Skocz do zawartości

kotlet_schabowy

Użytkownicy
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kotlet_schabowy

  1. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Resident Evil 2 remake O panie, jakie to dobre było. Jak dla mnie kwintesencja GRY. Jasne, lubię się zanurzyć się w AAA cinematic experience z zaangażowaniem w fabułę i losy postaci, ale ile można? Tutaj mamy czyste mięso, dosłownie. Dostaliśmy remake idealny: duch oryginału czuć na każdym kroku, sporo tu rozwiązań i patentów znanych z RE2, jednak z drugiej strony jest to praktycznie nowa gra, z dostosowanymi do dzisiejszych realiów (ale bez przesady-qte i strzelania zza zasłony tu nie uświadczymy) mechanizmami, zapewniającymi z grubsza bezbolesne zanurzenie się w przygodę. Jest ograniczone miejsce w ekwipunku? No jest, ale wraz z naszymi postępami (i zaangażowaniem w szukanie nieobowiązkowych, ukrytych znajdziek) kilka razy sobie go powiększamy, a zarządzanie nim (chociażby możliwość wywalania "w locie" niepotrzebnych rzeczy czy łączenia podnoszonego przedmiotu z posiadanym, nawet jak nie mamy miejsca) zostało skutecznie zupgrade'owane, dzięki czemu patent przestał być upierdliwy. Mamy skrzynie? Mamy. Mamy maszyny do pisania jako save pointy? Mamy, ale na poziomie "medium" (na którym grałem) dysponujemy nieograniczoną ilością save'ów plus autosavem w paru momentach (wcale nie tak często). Wiem, że tu puryści mogą parsknąć szyderczym śmiechem, ale uważam, że to naturalna ewolucja w przypadku odświeżenia tej gry. Osobiście: gram w Residenty prawie 20 lat, zaliczyłem prawie wszystkie ważniejsze części i kurwa zwyczajnie zasłużyłem sobie na starość na trochę luksusu xd. Dla chętnych jest tryb hardcore (może kiedyś się skuszę) bez tych casualowych patentów. Przede wszystkim, mamy pełną kontrolę nad kamerą i możemy poruszać się w czasie strzelania, co najbardziej chyba różni opisywany tytuł od klasycznego REmake i RE0 z pięknymi, renderowanymi tłami i praktycznie nie zmienionymi fundamentami gameplay'u. W odświeżoną dwójkę gra się zwyczajnie przyjemnie. No chce się chodzić po tych pokojach, odnajdywać gadżety, rozwiązywać "zagadki" i strzelać w te wstrętne mordy. Mr. X: rewelacja, choć po pierwszych parunastu minutach można go rozpracować i w sumie przestaje być zagrożeniem. Ale atmosferę podkręca elegancko. Mapka: cudo. Sterowanie: niezłe, ale wolałbym, żeby bronie meele i granaty były do wyboru pod tym samym przyciskiem, co reszta broni (zwykłe kółko wyboru by stykło). Jakie mam zarzuty do kwestii typowo gameplay'owych: omawiana już szeroko w temacie dedykowanym "walka wręcz". Mocno brakuje choćby kopniaka czy przygniecenia łba leżącego zombiaka, znanego przecież już z PSXa. Jeśli jakimś sposobem zostaniemy bez broni użytecznej w zwarciu, to będąc zaatakowanym możemy tylko przypatrywać się dłużącej animacji gryzienia. A należy pamiętać, że umarlaki są teraz dosyć żwawe i trudne w ominięciu (bardzo efektywne jest natomiast spowalnianie ich poprzez strzelanie w nogi i/lub "stunowanie"). Tu przechodzimy do drugiego minusa: odporność wrogów na strzały, nawet na średnim poziomie trudności. Bo nie o trudność tu chodzi: amunicji jest w cholerę. Ale strzelać (szczególnie ze zwykłego pistoletu) trzeba multum razy, spokojnie z 10-12 (mniej przy headshotach, ale nadal dużo), zanim powali się takiego brzydala. Efektem jest klasyczna kapiszonowatość, a