Treść opublikowana przez ogqozo
-
TRANSFERY
Dość zaskakujące, bo Ramires jest w tym sezonie podstawowym graczem i jednym z lepszych w Chelsea. No ale właśnie, może Chelsea po prostu jest przerażona, że ma jednego podstawowego gracza na jakiejś pozycji.
-
NBA
Otworzyłem szeroko oczy. Co? Kto to wymyślił? Popytałem po moich źródłach. Nie Amar'e, tylko Tyson Chandler. Najlepszy gracz Knicks i ogólnie jeden z najbardziej wydajnych graczy ligi ze stosunkowo dobrym kontraktem na 15 mln rocznie. Tak, to ma większy sens. No ale właśnie, trudno uwierzyć - bo ma sens, Lakers się wzmacniają, a Knicks czyszczą JR-a i latem Gasola. Może doszli do wniosku, że skoro i tak grają fatalnie, to równie dobrze mogą to robić za mniejszą kasę, ale przecież teraz grają bez Chandlera. Wróci Chandler, są normalne szanse na playoffy, a jak go wymieniać, pewnie można dostać coś lepszego (boiskowo, bo Gasol to spadające po sezonie 20 mln wypłaty, więc finansowo niezła szansa). No nie wiem, dla mnie brzmi jak coś, co Lakers sobie by życzyli i tyle. Wczoraj dobry meczyk Portland-Detroit, chociaż Drummond akurat nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia. To był mecz Josha Smitha. Smith ma za duży kontrakt, Drummond nie odejdzie - czy Detroit zacznie w końcu handlować Gregiem Monroe? Trzech pod koszem to za dużo, wszyscy to wiedzieliśmy, a wiele klubów by się dało pokroić za Monroe na centrze (powiedzmy...). Na koniec buzzer-beatera (niemalże - 0,1 sekundy bodaj zostało) rzucił Damian Lillard. Muszę przyznać kolejny raz - byłem w błędzie. Koleś się rozwija. Nadal uważam, że nie podskoczy już wiele wyżej, ale już ten sezon wystarcza, by mówić o nim jako o świetnym graczu. No i naprawdę morduje w clutch. Rzucił, bo rzucił - meh, Portland nawet się jakoś specjalnie nie cieszyło, przybiło piątki i poszło. Ale to już kolejny raz, gdy koleś ma stalowe jaja w clutch niczym Chris Paul. Ogółem, gra naprawdę dobrze, chociaż ta liga ogólnie zaczyna być ligą rozgrywających i można wymienić wielu niedocenianych PG na ten moment (Mike Conley, Isaiah Thomas, Ty Lawson, Bledsoe, a czuję czasem w kościach, że Patty Mills niedługo będzie kolejnym kolesiem w stylu "przyszedł do Spurs nie wiadomo skąd i po jakimś czasie stał się świetnym graczem"). Harden skręcił kostkę i kończył na jednej nodze:
-
Champions League
A para City-Barcelona to niby jakie? Ja wiem, że City fajnie zagrało z Bayernem, ale to był mecz o nic. Zobaczymy, jak zdrowie Messiego, jeśli się nie wyleczy do lutego to może będzie jakaś nadzieja na niespodziankę... W sumie to nie wiadomo. Faktycznie, w TYM momencie - City gra bardzo dobrze, a Barca słabo. Ale... jakoś trudno uwierzyć, żeby to się miało długo utrzymać. Wrócimy do tematu za dwa miesiące. Tak jak pisałem, w tym roku tak wyszło, że ekipy z drugiego koszyka to w komplecie zdecydowanie drugi garnitur europejski. Najwyższy potencjał ma ogólnie Leverkusen, ale w grupie LM pokazali się cienko. No i Arsenal, ale nie z Bayernem. Najniżej wśród faworytów są Chelsea i United, ale nadal te ekipy mają nad swoimi rywalami kolosalną przewagę w budżecie i doświadczeniu i są faworytami, choć jak dla mnie nie takimi murowanymi. Ogólnie mecze będą ciekawe (wiemy już np., że choćby Milan w styczniu pozyska kilku piłkarzy), ale na razie żaden thriller się nie szykuje, bo i przy takim rozstawieniu nie mógł...
