Tokar

No co jest z wami je.bane lewaczki. Łysa lesba murzynmurzynmurzynka. Nie wiem czy wege, ale śpiewa o ziemniaczkach

Zamykam temat

Ani o heldze z guano apes

evanescence - check, paramore - check, brakuje tylko królowej hardkoru avril lavigne

W nocy Williamsy niezłą szopkę odstawiły. Mogły się chociaż na jednego tajbreka umówić. Dzisiaj mam nadzieję, że największy przystojniak ATP pogodni wsiura Stanislasa.

Błaszczykowski to dzisiaj ukryta opcja gibraltarska

Lewy nawet z Gibraltarem musi setkę spier/dolić xD

Avengers: Age of Ultron - oglądałem na 3 raty. Standardowy poziom produkcji marvelowskiej, gdzie nieliczne wyjątki w postaci GoG, IM1 & 3, Winter Soldiera i po części pierwszych Avengers udały się chyba przez przypadek. Żenujący humor, kalekie próby pokazania relacji i konfliktów między bohaterami, sekwencje akcji cierpiące na syndrom transformersów czyli przesyt wszystkiego i momentami chaos w kadrze, beznadziejne wykorzystanie Quicksilvera i Scarlet Witch (ta druga robi za chamski plot device, Pietro jest tu kompletnie na doczepkę, co ewidentnie pokazuje końcówka). Jedyne co w tym filmie się udało i wywołuje jakieś reakcje poza ziewaniem to sam Ultron. Pomijając już podejście do tematu sztucznej inteligencji na poziomie wczesnego przedszkola, to ta postać jako jedyna ma w tym filmie jako tako napisane kwestie, do tego wygłaszane fajnym głosem i okraszone ciekawą "mimiką".

Nie chcę cię dołować, ale nie trzeba jechać do Chin po ogórka Swoją drogą całkiem fajne

Serio komuś się podobał ten Przecież to było tak tania próba grania na emocjach, że miałem ochotę zasłonić oczy z zażenowania. Mógł mu się jeszcze św. mikołaj i wróżka zębuszka ukazać. No po prostu łzy ciekły mi po policzkach, tak bardzo chciałem, żeby mu się udało. A nie, czekaj, było mi obojętne, jak wszystko w tym sezonie. Genialna reakcja Raya na i finał bezsensownego paintballa w lesie też chyba miał mi zmiażdżyć serce. No nie pykło. Nie wiem jak było z oglądalnością, ale biorąc pod uwagę odbiór większości ludzi, to nie wiem czy typ dostanie w ogóle zielone światło na trzeci sezon. Jak nie zawsze może spróbować streścić biblię w czteroodcinkowej miniserii

I na koniec jeszcze dłuższe flaczki z olejem. Powinien być paragraf na to co zrobili z tym serialem.

Dokładnie, przygody gadających kukieł

No niestety, #teammarty. Dawno już nie oglądałem niczego z taką obojętnością.

THESE CONTRACTS... SIGNATURES ALL OVER THEM !!!! Jaki sezon takie cliffhangery

Najdelikatniej mówiąc nie jestem wyrocznią gatunkową. Przez ostatnie 10 lat to chyba ze dwa horrory obejrzałem, hiszpańskiego RECa (w 2007 mi się podobał) i zupełnie niechcący chu.jowe jak sam chu/j Conjuring. No i Martyrs, ale tego to nawet horrorem nazwać nie można. Krótko mówiąc nie znam się na filmach i nie należy brać moich opinii pod uwagę.

Wróciłem z ruchania. Teraz coś za mną chodzi. Nadal 5/10 Doceniam nietypowy pomysł, doceniam pracę kamery, doceniam kapitalną muzykę. Niestety nie byłem w stanie dostrzec tego czwartego dna pozwalającego dobrze się bawić i zrozumieć całość. W związku z tym został mi niby nietypowy, a tak naprawdę dość schematyczny i statyczny teen slasher.

ok

It Follows - eeeee, fajna muzyka ? To tyle co można powiedzieć dobrego na temat tego filmu. Nie każdy świeży pomysł jest dobry, tutaj założenia może i oryginalne, ale sposób realizacji wykluczył budowanie jakiegokolwiek napięcia. Nawet próby straszenia metodą łubudu kompletnie nieporadne. What We Do in the Shadows - mockumentary toczące bekę ze wszystkich możliwych mitów dotyczących wampiryzmu. Nie żebym się pokładał ze śmiechu, ale bardzo sympatycznie spędzone 1,5 godziny

Kolejny odcinek dreptania w miejscu i mnożenia wątków budzących zerowe zainteresowanie. Colin zgolił wąsa i od razu w kilku scenach poszedł full reatrd. Nic już nie uratuje tego sezonu.

No właśnie zastanawiałem się, czy to coś ze mną nie tak, czy po bardzo obiecującym pierwszym epie dwa kolejne mocno zamuliły. Ta plątanina zależności polityczno-korporacyjnych jest na ten moment mało czytelna, a poświęcone jest jej jakoś 75% dialogów, przez co robi się lekki usypiacz. Teoretycznie główni bohaterowie zostali rozstawieni w ciekawych punktach startowych stanowiących dobry wstęp do jakichś majndgejmsów, a tu już w trzecim odcinku colin gra z feministką w otwarte karty. Do tego motyw morderstwa zeszedł na ósmy plan i jedynie sprawom prywatnym Colina poświęca się trochę czasu. Szkoda, że na razie są to same klisze. No po prostu wszystko przesłoniły te nużące gadaniny o koneksjach polityczno-mafijno-biznesowych i przepychanki pomiędzy poszczególnymi jurysdykcjami policyjnymi. No i Vaughn średnio przekonuje, chociaż ta scena z początku drugiego epa dobra była, ale to bardziej zasługa scenariusza niż jego.

No nawet ciekawie od koniec się zrobiło, ale cała pogoń w pisdu, bo znowu psychika się wyje/bała. Jak ogarnie głowę, to ma szansę na dłużej w damskim topie zagościć.

Oczywiście w kluczowych momentach murugaguzuzie klękła psycha i jest jak miało być.

No to tumu(L)ec niepocieszony. Taki prezent na urodziny : |

Oho, zaczyna się , Robak xD

Co tam się odpier.dala Roger jaki cyborg