Skocz do zawartości
View in the app

A better way to browse. Learn more.

Forum PSX Extreme

A full-screen app on your home screen with push notifications, badges and more.

To install this app on iOS and iPadOS
  1. Tap the Share icon in Safari
  2. Scroll the menu and tap Add to Home Screen.
  3. Tap Add in the top-right corner.
To install this app on Android
  1. Tap the 3-dot menu (⋮) in the top-right corner of the browser.
  2. Tap Add to Home screen or Install app.
  3. Confirm by tapping Install.

kotlet_schabowy

Użytkownicy
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kotlet_schabowy

  1. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Frantik temat w Ogólne
    Nie i nie będzie, mam zwykła edycję i nie zamierzam nic dokupować.
  2. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Frantik temat w Ogólne
    Ja właśnie skończyłem i zanim zasiądę do jakichś internetowych rozkmin i analiz to śmiem twierdzić, że nadal sensu to ma niewiele więcej, niż na początku xD. Może trochę przesadzam, no ale ogólnie nie jarają mnie scenariusze oparte na mnożących się z każdą godziną nowych pytaniach i niewielu odpowiedziach na poprzednie. Trochę casus Death Stranding, ale tam jednak bełkot był większy. Dobra, mam pytanie: jest tu jakiś "tru ending", wymagający zaliczenia jakichś tam misji pobocznych, czyszczenia budynku etc.? Bo skończyłem główną historię no i mogę teraz latać po biurze zaliczając jakieś poboczne bzdety, ale poza ewentualną platyną to wolałbym wiedzieć, czy jest jakiś wyższy cel takiej zabawy. Może wynika to z "nierówności" w tym aspekcie. Miałem parę momentów, które powtarzałem kilka razy (pominę już dodatkowe wkurwienie wynikające z jakże sensownego patentu z checkpointami i backtrackingiem, no i długaśne loadingi) i ginęło się łatwo, ale po podpakowaniu bohaterki większość gry i typowych mobów rozwala się z palcem w tyłku. Z drugiej strony, możesz w ferworze walki zrobić parę błędów, źle zagrać taktycznie i zostaniesz z żyletką HP i pustym paskiem energii sam na sam z detonującymi się przeciwnikami. Lekki chaos, ale w sumie dodający kolorytu, bo starcia się aż tak nie nudzą.
  3. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Hubi. temat w SpartakuS
    No ale w sumie co Ci tu przeszkadza, poza czysto legalistycznym rozumowaniem BO TU NIE WOLNO? Cały ten przepis funkcjonuje chyba tylko po to, żeby rowerzysta nie wjeżdżał rozpędzony na przejście dla pieszych, więc skoro ktoś zwyczajnie stoi przy przejściu i czeka, aż samochody przejadą, a jeden życzliwy go puści to nie widzę problemu w tym, że przejedzie po zebrze, w końcu nie wtargnął nikomu przed maskę. Gorzej, jakby na jednym pasie samochód wpuścił takiego, a na drugim (jak to mają nasi kierowcy w zwyczaju) jechał ktoś rozpędzony. Zresztą wcześniej sam wspomniałeś o tym, że babki na wioskach mogłoby śmiało po chodniku jeździć bo to nikomu nie przeszkadza, więc sam widzisz, że życie i przepisy nie zawsze muszą być tak mocno powiązane. Co do mema i ogólnej kultury jazdy, to trochę się z nim zgadzam. Jeżdżę rowerem dużo, ale łatwo idzie odróżnić panów kolarzy od zwykłych użytkowników ścieżek i niestety szkoda, że tacy napinacze psują i tak nienajlepszą opinię o rowerzystach, nie mówiąc o zwyczajnym wkurwianiu innych korzystających z dwóch kółek. Choć mam wrażenie, że antagonizmy między użytkownikami dróg są tak silne, że i tak nic naszej "prasy" nie poprawi, niektórzy mają po prostu zakodowaną niechęć, żeby nie powiedzieć nienawiść do rowerzystów i widzę to co krok. Najlepsze jest to, że w tej wojence często samochodziarze nawet nie zdają sobie spawy, że dopierdalają się do czegoś, co jest zgodne z przepisami. Generalnie prawie każdy mój wyjazd, czy to w trasę, czy "po bułki" to przynajmniej jedna okazja do bezpośredniej obserwacji buractwa drogowego i z każdym takim epizodem coraz mocniej okopuję się na stanowisku "a jebać wszystkich" i odpuszczam sobie zabawę w jakieś życzliwości i ustępstwa.