-
Premier League
Liverpool się posypał po odejściu Alonso. Do tego momentu - walka o mistrza i LM, od tego momentu - daleko poza walką o cokolwiek w lidze. Odejście Torresa nic z kolei w zasadzie nie zmieniło. Myślę, że tutaj jest bliżej sytuacji tego drugiego typu. Ogółem, Liverpool grał na podobnym poziomie bez Suareza, tylko inaczej się to rozkładało. Ale punktów zdobywali tyle samo (śr. 2 na mecz - z Suarezem 2,09 na mecz). Prędzej już bym się spodziewał, że będą wyraźnie gorsi bez Gerrarda, ale właśnie wygrali 5-0 w Londynie, tak że raczej nie jest tak źle. Wydaje mi się, że to bardziej Suarez zawdzięcza swoją obecną formę Liverpoolowi, niż odwrotnie. Popatrzcie dwa sezony w tył i zobaczcie, jak gra Suarez. Dlaczego, bo był wtedy zupełnie innym graczem? Chyba nie tylko.
-
Premier League
To bez wątpienia jest możliwe. Real musi kogoś kupować, kto przypomni młodym ludziom, decydującym się komu kibicować, że to największy klub świata. Czyli, w skrócie mówiąc, gwiazdy. Na ten moment - Suarez jest daleko przed innymi zawodnikami ligi angielskiej pod tym względem. Teoretycznie, nie ma też powodu, żeby sam zawodnik nie chciał przejść - nie gra w Niemczech, skąd wielu piłkarzy trudno wyciągnąć (rokroczne starania o Ribery'ego teraz już zostały zastopowane, bo byłyby chyba tylko śmieszne), tylko w Liverpoolu. Tak jak napisałem wyżej, myślę też, że Liverpool bez niego znacznie lepiej by sobie poradził, niż Spurs bez Bale'a. Co dopiero z możliwością zakupienia 2-3 zawodników formatu światowego za otrzymaną kasę. To nie znaczy, że po jego kupnie Real wreszcie stałby się najlepszym klubem Europy. Może... ale raczej niewiele by się zmieniło. Już zakup Bale'a miał boiskowo większy sens. Mimo wszystko, głównie chodzi o gwiazdorstwo. Real co roku się rozgląda, kogo by tu kupić na kolejnego "galactico", i wydaje mi się oczywiste, że w tej chwili na czele listy jest Suarez. A nawet jeśli nie jest, to mediów to nie obejdzie i nasłuchamy się o tym w cholerę przez te wszystkie miesiące do sierpnia 2014. To będzie wspaniałe przeżycie, jak co roku. Naaah, dajcie spokój.
