Treść opublikowana przez kotlet_schabowy
-
Top 10 ulubionych reżyserów
Żeby nie było w temacie zbyt ambitnie i europejsko, to moje szybkie typy : Scorsese, Cameron, Fincher, Smarzowski, Copolla, Eastwood, Zemeckis. Jak widać, kino rozrywkowe. Jak już obejrzę 100-200 zaległych filmów mainstreamowych plus wychodzące jednocześnie nowości, które serio mnie zainteresują, to może zacznę sprawdzać wymienionych gigantów. Nie neguję klasy, choć pojedyncze epizody z dziełami niektórych z nich (Kubrick, Jarmusch) raczej mnie znudziły, może to nie dla mnie.
-
Najlepszy Title Screen (albo menu)
Jak Max Payne 2, to oczywiście też jedynka Wiadomo, o mocy menusów świadczy głównie dobra muzyka i motyw graficzny, dla mnie jedne najlepszych : rewelka, no i patent z obracającym się kółkiem. Zresztą każdy THPS miał dobre menusy. http://www.youtube.com/watch?v=kB2dv5Si1JI Dobre było też menu z Aliens vs Predator 2, takie niepokojące, tajemnicze, na YT nie ma w sumie dobrego filmiku z muzą. Medale z PSXa też miały dobry klimat w menu. Za to co jak co, ale menu w nowych GTA nigdy bym nie nazwał najlepszymi, w ogóle gra nie ma menu głównego, tylko pauzy, to raz, dwa, nie ma muzyki. Motywy z serii God of War również mają moc, od razu chce się wskakiwać do gry.
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Ostatnio widziałem : The Way Back : dosyć głośny swego czasu film, przedstawiający historię kilku uciekinierów z łagru i ich liczącej kilka tysięcy kilometrów pieszej podróży. Pomijając już całą sprawę autentyczności historii, film całkiem niezły. Plus za role Farrella (choć momentami ocierał się o groteskę) i Eda Harrisa, reszta mało wyrazista, ale sympatyczna (no i główny bohater to Polak). Props za początkowe sceny w łagrze, szkoda, że jest tego mało, a sama ucieczka została potraktowana skrótowo, no ale film miał skupić się na wędrówce. Ładne zdjęcia, dobry klimat, w sumie warto obejrzeć. Frozen Ground : thriller z Cagem jako detektywem i Cusackiem psycholem, na którego owy detektyw próbuje znaleźć dowód w sprawie gwałtów i morderstw. Poprawne kino, choć momentami nużące, brak tu jakichś mocniej zapadających w pamięć scen, dialogów, napięcia też w sumie niewiele. Ciekawy epizodzik 50 centa. Historia o tyle ciekawa, że oparta na faktach. Średniak, ale z braku laku można obejrzeć, i i tak niezły poziom jak na ostatnie lata Cage'a. Cusack idealnie pasujący do roli. The Station Agent : niezbyt głośny film, zresztą sam trafiłem na niego dosyć przypadkowo. W roli głównej Peter Dinklage, który wprowadza się do odziedziczonej stacyjki kolejowej na zadu.piu. Powolne, ale przyjemne kino, z kilkoma zabawnymi momentami.
-
Dragon Ball (także Z, GT i Super)
Ja za tym nie przepadałem jako dzieciak, człowiek czekał już na faktyczną akcję. No i ten ból, jak pod koniec odcinka wchodził lektor z "czy uda im się pokonać bla bla". Jak dobrze, że RTL7/TVN7 rzucał 2, 3 odcinki pod rząd w pewnym okresie, pojedynczo to by chyba 2 lata trwała emisja całości. W ogóle, ile by człowiek stracił, jakby kablówki nie miał wtedy.
-
własnie ukonczyłem...
Skończyłem właśnie Beyond, większy post w temacie o gierce, tutaj powiem tylko tyle : zarówno jako gra, jak i "film", stawiam wyżej Fahrenheita (w HR nie grałem). Technicznie masakra (gra aktorska, twarze), gameplay znikomy, ale w sumie mi to nie przeszkadza, wiedziałem, co dostanę. Sporo fabularnych głupotek i uproszczeń, sprawy emocjonalne momentami trochę błaho pokazane, ale ogólnie bardzo przyjemna przygoda i cieszę się, że PS3 dostaje takie tytuły. Mimo wszystko polecam (ale najlepiej pożyczyć lub kupić okazyjnie).
