty człowiek o tym wie) i wtedy kupią. Co prawda ci drudzy nie podbiją ilości sprzedanych sztuk podczas premiery, ale kasa do portfela wydawców wpadnie. Tyle, że w późniejszym terminie.

Bądź co bądź, prawie każda gra ma w sobie trochę magii, nawet najgorsze crapy. Pamiętam jeszcze jak za czasów PSXa, mój starszy brat przyniósł do domu jakaś grę (bo koleś do memorki dołożył). Był to platformer z kieprawą grafiką, niedopracowanym sterowaniem i debilną muzyczką w tle. Tytuł mnie jednak wciągnął na bardzo długi czas (co prawda muzyczkę wyłączyłem) i szczerze mówiąc przeszedłem ta grę z bananem na ustach. Po kilku latach przeglądałem sobie stare numery gazet i co zobaczyłem? 'Mój' platformer dostał ocenę 4-. Suuper.

Dlatego od dłuższego czasu nie sugeruję się ocenami, bo są niemiarodajne. Pamiętam jak wystawiano 7 czy 8 dla Gran Turismo 5. Wielu tą grę uznało za niewypał. A ja się pytam, "że co proszę"? Ja z moimi znajomymi dosłownie oramy ten tytuł dzień w dzień ciesząc japę jak małe dzieci. Dla mnie (i dla moich kumpli zapewne też) ta gra to pełna 'dyszka'. Ale jak już wspomniałem nie 'ufam liczbą*'. I z tego powodu staram się nie oceniać gier cyframi, a krótkim komentarzem. Tyle.

Dlatego nawet jak nowy Silent Hill (czy jakakolwiek inna gra, na która czekaliśmy z wypiekami, a dostała słabą ocenę) dostanie 7, 5, czy nawet 4 to (moim zdaniem) warto kupić ten tytuł (oczywiście nie za 200zl) i zobaczyć, czy rzeczywiście jest taki słaby jak o nim piszą.

A może akurat nas 'oczaruje'...

 

 

(* - nie wiedziałem, czy pisze się "liczbom" czy "liczbą")

Odnośnik do komentarza

Tu nie chodzi o to czy ktoś się zawiódł na poprzednich częściach czy nie. Tu chodzi o ponowne patrzenie na pieprzone miasto, które każdy widział już 7 razy. Twórcy chyba zapomnieli, że jednym z "bohaterów" tej gry jest właśnie miasteczko Silent Hill. Ile razy można maglować to samo? Ja już przy 4 razie czułem się w tym mieście dziwnie bezpiecznie. Same znajome miejsca i twarze. Czego tu się bać? Nie da się zrobić gry Silent Hill bez miasta Silent Hill i to jest największy problem.

 

HINT:

Nie ufam liczbom. - celownik (komu?, czemu?); liczba mnoga

2 jest liczbą parzystą - narzędnik (kim?, czym?); liczba pojedyncza

 

Wyrazy pochodzenia obcego pisze się przez "en" lub "on" a nie przez "ę" lub "ą" np.: komputer, ekwiwalentny

 

Ortografia jest logiczna, dlatego wiele osób ma z nią problemy. Podobnie jak z matematyką.

Bez urazy.

Edytowane przez rkBrain
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...