-
Premier League
Można i tak uznać, również był bardzo dobry. Chociaż niewiele to zmienia, bo z racji specyfiki United oraz wieku na pewno nikt nie uznałby, że Van Persie może być równie atrakcyjny dla innego klubu. Bale grał nieco w kratkę - raz genialnie, raz tylko nieźle - ale wystarczy popatrzeć na ofensywę Tottenhamu bez niego (nie istnieje) by sobie przypomnieć, że ten koleś niemal wszystkie gole musiał robić z niczego. Mimo mniejszych zakupów niż te u rywali, Suarez może teraz liczyć na znacznie większe wsparcie. Przede wszystkim uważam to za zasługę taktyki. Niby można pochwalić poszczególnych graczy (kto się spodziewał, że w tym sezonie płucami zespołu będzie Jordan Henderson? No i Stevie G to ciągle niedoceniany zawodnik, ciągle wśród najlepszych, najbardziej wszechstronnych graczy ligi), ale tak naprawdę każdy gra lepiej, niż bym się spodziewał, każda formacja. Niby Suarez niszczy, ale czy na początku bez niego wyniki nie były jeszcze lepsze? Dzisiaj nie grali Gerrard i Sturridge i jakikolwiek sensowny lewy obrońca - dalej machina funkcjonuje tak samo dobrze, jak zawsze. Rogers potrafi nie tylko czerpać z europejskich trendów (co stanowi problem dla wielu trenerów w tej lidze, zwłaszcza brytyjskich), ale też nieźle reaguje na kolejne kryzysy i przystosował do elastyczności taktycznej wielu graczy, których bym nie podejrzewał o przyzwoitą boiskową inteligencję. Ogólnie, szacun Rodgers. Na ten moment wydaje się, że mamy znowu zamkniętą "wielką czwórkę" walczącą o mistrza (sorry, Everton), ale chyba mało kto stawiał, że będzie w niej Liverpool.
-
Premier League
Bez przesady. Rok temu obaj grali w lidze angielskiej i kto był najlepszym graczem tej ligi? Bale. Suarez też, ale jednak za nim. Ile byście chcieli płacić pieniędzy za najlepszego gracza najbogatszej ligi, który dodatkowo jest dość młody, a kupującym jest najbogatszy klub świata? 5 mln euro byłoby w sam raz? Bale nieco zblakł, trafiając do silniejszej ekipy, gdzie nie jest już jedyną bronią ofensywną - hm, dziwne. Ale ma swoje momenty, a bez zdecydowanie najlepszego piłkarza świata w ekipie pewnie miałby jeszcze lepsze osiągi, niż w Spurs. Podobny los, jak sądzę, spotkałby Suareza w takim klubie. Czy by go wzmocnił? Pewnie tak, ale dużo więcej straciłby Liverpool, niż by zyskał Real. Piłka jest tylko jedna, a Benzema jakoś się przyzwyczaił do bycia tym graczem od wspierania petardy obiektywnie najlepszego piłkarza świata i teraz także Bale'a. Suarez jako całokształt jest lepszym piłkarzem od Benzemy, ale chyba w ogóle nie patrzycie na to, czy byłby w ogóle lepszy w _tej_ roli. Pewnie tak, ale nie za wiele. Za to ryzyko związane z jego, hm, charakterem jest już bardziej wyraźne. O Bayernie to już w ogóle nie ma co mówić, chociaż Bawarczycy są już na pewno tak znudzeni tym wygrywaniem, że rozważają i to szaleństwo. Myślę, że to w ogóle nie jest kwestia kasy, podobnie jak z Bale'em. Jak piłkarz i np. Real będą chciały, to on pójdzie do Realu, tak to zawsze działa. Takie teksty przypominają mi nieco gdybania, czy Dario Conca sobie kupi czarne Ferrari zamiast czerwonego, bo czarne jest troszeczkę tańsze. Tak, na pewno taki jest jego główny priorytet w wyborze samochodu, bo jak kupi czerwone to wyjdzie na frajera.
