ogqozo
Senior Member
-
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Obecnie
Przegląda temat: GOTY 2020 - forumkowe głosowanie
Treść opublikowana przez ogqozo
-
TRANSFERY
Według twojego opisu to on jeszcze bardziej pasuje do obecnego United. Nic specjalnego nie robi, coś tam strzeli, coś tam poda, a po 90 minutach wychodzi, że znowu mieliśmy gola po jego akcji. Kagawa to piłkarz o renomie jednego z najlepszych w Bundeslidze, kupiony za duże pieniądze. Jeśli nawet stanie się czołowym zawodnikiem United, nie będzie to żadne odkrycie i oszlifowanie Fergusona.
-
TRANSFERY
Nie będzie goli jak Ronaldinho, uu . Co jak co, ale Kagawa zdecydowanie jest kolesiem, który potrafi przedryblować dwóch obrońców na dużej prędkości. Potrafi też strzelać z dystansu. Zdarzało mu się robić jedno i drugie w jednym momencie (mecz z Schalke przychodzi do głowy). Może i rzadko kładzie bramkarzy (piszesz o tym, jakby to był taki standard w Premier League...), ale często uderza obok nich, a w bramkę - wystarczy. Moim zdaniem Kagawa umie więcej, niż Scholes. Jest szybki, waleczny, potrafi znaleźć się przy piłce w tłoku. Dodajmy do tego niezły i oparty na bieganiu drybling i myślę, że w warunkach angielskiej piłki zamieni się w czołowego generatora rzutów karnych w Premier League. Mogę postawić dzisiaj pół litra na to, że w przyszłym sezonie zobaczymy co najmniej pięć wapien po faulach na nim. Jego dośrodkowania są niezłe, a podania na małą odległość - czołowe. Ilość okazji, jakie stwarzał napastnikom czy skrzydłowym jest przez ciebie zdecydowanie niedoceniana. Kagawa łapie piłkę, mija pół sekundy, ona jest na stopie Grosskreutza czy Lewandowskiego. To finiszer i kreator w jednym, pracowity i szybko myślący - moim zdaniem ktoś, kto do United pasuje jak ulał, transfer lepszy niż Sneijder czy ktokolwiek inny z dostępnych. Gra dobrze tylko ze słabeuszami? Obrońcy Bayernu mogą mieć inne zdanie. Bayern grał w tym sezonie z ekipami angielskimi, z którymi United będzie walczyć o mistrzostwo, i jakoś nie widziałem tam chętnych, żeby robili to, co Kagawa. Oczywiście ciągle zastanawiam się, jak piłkarze Borussii mogą wypaść, nie mając pod opieką Kloppa. To on dla mnie jest największą gwiazdą w Dortmundzie. Ale wydaje mi się, że Kagawa jest najbardziej "gotowy", by w Premier League prezentować równie wiele albo więcej, niż w perfekcyjnie poskładanej Borussii. To dobry transfer - na ten moment wydaje się, że może się okazać nietrafiony, ale raczej będzie trafiony, a być może rewelacyjny. Kwota jest uzasadniona, piłkarz ma cechy, których najbardziej brakowało, gratulacje dla Fergusona. Strata dla Dortmundu. Kagawa w rundzie wiosennej strzelał lub asystował w 12 meczach (na 17), jego regularność w zagrażaniu bramce była bardzo ważna dla odrobienia strat i uzyskania rekordowej ilości punktów. W tym momencie bardzo dużo będzie się opierać na tym, czy Goetze spełni nadzieje, jakie budził przed kontuzją. Ale fakt, że Dortmund był w stanie zagrać taką rundę bez dwóch kluczowych wcześniej w środku graczy, jakimi byli Sahin i Goetze, mówi wiele o możliwościach Kagawy.
