Skocz do zawartości

Kmiot

Senior Member
  • Postów

    6 758
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    151

Treść opublikowana przez Kmiot

  1. Kmiot

    Helldivers 2

    Jak wylosuje się taka mapa z dużą ilością wody w środku i małymi obrzeżami, to zwykle są na niej tylko zielone próbki. Jak obrzeża są nieco szersze, to są też różowe. Jak gra się zbuguje z wyborem misji, to reset pomaga. Czasami mapy nie są w pełni okrągłe i mają wcięcia czy braki, ale rodzaje obrzeży są tylko dwa.
  2. Kmiot

    Helldivers 2

    Dzisiaj odpaliłem i to działa. W sensie - są na tych misjach różowe próbki, z tym że nie na każdej. Może się wylosować taka z zielonymi i różowymi, a może taka z tylko zielonymi. Na moje oko szanse są 50%. czasem zdarzą się trzy pod rząd z różowymi, czasem trzy pod rząd z tylko zielonymi. Trochę sobie je farmię (i przy okazji medale pod nadchodzący warbond). Generalnie dzisiaj może być ostatnia szansa, bo została tylko jedna planeta z tymi misjami. Przy lądowaniu od razu sprawdzić pod touchpadem czy różowe próbki są na mapie. Jeśli są, to odpowiednia skała zawsze znajduje się na obrzeżach mapy. Czasem można ją namierzyć już na minimapie (jak najedziemy kursorem, to powinno się podświetlić "interesujące miejsce", choć nie zawsze mi to działało), czasem trzeba zrobić rundkę wokół mapy i się porozglądać (zwracajcie uwagę na "?" na kompasie). Nie jest to wieli problem - czasu jest wystarczająco (zabierzcie premię na staminę), robaków po obrzeżach nie ma praktycznie wcale, więc chill. Potem tylko wykonać misję i odbiór. Misje czasem się bugują przy stole jak zaliczamy tylko tę jedną i przenosimy się na kolejną operację, więc może się zdarzyć, że aktualnie nie ma dostępnych misji, ale na 8 poziomie jest tylko jedna różowa próbka mniej, więc zawsze można się tam tymczasowo przenieść.
  3. Trzecia w nocy, a ja gram w Eiyuden Chronicle i jem pizzę. Taka jest droga gracza. A jak tam Wasze majówki?

    1. Pokaż poprzednie komentarze  6 więcej
    2. Paolo de Vesir

      Paolo de Vesir

      U mniw robota w fabryce smrodu dla pana prywaciarza, łaskawie wolne w weekend. ;_;

    3. Paolo de Vesir

      Paolo de Vesir

      Chociaż w sumie w wolnych chwilach klepię parobasów Shreddera w TMNT Shredder's Revenge więc nie jest tak źle. :) 