-
NBA
Nie wiem, co jest dla mnie bardziej niezrozumiałe w tym zdaniu: że Amare'e najlepszy, czy że "nadal". Chyba chodziło o ten jeden mecz? W nim to może tak... Pod nieobecność Chandlera bez wątpienia Melo jest ogólnie ich najlepszym graczem, a dalej, dobre pytanie. Prigioni robi dość dobrze to, co robi, Haradaway rokuje, Kenyon Martin ogólnie nie jest taki tragiczny. Gdzieś dalej jest jeszcze paru graczy, gdzieś potem jest Amar'e. Ogólnie taki skład, że Melo, Prigioni, Hardaway, Bargnani, Ama're, to jest dobry skład ofensywnie. Po prostu niesamowicie zły w obronie. To aż dziw, że tracą tylko bardzo dużo punktów, a nie najwięcej w lidze z takimi tuzami. Jednak żeby był sens dłużej gadać o tej ekipie, muszą wrócić do okresu, gdy pod wodzą Chandlera bronili. Wtedy momentami wyglądali jak jedna z lepszych ekip konferencji. Teraz to meh... Śmieszny klub, który jest słaby i będzie słaby jeszcze przez lata (o ile nie zdarzy się cud/błysk geniuszu menadżera), a robi wokół siebie tyle rabanu, jakby walczył o mistrza. No ale Amerykanie uważają, że Jabłko to stolica świata, wiadomo. A propos obrony, prawdopodobnie na dniach czeka nas wielki powrót Omera Asika do bycia zauważalnym graczem ligi. To naprawdę dziwny przypadek. Chyba każdy się zgodzi, że jest świetnym obrońcą. To jedna z bardziej przydatnych rzeczy w koszu - mieć pod koszem wielkiego kolesia, który powstrzymuje wjazdy pod kosz. Ale... od czasu, gdy Houston podpisało ten wyśmiewany (tu też, pamiętam) kontrakt, co prawda zaawansowane statystyki i gra obronna znacznie zyskały na popularności, ale sam Asik jakoś w Rockets nie znalazł sobie miejsca. Były momenty, ale wtedy, wiadomo, przyszedł Howard i od tego czasu trwa odliczanie do dzisiejszego właśnie dnia, gdy można wymieniać graczy pozyskanych latem. Jest paru innych kandydatów, ale wszystko wskazuje na to, że Asik jest największym pewniakiem i obie strony czekają niecierpliwie, żeby się rozstać. Lakers już wygrywają. Co prawda różnicą jednej akcji z Bobcats, ale zawsze coś. Kobe próbuje grać jako rozgrywający. Ogólnie niezły mecz i ciekawie to wygląda, że po pierwszym tragicznym, szybko robi postępy. Jeszcze trochę czasu chyba minie, zanim się sam zdecyduje, jak chce grać, a trener oczywiście przytaknie, ale widzę pewne ciekawe koncepcje, które mogą uczynić Kobe'ego znacznie lepszym graczem, niż myślałem. Ale hej, to tylko Bobcats... Co Chris Paul rąbnął z Wizards, to jego. LeBron z Cavs też nie najgorzej. Ale największe strzelanie urządzili sobie Blazers, tym razem zdobywając 139 pkt. (bez dogrywki!) w Philadelphii. 21 trafionych trójek, rzucane powyżej 55%, rzuty za dwa niewiele gorzej. Bohaterem momentu - Dorrell Wright, który dotknął piłki pewnie z dziesięć razy, czego pięć to były rzuty, wszystkie za trzy i wszystkie trafione.
-
Primera Division
Boże jaka ta Barca jest żałosna. Naprawdę nie wiem, co się stało, że kolejny mecz w lidze grają tak nijako i bez żadnego zęba, nie wiem, jakiś dobry piłkarz im wyleciał ze składu czy co? Messi jak obiektywnie wiadomo grał słabo więc to nie to. Dobrze że są karne z dupy, bo ostatni okres wyglądałby dla Barcy jeszcze gorzej. (5 sekund później) Wow, strzelili gola. Nie zmienia to faktu, że przez jakieś 60 minut (pipi) grali.
-
Ekstraklasa + Puchar Polski
Śląsk alert: Śląsk nadal gra góvno i to takie, które nie pozwala zdobywać zbyt wielu punktów w polskiej lidze. Wydaje się coraz pewniejsze, że ekipa niedawno będąca najlepszą w Polsce zagra w strefie spadkowej. A to złe wieści dla Śląska, ponieważ są chętni na Marco Paixao. Skoro są chętni, to Śląsk oczywiście sprzeda - za kasę, która jak na dyspozycję piłkarza będzie raczej niska, ale dla Śląska ogromna. A bez piłkarza, który do tej pory ich ciągnął... nie jestem pewien, ale bardzo prawdopodobnie, że dostajemy najgorszą ekipę ligi. Nie jestem sto pro pewien, jak dokładnie prezentują się rywale Śląska o utrzymanie, może też są niesamowicie żałośni, więc nie oceniam szans, ale spokojnie sobie wyobrażam, że za rok Śląsk gra w drugiej lidze.