-
NBA
No to nie najlepszą masz pamięć, bo z ilością gdzieś bodaj dwudziestu LeBron ma być może najwięcej gamewinnerów spośród obecnie grających w NBA zawodników (zależy co uznać za game winnera - przy niektórych sposbach liczenia ma ich dwukrotnie mniej). Poza tym, "I always miss" znaczy po angielsku "zawsze pudłuję", a nie "nie rzucam". Jakby ktoś nie oglądał meczu to po twoich postach by pomyślał, że LeBron mógł wygrać mecz ostatnim rzutem i spudłował "jak zawsze". Przyznasz, że dość to daleko od rzeczywistości. Takie ścisłe game winnery, że ostatnia akcja i rzut wygrywa mecz, generalnie są bardzo rzadkim i losowym zjawiskiem, zwłaszcza w playoffach. Jeśli w meczu o taką stawkę ktoś je trafia, to zazwyczaj jest to zadaniowiec. Nikt normalny nie pozwoli pierwszej opcji rywala żeby rzucała. Taki koleś jak Michael Jordan w epoce mistrzowskiej Bulls zaliczył całe dwa game winnery. Chyba nie tak wiele jak na tyle meczów... W latach 80. miał ich więcej, ale Bulls mieli gorsze wyniki, bo mieli za mało zespołu, a za dużo Jordana. Nie zmienia to faktu, że mecz się wygrywa przez setkę kolejnych akcji, a nie w ostatniej. No ale to już wszystko sto razy napisano. Seria okazuje się jednak fajna i zacięta, aczkolwiek jak na finały konferencji, nie mogę nie być nieco zawiedziony. Niby LeBron i Rondo grają na poziomie legendarnym, ale zespołowy kosz z tego średni wychodzi. Heat potrzebują tak naprawdę dwóch graczy, żeby wygrywać. Dopóki Wade się nie zaciął, mieli to wszystko raczej pod kontrolą. Teraz Celtowie ledwo wygrali, mimo że ostatecznie nie grał LeBron, nie grał Bosh, a Wade grał beznadziejnie. Podtrzymuję opinię, że na zachodzie oglądamy przedwczesny finał i może nie ma tam game winnerów, ale jest masa fantastycznej koszykówki i co chwila nowy gracz pokazuje coś ciekawego. To jest koszykówka. Granie z kalekami z Miami lub Bostonu będzie dla zwycięzcy tej najlepszej od dawna serii spacerkiem. Tak się wydaje patrząc na kolejne mecze...
-
Wii U - temat główny
Ale tak generalnie to wiesz, że to jest szef firmy, która wprowadziła w zasadzie wszystko jeśli chodzi o używane dzisiaj kontrolery do gier?
- Wii U - temat główny
-
TRANSFERY
OMG Chelsea jest taka ważna, klękamy.
-
Euro 2012
Jak pisałem, nie ma żadnego powodu, żeby obecnie Ferdinand grał w kadrze. Rozumiem, że powoływanie kogoś za zasługi to by nie było kolesiostwo. Natomiast na pewno nazwisko Kelly'ego jest zaskakujące. Koleś zagrał po ostatniej kontuzji ile, dwa mecze zanim skończyła się liga? Trudno nawet powiedzieć, że jest w podstawowym składzie Liverpoolu. Taki Micah Richards wydaje się być zdecydowanie lepszym typem na prawą obronę. Podejrzewam, że zadecydowało to, iż w Liverpoolu był próbowany także na lewej flance (gdy po drugiej stronie był Glen Johnson). Przy takim tempie kontuzji może to się jeszcze okazać przydatne... To jest dziwny wybór, ale ktokolwiek by nie został powołany w takiej sytuacji, pewnie i tak nie powąchałby murawy, więc wiele to nie zmieni. Pierwszym wyborem na stoperze nadal są Terry i Lescott, a na prawej stronie - Phil Jones albo Johnson.
