Skocz do zawartości

Kmiot

Senior Member
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Kmiot

  1. Kmiot odpowiedział(a) na Kmiot odpowiedź w temacie w Forumkowa Bitwa Gierek
    Powiem Wam, dziwne uczucie. Tak wstać rano w sobotę i uświadomić sobie, że nie mam już kolejnej rundy do uruchomienia. Z plebiscytami ruszaliśmy pod koniec września 2021, więc minęło już 10 miesięcy, zeszło w sumie dłużej niż zakładałem, ale nie zakładałem też, że listy w niektórych generacjach rozrosną się nam do 256 pozycji. Z frekwencją bywało różnie. Niektóre edycje cieszyły się większym zainteresowaniem, inne mniejszym, co jest w pełni zrozumiałe. W zasadzie im późniejsza generacja, tym więcej głosów, co również jest zrozumiałe. Często przekraczaliśmy magiczną barierę 100 głosujących, a piękną klamrą spina to finał Gry Wszech Czasów, gdzie pobiliśmy rekord - 133 głosujących. Piszę to przede wszystkim po to, by Wam podziękować za wspólną zabawę. Za poświęcenie chwili na oddanie głosów. Za aktywność w tematach, niezależnie czy polegała ona na ona na podzieleniu się jakimiś wspomnieniami/przemyśleniami, trollingu, złośliwym pastwieniu się nad pokonanym przeciwnikiem (użytkownikiem lub grą), okazaniu bólu odbytu po porażce ulubionego tytułu. To wszystko miało znaczenie i odrobinę napędzało zabawę. Wreszcie chciałbym podziękować wszystkim, którzy pomagali mi to zorganizować, nie zostawili mnie z tym samego, podrzucali propozycje do listy, udzielali się w temacie organizacyjnym, współtworząc formułę zabawy, dodając swoje trzy grosze. Zdaję sobie sprawę, że nie byłem w stanie zadowolić wszystkich, ale starałem się brać pod uwagę każdą opinię i ważyć, które z nich dominują. Koniec końców cieszę się, że uniknęliśmy większych wpadek i kwasów, nie doszło do żadnej większej pomyłki, którą trudno byłoby odkręcić, a dyskusje raczej rzadko zbaczały na kurs Wojny Konsol (a jeśli już tam zaczynały dryfować, to moderacja była czujna i za to im też dziękuję). Czy kiedyś wrócimy do podobnej zabawy? Nie wiem, możliwe, o ile będzie taka wola w narodzie forumowym i sensowne podstawy. Może inna formuła, inne kategorie, inne reguły. Póki co robimy urlop (przede wszystkim dla mnie xd), ale temat pozostaje otwarty na propozycje i dyskusje. Jeszcze raz dzięki za wspólną zabawę.
  2. Panowie, chyba nie muszę nic więcej dodawać. Deklasacja. Metal Gear Solid to klasyk nad klasykami. Pewnie, że dzisiaj na mało kim zrobi wrażenie. Pewnie, że z obecnej perspektywy cierpi na pewne bolączki, ale która gra z tamtego okresu nie cierpi? Twórcy w różny sposób radzili sobie z ograniczeniami sprzętu, budżetu, umiejętności. Jednocześnie dostarczali nam gry, które dla wielu były pierwszymi zauroczeniami, a często wręcz miłością. MGS był jedną z tych gier. Jeszcze przed nadejściem nowego milenium siadaliśmy przed konsolami, by dziesiątki razy powtarzać fragment dostarczony na demo discu, stale zapętlając kilka pierwszych pomieszczeń. Otwieraliśmy szeroko oczy na rewelacyjnie zrealizowane przerywniki fabularne z profesjonalnym voice actingiem. Dostawaliśmy ciarek na plecach w kluczowych momentach i kultowych frazach. Wślizgiwaliśmy się w ten klimat niczym Snake w wentylacyjne dukty. Przystawaliśmy zahipnotyzowani muzyką. Ekscytowaliśmy się walkami z bossami i niebanalnymi pomysłami gameplayowymi. Przez długie lata (dekady!) odkrywaliśmy kolejne smaczki oraz sekrety. Byliśmy zachwyceni tak, jak zachwyceni mogą być pozbawieni trosk nastolatkowie. Zagranie w MGSa dzisiaj nie sprawi jeszcze, że znów będziemy tamtymi dzieciakami, ale z pewnością nie pozostawi nas obojętnymi. Nie wszyscy mają jakiekolwiek wspomnienia z MGSem, ale chyba wszyscy wiedzą jakie to uczucie, bo prawdopodobnie mają podobne związane z innymi tytułami. Trochę jak z dziadkiem. Dzisiaj jest stary, niezdarny, powtarza się, zapomina naszego imienia, narzeka na młodzież, możliwe, że nie kontroluje wypróżniania, ale go bezwzględnie kochamy, bo pamiętamy jaki był kiedyś. Demokratycznie uznaliśmy, że to właśnie Metal Gear Solid jest naszą Grą Wszech Czasów, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by każdy z nas miał inną, własną. Nikt tego nie sprawdza, droga wolna. A tymczasem, by zachować tradycję: Końcowa faza drabinki: Pełna drabina TUTAJ.