-
Bundesliga
Dortmund gra kolejny klasyk z sytuacjami typu "jak on tego nie strzelił?" co dwie minuty. Ostatecznie jednak nie przez przypadek stracili dwa gole, grając bardzo słabą jak na ich standardy pierwszą połowę. Obrona nadal rezerwowa (nie ma też Sokratisa) nadal słabo, ale jednak wbrew wynikowi to atak bardziej zawodził. Czasami wydaje się, że koledzy Lewandowskiego już zaczynają myśleć o jego odejściu i nie mają wielkiej ochoty mu podawać. Napastnik nie zdobył gola, ale zagrał dużo lepiej od pozostałych zawodników BVB. Bayern oczywiście wygrywa, chociaż nie na luziku. Ilość okazji HSV trzeba uznać za bardzo dużą, biorąc pod uwagę, że prawie nie dotykali piłki, jak to często bywa z rywalami Bawarczyków. Na sam koniec 3-1 dali gracze z ławki: strzelił Shaqiri, a asystę zaliczył debiutujący w tym sezonie (chyba zagrał jakieś ogony w poprzednim) Pierre Hojbjerg, 18-latek z Danii.
-
Primera Division
W przeciwieństwie do meczu z Galatą, dziś Real ma na boisku bezwzględnie, absolutnie najlepszego piłkarza świata, więc raczej wygrają na luziku. Swoją drogą, system StatsZone jest słabo przygotowany do pokazywania miejsc, z których strzela najlepszy bez dwóch zdań piłkarz świata:
-
Premier League
Wiesz, że mecz ma wysokie tempo, jeśli wyłączasz w ostatniej minucie i nawet cię nie dziwi, gdy widzisz, że padły jeszcze dwie bramki. Arsenal dał się zaszlachtować, ewidentnie zaczyna im brakować sił, jak ktoś mocno naciśnie to zaczynają się sypać błędy. Od dawna świetnie grał Fernandinho, ale to jest ten typ meczu, że robi z ciebie gwiazdę, dwa gole, odbiory, rajdy, podania (de facto jego słaba strona), było go więcej niż Arsenalu na boisku. Nie żeby ekipa mu specjalnie pomagała, ale jednak fatalny mecz Szczęsnego, w zasadzie wpuścił wszystko, co się dało, no, prawie, jego ustawianie się było wątpliwe.
-
Primera Division
To była oficjalna koszulka piłkarzy czy tylko dla fanów? Tak czy siak, to przynajmniej miało sens, bo założenie sobie koszulki na głowę z nową głową jest w sumie jakoś tam zabawne. Jak Intel planuje uwidocznić ten swój napis? Przecież nie zapłacił 20 mln za jedną konferencję. Próby egzekwowania ekspozycji logotypu mogą być dość żenujące. Chociaż może ich to nie obchodzi, nie każdy sponsor musi być na koszulkach, zawsze zostają stadionowe bandy, możliwość używania loga i wizerunków piłkarzy i inne takie rzeczy, jak ma np. Oknoplast z Borussią Dortmund, a Barca pewnie z ok. 30 firmami.
-
Co Cię ostatnio wyje.bało z kapci?
Mimo miłości do poprzedniego albumu, dopiero jakoś teraz zczajam nowy krążek Shining. Będzie wysoko w moim top 10 roku.