-
Euro 2012
No Grecja jednak więcej strzelała. Samo porównanie próbki Hiszpania-Portugalia-Rosja do Słowenia-Algieria-USA jest przekomiczne, ale już mniejsza z tym. Brakuje jeszcze argumentu, że przecież Anglia strzeliła Bułgarii cztery gole, więc atak mają potężny. Nie wiem, co to ma do rzeczy. Czy ja się gdzieś wypowiadałem, co "trzeba"? Każdy gra jak umie. Nie każdemu pisane bycie potęgą piłkarską. Twierdzę tylko, że widzenie w Anglii przepotężnego wyboru geniuszy piłkarskich, którzy tylko przez sędziego nie wygrają Euro, jest śmieszne. Gdyby ktoś tak pisał o Grecji, to też by było śmieszne. Oczywiście mistrzostwa to mistrzostwa i kto wie, raz na jakiś czas się trafi kurze ziarno. Grecja albo Anglia mogą i wygrać Euro, ale jeśli ktoś teraz pisze, że widzi jakiekolwiek podstawy, by to uznać za coś innego niż sensację, to jest zwykły absurd. Taki urok kibicowania, że to nieco absurdalne. No ale bez wątpienia jest absurdalne.
-
Euro 2012
Nie no, wiadomo, że to wszystko wina sędziego. Sędziego, kontuzji i trenera ch'uja - tych samych powodów, co odpadnięcie każdego zawsze. Może jeszcze dojdzie "brak motywacji i zlekceważenie przeciwnika", no ale to pośrednio będzie wina trenera ch'uja, który wybrał takich złych graczy. Wychodzenie z grup na Mundialu to trochę co innego, niż na Euro. Na Euro prawdopodobnie nie będzie drużyn typu Algieria. Przypominam, że w megatrudnej grupie USA-Algieria-Słowenia potężni Anglicy strzelili łącznie dwa gole - a wtedy grali Lampard, Rooney i Barry.
-
Euro 2012
Rozumiem, że np. w 2008 roku wyszli z grupy?
-
Euro 2012
No faktycznie - jak ja mogłem napisać, że Anglia nie ma obecnie żadnego dobrego piłkarza, skoro takie nazwiska jak Alan Shearer. Świetne. Patrząc na postawę w ostatnich miesiącach, Hart niekoniecznie jest lepszy od takiego Cecha. Czyli co, Czechy są faworytem do mistrzostwa? Hiszpania, Niemcy, Holandia czy Włochy też mają dobrych golkiperów, ale przy okazji coś z przodu. Bardziej wierzę w bramki Davida Silvy albo Iniesty czy nawet tego Balotellego, obsługiwanego podania Pirlo, niż, hm... Shearera i Owena. Oczywiście to jest krótki turniej i wszystko się może zdarzyć. Już nie takie ekipy ugrywały coś na mistrzostwach. Ale tak na co dzień, to jest słaba ekipa.
-
Euro 2012
Ferdinand jest na dzień obecny już tylko średnim obrońcą, w klubie gorszym od Evansa. Anglia przez ostatnie lata miała trochę udanych defensywnie meczów - zwycięstwa do zera z Bułgarią, jeden gol stracony ze Szwajcarią po "randomowej" bombie Shaqiriego - i Ferdinanda nie było wtedy w składzie. W poprzednim roku zagrał w kadrze raz - u siebie ze Szwajcarią - i był najgorszy na boisku, przyczyniając się do utraty dwóch goli i dwóch punktów. W tym roku chyba w ogóle już nie zagrał. Od dłuższego czasu Ferdinand nie miał miejsca w kadrze i nie ma żadnego racjonalnego powodu, by w niej był. No ale wiadomo, kiedy ten niemający żadnego dobrego zawodnika poza bramkarzem zespół znowu "zaskakująco" nie wyjdzie z grupy, to będzie bez wątpienia wina braku Rio Ferdinanda.
-
TRANSFERY
Chelsea dostała prezent od losu, wygrywając tak fuksiarsko LM. Zostawienie Torresa i wywalenie Sturridge'a byłoby pokazaniem, że niczego się nie nauczyli. Sturridge już gra zdecydowanie lepiej i skuteczniej, a ma dopiero 22 lata. Torres nikogo nigdzie nie wywinduje.
-
NBA
Efekt wrogich mediów. Gdy kontrowersyjne gwizdki szły niedawno na korzyść Celtics czy Indiany, nikt tutaj jakoś nie zwracał uwagi. Po reakcji niektórych można by pomyśleć, że przez ten faul Wade'a Miami dostało 20 punktów.