-
Beyond: Two Souls
Zaliczyłem (kilka sesyjek na przestrzeni tygodnia, nie wiem, ile godzin, ale pewnie nie więcej niż 10) Beyond. SPOILERY w całej wypowiedzi. Od razu zaznaczam, że z tytułów QD zaliczyłem tylko Fahrenheita (świetny). Oczywiście wiedziałem, jakiego typu zabawę Beyond oferuje, lubię "filmowe" gierki, więc tu nie ma zgrzytu. Mimo wszystko można było się postarać o trochę więcej interakcji, już nie mówiąc o tym, że są momenty, gdzie różnica między cutscenką a gameplayem ogranicza się do trzymania przez pół minuty wychylonej gałki (łapanie stopa na pustyni). W Fahrenheit na pewno było w tym względzie lepiej. Druga sprawa, to jak już mamy coś zrobić, to zostaje to łopatologicznie wytłumaczone i pokazane, nie dając nawet minimalnego pola do popisu graczowi. Przykładem jest rozpalanie ogniska : najpierw Jodie na głos mówi "muszę rozpalić ognisko", potem po kolei "muszę znaleźć patyki" itd., następnie kamera robi zooma na leżące OBOK patyki, no i w końcu, mamy możliwość się wykazać i je podnieść. Nie lubię traktowania gracza jak głupka, a tu jest osiągane apogeum. Ogólnie zabawa Aidenem jest całkiem przyjemna, oczywiście mocno ograniczona (co nie dziwi), zresztą to chyba jedyne momenty, kiedy serio gramy. Wszystko raczej uproszczone, ale nie powiem, bo po fakcie dowiedziałem się o wielu opcjach, które minąłem. Sama fabuła nie robi wielkiego wrażenia. Nie do końca widzę cel zaburzonej chronologii (poza tym, że trochę monotonne byłoby przechodzenie po sobie trzech epizodów małą Jodie, przykładowo), wątek główny jest potraktowany po macoszemu i trochę na odpierdziel (w zasadzie tylko ostatnie chaptery mocniej się na nim skupiają), no ale historia miała bardziej chyba polegać na "przeżywaniu" epizodów z życia Jodie. Spoko, łykam to, tym bardziej, że nawet czekałem co jakiś czas na powrót do przeszłości, nową miejscówkę itd. Postacie zbudowano (i zagrano ofkoz) świetnie, można się wczuć i nawet, choć może to duże słowo, zżyć z nimi. Props za Nathana, choć trochę szkoda, że na koniec dostajemy klasyczny motyw szalonego naukowca, swoją drogą, akcja ze "złapaniem" duchów jego rodziny faktycznie trochę niepokojąca. Inna sprawa, że mimo filmowej konwencji, w grze jest stosunkowo mało dialogów, że już nie powiem o małym wyborze opcji rozmowy i w zasadzie zerowym ich wpływie na wydarzenia. Dużo tu też niestety sztampy, klisz, a nawet zwykłych głupot, które ciężko przełknąć, że wymienię tylko : - Jodie, jako agentka CIA, nie zna nawet podstaw języka w kraju, do którego leci na misję; - agenci CIA docierając na miejsce wyznaczone przez informatora jako cel, widząc kilka opuszczonych chatek wkur.wiają się, że wszystko na marne, bo przecież nie widać wejścia do bazy (które jest ku.rwa paredziesiąt metrów dalej i dopiero przejeżdżająca ciężarówka zwraca uwagę JEDNEJ osoby), już pomijam fakt, że pierwsze o czym pomyślałem, to, że pewnie wszystko jest pod ziemią; - Jodie nie wiedząca, że gość, którego ma zabić, jest prezydentem kraju; - Jodie i Ryan, po wydostaniu się z lodowatej wody siadają sobie na brzegu i wesoło rozmawiają, czekając (a w zasadzie zachowując