Skocz do zawartości

ciwa22

Użytkownicy
  • Postów

    2 102
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ciwa22

  1. ciwa22

    CAPCOM HOME ARCADE

    Dla mnie Capcom to firma-legenda (bez sarkazmu), więc dysponować czymś takim, to jak oddać hołd ich największym dziełom stworzonym w ich najlepszych latach. Gierkom, które dostarczały nam sporo konkretnej rozrywki. Jakieś składaki są ok, ale sygnowany marką firmy sprzęt, to kompletnie inny, specyficzny feeling posiadania/użytkowania. Oczywiście jak cena spadnie
  2. ciwa22

    CAPCOM HOME ARCADE

    Ciekawe, ile w sumie Capcom wypuścił gierek na automaty w erze 8/16 bit opartych na CPS1/CPS2. Oby wszystko dało się wrzucić na tego sticka - byłoby cudownie. Sprzęt tylko do gierek Crapcomu, kiedy był jeszcze Capcomem - kwestionowanym, ale bezskutecznie, cesarzem gamingu 2D.
  3. ciwa22

    CAPCOM HOME ARCADE

    Design spoko, chociaż przyciski mogłyby się wyróżniać kolorystycznie. Obecność Cyberbots, SF, Darkstalkers czy Stidera zachęca, ale cena vs ilość tytułów zdecydowanie studzi zapał. Po kosztach i z customizacją listy gier będzie można obadać.
  4. ciwa22

    VGA BOX

    Piękna sprawa - obsługuje nawet gierki 240p, które są obsługiwane przez VGA BOX
  5. ciwa22

    Platinum Club

    Sonic & Sega All-Stars Racing (#36) - Fantastyczna rzecz. Znalazłem moją opinię na temat gierki, którą popełniłem na świeżo po splatynowaniu: " Bywałem ostatnio na głodzie....głodzie gokardowym. Wyścigi pseudo śmiesznych maskotek w ich pseudo wesołych gokardach, przez ich pseudo zabawne światy to moja gamingowa słabość. Od czasu do czasu po prostu muszę strzelić sobie mastera w takiej gierce. Tak bywało swego czasu z Mario Kart 64. Tak bywało jeszcze innego "swego czasu" z Looney Tunes Space Race. A jeszcze innego "swojego czasu" bywało tak z CTRem. Wspominając o kolejnym innym "swoim czasie" w przypadku masteringu Diddy Kong Racing na N64. W czasach prawie, że nowożytnych też regularnie wstrzykiwałem sobie dawki kartingu w postaci F1 Race Stars (bardzo dobry stuff) oraz Little Big Planet Karting (też nie było źle), ale to jak sponiewierał moją rozczochraną Sonic&Sega All-Star Racing, to się zdecydowanie w tej rozczochranej nie mieści!!! Matko Bosko i Święci Niebiescy jaki to ma speed!!! Jaki roster!!! Jaki content!!! Jaki boost & drift!!! Jedyne na co mógłbym (ale nie mam do końca odwagi) narzekać, to mało zróżnicowane trasy jeśli chodzi o design - tras 24, ale tylko 8 zróżnicowanych miejscówek. Poza tym to wyczesany 9+. Czemu przysiadłem na poważnie do tej ścigałki tak późno? Nie wiem, może jestem (nie)uleczalnym ignorantem, ale na szczęście moja druga choroba dała o sobie znać." Sumo Digital (twórcy gierki) niespecjalnie przeszkadzało w platynowaniu. Gierka pękła w pięć dni po cztery roboczogodziny. Przyznam, że czułem lekki niedosyt, ale jak pokazała daleka przyszłość, nie było na co narzekać. Jest trochę do zrobienia w trzech trybach singlowych ( Grand Prix, Mission, Time Trial), są dzbanki online, ale nie jest to wszystko zbyt wymagające. Dla średnio zaprawionego w bojach amatora gierek, całość pęka w tyle, w ile pękło w moim przypadku - jedynie kilka misji musiałem powtórzyć, żeby uzyskać za nie maksymalną notę. Poza tym trzeba np. przejechać linię mety tyłem lub uderzyć Biga The Kota specjalem Myszy z Chu Chu Rocket - wszystko do ustawienia. 10% wazoniarzy zdobyło platynę na psnprofiles i to mówi samo za siebie. Moja ocena trudności to 3+/10, podtrzymuję też zdanie z akapitu wyżej, iż jest to produkt wybitny i 9/10 (jednak bez plusa, bo zasmakowałem też w sequelu) nadal aktualne.
  6. ciwa22