  4. Tyle, że to opancerzenie to był taki, nomen omen, plot armor: kiedy trzeba, to wytrzymuje zmasowany ostrzał z karabinków, a kiedy trzeba, to przepuszcza gdzieś tam kulkę. Motywacja grupy to jedno ale tolerowanie w ekipie takiej chodzącej bomby zegarowej, jak Jan zwyczajnie stoi w sprzeczności z profesjonalizmem wykazywanym w każdym innym elemencie funkcjonowania drużyny (no w końcu tak precyzyjnie dopracowanych planów nie ogarnia pierwsza lepsza banda napinaczy). No i nie wiem, jak to tam w USA teraz jest, ale mam wrażenie, że seryjne skoki na przewożące gruby hajs furgonetki to nie jest coś tak powszechnego, jak kieszonkowcy w metrze, a w tym filmie zostało to trochę sprowadzone do poziomu "dzień jak co dzień w Kalifornii". Ogólnie film to, jak już wspomniałem, przyjemny akcyjniaczek z aspiracjami, ale porównania do The Town czy Heat (a z takimi się spotkałem) są mocno na wyrost, bo to inny poziom "ciężaru" i realizmu, i takie właśnie niezbyt przekonujące motywiki składają się na całość, którą oglądając po prostu czuję cały czas (no, może poza pierwszymi 30 minutami), że to tylko film. Ostatnio widziałem: Amadeus: nie była to może w pełni "wina" poziomu filmu (ot, uroki rozpoczynania seansu w nocy), ale oglądałem go na 3 albo nawet 4 raty. Tu dodam, że nie do końca świadomie zdecydowałem się na wersję DC, trwającą ok. 3 godziny. Cóż, na pewno nie da się nie pochwalić obiektywnych zalet w postaci warstwy czysto artystycznej, w tym oczywiście muzyki, scenografii (choć dominują tu zamknięte przestrzenie) czy w końcu charakteryzacji (inna sprawa, że nie znoszę tej XVII wiecznej mody i tych jebanych peruk, nigdy nie zrozumiem, jak coś takiego mogło się kiedykolwiek upowszechnić). Aktorsko jest bardzo dobrze, oczywiście dominuje tutaj tytułowy bohater, ale dla mnie (i sądząc po nagrodach i wyróżnieniach, to raczej popularna opinia) show skradł odtwórca Salieriego, fantastyczna gra (z naciskiem na wersję "retrospekcyjną", nie lekko groteskową "zestarzałą"). Niestety przeciągające się fragmenty oper i generalnie czas trwania dzieła nie wpłynęły zbyt dobrze na tempo filmu. No ale ja jestem tylko przyziemnym zjadaczem popkultury, więc sztuka wysoka to niekoniecznie mój konik. Mimo wszystko Forman przedstawił to w sposób zjadliwy i atrakcyjny dla masowego widza, więc seans nie był bolesny.