się, jakby byli gotowi tam zamarznąć), choć było ustalone, że mają na nich na górze czekać towarzysze. Itp. itd. Dziwna trochę jest też konstrukcja romansu, kiedy to po scenie, w której Jodie ma okazję znienawidzić Ryana (zabranie z labolatorium), mamy przeskok do epizodu, którego celem jest uwiedzenie gościa. W ogóle mało przekonujące są te romansiki (z Indianinem szczególnie, dość powiedzieć, że kiedy w końcówce miałem opcję do niego wrócić, musiałem chwilę sobie przypominać, kto zacz). Co do słynnych emocji, to cóż powiedzieć, no szału nie ma. Trochę to wszystko momentami zbyt oczywiste, niesubtelne. Jednak są też mocniejsze momenty, nawet okazja do lekkiego wzruszenia. Mimo swoich niedoróbek, historia wciąga, chce się poznawać dalsze/wcześniejsze losy postaci. Poza może dwoma monotonnymi momentami grało/oglądało mi się bardzo przyjemnie, wczutka była. Jeśli chodzi o technikalia : graficznie rewelacja, jedne z nnajlepszych modeli postaci, jakie widziałem w grach (a już na pewno twarze). Otoczenie to raczej standard, ale przywiązanie do detali ogromne. Rozumiem, że taki efekt wynika z wielu uproszczeń na innych płaszczyznach, no ale swoje zadanie spełnia. Muzyka również na duży plus, szczególnie motyw przewodni. Ciężko wystawić jakąś ocenę, zresztą raczej nie robię tego poza filmwebem, niech będzie, że dałbym takie 8-, ale podkreślam, że nie jest to tytuł warty 200 zł. Za dużo hype'u, za dużo kasy na marketing, za dużo natchnionych idei, nieadekwatnych do końcowej jakości. Co nie zmienia faktu, że fajne "przeżycie" i myślę, że wrócę jeszcze do tej historii.
-
Mass Effect 3
Misji nie ma mniej, po prostu postacie z ME 2 są zastępowane przez jakichś noname'ów, ale nie widzę powodu, żeby używać takiego save'a. No i jakby to save'a nie przeniesiesz. Tak czy siak warto mieć zapisany stan ze wszystkimi postaciami żywymi, a trudne to do zrobienia nie jest, no chyba, że masz wywalone na losy postaci i Cię to nie interesuje, ja tam sobie nie wyobrażam grać tak w ME3 .
-
własnie ukonczyłem...
Skończyłem Assassin's Creed : Brotherhood. Dałem sobie ponad rok przerwy po skończeniu dwójki, żeby w ogóle nabrać ochoty na tak podobną kontynuację, i zapewne nieprędko zacznę Revelations. Powiem tak : mimo, że zmian i nowinek w gameplay'u jest całkiem sporo (fajny system rozwoju bractwa i ich pomocy w grze), to jest to "więcej tego samego", łącznie z bohaterem. Ezio jest w sumie spoko, ale reszta jest raczej bezbarwna, a fabuła, choć ma potencjał, jest prowadzona w dziwny i niezbyt frapujący gracza sposób. Końcówka to już w ogóle przegięcie (poucinane to strasznie), mam na myśli koniec wątku Ezio, bo Wątek ekonomiczny, odnawianie miejscówek itd. nawet wciąga, misje w Romulus Lair i odkrywanie The Truth, przejmowanie wież Borgiów również, momentami nawet bawią bardziej, niż wątek główny. AC to AC, skakanie i free roaming (chyba najbardziej z dotychczasowych części wkur.wiało mnie sterowanie), klasyczny system walki oparty na kontrach itd. Gameplay ma parę irytujących cech, których nie chce mi się wymieniać, za co też minus. Plusik za muzykę. Całość oceniłbym na takie 7.