-
NBA
dla niego to nie pierwszyzna. zdążył się już chłopak przyzwyczaić. Jego poprzednie finały ze Spurs to było jednak co innego. Miał 22 lata i jeszcze czuć było pewną wyrozumiałość. No wiadomo, na własnych barkach wyciągnąć ekipę do finału NBA w takim wieku, no można uznać, że jeszcze tak kompletnie nie zawiódł. Z kolei rok temu Dallas nie byli aż tacy silni. Zresztą zabrakło dwóch udanych akcji, by Heat ich wysweepowali. To był jednak dość dogodny moment na wygranie mistrzostwa, gdyby LeBron grał na najwyższym poziomie, jak to robi prawie zawsze. Urazy czy nie urazy, nie grał na najwyższym poziomie. Przez całe playoffy zanotował PER na poziomie poniżej 24, czyli bynajmniej nie legendarnym, gorszym od paru innych graczy. Teraz zaś Spurs są dużo lepsi, niż pięć lat temu. Są naprawdę mocni i to w taki sposób, że talent jednego zawodnika w sumie wiele nie poradzi. I ciągle mają luzy. Czasami ma się wrażenie, że gdyby musieli grać na maksa, rzucaliby 150 punktów na mecz. Oczywiście muszą gdzieś mieć sufit, ale Thunder na razie go nie sprawdzili. Nie sprawdzili go meczem, który był jedną z najlepszych porażek, jakie widziałem w ostatnich latach. Meczem, w którym Kevin Durant w zasadzie trafiał co chciał, a Westbrook i Harden grali w ofensywie doskonale. Widzę jakiś potencjał w tym, że Kendrick Perkins ewidentnie sobie nie radzi. Jak już każdy napisał, podkoszowi Spurs radzą sobie świetnie daleko od kosza i Perkins jest nieprzydatny. A to oznacza, że zmienienie go może dać dobre rezultaty. Piątka z Ibaką i Durantem pod koszem odrabiała straty i od dziś może zobaczymy jej więcej. Jeśli Spo nie jest taki, jak myślę, to też się czegoś nauczy z tej serii i na finały wyjdzie piątką z Boshem na C i LeBronem jako PF. I to jest pięciu ruszających się kolesi, którzy mogą coś zdziałać w obronie, jakkolwiek paru z nich ma swoje wady (Battier rzuca ostatnio koszmarnie, a Wade i Chalmers łatwo się gubią w obronie). LeBron to lepszy obrońca na... no, pozycji obrońcy, ale Spurs to taki pomieszany funkcjami zespół, że może i tak byłoby lepiej. No i to jest być może tym bardziej przykre - że Heat, o ile Bosh będzie na siłach, to w sumie całkiem solidna grupa, dość gotowa na ten typ rywala, z jednym z najlepszych graczy po obu stronach parkietu i innym też wspaniałym. A jednak tak trudno nie odnosić wrażenia, że to będzie dla Spurs gładka jazda. Heat jak zwykle w trudnych momentach podejmą taktykę "no weź LeBron coś tam zrób", ale choćby utrzymał obecne tempo i zagrał jedne z najlepszych (najlepsze?) indywidualnie playoffów w historii, na ten moment nie wygląda, by to miało wystarczyć. Spurs będą sobie podawać i podawać, Heat zaczną latać dokoła, wszyscy zaczną się wnerwiać. There will be bezradność.
-
Euro 2012
No tak, selekcjoner pominął przecież tak sprawdzonych i będących w świetnej formie piłkarzy jak... hm... no, tego... Peter Crouch? No jak można tak źle selekcjonować.