    Platinum Club

    Dla mnie zdecydowanie minusy przesłaniały plusy, więc promyk nadziei został przez nie mocno przyćmiony. Niestety, mam większy szacunek do kupy zrobionej przez największego wroga, niż do tej gry - w mojej opinii, to najgorszy PES ever.
  7. ciwa22

    Platinum Club

    Pro Evolution Soccer 2015 (#35) - cześć jestem tu nowy.....Trudno mi o tym mówić, ale od czasu do czasu zdarzy mi się wbijać platyny w piłkach nożnych. Raczej z sentymentu, bo za dawnych lat raczyłem się kolejnymi odsłonami piłeczki od Konami, jak poje.bany. Ale te czasy minęły, na PS3 jakość niegdyś genialnej serii mocno ucierpiała, koledzy, z którymi grałem powpadali z kobietami - coś się skończyło. Apogeum upadku to zdecydowanie odsłona 2014 - Kojima dał silnik z MGSa i zrobili olbrzymich rozmiarów kupę. Była to wersja beta z animacją niezwykle chrupiącą, brakiem wielu opcji i ja ten crapiszon splatynowałem, bo dali go za darmo w plusie. To był niezwykle smutny okres w moim życiu - jedyna gra na moim koncie, której się wstydzę. Ale po każdej tragedii, jasny dzień nadchodzi i pojawiła się odsłona 2015. Oczywiście narastały obawy, że coś znowu pójdzie nie tak, ale produkt ów mocno się poprawił - zaczął jakby zwiastować wiosnę. Grałem w to (offline) z bananem na mazaku. Dołożyli nowe tryby, poprawili framerate podczas meczów - pomyślałem, że jest super i faktycznie tak było. 7+/10. Apeluję do was gracze: wbijajcie dzbanki w piłkach - nie ma się czego wstydzić! W przeciwieństwie do rzygowin w postaci 2014, do zestawu wazonów wróciły kochane przez wszystkich trofki online, a jeden z nich związany z trybem myCLUB (odpowiednik fifowego Ultimate Team) wymagał wygrania 6 spotkań pod rząd na najwyższym poziomie trudności z przeciwnikiem konsolowym. Męczyłem się z tym tydzień, bo PES to nieprzewidywalna gierka, a dobór zawodników w tym trybie zależy wyłącznie od tego, czy miałeś szczęście w losowaniu takich tam piłeczek. No więc szlag mnie trafiał, kiedy kończyłem "zabawę" na piątym meczu i musiałem zaczynać od nowa. Najlepszym wyjściem było po prostu szybko strzelić i trzymać piłkę w obronie do końca spotkania, ale żeby to zrobić trzeba było strzelić zanim zrobi to przeciwnik i zrobić to sześć razy z rzędu, co nie było proste przy tak randomowej rozgrywce, jaka od początku była domeną i najmocniejszym punktem gierek tej marki . Poza tym wszystko raczej jest kwestią, krótszego lub dłuższego (zieeeew) grindu, ale to był pierwszy udany PES od lat, więc gdy wreszcie wszystko się udało, poczułem dumę, iż mogłem złożyć prawidłowy oraz jedyny właściwy hołd historii konsolowego piłkarstwa ( łezki wzruszenia jednak nie uroniłem). Trudność? 6/10 na zachętę.
  8. ciwa22

    Zakupy growe!