  3. Kmiot odpowiedział(a) na Roger odpowiedź w temacie w Opinie, komentarze - forum, magazyn
    No nie powiem, ale trochę podjarka jest.
  4. Kmiot odpowiedział(a) na Colin odpowiedź w temacie w Kącik Wyścigowy
    To w takim razie dziwne, bo manewr wyprzedzania kompletnie zbędny i ryzykowny, skoro za chwilę i tak zjechał na zmianę opon i spadł daleko za Checo. Może próbowali mu tego oszczędzić. Diabli wiedzą co tym z Farrari w głowach siedzi.
  5. Kmiot odpowiedział(a) na Colin odpowiedź w temacie w Kącik Wyścigowy
    Te komunikaty docierają "na antenę" z opóźnieniem. Nie wiem jak dużym, się możemy śmiało zakładać, że sytuacja wtedy była nieco inna.
  6. Kmiot odpowiedział(a) na Colin odpowiedź w temacie w Kącik Wyścigowy
    Mercedesy jak tor jest gładki to okazuje się, że mogą nawet trzymać niezłe tempo. Ale jak pojawiają się na jakimś torze nierówności to zjawia się skakanie ich bolidów i są 20 sekund za RB/Ferrari. Mimo wszystko chyba najbardziej równy team pod względem wyników i braku awarii. A propos "zaspania" Pereza. Możliwe, że nie do końca jego wina i faktycznie coś było nie tak, bo komunikat "vsc ending" wisiał długo i nawet komentatorzy Eleven się skołowali.
  7. Kmiot odpowiedział(a) na Colin odpowiedź w temacie w Kącik Wyścigowy
    Sainz na ten wyścig ma wymieniony praktycznie cały bolid (nowe części, kary z tym związane, stąd start z końca stawki), więc ciśnie jak Ferrari na początku sezonu. Dwa, trzy GP i znowu się zacznie wszystko sypać?
  8. Kmiot odpowiedział(a) na Colin odpowiedź w temacie w Kącik Wyścigowy
    Plan B jak Banda.
  9. Wyobrażam sobie jak przygnębiające to musi być dla Ciebie. Wytrzymaj, to już ostatni tydzień. Potem będziesz mógł zagrać w MGSa i wreszcie zweryfikować czy się nie myliłeś.