  5. Wrath of Man Byłem lekko nahajpowany zapowiedziami i pierwszymi opiniami a dostałem w sumie typowego (choć nadal dobrego) akcyjniaka. Co jak na dzisiejsze standardy jest właściwie zaletą samo w sobie, bo trzeba przyznać, że w przypadku tego tworu hasło "takich filmów już się nie robi" nie będzie mocno na wyrost. Główny mój zarzut to dosyć szybkie (pierwsza konkretna akcja głównego bohatera) i zaskakujące przeskoczenie z klimatu "poważnego filmu" do nierealnego efekciarstwa. Nie widziałem trailerów, więc miałem lekkiego zonka. Później kilka razy jeszcze dzieją się rzeczy mocno naciągane, żeby nie powiedzieć komiksowe ("kuloodporne" zbroje w końcówce), nie mówiąc o średnio przekonujących momentami zachowaniach bohaterów (tolerowanie w ekipie kogoś takiego jak młody Eastwood to proszenie się o kłopoty). No ale zwyczajnie dobrze się to ogląda, formalnie jest cycuś glancuś, dialogi niezłe, a czysta akcja nie nudzi (no, może końcówka trochę się już dłuży) i fajnie jest to wszystko wyreżyserowane. Film to troszkę mieszanka różnych klimatów (zresztą sam podział na rozdziały to podkreśla) i ogólnie można odnieść wrażenie, że stara się być czymś więcej, niż jest w praktyce, ale ogólnie warto go obejrzeć. Mimo wszystko zgadzam się prawie w stu procentach z recką i wnioskami Muszyńskiego na filmwebie. Spectre Specjalnym fanem Bonda nigdy nie byłem, o czym zresztą świadczy sam fakt, że do filmu zbierałem się 6 lat, ale cały cykl z Craigiem (poza paździerzowatym QoS) to dobre filmy, i taki też jest ostatni z cyklu. Świetne zdjęcia, dobre sceny akcji, no i klasyczne Bondowskie motywy. Minusik za miałkiego antagonistę, mdłą partnerkę i trochę za długi czas trwania. Sam Bond też jakiś taki trochę nijaki w tej części, poza czystą rozpierduchą to nie miał się za bardzo czym wykazać. Tak czy siak poczułem lekką zajawkę i może nawet pójdę na następny epizod do kina, co do tej pory w przypadku przygód 007 mi się nie zdarzyło.
  6. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Daffy temat w PS4
    Japoński. Wczuwka jest większa, a dubbing po prostu dobry, no ale ja, mimo, że nie jestem weebem, mam lekką słabość do tego języka i pewnej specyficznej ekspresji. Wiem, że porównanie może nie do końca na miejscu, bo GoT to gra produkcji USA, a Sekiro jest rodem z Japonii, ale w przygody wilka też tak grałem i nie wyobrażam sobie za bardzo słuchać angielskich głosów w tych realiach. Argument o napisach mnie nie przekonuje, bo nawet grając po angielsku i tak je czytam, no ale może jestem po prostu cienki. Plusem jest to, że skupiając się na nich prawdopodobnie nie dostrzeżesz zepsutego lip-syncu xD.
  7. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na basbot11 temat w PS4
    W sumie mogę w całości podpisać się pod postem Reda. Jakbym miał polecić komuś jedną z tych trzech gierek, żeby sobie pograł w urlop, to byłoby to DG.
  8. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Wiedźmin 2 Właściwie to ukończyłem z tydzień temu, ale po wszystkim odpaliłem save'a z końcówki 1 aktu , żeby przelecieć na szybko drugą ścieżkę. Notabene nie wiem, skąd się wzięła ta powszechna opinia, że Iorweth>Roche, może pewne elementy fabuły i część spotkanych postaci faktycznie są ciekawsze, jeśli współpracujemy z elfem, ale gameplay'owo i designersko wcale nie jest lepiej, ba, miałem wrażenie, że biegania tam i z powrotem (i niesamowicie nużącego łażenia po upiornej wersji