    To może ja coś wrzucę, żeby subtelnie zejść z tematu, bo mam trzy dychy, siedzę z mamą i głupio się zaczyna robić. 4x Plejstacjowa (EDIT: albo 3x i jeden Satek) Japonia ułożona do fotki na prawilnym, przytulnym stole w kuchni, gdzie mama ma w zwyczaju przygotowywać mi masę pysznych posiłków. Japońskie wydanie NIGHTMARE CREATURES to prawdziwe złoto, miodek dla oczu - nieziemsko kręcący mnie cover, oczywiście kolorowy manual i naklejki z potworkami z gry - co za radość! Wybitna rzecz. Trzecia część Walczących Samurajów, to niestety mój pierwszy w życiu zakupowy fail, gdyż wydawało mi się, że to składanka dwóch pierwszych odsłon, które nigdy nie ukazały się poza Krajem Wschodzącej Wiśni (inaczej bym nie wziął). Ale znowuż ta cudowna kolorowa książeczka, jakże charakterystyczna dla wschodnich wydań, kołysze do snu lepiej, niźli ciepłe, bezpieczne ramiona ukochanej mamy. BLOODY ROAR 1 na próbę, bo celuję jednak w nieokrzakowane wydania PSXowych bijatyk 3D z rynku amerykańskiego - może dam się przekonać, może nie (oczywiście nie obejdzie się bez konsultacji z mamą w tej kwestii). No i na koniec grubsza impreza - X-MEN VS STREET FIGHTER na Saturna będący jedyną sensowną odsłoną tej gierki na sprzęty konsolowe, jest 4MB, jest możliwość dobrej zabawy. Ogrywałem już z mamą - bawiliśmy się ka-pi-tal-nie!!!
  9. ciwa22

    Zakupy growe!

    Komu mama choć raz majtek po 30stce nie wypierze, ten nie będzie w niebie.
  10. ciwa22

    Zakupy growe!

    No ale ktoś musi wrzucić do pralki - najsensowniej, żeby to była każdego mama, w ostateczności żona.
  11. ciwa22

    Zakupy growe!

    Matka pierze mi gacie.
  12. ciwa22

    Zakupy growe!

    Co z fullsetem na X360?
  13. ciwa22

    SAMURAI SPIRITS/SHODOWN

    Brak Wan Fu i Gen Ana woła o pomstę do gdziekolwiek, ale nieobecność Basary to solidniejszy skandal dżekson!
  14. ciwa22

    Mortal Kombat

    Na realizm siliły się chyba jedynie Kengo lub Bushido Blade, ale z pewnością nie DOA, Tekken czy SF. Realizm nie ma nic (lub ma niewiele) wspólnego z animacją ruchów postaci.
  15. ciwa22

    Mortal Kombat

    Nie wiem jaki jest powód tego, że twórcy MK od lat są na bakier z animacją ruchów postaci w swojej sztandarowej serii gier: może chodzi o brak skilla, może koncentrują się na dopieszczeniu innych aspektów kolejnych gier spod znaku smoka, fakt jest jednak faktem. Podobnie jak druga sprawa, o której wspomniałeś czyli regres graficzny w japońskich bijatykach. Subiektywną sprawą jest jednak to, co dla kogo liczy się bardziej w kwestiach obcowania z fajterami: dla mnie jest to zdecydowanie płynna animacja, szczególnie w dzisiejszych czasach. Bardziej płynna animacja wpływa dla mnie na przyjemność z obcowania z bijatyką, więc gdyby ją dopracowano, to mechanika nic by na tym nie straciła i nie ma to nic wspólnego z jakimiś symulatorami sztuk walki, o których w zasadzie z pupy wspominasz. Wszystko nie jest soczyste płynne i czytelne, bo niestety jest z czym porównywać. Nie jestem specjalistą od klatek i innych takich, więc o przepaści w pomiędzy animacją z MK, a japońskimi bijatykami dowiedziałem się w zasadzie przypadkiem, przełączając kanały podczas którejś ze starszych edycji EVO. Kiedy trafiłem na MK, w oczy technicznego laika momentalnie rzuciła uboga animacja ruchów. Nie twierdzę, że to przekreśla tę serię w moich oczach, bo sam jestem jej zagorzałym fanem (może poza odsłoną, w której walczą Alien z Predatorem), tylko mówię, że nie wpływa to z pewnością pozytywnie na fun płynący z gry.
  16. ciwa22

    Mortal Kombat

    Panowie, umówmy się: animacja we wszystkich mortalach 3D to padaka w porównaniu z japońską szkołą. Pozdrawiam cieplutko.
  17. ciwa22