-
Mój pierwszy kontakt z PSX Extreme
Pierwszy numer PE, który zakupiłem (a właściwie dostałem), a jednocześnie pierwszy z pismem kontakt, to #25 (wrzesień 1999) : Od kilku miesięcy byłem szczęśliwym posiadaczem PSXa, ale w pierwszej kolejności miałem kontakt z konkurencją (Oficjalny PS Magazyn, oczywiście z uwagi na dema, no i Neo Plus, które było moim pierwszym regularnie kupowanym pismem o konsolach, sorry). Nie przypomnę sobie teraz konkretów, strzelam, że PE dorwałem w pobliskim kiosku, na zakupach z rodzicami, na pewno było to spontaniczne, bo o magazynie w życiu nic nie słyszałem. Jak tak teraz na to patrzę, to zawartość merytoryczna nie miała wpływu na mnie jako gracza : żadnej z recenzowanych gier wówczas nie zakupiłem i się nimi nie jarałem, zresztą nawet nie wszystko chciało się czytać (tu przypomnę, że oprawa graficzna pisma, niestety już wtedy dało się to odczuć, była, delikatnie mówiąc, słaba), za to wrażenie zrobiły na mnie inne elementy pisma, takie jak komiksy (słynne rozjechanie postaci Nintendo, ogólnie Kleju w formie), jakieś chore odpały redakcji, Wesoła Kamera itd. (po tekście "3 dni głupawki" mniej więcej zrozumiałem, jacy ludzie tworzą to pismo). Bądź co bądź, z takimi gębami jak w HP, tudzież ich tekstami, raczej ciężko się było gdziekolwiek spotkać. Początkowo nawet nie do końca mi to przypadło do gustu, zresztą przez następne dwa lata kupiłem tylko kilka losowych numerów (utkwił mi w pamięci numer z testem GBA, którego miałem wnet się stać świeżym nabywcą, duży błąd swoją drogą), ale klimat zaczął mi się podobać. Mimo wszystko w tamtym okresie PE przeglądałem głównie w Empiku, który wówczas był dla młodego gracza niesamowitym miejscem, bez porównania do obecnych standardów : gier na półkach dużo, wystawione do grania konsole, pisma polskie i zagraniczne (z czego samych polskich ukazywało się miesięcznie z pięć tytułów). Prawdziwe zbieranie PE zaczęło się dopiero w grudniu 2001, od numeru z jednym z najmocniejszych zestawów recenzji w historii (GTA3, Silent Hill 2, MGS 2, Tony Hawk 3 itd.). Ale to inna historia.
-
Mass Effect 3
Jak liczysz każdą złotówkę, to olej Omegę. Monotonny gameplay (opierający się w sumie tylko na strzelaniu), zerowy w zasadzie wpływ na wydarzenia w ME3 (bo, jak wiadomo, wszystkie DLC odbywają się przed ostateczną bitwą) i szaro bure levele. Plus za powrót na Omegę (ale, potencjał niewykorzystany, bo to głównie korytarzyki z zasłonami) i kooperację z Arią (i przedstawicielką innej rasy, w sumie ciekawostka, ale też nie rozwinięty potencjał). No i jakieś bajerki typu nowy przeciwnik czy broń, ale to żadne cuda. Grania jest, nie wiem, z 2-3 h ? Za to Cytadela obowiązkowa dla fana. Czas zabawy zapewne podobny, ale tu mamy fajne propocje walka/dialogi/łażenie/mini gierki.
-
Mass Effect: Andromeda
To jeszcze pół biedy, scenarzyści zawsze coś by na to poradzili, większym problemem jak dla mnie byłoby olanie trzech pozostałych możliwych wyborów, w grze, która zawsze szczyciła się możliwością podejmowania różnych decyzji i ich wpływem na dalszy rozwój akcji. Zauważ, radek, że zakończenia się raczej wykluczają (to nie jest końcówka ME2, po której w ME3 albo ktoś żyje i ma epizodyczną rolę, albo go nie ma w ogóle, tam jedynie mieliśmy problem Zresztą troszkę podobny problem będzie z potencjalnym sequelem Deus Ex : HR. Oryginalny DE toczy się co prawda po HR, jest to jednak wiele lat (mogłoby to być rozwiązanem problemu nowego ME : ustawić akcję w tak odległej przyszłości, że wybory z zakończenia trójki by nie miały już znaczenia, ewentualnie dla posiadających save'a, zaowocowałyby jakąś wzmianką na początku gry, ale to jest baardzo naciągane, szczególnie przy końcówce z
-
Poleć coś w stylu...
Co nie zmienia faktu, że robi wrażenie. Również polecam (Project : Monster). Zważywszy, że w trailerze Godzilli prawie nie widać potworów, a spodobało mu się, to tym bardziej nie widzę problemu.