pola bitwy) było w tym scenariuszu jeszcze więcej, a końcówka w Vergen, polegająca na bezmyślnym siepaniu hord przeciwników mocno mnie znużyła. No generalnie akt 2 do zaorania albo mocnego przemodelowania w obu przypadkach, męczące doświadczenie. Scenariusz jest specyficzny. Bardziej "polityczny", skupiający się na działaniach wojennych, spiskach, królach, grupach interesu etc. W sumie to nie minus, ale koniec końców najciekawszy wątek to pościg za Letho, który dosyć szybko schodzi na daleki plan. Swoją drogą, gość jest zdecydowanie najciekawszym antagonistą w grze, ba, lepszym niż ekipa Dzikiego Gonu. Szkoda, że grając najpierw w trójkę pozbawiłem się znajomości tego wątku (decyzje, które, jeśli nie gramy na PC i nie mamy save'ów, wybieramy w rozmowie z Emhyrem na początku W3, podejmowałem w sumie na ślepo), no ale mam motywację do powtórki trójki. Z postaciami jest różnie. Geralt i spółka to wiadomo, prawilne chłopaki (z krasnoludami na czele), ale już te wszystkie elfy, królobójczynie i inne łajzy to raczej mocno meh. Dobrze wypadli królowie, Roche, Sheala i Filippa, standardowo dla czarodziejek knujące i kręcące. Dialogi jak zwykle na poziomie, dubbing bardzo dobry. Muzyka to nie poziom i skala W3, ale i tak parę razy mocno podkręcała klimat, choć motyw w tle walki niezbyt mi się podoba. No ale parę słów o samym gameplay'u, bo tutaj jest o czym pisać, niekoniecznie dobrze. Oczywiście mamy potężny postęp w stosunku do, niegrywalnej dla mnie na dzień dzisiejszy, jedynki (tak, zrobiłem kolejne podejście, odpadłem jeszcze przed wejściem do Wyzimy). Mamy już autorski silnik, jako tako przemyślaną walkę, możemy sterować padem (interfejs jest strasznie chujowy, szczególnie jak wchodzimy do ekwipunku), wszystko jest bardziej cywilizowane i konsolowe. No ale gra ma jednak tę dekadę, więc sporo mechanizmów jest już mocno przestarzałych, drewnianych i zwyczajnie męczących. Inna sprawa, że niektórych problemów nie da się złożyć na karb wieku. Design map i misji, polegających na NOTORYCZNYM backtrackingu i po prostu nudnym bieganiu wte i we wte, to chyba największy problem gry. Do tego dodać absolutnie irytujący patent z możliwością wspinania/skakania tylko w określonych miejscach, tylko poza walką. Kto grał, ten wie o co chodzi. W skrócie: biegniemy przez korytarzowy wąwóz, dobiegamy do półki skalnej, ale nie możemy się po niej wspiąć, bo gdzieś po drodze zauważył nas już jakiś zgnilec, uruchomiła się muzyka bitewna i dopóki nie wykosimy wszystkich brzydali, to nie możemy iść dalej. Żeby było gorzej, ten mechanizm "wychodzenia z trybu alarmu" działa ze sporym opóźnieniem, więc często, mimo wyczyszczenia areny, stoimy jak debil przy drzwiach, czekając, aż wyskoczy nam ikonka "otwórz". Ogólnie projekt leveli jest słaby, mapa tragiczna i łatwo się zwyczajnie pogubić w labiryntowej konstrukcji pozornie otwartych przestrzeni. Walka ma swoje plusy, cięcie mieczem jest dosyć mięsiste, ale już np. znaki działają beznadziejnie i poza quen (którego odpalanie to też niezła paraolimpiada) nie używałem prawie żadnych, gadżetów zresztą też. Poziom trudności jest słabo zbalansowany, nawet na normalu duża część wrogów ma nas na kilka hitów (co w sytuacjach 1 vs. 5 potrafi bardzo szybko doprowadzić do zgonu Geralta), za to my musimy się mocno namachać, żeby im coś zrobić. Cóż, grając w dosyć krótkim odstępie czasu w trylogię Wieśka, odniosłem wrażenie, że Redzi cały czas