  10. Ej no, zróbcie coś, bo Snake zamiata!
  11. To już ostatni raz, gdy spotkamy się tutaj, by wybrać grę lepszą w danej parze. I ostatnia para. Za to jaka. Bo towarzystwo mamy nieliche, to już nawet nie jest walka wieczoru. To prawdziwe starcie tytanów, kulminacja wszystkiego, co do tej pory tydzień w tydzień ustalaliśmy i co doprowadziło nas do tego miejsca w czasie oraz przestrzeni. Naprzeciw siebie staje dwóch godnych rywali, dwa niezwykle trudne do wyrzucenia z pamięci arcydzieła gamingu. Skondensowane, harmonijnie łączące rozgrywkę z opowiadaną historią, jednak oddzielone od siebie grubą kreską piętnastu lat, które w tej branży potrafią być wiecznością. Wybór dla wielu z nas będzie niezwykle trudny, być może nawet niemożliwy, ale to już pozostawię każdemu do indywidualnej oceny. O pierwszym finaliście napisano i powiedziano już wszystko, więc wybaczcie, jeśli się powtórzę. Zawodnik to dość wiekowy, bo wywodzący się jeszcze ze Starej Szkoły Piątej Generacji. Stoczył w swoim życiu wiele bojów, zasłużył na podziw i na stałe wpisał się złotymi literami w annałach gamingu. Obecnie już emeryt, ale doskonale sobie radzący z wiele młodszymi rywalami, więc nie do końca wyszedł z formy. Wciąż groźny i niebezpieczny. Atakuje znienacka, jego ruchy są oszczędne, jednak śmiertelnie niebezpieczne. Ekspert w walce w zwarciu, zakładaniu dźwigni i duszeniu. W wolnych chwilach lubi zapalić papierosa i pojeździć po Alasce psim zaprzęgiem. Samotnik. Solid Snake. Drugi finalista jest wyraźnie młodszy, bo sztuki przetrwania uczył się w Szkole Siódmej Generacji. W survivalu jest doskonały, w końcu jako jeden z niewielu przeżył zagładę ludzkości, choć śmierć wielokrotnie zaglądała mu w oczy. Walczy efektywnie, niekoniecznie efektownie. Jeśli postawiony pod ścianą potrafi być niezwykle brutalny i odstrzeli agresorowi jakąś część ciała. Często działa w duecie, co może wydawać się niesprawiedliwe dla rywala, ale pewnych par nie należy rozdzielać, bo tylko razem stanowią całość. Jak Bolek i Lolek, Ping i Pong, Frosti i Narkotyki, Tom i Jerry. Razem przeszli wiele, mieli wzloty i upadki, rozstania i powroty, ale są w stanie dla siebie zrobić wszystko. A teraz przed nimi ostatnie starcie. Joel i Ellie. Końcowa faza drabinki: Pełna drabina TUTAJ. startowały 32 gry. Pisząc krótko - to półfinaliści/finaliści z wszystkich poprzednich plebiscytów. głosowanie w finale trwa standardowo - do piątku (29.07.2022) do godziny 23:59 w przypadku remisu zliczane będą głosy Senior Memberów oraz Adminów. Wygrywa gra, która zbierze ich więcej. jeśli również w tym aspekcie będzie remis, to urządzę Turbo Dogrywkę, trwającą zwykle około 12 godzin i kończącą się w sobotnie południe (chyba że coś mi wypadnie, to będą opóźnienia). drabinka była wygenerowana losowo.
  12. Kmiot odpowiedział(a) na Kmiot odpowiedź w temacie w Archiwum
  13. Kmiot odpowiedział(a) na Kmiot odpowiedź w temacie w Archiwum
    Cóż, muszę przyznać, że jestem zaskoczony. Pozytywnie. Okazuje się, że gracze zrzeszeni na forum PSX Extreme potrafią sięgnąć pamięcią dalej, niż kilka lat i przypomnieć sobie jakie wrażenie prawie 25 lat temu wywarł na nich Metal Gear Solid. Już wyrównana walka z - Dumą Narodu - Wiedźminem 3 byłaby tutaj sukcesem, tymczasem Solid Snake z wyraźnym marginesem Geralta po prostu pokonał. Gracze FPE zawędrowali daleko w swojej podróży nostalgicznej, ale wędrówka to była najwyraźniej oczyszczająca, bo wielu z nich mając poważny moralny zgryz wolało po prostu wskazać grę, która ich w jakimś stopniu ukształtowała, zamiast gry, która "tylko i aż" była wyśmienita. Czy można ich winić? W żadnym wypadku. Zestawianie gier tak różnych pokoleniowo wymaga nietypowych metod, personalnego podejścia, sięgnięcia pamięcią dalej, niż siódma generacja konsol. Jako organizator dziękuję za przywrócenie wiary, że ten plebiscyt miał sens i jego wynik nie będzie się pokrywał z każdym pierwszym z brzegu polskim serwisem gier, gdzie Gerwant ma gwarantowaną wygraną, bo jest z Polski. A tutaj proszę: stara mechanicznie gra wygrywa, bo wielu z nas zaraziła miłością do gamingu,dała iskrę, była pierwszym zauroczeniem. Nie wiem, czy ktokolwiek z nas może to samo powiedzieć o Wiedźminie 3. Drugi półfinał był odrobinę mniej zacięty, bo TLoU ani przez moment nie było specjalnie zagrożone. Wraz z RDR2 stanowili wyśmienitą i godną siebie parę, choć według wielu RDR2 nie zasługiwał na wygraną, bo oferował za mało pościgów czy wybuchów. Ale za sam ukłon w stronę The Assassination of Jesse James by the Coward Robert Ford mają tam mój dozgonny szacunek, bo doświadczyć tego po raz pierwszy (i na nieświadomce!) było czymś niezapomnianym. Wspaniała gra kłania się równie wspaniałemu filmowi. Kto nie oglądał, temu polecam, choć tak jak w przypadku RDR2 - polecam nie nastawiać się na pościgi i strzelaniny.