-
Marginalizacja recenzji i metacritica
Fajnie, ale nie dopowiadaj sobie czegoś, co nie wynika z mojego posta. Na temat CW padły dwa zdania, a już się wczuwasz, jakbyś się poczuł potencjalnym adresatem i się zdenerwował. Bo widzisz, właśnie o tematach poświęconych danym tytułom też wspomniałem. Uproszczę Ci to : cały post dotyczy zjawiska, postawy graczy, pod "to podforum" (no własnie, podforum, nie CW) mógłbyś wstawić prawdopodobnie GAFa, Gameonly, co tam chcesz.. Tak, mało jest miejsc na FPE, w których można poczytać jakieś bieżące komentarze o świecie gamingu, a że w CW jest burdel, dużo trollingu i pojazdów, no to chyba osoba myśląca i kojarząca użytkowników umie oddzielać ziarna od plew. No chyba, że 100 stron tematu o grze, z których 60 jest nabitych przed premierą i dotyczy podniety trailerami, potem mamy 20 stron opisywania, czy kurier już doszedł, i zostaje na końcu coś konkretnego, to szczyt marzeń.
-
Marginalizacja recenzji i metacritica
Jasne, subiektywizm to podstawa takiego tworu, jak recenzja, ale to niezależne od formy (video, www, pismo). Spójrz, co sam napisałeś : vlogerzy wypierają pismaków i mają już nawet na eventach zagranicznych mocniejszą pozycję, a potem wspominasz, że dziennikarze tradycyjni zawyżali oceny z uwagi na to, jak zostali przyjęci na pokazach. No to właśnie rzetelność vlogerów (tych trafiających do mas) zaczyna być coraz bardziej wątpliwa w tym układzie, a nie na odwrót. Prasa będzie wypierana, to oczywiste, ale nie wynika w żadnym przypadku z rzetelności czy jakości, tylko z postępu i kochanej przez ludzi natychmiastowości, łatwości formy, no i w necie jesteś na bieżąco, to niezaprzeczalny fakt.
-
Marginalizacja recenzji i metacritica
Na średnie z metacritica mam wyj.ebane, zresztą gdyby nie obwieszczający je regularnie bohaterowie Console Wars, to nawet bym ich nie znał. Oglądanie gameplay'u to zupełnie inna bajka niż recenzja, gdzie czytam opinię człowieka, który skończył grę, a przecież nie obejrzę całego playthrough. Wolę, przykładowo, przeczytać kilka zdań o tym, że design leveli trzyma poziom przez większość gry, ale końcówka jest średnia i zrobiona na szybko, niż obejrzeć 10 minut jednego losowego poziomu. Analogicznie do dema, które jest mile widziane, żeby poznać mechanikę gry (i często po zagraniu łapałem zajawkę na dany tytuł), ale nie wywnioskuję z niego wieeelu innych aspektów tytułu. Choć nie jest to decydujące przy wyborze gry (jak Yano, zazwyczaj wiem już dużo wcześniej, czy chcę sprawdzić dany tytuł, szczególnie w obecnych czasach), to jednak nadal jakąś tam wagę przywiązuję do recenzji w PE, może częściowo to sentyment, może nie. Są to tak czy siak ludzie, którzy grają na większości sprzętów, i to od wielu lat, jako tako kojarzę ich gusta i podejście do gier, co biorę też pod uwagę czytając tekst. Natomiast typowy gracz : znafca, jakich wielu na tym podforum chociażby, kreowany obecnie na ostoję obiektywizmu i rzetelności, ma już tak wypaczone podejście do gier, że w bardzo małym stopniu się jego opinią sugeruję. Ot, wchodząc do CW czy jakiegoś tematu dedykowanego danej gierce, zawsze przeczytam, że to crap, to przeciętniak, A i tak lepsze od B. Nie chodzi mi nawet o trolling, taki typ gracza jest już po prostu rozpieszczony, dużo gier, dużo czasu, wszystko staję się "meh", Bioshock Infinite to crap, Beyond to crap, Uncharted to crap, MGS4 to crap nie warty wliczania w kanon, itd. itp. Jeśli chcę popatrzeć jak gra wygląda w akcji, to raczej wskakuję na gametrailers, niż kanały jakichś marnych youtuberów, którzy z rzetelnością, jak nieraz już się okazywało, też mają często niewiele wspólnego. Te słynne "kupowane oceny" czy inne akcje, o które oskarżało się pisma tradycyjne, to w dzisiejszych czasach raczej bolączka kanałów z milionami widzów. Na YT prędzej obejrzę materiały, które nie są recenzją, jakieś testy sprzętu, oldschoolowe klimaty, itd.
-
własnie ukonczyłem...