    4. Tokar

      Tokar

      Z czym była pizza? T O   W A Ż N E

  4. Może to jest jedna z tych rzeczy, której po prostu nigdy nie zrozumiemy, będąc po stronie czytelnika. Nie wiem jak to tam funkcjonuje, ale ja rednaczowanie wyobrażam sobie w ten sposób, że każdy tekst autora przeze mnie przechodzi, muszę go zatwierdzić. Czytam surowy tekst uważnie, zwracam uwagę na nieścisłości w treści, konsultuję je z autorem, jak mam dobry humor i czas to poprawiam oczywiste literówki wychwycone świeżym okiem (autorzy często mają taki "ślepy punkt", że nie zauważą błędu/literówki mimo przeczesania tekstu wzrokiem wielokrotnie). I tak druga czy trzecia iteracja artykułu jest już względnie dopieszczona, a ja jako redaktor naczelny mogę się pod nią podpisać - nie pod jakością merytoryczną (bo za nią odpowiada już autor), ale przynajmniej techniczną, żeby nie było wstydu, że surowy tekst się wlewa na stronę i drukuje. Potem tekst ląduje u korekty, czyli kogoś z ponadprzeciętną znajomością ortografii, gramatyki, sprawniej ode mnie operującego językiem i wychwytującego niuanse. Bo redaktor naczelny nie musi być wybitny pod tym względem, on musi mieć nosa do innych spraw. No, ale może to tak wygląda tylko w moim wyobrażeniu idealnego świata, a proza życia swoje. Tylko pewne rzeczy w tych tekstach rzucają się w oczy od razu i można je wyeliminować bardzo łatwo - wystarczy, by sam autor nie był leniem i raz czy dwa razy przeczytał to co napisał, zanim wyśle to dalej. Trzymam kciuki, by się udało.
  5. To może jeszcze kilka słów ode mnie, choć postaram się wyjątkowo streszczać. Autorów piszących do Dreamcast Extreme i tak w większości tutaj nie ma, nie ma nawet redaktora naczelnego, ani wydawcy (hehe) dlatego nie ma wielkiego sensu, bym się tutaj ścierał, na detalach. Pierwszy kontakt jest dramatyczny. Czytam wstępniak, a tam takie kwiatki jak "z resztą" czy "wskarzcie", oj, miałem bardzo złe przeczucia i ramiona opadły. Powraca trauma z Saturn Extreme, gdzie korekta nie dowiozła i tutaj mam podobne wrażenie. Jedne teksty są napisane lepiej, inne rażą błędami. Podejrzewam, że to wynika z sumienności samych autorów - jeśli surowy tekst był napisany starannie i poprawnie, to braku korekty nie widać. natomiast jeśli jakiś autor przysłał tekst niechlujny, to korekta zadziałała o tyle, o ile edytor podkreślił błędy i nic ponad to. Chwilami całość leży i kwiczy. Błędy językowe, masa literówek, całkowicie frywolne i losowe podejście do interpunkcji, dziwne przeniesienia słów ("op-artego"), Top 1 "Tomcia" przeniesiony na kolejną stronę, co prezentuje się komicznie. NRGeek to w ogóle chyba pisał na odpierdol i nawet potem swoich wypocin nie przejrzał, bo po chuj, przecież jest korekta. Szczególnie polecam ostatni akapit z "Gramy bez płyty" jego autorstwa. Już Kotlet powyżej trafnie zauważył, że to jakiś strumień świadomości, którego nikt nie raczył przygotować do lektury. I teraz widać nieco wyraźniej ile dla pisma robi rednaczowanie Rogera, bo wydania specjalne (Pegasus, #0, PS2) pod jego czujnym okiem prezentują się dużo bardziej profesjonalnie i nie zdarza im się tak kłuć w oczy błędami. To nie są pojedyncze literówki, które mogą umknąć każdemu. To chwilami jest pełen skrótów myślowych bełkot. Między innymi dlatego Dreamcast Extreme momentami brzmi jak fanzin tworzony przez pasjonatów bez nadzoru profesjonalisty z doświadczeniem, który to jakoś poukłada. Nie ukrywam, że większość autorów piszących do DE to dla mnie kompletne randomy, ale jestem gotowy im wiele wybaczyć, jeśli na co dzień nie zajmują się pisaniem tego rodzaju tekstów. Jakoś przełknąłem nawet Cyphera, który wykazuje męczącą tendencję do nadużywania wykrzykników. Jestem na to strasznie uczulony, a Cypher potrafił kończyć wykrzyknikiem nawet mało istotne zdania czy stwierdzenia. No ekscytuj się czytelniku! Dlaczego się nie ekscytujesz?! Teksty wiadomo - raz lepsze, innym razem gorsze. Standardowo nie jestem fanem wszelkiego rodzaju wyliczanek, a tych jest tutaj kilka. Koronne przykłady? Made in Japan, Gramy głosem, Co nas czeka w 2024 roku (ten dodatkowo ma dwukrotnie wydrukowaną informację "z ostatniej chwili - w treści i ramce; kolejny dowód, że chyba nikt tego przed puszczeniem do druku nie czytał). Jestem kompletnym laikiem w temacie Dreamcasta, dlatego najbardziej w wielu tekstach brakowało mi pomocy graficznych i screenów. A jeśli były, to bez żadnych podpisów. Chłop opisuje 5-6 gier, wrzuca dwa screeny, a ja się musze domyślać, której gry dotyczą. Wzorowo pod tym względem wypadają artykuły "Straaasznie dobre gry" czy "Kozaki rynku wtórnego", gdzie każda opisywana gra otrzymała korespondujący screen. Na przeciwnym biegunie leży " Dreamcast shmupami stoi", bo dało się to złożyć przejrzyściej i milej dla oka. W recenzjach klasyka - jedna dostaje jednego screena, druga 3-4 obrazki, ale chuj z tym, przynajmniej wiadomo jakiej gry dotyczą. Wiele informacji się powtarza w różnych artykułach, ale to chyba trudne do uniknięcia przy różnych autorach. Gorzej, jak powtarzać się i gubić w zeznaniach zaczyna ten sam autor, jak - tada! - NRGeek. Dwa teksty - Historia Shenmue i recenzja pierwszej części gry są jego autorstwa. W jednym przy okazji streszczenia fabuły czytamy, że gra przenosi nas do Japonii 1986 roku, w recenzji, że akcja gry dzieje się pod koniec 1989 roku. Potem mamy prawie kopiuj - wklej kilka zdań o tym, że sklepikarze rano otwierają stragany i zamiatają ulice, a wieczorem chodzą do knajpy i wracają z niej pijani. No chłop przekleił akapit, trochę dla niepoznaki pomieszał szyk i gotowe. Czytelnik czyta na przestrzeni trzech stron czyta dwa razy o tym samym. Kilka innych recenzji też trapią drobne problemy. W Sega Rally Championship 2 Azi wspomina o cheatach umożliwiających zablokowanie tytułu na 30 fps-ach, a w Ciekawostkach dropsa Majk majaczy coś o 60 fps-ach. Może jestem głupi, ale ja już nie wiem w ilu klatkach ta gra działa czy może działać. W Headhunterze autor w połowie recenzji wmawia nam, że "wcześniej wspomniałem o motocyklu". Problem w tym, że nie wspomniał, więc albo coś zostało wycięte, albo chłop nie panuje nad tym, co pisze. Ciekawostka dropsa to kolejny przykład fragmentu czasopisma, którego nikt nie przeczytał przed zatwierdzeniem i puszczeniem do druku. I kto? Redaktor Naczelny we własnej osobie. Nie rozumiem wstępu do Soldier of Fortune, ale może po prostu jestem jakiś głupi. Recenzja NBK2k2 (zamiast NBA2k2 - literówki nie ominęły nawet tytułów gier) i prztyczek pod adresem Gruchy. TEGO Gruchy? Że chyba jakieś 10//10 dał gdzieś, jakiejś grze. Tylko kto poważnie traktuje jego werdykty? Tony Hawk's Pro Skater 2. Tutaj autor trochę leci z koksem. "Czy coś się zmieniło, coś ulepszyło, coś było inne w stosunku do pierwszego THPS, który sam w sobie już był rewolucyjny? Raczej nie, ale dzięki otoczce związanej z promocją i całym hype, THPS2 zostało wyciągnięte na piedestał." A potem przez całą resztę recenzji wymienia wszystko co, co się zmieniło, co ulepszyło i co było inne. Twierdzić, że THPS2 "raczej niczego nie ulepszył w stosunku do THPS" to trzeba mieć tupet. Generalnie w wielu recenzjach jest pasja, ale brakuje wprawy i klarownego przekazu. Zdarzają się głupotki i niedopatrzenia, ale tę połowę czasopisma mimo wszystko czytało mi się najmilej. Dreamcast okiem kobiety. Hmmm, sam nie wiem co o tym myśleć. Tekst z założenia mocno niepotrzebny, ale czytało się lekko i nie były to najgorzej spędzone minuty przy Dreamcast Extreme. Stylistyka oprawy pisma oczywiście nawiązuje do Y2K i choć osobiście wielkim fanem nie jestem, to doceniam ideę. Całość jest spójna, przejrzysta i miło się kartkuje. Takie detale, jak stopień "wypełnienia" ślimaka w oceniaczce w zależności od osiągniętego % to subtelne postaranko. Szkoda jedynie, że w licznych oceniaczkach zamienieni są miejscami wydawca z developerem. No i każdorazowe PLATFORMA: SEGA DREAMCAST jest mocno zbędne, bo byłoby dziwnym, żeby w piśmie dedykowanym Dreamcastowi było inaczej. Można było miejsce wykorzystać lepiej, np. na datę wydania. Generalnie pismo fajniutkie, nawet pomimo pewnej niechlujności i wad. O Dreamcaście wiedziałem niewiele, teraz wiem nieco więcej. Gdyby tylko ktoś uważniej przeczytał wszystkie teksty przed zatwierdzeniem i drukiem, to byłoby mniej kwaśno.
  6. Kmiot

    Helldivers 2

    A to ciekawe, bo mi się nie zdarzyło, by były jakiekolwiek poza zielonymi, choć przyznaję, że zrobiłem w trakcie ostatnich dni tych misji w sumie kilka i za każdym razem nie sprawdzałem pod touchpadem, więc może coś mi umknęło. Z drugiej strony biegało się w tę i z powrotem, więc raczej bym pomarańczową czy różową zauważył (albo usłyszał, bo przyjemnie brzęczą w słuchawkach). Ale gdyby były te próbki, to byłoby zbyt OP xd
  7. Kmiot

