Nie wiem, czy mam rację, ale gdzieś zasłyszałem, że w przypadku gier pecetowych bardzo często lokalni wydawcy kupują prawo do wydawania gry za dosyć małe sumy, ale muszą ją zlokalizować, bo inaczej gry w angielskim jezyku za nasze 99 PLN (czy ile tam nowości kosztuja) by trafiały w inne miejsca na świecie, bo byłyby na zachodnie warunki bardzo tanie. Nie wiem jak to wygląda z konsolami, ale na mój rozum najpierw wychodzi wszystko od zagranicznego dystrybutora, potem wędruje aż do naszego kraju, gdzie cena za transport, cła i inne tego typu gówna rośnie, potem trafia to do hurtowni, te sprzedają sklepom z lekkim zyskiem, potem trafia to wszystko do sklepów, które też chcą zarobić. I tak z 30-40 dolców może się zrobić dwa razy więcej. Oczywiście to tylko moja hipoteza.
@edit: To zamień USA na dowolne europejskie państwo, a w większości przypadków tylko zmieni się dolar na ojro.