uczyli się tworzyć gry, no i mieli mocne zaległości w stosunku do panujących w danych czasach trendów. Trójka to, co oczywiste, opus magnum, ale i tak niedomagała w pewnych aspektach. Lekkim absurdem jest dla mnie to, że w każdej kolejnej części powtarza się ten sam absurdalny motyw z brakiem możliwości włączenia więcej, niż jednego, celu misji na mapie. W rezultacie, kiedy jestem w lokacji A i chcę sobie sprawdzić, czy mam tu coś jeszcze do robienia, żeby nie biec bez sensu do lokacji B, tylko odpalić misję od razu, muszę na piechotę przełączać w menu każde zadanie i wchodzić na mapę. A misji na liście w pewnym momencie mamy całkiem dużo. Takich pozornie nieistotnych pierdółek jest sporo i jak je zebrać do kupy, to wrażenia z gry są zepsute. Wieśka 2 skończyłem bez bólu (za pierwszym razem, bo za drugim szybko miałem dość i leciałem już na easy, byle do końca), ale nie było to też specjalnie satysfakcjonujące doświadczenie, ot chciałem wiedzieć, co to się tam wcześniej wydarzyło, posłuchać bekowych tekstów i poznać bardziej niektórych bohaterów, no i ten efekt uzyskałem. A grze dałbym może 6+/10. Aha, grałem na PC i doświadczenia czysto techniczne były tragiczne. Ja wiem, że mam starą maszynę, ale w 2011 jeszcze dawała radę, a tu okazuje się, że gra nie będąca jakimś wizualnym cudem, o korytarzowej strukturze i mocno pociętych na kawałki lokacjach, ledwo mi działa na słabych ustawieniach. No optymalizacja to im niespecjalnie wyszła. Nie mówiąc już o zwyczajnych błędach (również wymuszających load save'a) czy kilkukrotnym na przestrzeni tych 20-30 godzin crashu do pulpitu. Za każdym razem, jak gram w coś na PC mówię sobie, że to już ostatni raz, a potem znowu robię ten błąd, ehh. No ale alternatywą było kupienie X360, więc trza było zagryźć zęby i grać.
  9. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Ten wątek miał chyba już nawet swój osobny temat. A może nie? No w każdym razie może się powtórzę, ale niżej normal nie schodzę, bo i po co? To nie jest tylko modna narracja, gry AAA faktycznie w zdecydowanej większości są obecnie łatwiejsze, niż "kiedyś", i raczej potwierdzi to każdy, kto gra dłużej niż te 15 lat. Startuję na normalu, jeśli po paru godzinach odczuwam, że jest zbyt łatwo, to zwiększam na hard, a czasem startuję od razu na hardzie, jeśli powszechna w środowisku CORE'OWYCH graczy jest opinia, że tak jest najsensowniej. Z drugiej strony, kiedy czuję, że wyższy poziom utrudnia grę w sztuczny, niesprawiedliwy sposób, to jebać takie "wyzwanie" i wracam do normala (tak było np. w przypadku Nier: Automata). Zdarza mi się zmienić na easy w skrajnie wyjątkowych sytuacjach, kiedy np. gra ma, w mojej opinii, zjebany balans i sama w sobie nie motywuje do grania, ewentualnie chcę ją już zaliczyć na szybkiego, żeby poznać zakończenie (teraz się tak bawię w sprawdzenie drugiej ścieżki w Wiedźminie 2, no i mimo wszystko takie bezstresowe, mechaniczne ciachanie wrogów z poczuciem nieśmiertelności to żadna satysfakcja). Dla mnie zbyt łatwa gra robi się nudna. To nie książki i filmy (nawiązują do haseł, że to ma być tylko relaks), jakieś tam wyzwanie i choćby minimalne poczucie zagrożenia porażką (czasem wręcz sztucznie kreowane: słynne sztuczki używane przez designerów, żeby wydawało nam się, że już prawie zginęliśmy, a wtedy gra pogarsza trochę celność przeciwników) jest fundamentem takiej formy rozrywki. No ja to tak widzę w każdym razie.