to odbiera fun z gry. Wolałbym mieć 20 kulek, ale zabić zombiaka 5-6 strzałami (lub 2 headami), niż mieć 60 kulek i strzelać do niego jak z wiatrówki. W sumie mięsistość poczułem dopiero z magnumem w rękach. Nóż powinien być niezniszczalny, ale ewentualnie słabszy. Czysto teoretycznie, możemy zostać z niczym, i pozostaje load game (w oryginale zawsze można się było ratować nożykiem, choć marne to było pocieszenie). Oczywiście z punktu widzenia grania na medium to jest czepialstwo, bo gra i tak nie sprawia dużej trudności, no ale fakty są faktami, można to było inaczej zbalansować. Lootu jest pełno, szczególnie, jak gra się w oszczędnym stylu. Mam wrażenie, że poziom trudności został nie do końca wyważony. Nie powiem, że było banalnie, ale momentami sam sobie utrudniałem grę, bo zamiast rozwalić stojących na przeszkodzie, kombinowałem, chomikując gadżety. Natomiast hardcore, co wynika z opinii, jest faktycznie hardkorowy. Ogólnie gra raczej nie frustruje i jest uczciwa wobec gracza (może poza "walką" z bossem w kanałach, dziwna odskocznia). Prezentuje się to wszystko bardzo ładnie. Jest estetycznie, płynnie, w miarę sprawnie się ładuje. Nie podobał mi się tylko redesign naszych protagonistów, z naciskiem na Claire, która wygląda jak jakiś muppet. Zachowuje się nie lepiej, ale to już osobna historia. Cholernie brak za to muzyki z oryginału, tu karny kutas za pazerność Capcom i wrzucenie jej jako płatnego dodatku. Pół biedy, jakby nowa ścieżka prezentowała jakiś poziom, ale niestety dostaliśmy bezbarwne i zwyczajnie niesłyszalne brzdąkanie w tle. Lipa. Generalnie: byłem bardzo zadowolony, ale już od czasu zagrania w demo wiedziałem, że będzie dobrze. Nie jestem fanatykiem serii, ale trylogię z PSXa bardzo lubię, przechodziłem parę razy i uważam, że mimo drewnianych mechanik, nadal można się z nią dobrze bawić. Jednak REmake 2 to po prostu Resident na miarę naszych czasów. Najlepsze cechy tradycyjnych części i "strzelankowych" inkarnacji w erze post-RE4. Daję 9-.
  2. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na aux odpowiedź w temacie w Region Filmowy
    Fanom Borata i spółki polecam przede wszystkim sięgnąć po oryginalny serial, który to wszystko zaczął, czyli Da Ali G Show (UK) i "sequel" z akcją w USA. Kopalnia beki. Wbrew nazwie, nie oglądamy tylko Aliego, ale też pierwsze wersje Bruno i Borata. Czysto improwizowane scenki z nieświadomymi niczego ludźmi (również znanymi), dobre teksty i z grubsza brak barier. Teraz to pewnie ze świecą tego szukać, ale na pewno są odpowiednie serwisy, na których to namierzycie.
  3. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Harbuz odpowiedź w temacie w Szmaty
    Wpadłem do tego Rossmana i faktycznie zaskakująco duży wybór kosmetyków (choć akcesoriów nie namierzyłem). Na tyle duży, że nie wiedziałem, co wziąć xd. Stanęło na jakimś mydle Masveri. Brodę noszę z przerwami na wiosnę i lato od paru lat, ale nigdy nie zagłębiałem się w temat specjalistycznej pielęgnacji, ot myłem ją tymi samymi środkami, co całą twarz, regulowałem sam, czesałem zwykłym grzebieniem. Jakieś tipy, w co warto zainwestować? Ale bez przesadnej rozrzutności, nie chcę być dandysem, ale po prostu zadbać trochę bardziej, niż dotychczas, głównie zależy mi na czymś, co pomoże ładnie ją ułożyć (żeby włoski nie odstawały), ewentualnie nadać "blasku" xD. Raczej nie zapuszczam więcej, niż 2-3 cm.