    Platinum Club

    Of Orcs and Men (#34) - jest to platyna o tym, że każdy medal ma dwie strony, a każdy kij ma dwa końce. Pecetowe rpg to niezwykle subtelnie rzecz ujmując: nie jest mój ulubiony gatunek gier. No ale lubię pozować na konkretniejszego hipstera, więc po lekturze zachęcającej recenzji w wykonaniu Bartka Dawidowskiego, który opowiadał o tym, że ork i goblin też mogą być w klimatach fantasy ciemiężeni przez ludzi (a nie odwrotnie), i że fajna fabuła oraz głęboko zarysowane psychologicznie postacie, a wszystko doprawione szczyptą humoru, to się podjąłem. Poza tym nie preferuję aktywnej pauzy w gierkach, no ale Bartek obiecywał "złote góry". Gra jest liniowa (z czym nie miałem specjalnego problemu), walka, której z początku się obawiałem nie przeszkadzała, fabuła i relacje między bohaterami spełniły oczekiwania, odwiedzane miejscówki były dostatecznie zróżnicowane ( myślałem że będą tylko zamki itp), muzyka też prezentowała iście epicki poziom, a rozdział czwarty odbywający się na pewnej wyspie, to istna orgia dla uszu oraz oczu spragnionego artystycznych wrażeń człowieka w podeszłym wieku. Generalnie rzecz biorąc - prawilny hidden gem, schowany szmaragd, który z pewnością przypadł do gustu nie tylko mnie. -8/10, bo wszystko tu jest solidne, a w porywach cudowne, ale tylko w porywach. Dobrze, że ta gra istnieje. Jak to zwykle w moim przypadku bywa, podejścia do gierki miałem dwa. Z tym, że w przypadku rpg raczej od początku jadę z opisem dzbanków pod ręką, bo to lubią być długie produkcje, a nie chciałbym czegoś przeoczyć. Wazony za upgrade skilli u prowadzonych postaci, wybory w dialogach, postęp fabuły oraz questy poboczne (bo takowych jest sporo mimo liniowej rozgrywki) to standardowy standard w tego typu gierkach, więc nie było w nich nic wymagającego. Poziom trudności jest nierówny - czasami boss pada dość szybko, a czasami jakiś opcjonalny czarodziej z questu pobocznego potrafi mocno napsuć krwi. Jednakże najbardziej wymagającą sprawą jest ukończenie gry na najwyższym poziomie trudności gdyż, aby ubić ostatniego bossa, trzeba odpowiednio rozplanować rozwój umiejętności Styxa oraz Arkaila, żeby na końcu przygody solidnie się nie rozczarować, kiedy typens będzie spuszczał nam konkretne manto. Drugie przejście opierało się właśnie na maksowaniu odpowiednich skilli, by po kilku próbach zły człowiek padł do naszych stóp. Dzbanek koloru platynowego brzdęknął po raz 34ty, a nota za całokształt to 5/10, bo były momenty, które na wysokim poziomie trudności musiałem powtarzać od kilku do kilkunastu razy.
  18. ciwa22

    2D DOJO

    Jedyneczkę LB zaledwie liznąłem, więc obrazki z niej to dla mnie nowość i muszę przyznać, że generalnie bardziej kozackie niż te z dwójki.
  19. ciwa22

    2D DOJO

    Nigdy nie przepadałem za serią KOF, ale Park to moje top3 stejdży 2D ever.
  20. ciwa22

    Zakupy growe!

    Czwórka ma lepszy system, a dwójka klimat.
  21. ciwa22

    Zakupy growe!

    Skąd pomysł na dwa MGRy w kolekcji?
  22. ciwa22

    Wrzuć screena

    Pierwsza część Jaka lub seria z szopem moim zdaniem mogły w te szranki stawać.
  23. ciwa22

    SAMURAI SPIRITS/SHODOWN

    Wygląda ślicznie i przede wszystkim klimatycznie, poza tym fajnie gdyby w dlc nie było aliena vs predatora i freddie krugera.
  24. ciwa22

    W co teraz grasz?

    Od początku miesiąca idę w platkę w Sonic & All-Stars Racing Transformed. Maksymalnie hardkorowa sprawa, ale i sama gierka to absolutna czołówka kartingu gamingowego ever, więc motywacja do wbicia ogromna.
  25. Zaległość z lat szczenięcych - Ekologicznego Delfina. Gra kiedyś hipnotyzowała piękna oprawą, wspaniałym klimatem i odstraszała wysokim poziomem trudności. Wszystko te cechy są aktualne do dziś - choć poziom wyzwania do ogarnięcia (jedyne czego czasami brakuje do pełni szczęścia, to mapa). Generalnie nadal jest to produkt iście zjawiskowy o specyficznym gameplayu, który nie każdemu podejdzie, ale ma podejść mi i tak też się stało.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...