  10. Taa, oglądałem, chociaż już mi się mylą te programy, bo jeden na pewno był na TV4 i bodajże w obu występował ten gruby. W każdym razie pamiętam trudne pobudki w niedziele o 10:00 z samego rana, żeby popatrzeć, jak w TV o giereczkach mówią. Jeśli mnie pamięć nie myli, to jeden z tych programów leciał w okolicach 2002-2003 (była recka Vice City), więc czasy dla mnie jeszcze z grubsza przedinternetowe, ergo-takie materiały były rarytasem. Pamiętam też, że stosunkowo dużo czasu poświęcali typowo blaszakowym produkcjom, na czele z RTSami na kiju, których pojawienie się na ekranie zawsze wywoływało u mnie niesmak. No i strasznie krótkie to było. Ale mimo wszystko pojawienie się w telewizji w miarę cywilizowanego i profesjonalnego (co prawda gimba wychowanego na N+ i PE niektóre mądrości redaktorków trochę mnie śmieszyły, no ale nie było tragedii) programu o grach było jakimś tam wydarzeniem, tym bardziej, że Hypera nigdy nie miałem.
  11. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Ukukuki temat w Seriale
    Już przez pierwszy sezon ledwo przebrnąłem. Tak jak przedmówcy, na Moss zwyczajnie nie mogę patrzeć, natomiast scenariusz i całe założenie tej historii zwyczajnie mnie mierzi jako człowieka i mężczyznę.
  12. Nie wspominając o tym, że jedynka już w okolicach 2010 (kiedy w nią grałem) w wersji na PC sypała się niemożebnie i miałem crasha do pulpitu średnio co godzinę. Generalnie granie na PC, szczególnie w wersje "nieoficjalne", to bardzo często rak i udręka (za każdym razem, kiedy się decyduję na tę przyjemność, obiecuję sobie, że to już ostatni raz, teraz przeżywam to w przypadku Wieśka 2), a osoby piszące "ja nigdy problemów nie miałem" to dla mnie trochę mityczne stwory, jak ci, którym Cyberpunk od premiery śmiga dobrze. No ale to tak w ramach lekkiej dygresji. No ale tym postem w sumie sam podsumowałeś ładnie, o co chodzi i dla kogo jest ten remaster. Grałeś: możesz olać. Nie grałeś: must have. Można by jeszcze dodać kategorię "grałeś bez DLC, bo kosztowały fortunę? Też must have". Bo w sumie co takiego mieliby jeszcze zrobić w remasterze, żeby ludzie znający grę na pamięć uznali, że EA się "postarało"? Sam raczej omijam takie wydania i gardzę chamskim wysysaniem kasy z graczy, ale akurat ta potężna trylogia z masą DLC, wydana prawie 10 lat po premierze trójki, z paroma mimo wszystko zauważalnymi poprawkami (szczególnie w przypadku ME1) w mojej ocenie nie jest dobrym przykładem dojenia. Ok ale tak po prawdzie to jaka jest konkurencja w 2021? Bo jak tak patrze na premiery to szału nie ma i słowa XMa nie stanowią aż tak wielkiej przesady. Wiadomo, że ME na starcie ma "minus" za to, że to tylko remaster (choć przypominają się złote lata PS4, gdzie remaster TloU i GTA V były długo jednymi z lepszych dostępnych gier), ale podchodząc do tego na świeżo, to nie wiem, czy coś o porównywalnej skali i jakości w 2021 wyszło/wyjdzie.
  13. Ja sobie puściłem w tle do przeglądania neta i po przesłuchaniu ok. połowy nie zgodzę się z tym, co napisałeś na końcu. Ja to odczułem bardziej tak, że to tacy boomerzy, których znajomość branży zatrzymała się te dwie/trzy generacje temu, wspominają sobie luźno, no i trochę rzeczy może się im już mieszać/mylić ze względu na to, ile minęło lat. Ale ogólnie nie znam tych ludzi xD. Ten ze ślunskim zaciąganiem to nie ten, co dzwonił do niego Hiv?