  14. Kmiot odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Kopia tekstu z odpowiedniego tematu, ale tam nie każdy zagląda: Gra o kitku. 8 godzin (bez 20 minut), wyzbierane wszystko, podrapany każdy kąt, namiauczane na każdego. Gra niespecjalnie wymagająca, należąca do gatunku tych relaksujących, choć klimat opowieści często nie koresponduje z lekkim gameplayem. Kiciuś jest oczywiście uroczy, ale otoczenie już niekoniecznie, bo świat, w którym przyszło nam żyć to dystopijny cyberpunk, gdzie ludzkość przestała istnieć. W jej miejsce pojawiły się roboty, które przejęły wszystkie nasze cechy, w tym ciągoty do podziałów społecznych. Wspinamy się więc naszym kitkiem nie tylko po kolejnych parapetach oraz rurach, ale również po drabinie społecznej, poczynając od samego dna slumsów i próbując się wydostać z tego przykrego środowiska. Parę robotów nam w tym pomaga, inne starają się przeszkodzić i nas skrzywdzić. Ale jesteśmy mali, sprytni i szybcy, więc powinniśmy sobie z tymi przeszkodami bez większych trudów poradzić. Większość rozgrywki przebiega korytarzowo i naszym głównym zadaniem jest głównie czujne rozglądanie się za kolejnymi platformami, po których wskoczymy wyżej i dalej. Co jakiś czas trafi się prosta zagadka środowiskowa, sporadycznie mamy do czynienia z fragmentem "akcji", gdzie naszym zadaniem jest ucieczka przed zagrożeniem. Twórcy raczej nie rozciągają gry i w większości przypadków każdy pomysł jest wykorzystywany raz, góra dwa razy. Poziom, w którym nie jesteśmy całkowicie bezbronni pojawia się raz, potem nasza "broń" jest porzucana. Motywy skradankowe meldują się wystarczająco rzadko i na tyle krótko, by nie znudzić. Złośliwi powiedzą, że przy grze trwającej 8 godzin (z lizaniem wszystkich kątów) byłoby głupio, gdyby jeszcze zdążyła w tym czasie gracza czymkolwiek znudzić. Ale widać, że twórcy mieli tutaj konkretną wizję i nie zamierzali iść na kompromis recyklingu, byle sztucznie wydłużyć rozgrywkę. Czuję, że mój czas został uszanowany na zasadzie - opowiemy ci historię, a potem każdy z nas rozejdzie się w swoją stronę. I wszyscy zadowoleni. Ale są pewne niespodzianki, bo Stray potrafi się chwilami nieznacznie otworzyć i pozwala odetchnąć od ciasnych korytarzy gameplayowych. To chyba najjaśniejsze fragmenty gry, bo najbardziej premiują ciekawość oraz eksplorację. Do tego dorzucimy niewielkie questy (główne i poboczne), dość proste, przebiegające na zasadzie "przynieś mi ogórka, dam ci karuzelę", ale motywujące do grzebania po kątach. A na marginesie czekają jeszcze klasyczne znajdźki w rozsądnej ilości, więc ani przez chwilę się w ciągu tych kliku godzin nie nudziłem. Niektórych może rozczarować fakt, że Stray nie jest platformówką, bo skoki naszego kotka to czysto kontekstowe elementy. Naszym zadaniem jest przede wszystkim bacznie obserwować otoczenie, planować "ścieżkę" platform i szukać okazji do egzekucji serii skoków. Wady? Mniejsze wyzwanie. Zalety? Unikamy frustracji i skupiamy się na pracy umysłowej oraz podziwiamy widoczki. A te są niebanalne. Od mrocznych podziemi, przez zagracone slumsy, aż po skąpane w deszczu i neonach iście cyberpunkowe śródmieście. A między nimi inne, równie różnorodne epizody. Czasem okraszone nutką optymizmu oraz kolorytu, czasem dość przygnębiające czy niepokojące. Graficzka tip-top, muzyka umiejętnie potęguje aktualny klimat, wszystko razem się pięknie i zgrabnie komponuje. Gra - przerywnik między "poważniejszymi" tytułami, ale w swojej roli sprawdza się wyśmienicie.