-
Premier League
Już jutro rano mecz City-Arsenal. Po tym, jak City jako pierwszy zespół od... dawna pokonało Bayern, na pewno wydaje się to ciekawym starciem. Strata sześciu punktów może znacząco się zmienić w zależności od wyniku tego meczu, a żaden wynik nie wydaje się kompletnie wykluczony. Kanonierzy niby liderują spokojnie, ale dali się stałmsić Napoli, a i z Evertonem zagrali ledwie na remis. Prawdopodobnie i w Manchesterze taki wynik wydaje się spodziewany, ale zobaczymy trzech spośród czterech najlepszych zawodników tego sezonu w Anglii: Sergio Aguero, Aarona Ramseya i Oliviera Giroud. Jednak forma Francuza, podobnie jak Mesuta Oezila, wydaje się ostatnimi tygodniami lekko spadać. Za to oprócz Aguero i mistrzowskiego duetu w środku pola, City ma też bardzo dobrą ostatnio dyspozycję Nasriego. 2-1 dla City?
-
NBA
Starałem się napisać, że wśród fanów wychodzi na mesjasza, bo po prostu coś obiecuje w porównaniu do reszty. Fakt, że w tym sezonie nie poprawił się, ale pogorszył wobec poprzedniego. PER ma bardzo niskie bo mało piłki używa, za co wiele osób objeżdża Woodsona. Ale jeśli popatrzeć na samą skuteczność tego, co robi, to nie wygląda źle - w porównaniu do tego, co grają Felton, World Peace czy Amar'e. Jeśli o mnie chodzi, dla mnie większą wartość ma Hardaway, któryn szybko wyrósł na gracza do pierwszej piątki debiutantów, przed choćby Oladipo (to jedyna pierwsza piątka, w której zobaczycie graczy z Nowego Jorku, bo i Mason Plumlee nieźle na tle tego rocznika się pokazuje). W rankingu ESPN "największe talenty NBA" (poniżej 25. roku życia) za Davisem i Paulem George'em znalazł się na trzecim miejscu Andre Drummond. Dopiero dalej Harden, Wall, Griffin, Irving. Sporo ostatnio czytam podjary Drummondem, że to najlepszy center w lidze, na Wschodzie, najlepiej zbierający gracz ligi, All-Star w wieku 20 lat itp. Hmmm. W zasadzie cyferki to potwierdzają - jest najskuteczniej rzucającym graczem podkoszowym w NBA (ogólnie za mającymi trójki do pomocy Matthewsem i LeBronem), zbiera też największy procent piłek. Co więcej, ze statystyk wynika, że znacząco też utrudnia rywalom zdobywanie punktów. Trzeba będzie uważniej obejrzeć jakiś mecz Detroit, może dziś z Nets. Zazwyczaj ich olewam, no bo c'mon, Detroit.
-
Champions League
W tej grupie nie trzeba było grać z Arsenalem "z ostatnich lat" tylko obecnym, będącym zdecydowanie liderem ligi angielskiej. Na pewno w czasach mniejszej ilości grup te grupy bywały silniejsze, ale dawno nie było tak dobrej grupy. Porównania z inną epoką są trudne. W każdym razie skoro trzy drużyny były w zasięgu bramki od awansu albo jej braku, to myślę, że samo to mówi co nieco, że nie są słabe.