    Helldivers 2

    Ta misja działa na zasadzie Eradicate (wybijanie przeciwników na arenie), czyli niezależnie od poziomu trudności są tam dostępne wyłącznie zielone próbki. Ani pomarańczowych, ani tym bardziej różowych tam nie znajdziesz. Ale medale w sumie można farmić, bo w kilka minut wpada ich 8.
  8. Kmiot

    Helldivers 2

    U mnie chyba bez szczególnej rewelacji, bo po około 150 godzinach mam jakoś 45-46 poziom. Ale ja dużo gram solo i na średnich poziomach trudności 4-5, bawię się ekwipunkiem i po prostu idę postrzelać, bez pocenia się. No i level leci o tyle o ile, z tym że nie mam na niego parcia, bo przecież po przekroczeniu 25 (o ile się nie mylę) i tak mamy odblokowane wszystkie manewry gotowe do wykupienia, więc wyższe nie dają żadnych profitów w sumie. Żeby było zabawniej, to dopiero dzisiaj odblokowałem sobie poziom 9 - Helldive, bo dotychczas w sumie nie było okazji i chęci. A tymczasem ta nowa misja z wyłączaniem rozpylacza jest na tyle banalna, że robi się ją w 3-4 minuty solo, na 8-9 poziomie. Potem co prawda musiałem jeszcze zrobić dwie misje w ramach pełnej operacji, ale jak się skupić wyłącznie na głównych zadaniach, to bez większego wysiłku są do ogarnięcia i z jednej udało mi się nawet uciec z 5 super próbkami. Bywało chaotycznie, ja to lubię metodyczne działanie od punktu, do punktu, ale taka rozgrywka w rytm ciągłego "move, move, move" też ma swój urok. Serce gracza trochę mnie bolało, gdy musiałem odpuścić jakieś zadanie poboczne czy pominąć znak zapytania, bo roił się od przeciwników, ale taka chyba natura misji na wysokich poziomach trudności - kompromis i umiejętność pogodzenia z koniecznością wycofania się. Chyba będę częściej zaglądał na poziomy 8-9, jak mnie najdzie nastrój na tego rodzaju rozgrywkę. Przy okazji sobie pomyślałem, że jeśli ta aktualna misja jest uznawana za błyskawiczną (limit czasowy ma 12 minut), to może być doskonała okazja dla każdego, kto jeszcze nie ma odblokowanego trofeum z wypełnieniem misji w 6 minut. Tutaj w 3-4 minuty się odlatuje. Ale czy rzeczywiście gra to uzna, tego już nie wiem. warto spróbować, póki jeszcze misja jest dostępna. I w sumie przejść ją bez zgonu też względnie łatwo, więc podwójna okazja, bo od tego też jest trofeum do zdobycia. Potem już z górki do platyny.
  9. Kmiot

    Helldivers 2

    Tak w ogóle to wczoraj wleciał kolejny patch z mięsistym balansem przede wszystkim broni i wrogów, więc znowu można się pobawić i poeksperymentować z ekwipunkiem na misję. Mojemu Sierpowi zabrali 50% magazynków (heat sinków), stąd trzeba trochę uważniej zarządzać przegrzewaniem, bo szczególnie na gorących planetach szybko można skończyć z pustą brońką. Zawsze można zabrać na plecy działko laserowe i zamiennie pozwalać obu broniom stygnąć. A propos stygnięcia, to wyrzutnia kwazarowa po strzale stygnie dodatkowe 5 sekund, co czasami wydaje się wiecznością, gdy Charger na nas galopuje xd Za to Railgun odzyskał nieco kopyta i znów jest całkiem sensowną opcją na Chargery - dwa strzały (chyba nawet niekoniecznie na Unsafe mode) w nogę i pancerz odpada, można walić normalną bronią jak w bęben aż zdechnie. Rewolwer Senator dostał buff obrażeń i szybkie przeładowanie całego bębenka, gdy wystrzelamy komplet. Jest teraz przyjemniejszy w obsłudze i sensowną opcją podręczną na boty, ale przy robalach uzi Redeemer wciąż skuteczniejszy w ratowaniu nam życia przy bliskim kontakcie. Aktualnie dostępna jest nowa misja, takie ciaśniejsza likwidacja jaj (tym razem zmutowanych) i wyłączanie rozpylaczy, które uruchamialiśmy kilka tygodni temu w specjalnych misjach. Tam trzeba było włączać generatory, a potem ich bronić przed nacierającymi robalami, teraz wystarczy podejść do trzech paneli i kliknąć, więc raczej banalna sprawa. Przerobili też jedną z misji, która dotychczas była dostępna tylko na niższych poziomach trudności i teraz epickie Podnoszenie Flagi jest dostępne też na wyższych poziomach. Pompatyczna muzyka z głośników i obrona wzgórza, póki flaga Super Ziemi nie wzniesie się wysoko. Fajna, dzisiaj sobie ją robiłem solo na 5 poziomie, z Senatorem i Railgunem dla testów. Bawiłem się świetnie. Co ciekawe, Arrowhead chyba trolluje graczy, którzy lubią sobie czasem postrzelać solo i... podnieśli im częstotliwość patroli xd Najwyraźniej tak, aby nie było im zbyt łatwo, co nie? Generalnie częstotliwość patroli nie zmieniła się tylko w przypadku pełnego, czteroosobowego składu. Ale im mniej graczy w drużynie, tym patroli więcej. Nie podano żadnych orientacyjnych liczb, więc trudno ocenić ile więcej, ale chyba tragedii nie ma, bo znaczącego skoku na 5 levelu solo nie odnotowałem. Udało się zrobić wszystko poboczne, było intensywnie i fajnie. Z zabawnych rzeczy, to robiłem sobie dzisiaj na szybko dzienny rozkaz. 100 killów wieżyczką z gatlingiem, więc śmieciowy manewr, ale chuj. Wziąłem bezpieczny poziom 3, aby było jak najwięcej tych małych gówien, arena i w miarę sprawnie wpadło, ale rzecz w tym, że przy odbiorze przyleciały po mnie dwa Pelikany. Unosiły się nad lądowiskiem i żaden nie zamierzał wylądować xd Musiałem wyjść z misji przez menu.
  10. Odblokowanie fast travel to jest jeden z tych fragmentów gry, gdy nie podpowiada ona co konkretnie powinniśmy zrobić i nie daje znacznika "idź tam". Ale jest fabularnie niezbędne, chyba że istnieje alternatywa, o której nie wiem. A karcianka fajna, jednak pokonanie wszystkich (trofeum niezbędne do platyny) to kilka ładnych godzin gry xd
  11. Kmiot