  15. Kmiot odpowiedział(a) na Square odpowiedź w temacie w Ogólne
    Też ukończyłem. 8 godzin (bez 20 minut), wyzbierane wszystko, podrapany każdy kąt, namiauczane na każdego. Gra niespecjalnie wymagająca, należąca do gatunku tych relaksujących, choć klimat opowieści często nie koresponduje z lekkim gameplayem. Kiciuś jest oczywiście uroczy, ale otoczenie już niekoniecznie, bo świat, w którym przyszło nam żyć to dystopijny cyberpunk, gdzie ludzkość przestała istnieć. W jej miejsce pojawiły się roboty, które przejęły wszystkie nasze cechy, w tym ciągoty do podziałów społecznych. Wspinamy się więc naszym kitkiem nie tylko po kolejnych parapetach oraz rurach, ale również po drabinie społecznej, poczynając od samego dna slumsów i próbując się wydostać z tego przykrego środowiska. Parę robotów nam w tym pomaga, inne starają się przeszkodzić i nas skrzywdzić. Ale jesteśmy mali, sprytni i szybcy, więc powinniśmy sobie z tymi przeszkodami bez większych trudów poradzić. Większość rozgrywki przebiega korytarzowo i naszym głównym zadaniem jest głównie czujne rozglądanie się za kolejnymi platformami, po których wskoczymy wyżej i dalej. Co jakiś czas trafi się prosta zagadka środowiskowa, sporadycznie mamy do czynienia z fragmentem "akcji", gdzie naszym zadaniem jest ucieczka przed zagrożeniem. Twórcy raczej nie rozciągają gry i w większości przypadków każdy pomysł jest wykorzystywany raz, góra dwa razy. Poziom, w którym nie jesteśmy całkowicie bezbronni pojawia się raz, potem nasza "broń" jest porzucana. Motywy skradankowe meldują się wystarczająco rzadko i na tyle krótko, by nie znudzić. Złośliwi powiedzą, że przy grze trwającej 8 godzin (z lizaniem wszystkich kątów) byłoby głupio, gdyby jeszcze zdążyła w tym czasie gracza czymkolwiek znudzić. Ale widać, że twórcy mieli tutaj konkretną wizję i nie zamierzali iść na kompromis recyklingu, byle sztucznie wydłużyć rozgrywkę. Czuję, że mój czas został uszanowany na zasadzie - opowiemy ci historię, a potem każdy z nas rozejdzie się w swoją stronę. I wszyscy zadowoleni. Ale są pewne niespodzianki, bo Stray potrafi się chwilami nieznacznie otworzyć i pozwala odetchnąć od ciasnych korytarzy gameplayowych. To chyba najjaśniejsze fragmenty gry, bo najbardziej premiują ciekawość oraz eksplorację. Do tego dorzucimy niewielkie questy (główne i poboczne), dość proste, przebiegające na zasadzie "przynieś mi ogórka, dam ci karuzelę", ale motywujące do grzebania po kątach. A na marginesie czekają jeszcze klasyczne znajdźki w rozsądnej ilości, więc ani przez chwilę się w ciągu tych kliku godzin nie nudziłem. Niektórych może rozczarować fakt, że Stray nie jest platformówką, bo skoki naszego kotka to czysto kontekstowe elementy. Naszym zadaniem jest przede wszystkim bacznie obserwować otoczenie, planować "ścieżkę" platform i szukać okazji do egzekucji serii skoków. Wady? Mniejsze wyzwanie. Zalety? Unikamy frustracji i skupiamy się na pracy umysłowej oraz podziwiamy widoczki. A te są niebanalne. Od mrocznych podziemi, przez zagracone slumsy, aż po skąpane w deszczu i neonach iście cyberpunkowe śródmieście. A między nimi inne, równie różnorodne epizody. Czasem okraszone nutką optymizmu oraz kolorytu, czasem dość przygnębiające czy niepokojące. Graficzka tip-top, muzyka umiejętnie potęguje aktualny klimat, wszystko razem się pięknie i zgrabnie komponuje. Gra - przerywnik między "poważniejszymi" tytułami, ale w swojej roli sprawdza się wyśmienicie.