Nie no końcówki to Ci te dwa trupy i tak nie zmieniły, z tego co pamiętam (grałem w grudniu) to trzeba by się mocno rozpędzić z zabijaniem, żeby mieć złą końcówkę. Ja skończyłem jakiś czas temu God of War HD na PS3. Gierkę oczywiście wymaksowałem kilka lat temu na PS2, później też zdarzyło mi się ją powtórzyć, więc na PS3 to był już piąty albo szósty raz. Jedno trofeum wpada za przejście poniżej 5 h, a jako, że nie wyrobiłem się za pierwszym razem, to od razu zacząłem od nowa i powiem szczerze, że już mam serdecznie dość tego tytułu, szczególnie, że cierpi na chorobę, jaką jest brak możliwości wyłączania cutscenek. No ale pomijając to wszystko : reedycja jest na niezłym poziomie, gierka, jak pamiętacie, razem z sequelem prezentowały maksimum mocy PS2, więc i teraz w wysokiej rozdziałce wygląda to naprawdę spoko, no i 60fpsów (choć GoWy były raczej płynnymi gierkami). Jestem fanem serii, więc gameplay zawsze sprawiał mi dużą frajdę, choć teraz pewne motywy zaczęły już lekko nudzić (co innego pierwsze podejście, a no i na poziomie trudności God też było ciekawie). Oczywiście nie ma opcji, żebym kupił ten tytuł (mam sprawne PS2 i oba GoWy), ale miałem okazję pożyczyć od kumpla, wbić pierwszą platynę i posmakować tych reedycji HD. Dwójeczkę też sobie skończę, jako preludium do trójki, ale zaraz po sobie to tych gier lepiej nie przechodzić. Bardziej mnie interesuje kolekcja z PSP, szczególnie Ghost of Sparta.
-
POPEK [2013] MONSTER
Od 1:30. Popek przede wszystkim często ogarnia kozackie bity, flow już nie tak tragiczne, jak było kiedyś, a wersy przynajmniej wywołują uśmiech. Ja tam gościa (jako rapera) lubię i sprawdzam to, co od niego wychodzi, chyba po prostu jest coś w jego postaci, za to robionych hurtowo gó.wien Ciemnej Strefy nawet nie tykam.
-
Godzilla
Podpisuję się pod słowami Mejma, PR to słabizna, zresztą jedna rzecz, ile tych walk było, druga, że nie miały wcale takiej mocy, jakiej by się człowiek spodziewał. Nijakie to, design kreatur i mechów też taki se. A po nowym trailerze czekam na Godzillę jeszcze mocniej i teraz wizyta w kinie jest już niemal pewna, wykonali swoją robotę.
-
Poleć coś w stylu...
Kasyno oczywiście obowiązkowe. Pesci ma też drugo, czy nawet trzecioplanową rolę w serii Zabójcza Broń, no ale to chyba znasz ? W Dawno Temu w Ameryce, który również jest rewelacyjnym filmem, ma jakiś mały epizod, nawet go dokładnie nie pamiętam, bo film oglądałem parę dobrych lat temu.
-
Poleć coś w stylu...
Z tym, że nie dzieje się w kosmosie, w sensie, poza Ziemią. Nie wiem zresztą do końca, czy Qvastrze chodzi o dryfowanie w przestrzeni, czy cokolwiek pozaziemskiego, no ale jedziemy : Trochę klasyki jest do sprawdzenia, cztery części Alien to pozycje obowiązkowe. Z najświeższych to wiadomo, Gravity, jest już na BD. Moon również polecam. Odyseję Kosmiczną 2001 sprawdzić wypada, ale szczerze mówiąc nie polecam. Sunshine jest całkiem niezły. Typowo luźne podejście to obie nowe części Star Trek, obie dobre. Lubię też Misję na Marsa i Czerwoną Planetę, choć powszechnie uważane są raczej za średniaki/słabiaki.
-
własnie ukonczyłem...