  4. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na C1REX odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    No tak ale pytanie, czy to kwestia skali, czy "inflacji" ocen. Nikt nie chce grać w nic poniżej 7/10, ale na gry 3/5 i mniej to już by się ludzie rzucali? Zresztą w czasach PSXa i gierek z giełdy i tak czytałem recki i raczej nie grałem w rzeczy poniżej 7/10 (zależy też od pisma, bo czasem PE dało czemuś szóstkę, a N+ ósemkę). Za dużo dobra było, żeby brać się za crapy.
  5. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Harbuz odpowiedź w temacie w Szmaty
    Panowie, w stacjonarnych sklepach, typowych sieciówkach, kupię w ogóle jakieś podstawowe gadżety do pielęgnacji brody? Czy raczej tylko net?
  6. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    No proszę, a myślałem, że będzie bezproblemowo. Tak czy siak, to na razie w fazie odkładanych na kiedyś planów. Mam dylemat, czy chińszczyzna z ali jest warta choćby tych niewielkich, ale jednak, pieniędzy. Bo oryginalnego Network Adaptera nie zamierzam kupować xd. U mnie też Bravia, służy mi już ponad 5 lat i jestem naprawdę zadowolony.
  7. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na aux odpowiedź w temacie w Region Filmowy
    Borat 2 No słabo coś, słabo. Ciężko powiedzieć, że miałem jakieś oczekiwania, bo film wyskoczył jak filip z konopi, zupełnie zaskakując swoim istnieniem (szczególnie, jeśli nie śledzi się jakoś mocno anglojęzycznych newsów o wybrykach jego twórcy), no ale jednak twórczość Cohena (może z wyłączeniem typowo fabularnych dzieł, jak Ali G czy Dyktator) uwielbiam, więc spodziewałem się utrzymania pewnego poziomu. Okazało się jednak, że to sklecona specjalnie przed wyborami w USiA nagonka na określoną opcję polityczną i światopogląd. Że momentami słuszna i faktycznie zabawna, to inna sprawa, ale myślałem, że Sasha ma troszkę szerszy zakres "działania". No i formuła się już trochę zestarzała. Co oczywiste, latanie i próby wkręcania ludzi w stroju Borata mijają się w obecnych czasach z celem, dlatego dostaliśmy, po pierwsze, przebieranki w inne postaci, a po drugie, większy udział "córki" Borata, próbującej przejąć trochę jego rolę z przeszłości i udając naturszczyka prowokować czy wyciągać od ludzi różne absurdalne albo wręcz głupie stwierdzenia. Efekt jest mizerny, bo dziewczynie brakuje wyczucia, doświadczenia i zwyczajnych umiejętności aktorskich, a poza tym żarty i poruszane wątki są po prostu słabe. Upraszczając, cały film kręci się wokół "wyzwolenia kobiet". Myślę, że dużo z nas już po takiej informacji ma mdłości, no i niestety trochę słusznie. Dawny Borat zrobiłby idiotów zarówno z konserw, które sprowokowałby do przyznania, że kobietom trzeba odebrać prawa wyborcze, jak i z feministek, od których wyciągnąłby hasła o zabiciu wszystkich mężczyzn. Dzisiejszy pojechał zgodnie z panującą modą (jeśli to dobre słowo). Ale nawet, jakby cały film miał się skupiać tylko na jebaniu alt-rightu i foliarzy, to bym się nie obraził, jakby to było faktycznie zabawne. Potencjał pokazuje chociażby epizod na wiecu. Tyle, że tego jest zwyczajnie za mało. No i odsetek scenek reżyserowanych jest tu zdecydowanie większy, niż dotychczas. A tak przyziemnie patrząc, to zwyczajnie nie było to zbyt śmieszne i błyskotliwe. Zdecydowanie lepiej sięgnąć (jeśli jeszcze tego nie zrobiliście) po "Who is America?".
  8. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Fanek odpowiedź w temacie w Ogólne
    W ogóle problem tych maili był taki, że pisali do nas ludzie, których losy nic mnie nie interesowały xd. Randomy, dosłownie avatary, którym przyniosło się kiedyś paczkę, a im się teraz zebrało na opowieści o ciężkim życiu na pustkowiu.