    Returnal

    Tomorrow to tytuł gry, czy tomorrow ogłoszenie? Why not both?
  12. Ja wczoraj miałem wolne grałem prawie 12 godzin No w pewnym momencie mnie wciągnęło i puścić nie chciało. Gra zyskuje z czasem. Fast travel to trochę game changer, dochodzą mini gierki (karcianka nawet działa), rozbudowa zamku zaczyna wkręcać na poważnie, a rekrutacja przebiega płynnie, angażująco i satysfakcjonująco. To jest ta pętla, która mnie porwała podczas ferii zimowych na przełomie wieków, gdy z giełdy przyniosłem Suikodena 2. Zamiast lecieć z fabułą wracam do starych lokacji w poszukiwaniu nowych rekrutów. Dzisiaj przerwa, ale jutro wracam do Eiyudenika.
  13. Kmiot

    Synth Riders

    Pozwolisz, że odniosę się tutaj co do bangerów, które chciałbym w Beat Saberze. Generalnie największe wymieniłem w postach powyżej. Do każdego wracam przy partyjce. Najbardziej z nich cieszy mnie niezmiennie Vampirevania, bo jest wręcz hipnotyzująca i po prostu nie mogę przestać się gibać gdy to lecę xd Ale w grze jest aktualnie około 70 darmowych utworów, więc jest w czym wybierać. UI nie jest zbyt przyjazny, to fakt. Dodatkowo naliczanie high score jest zjebane, bo jedno dla wszystkich poziomów trudności i w wielu przypadkach kawałki przeszedłem na Expercie, a punktów i tak mam więcej na Hardzie, bo tam łatwiej utrzymać mnożnik, który jest tutaj kluczowy. Warto jednak dla czystego relaksu się zaprzeć i przelecieć te playlisty w poszukiwaniu perełek. Rzecz gustu, wiadomo, to muzyka i jeden lubi ostre łojenie, a drugi będzie wolał disco polo, bo "wpada w ucho". Poza kawałkami z powyższych postów na liście Ulubionych mam jeszcze m.in. Essenger - Empire of Steel Scandroid - Neo Tokyo Scandroid - Phoenix Scandroid - Randevous Dance with the Dead też ma dużo chwytliwych utworów. Bywa, że trochę łupanina wchodzi, ale te melodyjne fragmenty zawsze mi robią. From Hell Riot Go! Jest też niemało pojedynczych utworów spoza tytułowego nurtu, w sam raz by sobie urozmaicić playlistę. Moje nieoczywiste wybory, w których czuję się komfortowo: Czilówa. Muse ma cały płatny Music Pack, ale ten jeden utwór jest na którejś darmowej playliście. Spośród częściowo darmowych Music Packów Electro Swing też można wygrzebać rozkoszne kawałki. U pa pa! W grze mam odznaczonych pewnie z 30 ulubionych utworów, więc mam do czego wracać. Jako bonus mój dzisiejszy przelot, bo udało mi się machnąć Perfecta na Expercie. Dodali też w tym tygodniu pięć nowych utworów do kupienia w ramach Musci Packa "Back to the '80". Wziąłem se Take on Me A-Ha za 9 zł.
  14. Zgodnie z tradycją zamówione. Wpadła limitka i Flashback. Rozważałem jeszcze Monkey Island, ale zbyt pstrokata na mój gust (co jeszcze nie znaczy, że brzydka). Cannon Foddera rzeczywiście brakuje trochę. Amigi nie miałem, nie grałem (poza sporadycznymi partyjkami u kolegów, do których przyszedłem "na komputer"), więc wpływam z Wami na nowe wody.
  15. Kmiot

    ZgRedcasty

    Tak się robi wyświetlenia. A nie jakieś pryki gadające o grach przy alkoholu.
  16. Kmiot

    Helldivers 2

    No jak się gra z randomami, to różne rzeczy się zdarzają. Wychodzą, wykopują się, może w chuja Cię Doniu robią i wyrzucają ze składu przed ewakuacją. Jak graliśmy w gronie znajomych to bardzo rzadko się zdarzało, żeby kogoś wywalało. Przypominam sobie tylko jedną misję, w trakcie której wyrzucało nas po kolei, pojedynczo, co pięć - dziesięć minut każdego po razie, sprawiedliwie. Był też etap gry, gdy wywalało mnie za każdym razem, gdy próbowałem odrzucić granat botów. Gra się crashowała, więc to nie tyle serwery. Na PC był taki okres, gdy gra się dośc powszechnie crashowała podczas odbioru. Aktualnie H2 hula całkiem stabilnie, więc po prostu nie graj z randomami, hehe.
  17. Ja wziąłem Normal i nie żałuję. Podrzędni przeciwnicy lecą zwykle na auto, przy bossach trzeba nieco pokombinować, raz dałem się nawet zmieść z planszy, bo nie spodziewałem się dwóch bossfightów pod rząd. Generalnie jak dla mnie poziom wystarcza, bo może i przy randomowych walkach bywa łatwo, to wolę to, niż przy każdej przeklikiwać się przez każdą postać i kombinować. To byłoby ze szkodą dla tempa gry. Walki w sumie fajne i jak najbardziej mają ten suikodenowy vibe, w dodatku są całkiem dynamiczne i miłe dla oka. Z fabułą jest... różnie. Ma fajne motywy, wydać, że sporo inspiracji wyciągnięto z Suiko 1&2, niektóre relacje postaci to wręcz kopie tamtych, mocno podobne bywają też idee fabularne, ale chyba tego oczekiwano, co? Niemniej całościowo póki co jest co najwyżej poprawnie, niczego po 15 godzinach mi nie urwało, choć wciąż gram z chęcią i daleki jestem od narzekania. Mógłbym liczyć, że "się rozkręci", ale dochodzą do mnie wieści, że niekoniecznie, więc nie liczę na wielkie przełomy. Zamek fajny, ale czekam aż nabierze nieco życia, bo póki co to głównie ruiny i puste place. Rekrutacja po zebraniu około 30 postaci uzależniająca, ale wyzwania wielkiego póki co nie stawia. Najwięcej frajdy sprawia samo odnalezienie i namierzenie postaci do zrekrutowania, bo procedura jej wcielenia tylko w nielicznych przypadkach wymagała czegoś więcej, niż zagadanie czy przyniesienie jakiejś pierdoły znalezionej ekran obok. Podobają mi się projekty postaci, ładne, pełne detali, starannie animowane podczas walki. Przyjemnie się je ogląda.
  18. Panowie, należą się Wam przeprosiny i wytłumaczenia, bo w tym miesiącu rzeczywiście wyjątkowo wcześnie się uwinąłem. Zeszły tydzień i czwartkowa premiera to była u mnie grypa jelitowa, więc dużo srałem (pardon mój język) i dużo czytałem PE. Przy niedzieli miałem już ponad połowę numeru za sobą. To się raczej nie powtórzy, dlatego potraktujcie to jak anomalię. Ale ja to się domyślam, że poza wyjątkowymi sytuacjami fanboystwa, Wy ogarniacie tematy tak umiejętnie, bo zechciało Wam się poszperać i zgłębić, a nie dlatego, że macie to w głowach. Zawsze będziecie nieco z tyłu za fanboyami i graczami siedzącymi w temacie nie od wczoraj, ale w 95% przepadków i tak przeskakujecie wiedzą czytelnika dzięki riserczowi. Oj nie wiem, ostatnio bardzo opornie idzie mi czytanie książek. Jakieś priorytety mi się zmieniły. Wciąż czytam, ale zawstydzającą ilość książek rocznie. Ciśnij Lamusa. Z wielkiej litery, ale jednak. Ja dziękuję. W imieniu czytelników myślę. To by wyjaśniało dlaczego nikt się o ten kącik nie bije. Dawać świeżaków, niech jebią za darmo. Mnie ta prawda nie wzrusza, bo nie jestem FAJNALOWCEM, ale byłoby ciekawie gdybyś dostał do recenzji głośną grę, którego gatunku nienawidzisz (jak Butcher). Poza tym Darek, mam nadzieję, że Twoje nieobecność na forum jest spowodowana drukowaniem mojego Boo (i może Snejka), bo innych tłumaczeń nie przyjmuję. Boom, headshot. Grałem kurwa w demo na Switchu i tak mnie zniechęciło (te ścinki i stutter), że nawet nie potrafiłem się odnieść. Generalnie gdybym miał oceniać recenzję na podstawie dema, to wszystko się zgadza. Ale staram się tego nie robić. Niemniej gratuluję całej strony. W ogóle przez Helldiersów nie grałem w żadną grę z nowego PE. I wiecie co? Nie żałuję. Chłop ma intensywny czas, teraz pewnie wali kolejnego Harnasia z teściem, więc dajcie mu luz. I jak tu poważnie ich traktować?
  19. Kmiot