  16. Bo lubię poczytać na sraniu, a samo PE na miesiąc nie wsytarcza. Pierwszy numer był kiepski, drugi numer - już pisałem - jest rozszerzoną wersją tego, co CDA prezentowało będąc jeszcze miesięcznikiem i dla mnie to mimo wszystko zmiana na plus. Tylko niektóre (nie wszystkie) recenzje są dziwne, takie właśnie rozciągnięte, bo co mnie interesuje historia serii/autorów? Generalnie jestem ciekawy w którą stronę będą skręcać z tym kwartalnikiem.
  17. Czytam sobie nowe CDA i co chwilami się dzieje z tymi recenzjami, to ja nie wiem. Trzy strony, a przeszło połowa treści to jakieś lanie wody jak na maturze z polskiego. The Quarry to dwie strony o poprzednich grach Supermassive Games. Napomknięcie o początkach (imprezowe popierdółki + DLC do LittleBigPlanet), potem skrócona historia Until Dawn (że pierwotny zamysł zakładał grę wykorzystującą Move'y). Dalej szybka ocena trylogii Dark Pictures i druga strona w zasadzie zleciała. Została ostatnia na ogólniki o nowej grze i fajrant. Z LEGO: Saga Skywalkerów podobna sytuacja. Trzy strony, z czego dwie poświęcone na streszczenie historii gier z LEGO i tego, w jakich bólach powstawała ta nowa. Obie recenzje można skrócić do jednej, ostatniej strony, bo z tych dwóch pierwszych nie dowiemy się niczego o samej grze. Tak jakby autorzy (Siekiera i Krigore) bali się napisać za dużo konkretów, bo wtedy nikt nie przyjdzie na stronę internetową, więc klepią tylko swoiste wprowadzenie i takie tam pitu pitu.
  18. Kmiot odpowiedział(a) na Figuś odpowiedź w temacie w Subforum FIFY
  19. Kmiot odpowiedział(a) na Figuś odpowiedź w temacie w Yakuza
    Po Y0 jeszcze nie odpaliłem kolejnej części (choć kupiłem Kiwami 1 i 2 xd), więc może zdarzy mi się szybciej umrzeć, niż mieć okazję zagrać.
  20. Cóż, i tak nie czytam tam recenzji (ani niczego innego), więc w sumie nie będę nawet udawał oburzonego, bo mogą sobie tam pisać co chcą i jak chcą, obojętne. Ale kliknięcia pewnie dodatkowe wpadną (w tym moje, więc już +1). Ale "osoba redaktorska" brzmi uroczo. Takie kombinacje, żeby nikogo nie urazić.
  21. W ogóle już pomijając wątek. Kupiłem ostatnio drugi numer kwartalnika CDA i o ile pierwszy próbował wiele rzeczy zrobić inaczej, tak drugi jest już po prostu kopią CDA sprzed przejścia na nowy cykl wydawniczy. Tylko grubszą, bo każdy dział dostał kilka dodatkowych stron, a artykuły chwilami mogą być dzięki temu dłuższe. Wróciły newsy, recenzje są w większej ilości, działy kulturowe w starych szatach graficznych, testy sprzętów również, no kropka w kropkę jakbym czytał stary miesięcznik, ale wydawany co kwartał na innym papierze. Żeby była jasność - odpowiada mi to, bo pierwszy numer był niewypałem. Tylko zastanawiam się co z tymi wszystkimi zapowiedziami, że od teraz to będzie czasopismo PREMIUM. Jedyne co tam w drugim numerze jest premium, to cena, bo faktycznie za te dodatkowe 36 stron płacimy dodatkowe 17 złotych (biorąc pod uwagę, że miesięcznik miał 128 stron za chyba 18 złotych).
  22. Kmiot odpowiedział(a) na Kmiot odpowiedź w temacie w Archiwum
    Szkoda jedynie, że najpewniej nie będziemy mieli okazji tutaj dyskutować o tym, jak za 20 lat zestarzeje się gameplay TLoU, RDR2 czy naszego Wieśka.
  23. Kmiot odpowiedział(a) na Kmiot odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Odrobinę szersze ujęcie.