  9. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Fanek odpowiedź w temacie w Ogólne
    Co człowiek, to opinia, mi było niedobrze jak widziałem nowe maile xD. Ogólnie mam już dość poznawania lore w grach poprzez czytanie notatek. Co do kiczu, to powiem tak: w MGS4 mieliśmy oczywiste pajacowanie, które mogło żenować (wspomniana małpka, Johnny), za to DS cierpi przez pozorną powagę, która mocno kontrastuje z jakością i treścią dialogów czy rozwiązaniami fabularnymi. No i tragiczne tempo narracji. MGSy zawsze były z przymrożeniem oka, a Kojima umiał rozładować atmosferę jakąś autoironią czy łamaniem czwartej ściany. W DS wszyscy mają potężnego kija w dupie. No może poza gościem, którego grał Troy Baker.
  10. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    @up nie licz na to xd. Pewnie rzucą assety pamiętające PS3, wyższą rozdziałkę i parę efektów. Cud, jak to w 60 fpsach będzie. Z takich rzeczy, którymi mam ochotę się podzielić: kupiłem (za 6 zł xd) kabel component, bo chciałem zasmakować słynnego progressive scan na PS2 (ogólnie co jakiś czas wraca mi faza na ten sprzęt i jego jak najlepsze wykorzystanie, cały czas się noszę też z zakupem adaptera do HDD). Cóż, mimo, że grałem na TV "tylko" FHD 40 cali, to efekt nie powalał, szczególnie porównując do kabla RGB na tym samym odbiorniku. Oczywiście nie oczekiwałem cudów po rozdziałce 480i puszczonej na takim wyświetlaczu, ale lekki zawód jest. Wygląda to "dziwnie", niby wyraźniej, ale z bardziej widocznymi ząbkami i pikselami. Domyślam się, że sensownie by się to mogło prezentować albo na jakimś mniejszym tiviku HD Ready, albo na świętym Graalu maniaków, czyli CRT HD. Swoją drogą, chętnie bym sobie takiego przytulił do prawilnego odpalania poprzedniej generacji, ale szkoda mi kasy na taki kaprys. W ogóle można by rzec, że w Polsce ominęła nas jedna generacja wyświetlaczy. PS w USA to była chyba norma (zresztą Xbox bodajże miał ją domyślnie w większości gier, na PS2 też często jest dostępny tylko w wersji NTSC).
  11. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Fanek odpowiedź w temacie w Ogólne
    Przy pełnej swobodzie twórczej i "autorytarnym" prowadzeniu projektu, to dostalibyśmy pewnie całkowicie niestrawne fabularnie dzieło. O ile kreowanie światów, wprowadzanie świeżych elementów gameplay'u czy mocne przywiązanie do szczegółów to niewątpliwe zalety HK, tak pisanie historii powinien zostawić komuś innemu/mieć kogoś, kto będzie go "pilnował". Nie wiem, jak to wyglądało od środka, ale patrząc z boku na ostatnie gry firmowane jego nazwiskiem śmiem twierdzić, że im więcej miał tej swobody, tym większe przekombinowanie i przerost formy nad treścią w temacie historii dostawaliśmy.
  12. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Plugawy odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    W dwójkę trochę grałem i wrażenie były świetne. Strzelało się soczyście, poszli w arcade, ale to była fajna odskocznia. No i klasyczne, piękne renderowane tła.
  13. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Plugawy odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Aż sobie ustawiłem ePSXe przez te Wasze rozmowy i chyba spróbuję tego DC, bo nigdy nie grałem.
  14. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Miałem nadzieje co do serii i chciałem zagrać prawilnie po kolei (zresztą jeszcze pod koniec żywota PS2 miałem się zabrać za tę serię), a przynajmniej zagrać w 0 po jedynce, żeby odczuć plusy prequelowego spojrzenia na historię. Może do niej kiedyś siądę, jak już naprawdę nic nie będę miał w backlogu.