    Beat Saber

    Kupiłem sobie dzisiaj Music Pack The Weeknd. Trochę w ciemno, bo rozważałem w zasadzie tylko jeden utwór, który mocno mi wpadł w ucho (Blinding Lights), ale uznałem że jebać biedę i ryzykuję całość. Udało się. Po pierwszym dniu uznaję, że to bardzo udany Music Pack, dość urozmaicony i jeśli się wgłębić, to ma więcej znanych utworów, więc nawet na każualowe granie ze znajomymi się nada. No i to aż 12 kawałków. Ale jest jeszcze jedna rzecz, za co go cenię - nie jest spocony pod względem stopnia trudności. Expert jest tutaj przyjemny i można do niego podchodzić w zasadzie "od strzała", a układy wydają się wyjątkowo intuicyjne. Przynajmniej dla mnie, bo wiadomo - inny gracz może mieć inne odczucia. Już przy pierwszych próbach na Expercie wpadały mi oceny S, a nawet jedna SS się pojawiła. Nie oznacza to jeszcze, że jest "zbyt łatwo", po prostu flow tych układów bardzo mi leży i w zasadzie przez nie płynę. ostatnio podobnie miałem przy Music Packu Imagine Dragons, więc już The Weeknd lubię i będę z pewnością wracał, bo satysfakcjonuje bardzo. Filmik nie mój, ale przy pierwszej próbie na tym kawałku miałem tylko 5 missów, ani chwili nudy, taneczny flow rewelacyjny. Ech, marzy mi się Music Pack Depeche Mode, albo Dua Lipa. Albo crosover z Synth Riders, bo wiele utworów stamtąd to absolutne bangery.
  20. Ech, mój "pierwszy raz" pod czujnym okiem Pereza. Obiecuję być wyjątkowo wyrozumiały i delikatny. Wstępniak. Czuję dumę. Czytałem to już na forum w pierwszym poście tego tematu, ale przeczytałem ponownie na papierze. Bardzo optymistycznie nastraja do lektury, ale to już przerabialiśmy tutaj parę razy, więc tylko napiszę: witajcie w nowej erze PE. A Łapusz? No wychodzę z założenia, że zawsze MOGŁO BYĆ GORZEJ i tak to zostawię. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że PE przetrwało poprzedniego wydawcę oraz najtrudniejsze momenty w głównej mierze dzięki uporowi Rogera, bo inni na jego miejscu i w kilku sytuacjach pewnie by powiedziało “pierdolę, nie robię” i dało sobie spokój. Mam nadzieję, że teraz, mając już wsparcie wydawcy za plecami złapie głęboki oddech i świeżą motywację. Newsy. Żelaznej trójcy brakuje, ale mamy za to obowiązkowe wspomnienie o PS5 Pro (to i kolejne newsy o Switchu 2 pojawiają się cyklicznie i uciążliwie jak pryszcze na mordzie nastolatka) oraz coraz częściej i więcej “gier-jako-usługi”. To ja już chyba wolałem coś o GTA/CoD/CDPR. Ech, nie zadowolicie mnie Panowie, przykro mi. No i gotowi na Resident Evil w open worldzie? Panie Capcom, nieee…. Ohayo Nippon. Nieustannie fascynuje mnie jakim cudem Mario Kart 8 Deluxe wciąż znajduje się w czołówce najlepiej sprzedających się gier w Japonii. Oni jedzą te kartridże, czy jaki chuj? W jaki sposób rynek wciąż się nie nasycił? No jak? Ktoś wyjaśni? Ten Thorgal i Pan Lodowego Ogrodu to ciągle jedna wielka niewiadoma. Udana gra z Thorgalem to rzecz z moich marzeń, ale tutaj trudno o jakąkolwiek ekscytację, bo brakuje konkretów. Wizje roztaczane przed nami przez panią Karolinę są atrakcyjne i obiecujące, ale no właśnie - to tylko wizje, a chwilami brzmią one wręcz jak pobożne życzenia. Finansowanie niepewne, zespół niesprawdzony w boju, a do tego ambitna (zbyt ambitna?) próba robienia dwóch gier jednocześnie. Andrzej, to jebnie. Potem przyjdzie brutalna weryfikacja i dostaniemy jakiegoś Gothica w skórce Thorgala. Pozdrawiam fanów Gothiczka, hehe. Zapowiedź Eiyuden Chronicle. Wszystko wygląda obiecująco, ale wtedy przypominam sobie, że Kali dał 8/10 pierwszemu playtestowi Golluma i z automatu zaczynam tonować oczekiwania po tym tekście. A przynajmniej robiłem to w trakcie lektury, bo obecnie jestem w o tyle lepszej sytuacji, że miałem już okazję w Eiyudena pograć kilka godzin i mam głównie pozytywne myśli na jego temat. Jednak to jeszcze zbyt mało i zbyt wczesny etap gry, by wyrokować. Bardzo bym pragnął, aby ta gra wypaliła, choć rozsądek podpowiada, że tego typu inicjatywy rzadko dowożą cokolwiek na poziomie wybitnym. Ale mnie wystarczy coś zaledwie bardzo dobrego, a i tak pokocham Eiyudenika miłością bezwarunkową, tak jak kocham Suikodeny 1&2. Aha, taki detal: tytuł to “Chronicle”, nie “Chronicles”. No i oprawa jest nierówna - czasem śliczniutka, czasem mdła i z ubogimi teksturami. Wciąż może się podobać, ale gołym okiem widać, że to nie jest szczyt technologii, a to Kali chyba próbuje nam wmówić. Playtest Stellar Blade. No fajne, fajne, ale gra wychodzi w tym samym czasie co Eiyuden, więc musi ustąpić miejsca. Nie no, weźmie się pewnie na dniach, bo nowe IP zawsze mnie podwójnie kręci. Sweet Gamergate. Artykuł się trochę spóźnił, bo doskonale by pasował do zestawu tekstów z zeszłego miesiąca, gdzie motywem przewodnim był “ta branża jest zjebana [ZOBACZ JAK]”. Nie ma co drążyć tematu, bo o ile sama idea powiedzmy, że się broni, to metody jej urzeczywistniania czy niezdrowa presja (szantaż?), która najwyraźniej im towarzyszy zasługują tylko na siarczyste “jebać ich”. Akira Toriyama. Szalenie dziwny ten materiał. Przede wszystkim wolałbym, aby część poświęcona Toriyamie była wyraźniej oddzielona od