Okie from Muskogee

Ja nie pamiętam swojego pierwszego kontaktu Zawsze, od początku, gdzieś tam ze mną był...

A ja sobie odświeżyłem Top Spina dwójkę Dziś już mogę powiedzieć, że jest to najlepsza piłka przerzucana, jaką obczajałem. Po latach nic nie straciła na rajcowności.

Niekoniecznie, te słoiczki są malutkie jak diabli, zawartości co kot napłakał.

Moon nawet całkiem, ale na space opere nie licz.

A te Chio paprykowe były najlepsze ever.

Nigdy nie jadłem żadnych małży itp. rzeczy o konsystencji gluta. Tatara też nie ruszę. Nigdy nie jadłem też flaków, bo ich zapach mnie odrzuca.

Ta, druga okładka to jedna z najlepszych, jakie pamietam. Kolorystyka idealnie dopasowana, motyw świetny, przejrzyście jak lubię. Dobra robota.

Podbijam Dimebaga i Slasha; od siebie dorzucę Chucka Schuldinera.

Wygląda jak przypadkowe zdjęcie ze spotkania partii, na które załapał się BORowik.

No, a jak? Przecież FPE słynnne jest w wielu kręgach i powszechnie znane jako forum, które zrzesza niezliczoną ilość znakomitych znawców muzyki wszelkiej maści.

O rany Janek, ale z ciebie pierdoła! Ja mówię, że Curly są świetne do piwa, tak - o, a nie żeby się najebywać wódką do lejsów ;]

W sumie tak spojrzę czasem na ten temat, ale wciąż zalewany jest on jakimis nowymi, dziwnymi pomysłami smakowymi, dotyczącymi chrupania. I to bardzo dobrze; dzięki temu w dużej mierze zeżarłem kilka czipsów, o których bym pewnie nawet nie wiedział. Ale nigdy chyba nie mówiłem, co mi najbardziej "w paski" jeśli chodzi o preferencje smakowe. Chips numer jeden to moim zdaniem orzechowy Curly, idealny do piwa; a że pijak ze mnie niepoprawny, tym samym chrupek właściwy. Na drugim miejscu tejże firmy Peppiesy, charakterystyki, poza smakiem, podobnej. A wspomniane "fromaże"? Zjeść się da, ale jak dla mnie jakie by nie były, to fromage=mdły.

Zjadłbym jaszczurke jakąś w te pędy. chłopcy, walentynki są, chill

Poczytać też.

Może jacy czytelnicy, takie listy?

Może Kopalnie Króla Salomona, Miłość Szmaragd i Krokodyl, serial Szogun, stary (koniecznie) Ben Hur, Lawrance z Arabii (kozak!)...

Jedna rzecz mimo wszystko powinna zaważać na ocenie końcowej. Mianowicie świadomość, że film oparty jest niby na faktach. I choć można w to wierzyć lub nie (osobiście mam grubą krechę dzielącą mnie od spuszczania się nad realnością tych zjawisk), to jednak ciągle miałem w bani fakt, że coś takiego gdzieś tam ktoś coś i powodowało to we mnie dziwny niepokój.

No niestety, stało się. Ale gratsy Szwajcarowi; ogólnie cały turniej zagrany dobrze. Co ja teraz będę oglądał?

Jak na razie to skłaniałbym się ku temu, co napisałem parę postów wstecz - "No, wcale się nie zdziwie gdy ten mecz skonczy się na dwóch pierwszych setach zaliczonych na konto Stana, a reszte zgarnie już Nadal".

Może i taki był plan. Można mówić, że to brzydkie, ale z drugiej strony Wawrinka ma robić swoje i grać jak w finale, a nie sie zastanawiać co się dzieje z przeciwnikiem. Jestem przekonany, że Nadal rzeczywiście ma jakiś problem natury medycznej, ale ile w tym jest aktorstw, to już nie mi oceniać. Ale powtórzę - trzeba grac swoje, a nie zrzucać wszystko na karb tego, czy Nadal ściemnia czy jest chory, czy stoi mu pała.

Okładka, pomimo zestawienia (choć nie jestem przekonany, że to jakiś specjalny atut) wygląda jakby się na nią coś zesikało. Jest strasznie nierówna. Wydaje mi się, że lepiej by jej wyszło jednolite, mocne tło.

No, wcale się nie zdziwie gdy ten mecz skonczy się na dwóch pierwszych setach zaliczonych na konto Stana, a reszte zgarnie już Nadal. Ja tam od biedy skłaniam się z kibicowaniem Hiszpanowi; pod tym względem moje tenisowe zapędy są raczej tendencyjne ;]

No pacze właśnie. W sumie spodziewałem się, że Nadal będzie miał problemy, ale nie, że aż takie, od początku spotkania. Być może jest to jednak założenie taktyczne, i Rafa już przed meczem stawiał na pięciosetówkę, w której pod koniec Szwajcar może już nei wyglądac tak różowo. No, ale cóż - na razie wygląda to tragicznie ze strony Nadala. Rywal robi co chce.

Podbijam. Obejrzałem ostatnio ze swoją i mało się nie osikała. Potem, gdy w nocy poszedłem się wylać, pociągnąłem ją za nogę (vide akcja w filmie) i prawie sam zawału dostałem, bo tak się wydarła

Przyznaję, że nie zrozumiałem.