  15. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Yakuza: Kiwami Najchętniej skwitowałbym to krótko: "wy serio się tym jaracie xD?". Od razu zaznaczę, że to moja pierwsza styczność z serią (i prawdopodobnie ostatnia). No nie pykło tu chyba nic. Gameplay to drewno straszne, i tak, zdaję sobie sprawę, że gra ma rodowód z PS2, ale: a)z tego co się orientuję, to wrzucono tu sporo usprawnień (paradoksalnie, jak oglądałem gameplay z Yakuzy, to sprawiała wrażenie gry bardziej przyjemnej i spójnej) b) to nie jest tłumaczenie, bo wychodziły wtedy eleganckie giereczki. System walki (na której opiera się w sumie gameplay) zupełnie mi nie przypasował. Z jednej strony jest prosty, z drugiej, po rozwinięciu skillów (przerośnięte drzewko rozwoju, w którym połowa umiejętności jest niepraktyczna) staje się pozornie rozbudowany, a w praktyce zwyczajnie przekombinowany i niewygodny w użyciu. Niby mamy 4 style, a i tak w każdym przypadku steruje się Kazamą jak klocem (no dobra, Rush ma potencjał, ale siła ciosów jest tak śmiesznie mała, że praktycznie nie ma sensu go używać). Większość gry przeleciałem na zmianę najbardziej wyważonym Brawlerem i ciężkim, ale zadającym sensowny damage Beast. Koniec końców, i tak jedyna satysfakcja, jaka płynie z tej gry, to bitka-ciosy nawet fajnie siadają (szczególnie finishery), no i zawsze fajnie komuś zajebać rowerem przez łeb. Problem pojawia się jednak w starciach z bossami: są frustrujące ze względu na przesadzone paski energii. Tu już nawet nie chodzi o samą trudność: walki zwyczajnie nudzą i męczą, bo robimy w kółko to samo, a zabieramy śmieszne ilości HP wroga. Skończyło się to tak, że w połowie gry obniżyłem poziom na easy, no i zacząłem w końcu czerpać trochę przyjemności z tych starć. Starć, których są tu absurdalne ilości, przede wszystkim ze względu na "random encountery" (co to kurwa, jrpg xd?). Nie można spokojnie pokonać jednej przecznicy w poszukiwaniu jakiegoś lokalu, bo co krok spawnują się grupki lamusów do obicia. Owszem, można ich ominąć, ale trzeba dosyć długo i daleko uciec. Zresztą nawet nie miałbym z tym takiego problemu, ale każda walka to dodatkowa animacja wstępu i zakończenia, co w takiej skali może doprowadzić do mocnego wkurwu. Gra cierpi też na pełno małych, ale skutecznie drażniących i wybijających z rytmu niedoróbek/upierdliwych mechanizmów. Zacznę od save'a, którego trzeba (i warto) robić manualnie. To jedna z tych gierek, która przy zapisie stanu uruchamia domyślny interfejs PS4. I za każdym razem zapisuje dwa stany: grę i ustawienia (mimo, że ich nie zmieniamy). A spróbuj cofnąć decyzję, bo jednak nie chcesz sejwować, to masz jeszcze pytanie, czy aby na pewno? Poza tym wszędzie loadingi, nie zawsze mamy możliwość przerwać czy przyspieszyć dialog, opóźnienie w działaniu niektórych funkcji (widok fpp, lag w menusach) etc. Obsługa tej gry jest zwyczajnie niewygodna. No ale podobno Yakuza fabułą i scenkami stoi. Tu znowu na "usta" ciśnie się xd. Już pomijam to, że długość i częstotliwość przerywników jest momentami przesadzona (nastawiałem się na to i samo w sobie nie jest to dla mnie problemem, w końcu wychowałem się na MGS), sęk w tym, że 3/4 z nich to nudne, rozwleczone smuty opierające się na rozmowie paru osób. Liczyłem na te słynne, przesadzone akcje rodem z anime, a okazało się, że jest tego w sumie niewiele. Całość podsumowałbym tak: marna telenowela, ckliwe sceny mające chyba na celu wywołać jakieś emocje, a w praktyce wywołują niezamierzenie (chyba) grymas zażenowania. Przekombinowane intrygi, zdrady, naciągane plot twisty. Infantylne zachowania bohaterów (osłanianie kogoś ciałem przed kulą, kiedy "zły" ma cały magazynek, tak bardzo sensowne xd). Myślałem, że historia kręcić się będzie