części dedykowanej Sand Land. De facto mamy tutaj do czynienia z playtestem wciśniętym w tekst ku pamięci Akiry i całość wyraźnie mi się gryzie, nie komponuje. Dwa zupełnie inne wydźwięki. Już pomijam fakt, czytelnik, który nie czyta PE od deski do deski może nieświadomie pominąć test gry, która go interesuje, bo ten nie jest wystarczająco oznaczony. No i Zabłocki miewa dziwne tendencje w składaniu zdań i czasem ujebie się jakiegoś określenia, a potem wciska go nałogowo wszędzie. Domena publiczna. Ja to się tylko cieszę, że temat trafił do Kacpra, bo nie wiem czy ktokolwiek inny zdołałby napisać coś w miarę lekkostrawnego i przy tym nie bagatelizować tych wszystkich prawnych meandrów. Mam wrażenie, że Adamus też chwilami już lekko poirytowany leci nieco na skróty, ale jego sprawne pióro nie z takich tarapatów już go wyciągało. Nie do przecenienia jest oczywiście wartość edukacyjna artykułu, bo temat z każdym rokiem będzie wracał regularnie i przy coraz ciekawszych treściach, więc w sumie można zacierać ręce. Hyde Park. Już to pisałem, ale powtórzę. Dajcie czasem jakiegoś HP “świeżym” autorom. Chodzą słuchy, że Zgredzi się o miejsce w HP nie zabijają, więc tym bardziej będzie trochę miejsca na przedstawienie czytelnikom niektórych mniej kojarzonych twórców. Kochaniec czy Buczyński pojawiają się regularnie w PE, a ja o nich tak naprawdę nic nie wiem. Podobnie Michał Ostasz od dwóch, trzech miesięcy? Aysnel pokrywa sporo recenzji, a nawet nie miał okazji się przywitać z czytelnikami. No i Perez nich zawsze coś skrobnie, bo on akurat może czytelnikom sprzedać kilka zakulisowych ciekawostek z dziedziny funkcjonowania pisma. W końcu to też człowiek z pasją, więc niech się z nami nią podzieli, co nie? Może nawet coś więcej niż HP? Nic nie sugeruję, ale zawsze można wyjebać Marcellusa, co, kto to napisał? Headshot. Konsolite się znęca nad FF7, niech ktoś go powstrzyma. W ogóle zauważyliście, że od kiedy zmienił się wydawca, to Darka jakoś mniej na forum? Może nie ma na co narzekać i zamiast tego w pocie czoła pisze teksty do kolejnych numerów? Kosa zawsze miło się czyta. Dawaj Marcin coś więcej, wiemy, że chcesz. Kadetem tera. Recenzje. Alone in the Dark. Mmm, Piechotka. Gra na miesiące przed premierą zapowiadała się na właśnie taką, jaką ją zaprezentował nam Adam. Więc gdyby na koniec roku zrobić kategorię “Gra, która w żaden sposób nie zaskoczyła graczy”, to AitD byłby mocnym kandydatem na zwycięstwo. Ogólnie po tej recenzji poczułem się zachęcony do odczekania, aż tytuł będzie do wyciągnięcia za 100 zł, więc przynajmniej gry nie skreślam. Dawaj Adam, teraz The New Nightmare z PS1 do retro, póki jesteś w gazie. Chyba że się BOISZ. Rise of the Ronin. Jak widzę 8/10 Kaliego (czyli w jego “widełkach” to gra zaledwie przeciętna), wyżej Otton daje 6+, to ja mam już lampkę ostrzegawczą i zaczynam podejrzliwie mrużyć oczy. Efekt jest podobny do recenzji wyżej: poczekam, aż tytuł mocno stanieje i wtedy ewentualnie się nim zainteresuję. Różnica polega na tym, że Adam swoją recenzją osiągnął zamierzony cel, a Kali najwyraźniej nie. Zresztą najlepszą grą o machaniu mieczykiem i tak pozostanie już zawsze Beat Saber. No i każdorazowo jak czytam o “otrzepywaniu ostrza przed włożeniem go do pochwy” to przypomina mi się ten wątek: Princess Peach. Grałem w demo i dla mnie to taka gówno-gierka trochę. Recenzja w sumie potwierdza moje obawy - zestaw najróżniejszych pomysłów gameplayowych do wyłączenia mózgu, poklikania, ale bez wyzwania. A tak naprawdę to nie chcę grać księżniczką, kurwa, no bez przesady. Już wystarczy, że grałem różową kulką (Kirby Słodziak). Dragon’s Dogma 2. Syndrom “o Starfieldzie wspomnieć muszę, bo się uduszę” odnotowany. Problem mam taki, że z każdym miesiącem coraz mniej ufam osądowi Zaxa. A w zasadzie jestem już na tym etapie, że nie ufam. Na szczęście dla DD2 to bez znaczenia, bo “jedynka” podobała mi się na tyle, że “dwójce” i tak dam szansę, choć poczekam pewnie z rok, aż naprawią jej działanie. Albo przynajmniej poprawią, bo od tej branży lepiej nie wymagać zbyt wiele, aby się nie rozczarować. Tak w ogóle chętnie bym się do czegoś dopierdolił, tak dla zachowania pozorów i tradycji, bo Zax na pewno coś podkoloryzował, ale nie grałem w DD2, to niepocieszony muszę odpuścić, hehe. Krimson. A to ciekawy przypadek. Butcher otwarcie pisze “musiałem się babrać z przedstawicielem gatunku, którego szczerze nienawidzę”. I potem: “Krimson może i nie jest zły, ale zdecydowanie nie dla mnie”. Czyli gra do recenzji trafia na autora, który od startu jest do niej uprzedzony. Cierpi na tym recenzja i przede wszystkim gra, której obrywa się tylko za to, że recenzent nie lubi tego gatunku. Sprawa rozejdzie się po kościach, bo to tylko jakiś niewiele znaczący indyczek, którego można koniec końców zamieść pod dywan. Ale teraz wyobraźmy sobie sytuację, gdy jakiś głośny tytuł trafia do autora, który od startu go nienawidzi i jest wkurwiony, że musi się z tym babrać. Byłby większy problem, gdyby jakiś duży wydawca się obraził. Generalnie ja sobie zdaję sprawę, że nie wszystko idzie przewidzieć i niekiedy