  14. Poziom trudności można zmienić w każdym momencie, więc śmiało. A z tym, żeby wiedzieć co się robi, to nie do końca tak wygląda. Ot taki Letho, spamuje znakami jak pojebany, a hitboxa ma takiego, że Geralt może odskoczyć 2m w bok a i tak dostanie w ryj. No i zabiera potężnie dużo hp. No także wiem co robić i to robię, ale sprowadza się to do żmudnego powtarzania tych samych ruchów i powolnego zbijania hp wroga, kiedy on ma nas na parę hitów i kilkoma błędami pozbawiamy wiedźmina życia. Ja poza stricte trudnością mam zarzut do interfejsu i sterowania, a w zamieszaniu, jakie nieraz się robi przy paru przeciwnikach, rzucenie znaku bywa niezłym wyzwaniem (nakładanie quen ma takiego laga, że jeśli nie odbiegniemy mocno na bok, to często wpadamy w błędne koło "rzucam quen-przeciwnik wykorzystuje mojego laga żeby mnie walnąć-quen zostaje rozbity-powtórz". Dopiero wraz z mocniejszym rozwojem bohatera zaczyna to mieć ręce i nogi.
  15. Nie no spoko gierka, szkoda tylko, że na normalu bossowie i niektórzy więksi przeciwnicy mają nas na strzała-dwa (bez quena), a znaki działają tak, że jak mam nałożony quen, to nie mogę rzucić yrden, przez co walka z Kejranem wyglądała, no z braku lepszych określeń, jak paraolimpiada xD. Ja wiem, że ten typ gierek (na przykładzie trójki chociażby) tak ma, że na początku poziom trudności wydaje się wręcz za wysoki, a jak podpakujemy, to w połowie gry jesteśmy już prawie nie do ruszenia, no ale irytujące to jest. Dobrze chociaż, że loadingi są szybkie i śmierć nie boli aż tak jak w Dzikim Gonie.
  16. Trochę beka, bo tam między jedynką a dwójką zmieniła się chyba cała obsada, z Shepardem na czele xD. No ale w ramach ciekawostki może kogoś skusi. W sumie tak, chociaż i tak robiłem wszystko jak leci, żeby sobie pogadać z różnymi ludkami. Ale te na randomowych planetach, gdzie jeździliśmy Mako to faktycznie generyczne w chuj.
  17. Mnie jakoś 30-40h wychodziło za pierwszym razem w każdą część, starając się robić wszystko, co się da (a ta seria akurat ma spoko side questy, a niektóre, przede wszystkim w ME2, to praktycznie trzon historii). Było to w stu procentach naturalne dla mnie, bo chłonąłem ten świat i cieszyły mnie wszystkie zadania (gorzej, że część można dosyć łatwo pominąć i nie mieć już możliwości ich powtórzenia, ot trzeba zwiedzać huby, słuchać rozmów i się czasem włączać). Oczywiście nie mówię tu o jakichś trofeach na kiju etc.
  18. Fajne te bonusy, chociaż jeśli się nie mylę, to mam cały ten zestaw na kompie jeszcze z czasów grania w trylogię. Ale i tak miło. Fajnie też, że nawet na bazowej PS4 celują w 1080p/60 w trybie "performance" i że w ogóle będzie wybór, nic mi w takim razie więcej nie potrzeba.
  19. Myślę, że: a) nawet takie pozornie niewidoczne efekty dają całościowo piękny wizualnie obraz, nasze oczy/mózg czasem dostrzegają więcej, niż nam się "świadomie" wydaje b) w świat idzie info o takich właśnie ciekawostkach, DF w swoim materiale też nie omieszka o nich wspomnieć, więc koniec końców dowie się o tym sporo graczy i wystąpi tu też efekt marketingowy.
  20. @Kmiot do mnie też już fanty dotarły, w Vanquishu pierwszy boss (chyba) padł, Nier na razie chwilę poczeka jako ozdoba na półce. Pozdrawiam i jeszcze raz dzięki.
  21. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na ppibo1 temat w Hardware
    Notabene polecam przykładać się do czyszczenia i odkurzania tego cuda, szczególnie jak ktoś ma wersję bez skórzanych obić. W obu przypadkach ta niepozorna "siatka", na której opieramy plecy, lubi zbierać kurz. Trzepanko i odkurzacz, do tego regularne przejechanie wilgotną szmatą, są wskazane.