wokół gangsterów z yakuzy, a nie niańczenia jakieś dziewczynki xd. Tu nie chodzi o to, że "to jest japońszczyzna, to trzeba czuć", bo japońszczyzna różny ma wymiar (wspomniane MGSy, jakie by nie były, ale też Residenty, Sekiro, FF, Nier, w żadnym wypadku nie czułem takiego niesmaku). Na plusik voice acting. Cóż, nie siadło mi od początku, potem trochę się przymuszałem, następnie zrobiłem ~4 miesiące przerwy na inne tytuły, no i postanowiłem Yakuzę mimo wszystko dokończyć. Złapałem w końcu jakieś flow i przeleciałem fabułę w 15h, ale raczej już gry nie odpalę. Tak, z pełną świadomością odpuściłem większość "misji" pobocznych (polegających na skipowaniu paru dialogów i obiciu komuś gęby) czy rozrywek, bo po co miałem się męczyć na siłę? Oczywiście można zadać takie pytanie odnośnie przechodzenia tej gry w ogóle, ale powiedzmy, że jakieś tam momenty funu i ciekawość tego, jak rozwinie się fabuła, plus zwyczajnie nawyk kończenia tego, co zaczynam, przeważyły. Na plus prezencja, ładnie to wszystko wygląda i płynnie śmiga, choć nie jest to jakaś pierwsza liga, ot estetycznie, z ładnym designem. Muzyka całkiem niezła. To chyba tyle xd. Nie mógłbym tej gry raczej nikomu polecić, no może z bardzo mocnym zaakcentowaniem, że "mi się nie podobało, ale zawsze jest szansa, że tobie przypadnie do gustu", bo oczywiście nie jest to crap nie zasługujący na splunięcie. Dałbym naciągane 5/10.
  16. @Observer A gdzie tam jest sprzeczność? Hype na forumku polegający na pisaniu w tematach, statusach i innych miejscach "GOTG 10/10 lećcie do sklepu" to co innego, niż oglądanie 10 trailerów, gameplay'ów i śledzenie każdego twitta devów. Z CP2077 widziałem do tej pory teaser z 2012, bodajże jeden trailer z E3 i ostatni filmik dotyczący samochodów. Więc da się. Z drugiej strony jest taki Nier, z którego nie sprawdziłem chyba nawet jednego materiału, ale na forumku przez dwa lata natykałem się na peany pochwalne, więc gierkę kupiłem i sprawdziłem. Ale jak już taki jesteś czepialski, to niech będzie, że użyłem słówka "hype" na dwa niekoniecznie tożsame zjawiska.
  17. Z tym, że teraz materiałów jest od groma i element niespodzianki praktycznie nie istnieje, trudno się nie zgodzić. Co nie zmienia faktu, że tak jak przedmówca napisał, nie widzę problemu w odcięciu się od hype'u. Ba na przestrzeni ostatnich paru lat oglądam mniej trailerów i materiałów z gierek, niż za czasów takiego PS2 chociażby. Ot nauczyłem się, że nie chcę mieć zepsute ani trochę fabuły czy niespodzianek gameplay'owych. Czasem na forumku jest beka z przewrażliwionych osób, które w temacie o danym tytule żądają oznaczania spoilerami nawet informacji o jakiejś lokacji, ale w sumie to rozumiem i podłączam się pod to. Słynny casus MGS4 i czwartego aktu z powrotem do pewnego znanego miejsca. Jakąż to musiało mieć moc dla gracza, który nie miał o tym pojęcia. Ja niestety w tamtych czasach padłem ofiarą opisanej przez Ciebie sytuacji, czyli polecane filmiki spoilujące grę. Wtedy to było akurat gametrailers, na YT to obecnie plaga. Ale wracając do cytowanego fragmentu: w tamtych czasach nie było aż takiej ciszy informacyjnej. Oczywiście zależało to od osobistego podejścia. No ale pisemek o grach było zatrzęsienie. Ja, choć byłem małolatem i dopiero odkrywałem branżę konsolową, wiedziałem o wszystkich głośniejszych premierach z PE albo N+. FF VIII? Hype'owane od pierwszego screena, przez trailery, opisywanie intra, japońską wersję recenzowaną (a czasami i opisywaną xd) rok przed premierą w US/EU i w końcu oficjalna premiera u nas. Swoją drogą, to zamieszanie z premierami (i recenzowanie importów, które było normą w PE, w N+ niekoniecznie) potrafiło zamotać trochę człowieka, bo jechało się na giełdę i faktycznie czasem