-
NBA
Uważam, że gra w sezonie regularnym mówi więcej o poziomie ekipy. Okej, okej, wiem - tak, mistrzem NBA jest zwycięzca playoffów. Ale... są one, raz - ograniczone czasowo, wskutek czego jedna kontuzja czy losowe zdarzenie mogą zupełnie zmienić wynik, a więc "siłę danej ekipy" na zawsze, przynajmniej tę postrzeganą. Dwa, jeszcze ważniejsze - jeden niekorzystny matchup sprawia, że ekipa mogąca pokonać nawet 29 innych rywali może odpaść i tyle, a inna akurat tak trafi, że wygra. Oczywiście, są też elementy, które każą patrzeć uważnie na playoffy. Chociażby fakt, że każdy stara się na 100%, a w sezonie nie (bo jego wynik nie jest ceniony). Ponadto, większość ekip tylko w playoffach jakoś porządniej pracuje nad taktyką na danego przeciwnika. Nie mówię, że zrezygnowałbym z playoffów - wiadomo, że to większe emocje, gdy jedna akcja może decydować o wszystkim. Wszystko albo nic. Ale wszystko albo nic - to nie jest celne oddanie rzeczywistości, która jest bardziej skomplikowana. Jeśli chodzi o samą sprawiedliwość oceny siły danej ekipy, system ligowy jest znacznie sprawiedliwszy, a byłby jeszcze bardziej, gdyby to za niego dawano nagrodę. Na razie Portland robi, co może. Pokonali Houston, Indianę, Spurs, Warriors i OKC. Czy gdyby mecz toczył się na 100%, te ekipy by wygrały? Nie wiemy. Na razie Portland zrobiło, ile może w tym systemie, a w kwietniu równie dobrze może coś się popsuć, jak i może wyjść na jaw, że czegoś im brakuje. Zobaczymy. Knicks zabijają się o Lowry'ego, w kolejnym z serii ruchów, które naprawdę każdy poza dowództwem Knicks uważa za kiepskie. W tej chwili Knicks mają jeden dobry "asset", czyli Imana Shumperta - młody, gra dobrze i potrafi bronić. Fakt, że stał się obiektem czci fanów Knicks (do spółki z Prigionim) głównie dlatego, że reszta gra aż tak fatalnie, ale zawsze coś. Nie wierzę, że go oddadzą, tylko dlatego, że to aż zbyt oczywiste. Aha, no i wybór w drafcie, bo Knicks to uwielbiają. Ten obrazek z SBNation podsumowuje mniej więcej dotychczasowy przebieg takich transakcji Knicks: To się nazywa poświęcenie przyszłości na rzecz szybkich sukcesów, co nie? Autor artykułu zwraca uwagę, że jedyna taka wymiana, która uważana jest za dobrą, może ostatecznie również skończyć jako nieudana. Dlaczego? Bo oprócz paru graczy, Knicks odddali za Melo także wybór w drafcie 2014. Jeśli dostaną wysokie miejsce, które zamieni się na przyszłą legendę NBA... no cóż, sorry Melo, ale... Ogólnie przeglądanie historii wymian Knicks w XXI wieku to kawał dobrej komedii za każdym razem. Lowry to dobry gracz, pewnie i lepszy niż i Shumpert, ale czy zdziwię się, jeśli Knicks z nim i tak nie wejdą do playoffów, za kilka lat nadal będą słabi, ich wybór w 2018 zamieni się w dobrego gracza? Nie. Gracze wymienieni przed 19 grudnia będą mogli być wymienieni jeszcze raz 20 lutego, w dniu zamknięcia okienka transferowego. Dlatego wiele ekip będzie bardzo aktywnych przez najbliższy tydzień.
-
podsumowanie 2012 i co fajnego wyszlo w 2013, bo nie ogarniam c'nie
Jak dla mnie... nowe Arctic Monkeys dobre. Słucham właśnie. Fajne. Chyba lepsze od nowych Queens, bo to obecnie dwa bardzo podobne brzmienia. To chyba pierwszy raz, kiedy album rockowy wygrywa ten ranking NME od czasu... pierwszej płyty Arctic Monkeys.
-
NBA
Nets wygrali mecz, tym razem z kimś konkretnym... Clippers! Popisali się kto inny jak Joe Johnson i Andray Blatche! Czy to "już"? Ja bym powiedział, że "na razie" - póki Brook i Deron są zdrowi, zawsze się zastanawiam, jak długo. Portand kolejny raz pokonało rywala z najwyższej półki, tym razem Rockets. Nie żeby zły mecz Hardena i Howarda, ale Aldridge'a jeszcze lepszy. Po początkowym okresie stawiania na trójki, teraz Portland skupia się na swoim liderze. Nie przeszkodziła tym razem nawet cegielia Damiana Lillarda. To nie pierwszy raz, jak to stwierdzam, ale Portland wygląda intrygująco dobrze.