  22. Ah co za przyjemny prezent na majóweczkę. Wreszcie się coś człowiekowi udało wygrać. Dzięki wielkie dla ofiego za przeprowadzenie losowania no i oczywiście dla Kmiota za cała inicjatywę i zapewnienie DÓBR.
  23. Czasy eksperymentów minęły u mnie jakoś na przełomie PSX/PS2. Wówczas grało się na zasadzie "kumpel pożyczył/w gazetce wysoko ocenili, to sprawdzę". No i po trochę wyrabiało się ten słynny GUST. Próbowałem wyścigów (GT, Colin, NFS, a Porsche Challange to jedna z moich pierwszych gierek na szaraka*), których obecnie nawet nie tykam (absolutnym wyjątkiem są Burnouty). Jakoś wtedy też wszedłem w posiadanie peceta, więc bawił się człowiek w te słynne przygodówki point and click (no fajne to było, jak przeczytało się opis), strategie (po tutorialu i jakichś pierwszych epizodach zazwyczaj zaczynały się schody) i inne cuda. Tych okoliczności nie da się podrobić, bo raz, że człowiek podchodził z ciekawością do wszystkiego, co nowe, dwa, że był dostęp (nie oszukujmy się, z czego to wynikało), a trzy, że podaż różnorodnych gatunkowo i tematycznie tytułów na stosunkowo wysokim poziomie była w czasach PSXa naprawdę duża. Więc grało się w bijatyki, grało się w "car combaty" w stylu Vigilante 8, w beat em upy, nie mówiąc już o potęgach w postaci wszelkiego rodzaju platformówek, przygodówek etc. Teraz takich gier albo nie ma, albo pojawiają się jako hipsterskie indyki, albo człowiek nawet nie zawraca sobie nimi dupy. Jakoś tak naturalnie odrzucały mnie wszelkie twory stawiające na tabelki, statystyki i inne odstraszające dzieciaka motywy, przez co do takiego Finala VII siadłem dopiero na stare lata, no i gierka mi podeszła, co nie zmienia faktu, że w wieku 9 lat mógłbym się od niej mocno odbić (względnie grałbym z opisem na kolanach). Nie gram już w bijatyki, tutaj trochę casus założyciela tematu. Zawsze znajdzie się ten jeden znajomy, który ma akurat nowego Tekkena, i próbuje człowiek wklepywać te kombinacje wykute 20 lat temu (i zdziwiony dostrzega, że efekt już nie ten), ale żeby się wczuwać, uczyć ciosów czy sprawdzać tryby fabularne (lol) poszczególnych postaci? No już średnio. Nie pomagają tu panujące trendy na rozwijanie gierek poprzez milion płatnych DLC z postaciami. Są rzeczy, których za żadne skarby nie tknę. Wszelkie turówki z widokiem izometrycznym, wspomniane visual novele, piłkarzyki i inne sportówki, UFC, no to nie dla mnie i wątpię, żeby na tym etapie życia zaszły jeszcze jakieś zmiany w tym temacie. No to tak w ramach luźnej refleksji. Tak w ogóle, to mam wrażenie, że był gdzieś tutaj podobny wątek kiedyś.
  24. Interesuje mnie wersja na PS4.
  25. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Sprawdzę na pewno. Myślę, że prędzej czy później i tak pyknę drugi playthrough na szybko, bardziej w celu naprawienia pewnych nienajlepszych wyborów i sprawdzenia alternatywnych dróg (nie zrobiłem np. questu z Filippą dla Radowida), ale najpierw zamierzam dać jeszcze jedną szansę pierwszej części i jak pójdzie dobrze, to zaliczyć dwójkę.

Configure browser push notifications

Chrome (Android)
  1. Tap the lock icon next to the address bar.
  2. Tap Permissions → Notifications.
  3. Adjust your preference.
Chrome (Desktop)
  1. Click the padlock icon in the address bar.
  2. Select Site settings.
  3. Find Notifications and adjust your preference.