-
NBA
Stern najpierw sprzedał loterię w zamian za wykupienie Hornets, a później zapłacił sędziom za nieuznanie ledwo widocznego faulu Wade'a. Tak czy siak, to duże wydarzenie, bo Anthony Davis szykuje się na największy talent w NBA od czasów co najmniej Kevina Duranta. Tak twierdzą niektórzy. Inni nie. Ale wydaje się, że to jeden z tych kolesi, którzy w ciągu paru lat robią z ekipy pretendenta do tytułu. Jakkolwiek śmiesznie to by nie brzmiało w kontekście Hornets. Spurs wygrywają w tych playoffach średnio różnicą 12,5 pkt. To trzecia najwyższa różnica w historii, za Bucks '71 i Lakers '01. LeBrona czekają w finałach przykre momenty życia.
-
Euro 2012 Fantasy
Tak krótkie rozgrywki to będzie totalny random, ale można się pobawić. Na ten moment jestem w miarę pewien paru piłkarzy: Piszczek - żaden obrońca w Europie nie zaliczył tylu asyst i goli. Rywale z grupy nie strzelają wielu goli. Tani. Alba - po dziwnych powołaniach Del Bosque nie ma wyboru, musi grać nim na lewej obronie. Hiszpania traci zazwyczaj mało goli. Najlepszy asystent Valencii, potrafi strzelić. Barzagli i Pirlo - Włosi pachną nietraceniem goli. Pirlo to maszyna do asyst, ekipa powinna być ustawiona pod niego. Krohn-Dehli - Eriksen jest głównym generatorem akcji w Danii, ale Krohn-Dehli częściej strzela. Trudny wybór. Dżagojew - Rosja jest faworytem do wygrania grupy, a Dżagojew jest najlepszym strzelcem i twórcą okazji w zespole. Sebastian Larsson - nie bez powodu wybrany przez 10% wszystkich grających. Od jakiegoś czasu najgroźniejszy ofensywnie zawodnik Szwecji, mającej w grupie dwie "droższe" ekipy, które jednakże od wielu lat grają zawsze słabo. Llorente - w ataku największy problem. Wydaje się, że największe szanse na gole są w gurpie B, ale każda drużyna ma wiele opcji w ataku (Huntelaar od jakiegoś czasu nie zawodzi, ale na ostatnim turnieju strzelał głównie Sneijder i trochę Robben). Być może największym pewniakiem do udziału w bramkach swojej ekipy jest Nani (z wyjątkiem meczu z Holandią, gdzie powinien szaleć Ronaldo). Z Hiszpanią jest ten problem, że nadal nie wiadomo, kto zagra na szpicy. W eliminacjach najlepszym strzelcem (poza Villą) był Silva, ale ma za sobą długi i męczący sezon. Być może trzeba będzie rozważyć strzelaniny w meczach grupy B (Bendtner wygląda jak typ kolesia, który strzela gole po błędach Matsa Hummelsa) bądź A (poza Grecją, bo nie wierzę, żeby w meczach Grecji padł więcej niż jeden gol).
-
Euro 2012
Podobnie jak Gareth Barry. Anglia ma oficjalnie zero dobrych piłkarzy.
-
Euro 2012
To był sparing. Przypominam, że dwa lata temu tuż przed Mundialem sparing ze Szwajcarią przegrała Hiszpania. Żeby zobaczyć, jak szalenie istotny był dla Niemców ten wynik, wystarczy popatrzeć na ich skład. Brak graczy z Bayernu, którzy są kluczowi. Ale tak czy siak, mecz faktycznie przypomniał o pewnych brakach, jakie mają Niemcy. Obrona? Wydaje się, że spokojnym można być tylko o prawą stronę. Hummels ciągle jest w kadrze niewiadomą (żeby nie powiedzieć wprost, że zazwyczaj zawodzi), więc pewnie na Euro zagrają Badstuber i Mertesacker. Ale ten drugi też zagrał ze Szwajcarią koszmarnie. W ataku zaś klęska urodzaju może szybko przejść w klęskę nieurodzaju. Miroslav Klose może pobić wiele rekordów na tym turnieju, ale też, kto wie, może jego czas dobiegł końca. Miał za sobą wymagający sezon zakończony kontuzją i po powrocie z niej nie jest na razie tak błyskotliwy. Możliwe, że Low go posadzi i grać będzie Gomez. A jaką specyfikę ma Gomez, wszyscy wiemy. Może być różnie. To co, finał Dania-Polska?