The Wolf Among Us: Episode Two : w sumie ciężko coś pisać o kolejnych epizodach gier Telltale, formuła się nie zmienia, interaktywności tu chyba jeszcze mniej, niż poprzednio, no ale losty postaci nadal interesują. Twist przewidywalny od pierwszego odcinka w sumie. Zastanawiam się, czy nie darować sobie teraz grania na bieżąco w nowe epizody Wolfa i WD i skończyć wszystko po premierze ostatnich odcinków, bo jakoś tak wybija człowieka z klimatu granie na raty. Uncharted 3 : koniec przygody. Trzy części zaliczałem sobie po trochę od stycznia, z czego najwiecej czasu spędziłem w mutli U2. Tu zaznaczę, że U3 ma online passa, więc nie pogram pożyczając gierkę od kumpla, najśmieszniejsze jest tłumaczenie Naughty Dog mówiące o "kosztach utrzymania multi", kiedy w U2 passa nie ma, a multi jest popularny od lat (poniekąd pewnie z tego własnie powodu). "Moda" na passy przyszła i odeszła, ale nie wszyscy udostępniają je teraz darmowo (sorry, ND puściło U3 w formule F2P z blokadą expa na 15 poziomie bez dopłat, dziękujemy).Ale mniejsza z tym, przejdźmy do singla. Dominują opinie, iż gra jest znacznie gorsza od U2, z czym się nie zgodzę. Fabuła jest na klasycznym Unchartedowym poziomie, za to mamy tu wreszcie ciekawszych antagonistów (najlepszych w serii), fajną ekipę bohaterów (po trochę każdego, ale też większa niż w U2 rola Sulliego), świetne, zróżnicowane miejscówki (props za całą akcję na oceanie, mega klimatyczną pustynię i inne) i bardzo dobrą muzykę. Grafika jest jeszcze lepsza niż w dwójce, rewelka. Ogólnie przypadły mi do gustu bliskowschodnie klimaty. Nie da się ukryć, że mechanika, patenty, skrypty to powtórka z rozrywki w stosunku do U2, zmian tu praktycznie nie ma (pomijając pierdoły, jak nowe bronie, małe różnice w systemie walki). Tak czy siak, gierka zapewnia masę frajdy i mocno wciąga, co zresztą trzeba powiedzieć o całej serii. Świetna seria, z chęcią zagram kiedyś w czwórkę. Biorąc pod uwagę, że to prawie to samo, ale w innych miejscówkach, stawiam poniżej dwójki, której atmosfera mimo wszystko bardziej mi się spodobała.
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Her : ujdzie, ale trochę to wszystko mdłe i błahe, jak sobie przypominam teksty o tym, że rola Johansson zasługuje na Oscara/Glob, to mi się śmiać chce. Phoenix jak zawsze na poziomie. Dla mnie średniak. Weather Man : film niezbyt głośny, a szkoda, bo jest bardzo dobry. Główny bohater to prezenter pogody w TV, który, choć ma poukładane życie zawodowe i finansowe, nie radzi sobie zupełnie w kontaktach z rodziną, ciągle próbując je poprawić (zdobycie lepszej pracy w jego mniemaniu ma być środkiem do tego celu). Cage w produkcji na wyższym poziomie to dla niektórych pewnie w ogóle święto (no ale premiera w 2005 roku), no i spisał się ok, pasuje do takich ról. Ogólnie dosyć depresyjny klimat miesza się z całkiem śmiesznymi momentami. Polecam.
-
PS3 - Komentarze/aktualności/inne rozmowy o PS3
Co do serii Uncharted, to własnie ogrywam i bardzo mało danych wrzuca na dysj, o TLoU nie powiem, ale na pewno poniżej kilku GB, także śmiało. Zresztą, nie będziesz chyba grał we wszystko na raz, w razie konieczności pousuwasz instalki gier, które skończyłeś i elo. Co do exów, to na pewno God of War 3 i MGS4, o ile jesteś fanem serii, jak lubisz platformówki to seria Ratchet and Clank, dla mnie to pozycje, które zadecydowały o zakupie tej konsoli.
-
Mass Effect: Andromeda
W skrócie : Bardzo klimatyczne DLC, ale, jak już wspomniano, duży skok na kasę. Mimo wszystko i tak za bardziej bezczelne uważam wrzucenie Javika jako DLC. No ale to EA. Co do czwórki, to po tym, co zrobiono z zakończeniami ME3, wątpię w cokolwiek innego, niż prequel/pokazanie wydarzeń z czasów trylogii z innej perspektywy. Czekam na trailer na E3.
-
Mass Effect 3
Co prawda Słupek pewnie skończył miesiąc temu ME3, ale dodam tylko, że każde zakończenie da się uzyskać bez multi , ale trzeba ograć wszystkie DLC (wiem, bo tak miałem).