paruje się grę z autorem “na wyczucie”, ale nawet przy nieudanym połączeniu wypada, by recenzent zachował chociaż pozory “otwartej głowy” i profesjonalizmu, zamiast się obrażać na grę i ją zlewać, bo nie lubi gatunku. South Park. “Niedociumranych”? xd W ogóle przypomniałem sobie, że mam jeszcze “The Fractured but Whole” do zaliczenia, więc w razie apetytu na SP nie jestem skazany na tego recenzowanego przeciętniaka. Taxi Life. Igor bystrzak znowu analizuje, tym razem rynek symulatorów i wymienia kilka z nich, zupełnie nie wiem w jakim celu, ja nie mam już siły do tego gościa. On ma jeden szablon recenzji, więc wypadałoby, aby był on chociaż dopracowany. Ale każdorazowo te opinie i tak mają poważne braki w treści. No aż mnie ręka świerzbi bynajmniej nie po to, by Igora poklepać po plecach. Włóczykij. Ooo, to już wyszło! I recenzja szalenie zachęcająca. Przegapiłbym, dzięki. Biorę w ciemno, najwyżej będzie na Komodo. Przy okazji: kiedy jakiś obszerny tekst poświęcony Muminkom? Fakt, że takiego jeszcze nie było uznaję za karygodne niedopatrzenie. Retrorecenzja. Powiem tak. Gexy miały problem, by mnie przyciągnąć do konsoli wtedy i teraz też nie czuję się szczególnie zachęcony. Druga liga platformerów, nawet jeśli mówimy o kontynuacjach 3D, a ten 2D to jeszcze mniej ma do zaoferowania. Adam go ograł pewnie w ramach wprawki (albo na dobitkę) do Deep Cover Gecko i Enter the Gecko, które już miały swoje pół godziny w autorskiej Encyklopedii Platformerów 3D, więc “musiał”. Ja na szczęście nie muszę. Nie dodaję nawet, że czytało się zajebiście, bo wiadomo, choć wyjątkowo po lekturze nie miałem ochoty gry odpalić. Turniej Tekkena. Kurde, fajne nawet, ale to pewnie urok powrotu do przełomu tysiąclecia, bo tego rodzaju historyjki zawsze robią mi dobrze. I trudno się nie zgodzić z faktem, że Tekken 3 był fenomenem, który nie powtórzył się później i nie powtórzy chyba nigdy. W Tekkena 3 grali wszyscy, a dla wielu to była pierwsza i jedyna bijatyka w życiu. Wszyscy moi koledzy napierdalali w to z radością, choć większość z nich potem nie sięgnęła już po żadną grę z gatunku, albo gry w ogóle. Społeczny fenomen i kult. Ostateczny sędzia i mediator wielu konfliktów. Bojkot. Ale z tym Potterem, to dajcie spokój, kto to widział. Było do przewidzenia, że narracja szybko się zmieni. Skoro “bojkot” nie zadziałał negatywnie na sprzedaż gry, to trzeba mówić, że chodziło o zwrócenie uwagi na problem. Problem, który sami stworzyli we własnych głowach, by potem próbować go rozwiązać, a cała reszta po prostu chciała pograć w spoko gierkę. Ci wszyscy streamerzy jadowicie atakujący innych streamerów tylko dlatego, że ktoś miał ochotę sobie postrzelać z różdżki to też element “zwracania uwagi na problem”? Szkoda gadać i strzępić klawiatury. Niech każdy sobie bojkotuje co chce, ale tworzenie jakiejkolwiek presji, by inni też bojkotowali, to już toksyczna rzecz. Gra schorzeń. Ech, temat - kołysanka. To znaczy bez wątpienia są to rzeczy ważne i często bagatelizowane, ale ile ja już tego typu artykułów w swoim życiu gracza przeczytałem? Nie zliczę. Brak umiaru prowadzący do uzależnienia. Profesjonalne granie prowadzące do zwyrodnień i ogólnego spadku zdrowia. Grabarczyk wysmażył z tego coś całkiem zjadliwego, ale ani przed lekturą, ani po niej nie byłem w stanie wykrzesać z siebie entuzjazmu czy ekscytacji. Batalie sądowe Nintendo. Cóż, Nintendo nigdy nie było na wskroś pro-konsumencką firmą, ale mają tego farta w życiu, że robią zajebiste gierki, więc niech nam żyją jeszcze sto lat. A że jebią emulatory wciąż aktualnych sprzętów? I bardzo dobrze. Chociaż fakt, w niektórych sytuacjach mogliby chyba odpuścić. Nie wiem. Flash. Oj, grało się w te gówna. The Crimson Room połechtał miłe wspomnienia. Ale przede wszystkim chyba mogę pochwalić Grabarczyka, bo udało mu się uniknąć załamań tempa w treści i czyta się to względnie lekko, biorąc pod uwagę talent autora do utrudniania życia czytelnikowi. Wypadałoby jedynie posiedzieć chwilę dłużej z liczydłem, bo 1178 dni to nijak nie chce mi wyjść “ponad 20 lat”. Niemniej Fleszyk wielokrotnie ratował przed nudą. Blade. Mam poczucie, że taki bohater zasługuje na nieco więcej niż te trzy strony (niby są cztery, ale to pozory). Trochę powierzchownie potraktowano sferę komiksową i już więcej uwagi doczekały się gry, a te niekoniecznie na nią zasługiwały. Choć ja w sumie lubię czytać o crapach, bo o dobrych grach już się w życiu naczytałem. A filmy to wiadomo - swego czasu z kolegami wypożyczyliśmy je regularnie co tydzień i robiliśmy seanse w piwnicznej kanciapie przy tanich winach. Sentyment niemały, więc całość znów czytało się lepiej, niż mógłbym zakładać. Choć jednocześnie miałem odczucie graniczące z pewnością, że Kacper zrobiłby to lepiej, więc Kochaniec to taki trochę “mamy Kacpra w domu”. Niby może być jak zmrużysz oczy, ale wciąż różnica klasy. Peach. Czy Komodo jest naczelnym Nintendofagiem w redakcji? Na to wychodzi. Ale nawet temat porno z Peach zgłębił, więc to już poświęcenie godne pochwały. Boję się pytać jakiego rodzaju materiały graficzne jeszcze znalazł. Nioh. Oczywiście