niespodzianką było, że jakaś gierka jest już dostępna. Inna sprawa, że to z reguły były wersje NTSC, a nie zdziwiłbym się, jakby niekiedy były to jakieś bety. Ja mimo wszystko na giełdę jeździłem zazwyczaj z konkretnym planem zakupowym. Ba, po latach uważam, że zbyt surowo podchodziłem do zakupów, już wtedy starając się nie wydawać kasy na "crapy" mniej niż 7/10. Ale to też inne realia, bo kumple dookoła też czasem pożyczali jakieś nieoczekiwane sztosy. Fanie to widać jak się czyta komentarze na YT pod gameplay'ami różnych gierek z czasów PSX/PS2, czasem jakichś crapów. Zawsze znajdzie się ktoś, dla kogo w młodości to był mega hit. "Moja ukochana gra, nie zapomnę jak całe wakacje się w nią zagrywałem", "mega niedoceniony tytuł, nie rozumiem tych ocen w prasie" etc. No ale to też przykład na to, ile w przypadku odbioru gierek (to samo z filmami, bajkami) robi wiek i ta słynna magia.
  18. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    CP rozjebie towarzystwo w temacie "poważnych" gierek. CoD pewnie tradycyjnie wygra sprzedażowo, no ale to CoD. Oczywiście pozostaje pytanie, do kiedy uznajemy, że trwają "zawody", bo są tytuły, których sprzedaż będzie się utrzymywać na pewnym dobrym poziomie pewnie dłużej, a niekoniecznie zrobią wielkie boom w pierwszy weekend (Spidey?)
  19. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na aux odpowiedź w temacie w Region Filmowy
    Oglądałem parę miechów temu, więc już nie pamiętam, ale to nie było tak, że Mi w każdym razie film bardzo przypadł do gustu. Nadrabiam ostatnio parę zaległości z backloga, a ten rok jest bardzo sprzyjający pod tym względem. 28 Dni Później Fanem typowych "zombie movies" (tak, wiem, w tym przypadku to nie są zombiaki) i postapokalipsy typu "ludzkość się chowa przed zarazą" ogólnie nie jestem, tym bardziej, że temat jest przeruchany na wszystkie sposoby. No ale ze względu na nazwisko reżysera, dla tego filmu zrobiłem wyjątek. Po początkowym zonku z powodu jakości technicznej (miałem wrażenie, jakbym ściągnął jakąś kinówkę, a to "tak ma być") udzielił mi się nieźle oddany klimat opuszczonego Londynu i osamotnienia bohatera. Potem wkraczają klasyczne motywy, czyli spotykani po drodze kompani, którzy uczą protagonistę zasad przetrwania, współpraca, walka, śmierć, większy obóz etc. Jakoś tak w połowie film dosyć mocno zmienia swój nastrój, za co od niektórych zbierał cięgi, mnie to nie przeszkadzało, bo miało to swój sensowny przekaz. No, może zrobienie w końcówce z głównego bohatera jest trochę z dupy. Oglądało się nawet dobrze, znośne, niezobowiązujące kino. Jerry Maguire: tu natomiast lekki zawód. Chyba za dużo dobrego o tym filmie słyszałem. Ot taki średniaczek. Cuba Gooding Jr, który dostał chyba nawet jakieś nagrody za ten występ, jak dla mnie męczący i przeszarżowany. Tom Cruise typowy. Za duże skupienie na wątku romantycznym, ogólnie film mocno nijaki, nie wywołał we mnie większych emocji, wszystko jakieś takie płytkie. Do niedzielnego kotleta może i pasuje. Firma Znowu Cruise, tym razem poważniejsze klimaty. Młody prawnik zatrudnia się w bogatej firmie prawniczej i po jakimś czasie zauważa, że coś tu "śmierdzi". Klientela okazuje się szemranym towarzystwem, a co za tym idzie, w jego życiu pojawiają się panowie z FBI. W rezultacie bohater ma przed sobą ciężki dylemat i jest między młotem a kowadłem. To tak w skrócie. Intryga jest wciągająca i interesująca, choć jej rozwiązanie wydaje się trochę przekombinowane. Pod koniec dostajemy festiwal sytuacji typu "do ostatniej sekundy nie wiadomo, czy się uda" i deus ex machin. Mimo wszystko oceniam seans pozytywnie. Klimat produkcji tamtych lat jest nie do podrobienia, no i nie da się nie docenić obecności wielu aktorskich kozaków.