-
NBA
Sam nie wiem. Jak czytam ludzi, którzy się na tym znają, wydają się absolutnie przekonani, że w tym drafcie jest co najmniej pięciu pewniaków - franchise playerów, którzy automatycznie robią cię inną drużyną. Wiemy na pewno, że tacy gracze istnieją, bo jak popatrzymy na najlepszych zawodników XXI wieku, to jednak większość była właśnie tak hype'owana na długo przed draftem - Duncan, LeBron, Howard, Durant, Griffin, teraz Kyrie i Davis. Oczywiście, np. Griffin nie zmienił Clippers może tak kompletnie, ale pozwolił ściągnąć Paula, a np. Oden się posypał... Moim zdaniem widać jak na dłoni jednak, że szansa na sukces jest znacznie większa, gdy gracz jest uważany za pewniaka przed draftem. Nadal, paradoskalnie, pewniak to nie 100% - ale sporo więcej, niż nie-pewniak. Oczywiście, nawet w drafcie 1984 pomiędzy graczami, którzy zmienili klub na zupełnie inny, byli też tacy Bowie i Perkins, którzy byli w zasadzie co najwyżej dobrymi graczami, solidnymi, ale nie było jednak o co się zabijać. Mimo wszystko, szansa 50% na nowego Jordana, Barkley czy Olajuwona to dla wielu wystarczająca podnieta. Tankowanie to także okazja do pozbycia się graczy o wysokich kontraktach. Dzięki temu później, obojętnie jak pójdzie draft, zawsze można wymienić się z kimś innym, np. biorąc jednocześnie jakieś toksyczne kontrakty i dobrych graczy, bo się ma na to miejsce. Ogólnie w NBA jest na ten moment po prostu za wiele drużyn, żeby przy obecnym układzie pracy nie bylo już chyba zawsze sytuacji, że spora część absolutnie nie ma szans i musi najpierw się wygolić na zero, żeby potem mieć szansę na jedną gwiazdę, a mając jedną - mają dopiero szansę na drugą. Draft tylko to przyspiesza, bo jeśli wylosujesz jakieś 1, 2 czy 3 - teoretycznie masz gwiazdę od razu. Od następnego tygodnia można wymieniać graczy pozyskanych w lipcu i powinna ruszyć karuzela tankowania. Pierwsi powinni pójść Raptors, którzy po sczyszczeniu Gaya już teraz kupczą dokoła Kyle'em Lowrym (kontrakt: 6 mln, kończy się po tym sezonie), który prawdopodobnie na dniach pójdzie do Knicks albo gdzie indziej. Co ten Ujiri kombinuje? Nie wiem. Na pewno jakieś korzyści w tym na przyszłość widzi.
-
Europa League
DWA, dwa, DWA ZEROOOOOO, PROSZĘ PAŃSTWA CO TU SIĘ DZIEJE, COŚ NIESAMOWITEGO
-
Europa League
GOOOOOL!!! GOOOL! GOLL! JEEEST! GOOOL! JODŁOWIEC!!!!!!! ALE WALNĄŁ!!!!! JEST JEDEN ZEROOOOOOOOOOOOooooooo
-
Champions League
No, w czasach kiedy było mniej grup, na pewno siłą rzeczy tak. Wtedy rolę ekipy, która dopiero od niedawna jest niezła w Europie i przez to jest nisko w rankingu, pełnił Manchester. Barca też nie była wtedy tak silna, jak niedługo później się stała, z tymi ekipami zdobyła łącznie 2 pkt.