danie główne. Wyczerpujące i w dużym stopniu po prostu pasjonujące. Uwielbiam czytać tego rodzaju autorskie opracowania koncentrujące się na jednej grze czy niewielkiej serii gier. Ogrom pracy włożonej i zawsze mi trochę przykro po lekturze, że to już koniec. Że czytanie zajęło mi kilkanaście niespiesznych minut, a autor trudził się nad tym zapewne godzinami. Tyle wysiłku i taka krótka przyjemność dla mnie. Zgaduję, że podobnie czuje się każdy facet, który musiał długo randkować, by w końcu zaruchać. I tylko zgaduję właśnie, bo o tych sprawach nie mam zielonego pojęcia. W końcu jestem Graczem. Ale dzięki Kacper, znów zrobiłeś mi przyjemność, Słodziaku. Planeta Małp. Pora na tradycyjne wstydliwe wyznanie. Nigdy nie oglądałem Planety Małp. Żadnej. Michał Ostasz nieco mnie zaintrygował. Nie za mocno, ale gdzieś tam się subtelnie wbił w świadomość i jeśli nadarzy się dogodna okazja do nadrobienia braków, to pewnie skorzystam. O ile akurat nie będę miał nic ciekawszego do roboty (a pewnie będę miał). Myszaq tym razem znów dał odsapnąć od horrorów i innych zwyrodniałych filmów, więc nawet przeczytałem co tam wysmażył. Byłoby fajnie, gdyby nie fakt, że przestałem już opłacać Netflixa, a Disney+ nigdy nie zacząłem, więc w moim życiu w sumie nic się po tej lekturze nie zmieni. Wiem: ale to ja dzwonię. Nara. BAKA. Znalazł sposób na nabicie znaków, zobacz jak. Poza tym jak Konsolka zapowiedział zmianę layoutu, to zmiana będzie, nie trzeba tego przez pół roku wypominać. Droczę się, ale tylko trochę, by Darek wyszedł ze swojej jaskini i się nie poddawał. Felietony. Zax optymistą w temacie wykorzystania AI przy tworzeniu gier. Ja myślę, że odbije się nam to czkawką i miałkością NPCów. Jeśli Walkiewicza szanowałem do tej pory ogromnie (poza wpadką z wstydliwą platyną w My Name is Mayo), to teraz szanuję gargantuicznie. Bo pośród Helldiversów szacunek jest naturalny i oczywisty. Przy okazji przypominam subtelnie, że “Żołnierze Kosmosu” nieustannie zasługują na własny artykuł [szturcha Adamusa łokciem], fenomen Helldiversów 2 zresztą też, bo to wzór gry-jako-usługi. Walkiewicz to Piekłonurek, od razu widać, że chłop się na gierkach zna. WSPANIAŁA gra. Marcellus. Są “korporacje”, mamy to. Piechota. Piękny wgląd w sytuację. Takie kulisy branży dziennikarskiej i przemyślenia zawsze mi się dobrze czyta, bo każdorazowo otwierają mi szerzej oczy na poruszane kwestie. Niby nic takiego, co mogłoby jakoś mnie zaskoczyć, ale warto przypominać, że większość twórczości autorów to efekty czystej pasji i tylko pasji. Gdyby ktokolwiek próbował o tym zapomnieć. Mazzi spoiluje FF7 (1997). Proszę go ukarać, bo jeszcze nie grałem. Roger. No właśnie. Łapusz taki i owaki, Roger to i tamto, a wszyscy zdaje się zapomnieli o pani Marlence, która też włożyła trochę serca w PE. “Napisz do pani Marlenki” pojawiało się w tematach bardzo często, a pani Marlenka zwykle skutecznie pomagała, jak już się do niej zgłoszono z problemem. Dziękujemy za służbę, pani Marlenko. No i ciekawe czy było spotkanie redakcyjne na kwadracie Pereza, co coś cicho i nikt się nie chwali co odjebał. Żyjecie tam? Głos Ludu. Byłem tam, duma. Polecam jednak unikać publikowania narkotycznych zwidów Frostiego dopóki nie nagra obiecanego homoseksualnego porno dla forumowiczów. Nie, żebym czekał. Wierzę, że jeszcze wiele numerów przed nami, bo wrócił entuzjazm do redakcji, nawet HIV wydaje się bardziej podniecony, jakieś odkładane projekty mu w głowie. Trudno się dziwić, z Perezem na pokładzie łajba wydaje się zmierzać w dobrym kierunku, bo chłopu zaangażowania odmówić nie można, a i łeb na karku w wielu kwestiach ma. I ja strasznie kibicuję, licząc, że będę miał okazje klepać te swoje "recenzje" przy piwku (bo przecież nie robię tego całkowicie na trzeźwo, LOL) jeszcze przez wiele lat, dopierdalać się do detali, droczyć i podszczypywać, czasem merytorycznie, czasem czysto złośliwie i nieroztropnie, jak wśród starych znajomych, bo wielu Zgredów "znam" od dekad. A robię to z czystej sympatii i dlatego, że jestem fanboyem PE, a nie - jakby chciał Butcher czy HIV - hejterem wylewającym żółć. No to do następnego?
  21. Kmiot

    Zakupy growe!

    Perfect Blue? Najlepszy sklep w Galaktyce, a możliwe że również w Polsce. Pan Prezes osobiście i rzutem na taśmę dopilnował, abym mógł się cieszyć grą przed weekendem. Dziękuję i polecam.
  22. Grzybi po prostu nieuważnie czytał odpowiedni temat w Graczpospolitej (o pozostałych czasopismach growych), bo tam już Mejm wyjaśnił, że była mowa o dwóch innych kwestiach i stąd nieporozumienie. CDA prenumeratorom dorzuca arkusze z alternatywną wersja okładki POPRZEDNIEGO numeru i to właśnie takie arkusze Grzybi dostał przy zamawianiu archiwalnych numerów. Po prostu czysta okładka "premium" dla prenumeratorów i arkusze z alternatywną wersją okładki to dwa osobne profity, a w temacie przez chwilę były traktowane jak jeden i stąd niejasności.
  23. Amiga mnie nie grzeje, ale co - od Was nie wezmę? No wezmę, wezmę, oczywiście. A nuż dam się zaintrygować jakimś tytułem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...