  20. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Zaliczyłem F3 z DLC bodajże w 2017 (PC) no i pomijając to, że w pewnym momencie miałem zwyczajnie przesyt, a tymi kolorami i muzyką w tle już rzygałem, to bawiłem się całkiem dobrze i zwiedziłem niemal wszystkie miejscówki. Ale zanim wziąłem się za następną grę z serii to musiałem ze 2 lata odpocząć xD. Zamiast na NV padło na F4 i znowu momentami były sprzeczne emocje, ale i tak wsiąkłem na kilkadziesiąt godzin. Te gry mają w sobie coś uzależniającego, z jednej strony jesteśmy świadomi drewna i wad i zwyczajnie mamy ich dość, a z drugiej wciągamy się w zwiedzanie tych ruin. To chyba ten słynny klimat i lore. Wiem tyle, że zanim wezmę się za NV, to znowu musi minąć trochę czasu. Ale z każdą częścią podchodzę do gry coraz "dojrzalej" i wiem, że nie ma sensu robić na siłę miliona identycznych side questów i zawracać sobie głowy pierdółkami, a jak gra zaczyna nudzić, to trzeba po prostu pociągnąć fabułę do końca i się żegnać.
  21. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na KOMODO odpowiedź w temacie w Metal Gear Solid
    Z tego co pamiętam to Kojima jak zwykle wciskał swoje głodne kawałki, że kamera TPP jest niemożliwa, bo coś tam (pewnie tradycyjnie, za mało mocy dla JEGO WIZJI). A potem cyk, nowa edycja, jednak swobodna kamera, dawajcie pieniążki xd. Moja przygoda z MGS3 była taka, że nauczony dotychczasowym doświadczeniem (Integral, Substance) spodziewałem się wydania ulepszonej wersji jakiś czas po premierze, no i rzecz jasna tak się stało. Tyle, że Subsistence miało premierę odkładaną w nieskończoność, a wisienką na torcie było olanie Europy i przeniesienie premiery na bodajże październik 2006 (gdzie reszta świata grała od końcówki 2005/początku 2006). Jak to ogłosili, to nie wytrzymałem i kupiłem zwykłego Snake Eatera, żałując tylko, że dałem się mamić zamiast grać jak człowiek w nową część ukochanej serii (i unikać spoilerów). No ale człowiek młody był. Zresztą koniec końców wersja rozszerzona, poza kamerą, nie oferowała cudów.
  22. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    W sumie część zarzutów odnośnie spraw typowo mechanicznych mógłbym podpiąć też do RE5, bo jestem na świeżo (głównie te wyskakujące z dupy QTE z ułamkiem sekundy na reakcję). Tyle dobrze, że piątkę można skończyć w jakieś 11h. Szóstkę i tak raczej miałem ominąć, ale recka Mejma skutecznie pomaga odrzucić jakieś resztki wątpliwości, jakie się miało.
  23. To u mnie jest raczej na odwrót: ze względu na hajp w necie (z naciskiem na nasze forum) zdarza mi się sięgnąć po coś, czym "sam od siebie" bym się nie zainteresował, i niestety czasami kończy się to mocnym zawodem albo zwyczajnie okazuje się, że to nie dla mnie.
  24. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Figaro odpowiedź w temacie w CD Projekt Red
    Wypraszam sobie, zgodnie z narodową tradycją chcę przycebulić, nie wyżebrać xd.
  25. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Figaro odpowiedź w temacie w CD Projekt Red
    Niby tak, ale trzeba mieć na uwadze, że przed Świętami może już będzie taniej na Pchlim