-
NBA
Na razie poczekajmy, aż Spurs faktycznie przegrają mecz. Jak to ktoś wyliczył, po All-Star Weekendzie Spurs - gdy grają pierwszym składem - mają bilans 48-4, więc długą serię trzeba ciągle rozważać w kategoriach dużej niespodzianki. Do tej pory tylko trzykrotnie ekipy zaczynały playoffy od dziewięciu zwycięstw i zawsze byli to Lakers. Przy czym w 1989 r. ich trzy kolejne sweepy skończyły się... sweepem od Detroit w finale. Później zaczęli od dziewięciu zwycięstw jeszcze w 2001 r., gdzie przegrali w finale jeden mecz (wcześniej w 1982 r., mistrz). A jednak w pierwszym meczu było czuć, że Thunder chyba stać na wygranie czegoś. Wydaje się, że ich wielką trójkę (ech, kto teraz nie ma swojej?) stać na zagranie wyraźnie lepiej w ofensywie, podczas gdy cały zespół świetnie "kleił się" do Spurs, zostawiając im na całej szerokości mało miejsca. No, przez trzy kwarty. Bo czwarta to był jakiś kosmos w wykonaniu Spurs. Oglądam to sobie kolejny raz i brwi same się unoszą. Podkręcili tempo i temperaturę i ich rozjechali.
-
NBA
W obecnej formie Dwyane Wade'a, wydaje się, że i sweep jest możliwy. W obronę Celtics wchodził tak samo jak w Pacers, jak w masło. Celtics mają po prostu za mało odpowiedzi - zwłaszcza w momencie, gdy Shane Battier jest w stanie tłamsić Paula Pierce'a i Miami po prostu rządzi pod koszem. LeBron z każdym meczem jako podkoszowy wygląda na czującego się tam coraz lepiej i nie sam wynik wywołał falę dzisiejszych komentarzy typu "Miami sweep", tylko to, na jak dużym luziku tę kilkunastopunktową przewagę osiągnęli. Miało się cały czas wrażenie, że jeśliby Battier czy Mike Miller nawet sobie nie radzili, to LeBron jak w zezłym roku zacznie po prostu trafiać do kosza w każdej akcji, ewentualnie puszczać w uliczkę rączą sarenkę Wade'a. Dziwi mnie, że Spo kazał im grać do końca meczu. Co mogą zrobić Celtics? Kevin Garnett nadal jest jednym z najlepszych graczy tych playoffów. Trzeba po prostu oczekiwać lepszej postawy pozostałych członków Wielkiej Czwórki. Pierce i Allen pokazali w tym sezonie, że stać ich na dużo skuteczniejszą grę... może, czasem. Rondo pewnie też czeka w tej serii na lepszy mecz. Na razie wygląda to wszystko dokładnie tak, jak się przewidywało - Celtowie są za starzy, zbyt poobijani, za słabi.
-
TRANSFERY
Dla fanów Chelsea dzisiaj dwie wiadomości: Dobra wiadomość - Hazard ogłosił, że przychodzi. Zła - Torres ogłosił, że nie odchodzi. Generalnie Hazard od paru lat jest jednym z moich ulubionych graczy i trochę żal, że dzięki sukcesowi w LM idzie do klubu, który jest prawdopodobnie najgorszym zwycięzca jakiegokolwiek pucharu w nowożytnej historii piłki nożnej. Niedawno pisałem, że to idealny transfer, bo gwarantuje wyzwanie i grę w każdym meczu Hazardowi, a Chelsea bardzo potrzebuje takiego gracza, ale po tych wyczynach w LM nieco niesmak pozostał. No cóż, nowy sezon to nowe możliwości. Sęk w tym, że Abramowicz znowu śmieje się w twarz Financial Fair Play, bo przecież nie wierzę, że nie wyda kolejnych 40 mln na napastnika i jeszcze co najmniej tyle na uzupełnienia obrony.
-
Xenoblade Chronicles Definitive Edition
W tej grze jest trudno być niedopakowanym (a także przepakowanym) ze względu na mocne skalowanie zdobywanego doświadczenia. Jeśli jesteś na poziomie rywali, to cię atakują i dają dużo doświadczenia, a jeśli już nie stanowią zagrożenia, to nie atakują cię i ty nie masz po co z nimi walczyć. Jeśli ktoś mówi, że łaził po krainach, dobierał ekwipunek i nadal miał problemy, to ja nie umiem sobie tego wyobrazić. Tak, jedną z możliwych opcji jest to, że pominął jakiś aspekt gry, co jest zrozumiałe, bo jest tego sporo i jednak nie wszystko jest jasno wytłumaczone w tutorialach (śmiejcie się, ale ja chyba dopiero po 30 godzinach gry zacząłem... używać map z menu do teleportacji od razu po całym świecie. Wcześniej łaziłem z krainy do krainy. Wiem, wiem - to duża opcja w menu, wyraźnie zaznaczona. Ale po prostu wydawało mi się zbytnim rozpieszczeniem, by było możliwe tak po całym świecie natychmiast. Jest dużo więcej takich rzeczy). Za co jestem wielce wdzięczny, obowiązkowych walk w tej grze prawie nie ma. Za mną ponad 55 godz. gry i ile ich mam za sobą? Może siedem? Raz mnie zabili wskutek złego podejścia, ale też nic strasznego się nie stało - zacząłem walkę jeszcze raz i było łatwiej. To też nie tak, że te walki trwają pół godziny jak w niektórych jRPG-ach, który tytuły znacie... Aczkolwiek bronię tezy o ogólnym upadku japońskich gier, to akurat konieczność powtarzania dużych partii to jest coś, do czego jest mi już trudno wrócić. Szczerze mówiąc, najbardziej irytowały mnie elementy "zręcznościowe", jakich zaliczyłem na razie dwa. Sam w sumie pisałem parę uwag negatywnych o niewielkim wpływie na walki, ale teraz, mając siedem postaci, doprawdy tak nie uważam. Możliwości jest sporo i często rotuję sobie drużynę, każdą postacią gra się nieco inaczej i fajnie. Co do scenariusza (przede wszystkim głównego wątku) to jestem wobec niego krytyczny, ale też nie załamuję się tym. To detal. Jestem kinomanem i jak chcę pooglądać anime to sobie oglądam anime. Duża ilość dialogów jest skuteczniejsza w książkach, ewentualnie niskobudżetowym teatrze. Gry w stylu dziesiątego Fajnala czy Xenosagi wydają mi się marnotrastwem środków. Jak mam mieć zajęte ręce wciskaniem X do przewijania dialogów, to wolę puścić film i sobie zjeść nimi obiad albo poobcinać paznokcie. Od gry oczekuję w dużej mierze właśnie tego, co mi daje Xenoblade - świata, który się nie tylko ogląda, ale w nim żyje i na niego działa. Design i interfejs, technicznie rzecz biorąc. Jest niewiele takich gier. Zelda i Metroid, Earthbound, Terranigma, Skies of Arcadia, Shenmue, później może kolejne części GTA, no i teraz Xenoblade. Natomiast czy fabuła nie jest wielowątkowa... Chyba jest. Nie są to może wątki jakoś ściśle powiązane z głównym, fakt... Ale śledzenie losów tej wielkiej siatki postaci z pięciu "miast" doprawdy wkręca. Główny wątek ciągle jest dla mnie tylko dodatkiem... Powiem więcej: wolę uczestniczyć w takich prostych historiach typu "napraw relacje rodziny przynosząc dwie marchewki" niż oglądać scenki Xenosagi, przepełnionych słowami odnoszącymi się do wszelakiej treści, ale niemających jako swoja historia żadnego ludzkiego znaczenia.
-
Euro 2012
Gdyby Lucas był zdrowy, Gerrard by w sumie nie miał miejsca w pierwszym składzie słabego Liverpoolu. No ale wiadomo, ze dwa razy w ostatnim roku zagrał dobrze, tak że pewnie wygra Euro w pojedynkę.