Skocz do zawartości

ogqozo

Senior Member
  • Postów

    22 484
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    53

Treść opublikowana przez ogqozo

  1. Czy "kierowane"... perony są te same. Na ten dworzec zastępczy w ogóle nie trzeba wchodzić. Tyle że tam, gdzie wcześniej było "wychodzisz z peronu, idziesz przez dworzec na zewnątrz", teraz jest "wychodzisz z peronu, idziesz dookoła całej budowy dworca". W sumie to sam nie wiem, jak teraz jest, bo co chwila coś się zmienia, remontują kolejne elementy i trasa naokoło jest inna.
  2. ogqozo

    Lech Poznań

    Trzeba być ładnym fanatykiem kibolstwa, żeby wciskać, że teksty typu "Legia żydy" mają w intencji znaczyć "Legia to klub dla wyznawców judaizmu, oczywiście niezależnie od tego bardzo go szanujemy". Niestety większość ludzi, w tym wredna kłamliwa gazeta, jednak zdaje sobie sprawę, że przez połowę ostatniego stulecia w Polsce albo ludnością żydowską gardzono, albo ich wyganiano, albo mordowano. Kibole oczywiście też to wiedzą, no ale lepiej udawać Greka i powtarzać, że te odzywki są bardzo sympatyczne i wkręcanie w kibolstwo dzieci też jest bardzo spoczko pomysłem.
  3. ogqozo

    Lech Poznań

    Dziwne, wszyscy kibole jakich znam używają tego słowa, gdy chcą kogoś pochwalić.
  4. Rafał Stec zrobił zdjęcie murawie litewskiej, twierdząc, że nie ma co brać serio pod uwagę meczu granego na czymś takim. W TV wyglądała lepiej.
  5. ogqozo

    NBA

    Co do "następców Jordana". No cóż, był taki moment, że każdy musiał być następcą Jordana. Na szczęście to mija. Ostatnim narcyzem w lidze jest LeBron James, może największy bufon, ale też dający z siebie najwięcej pod względem koszykarskim. Jednym z problemów bycia "następnym Jordanem" jest kult mistrzostw. Skoro MJ miał 6 mistrzostw, no to widocznie trzeba zdobyć chociaż kilka, żeby być dobrym. "Nowi Jordanowie" zbliżający się do trzydziestki zaczynają się wkurzać, nie mając pierścienia. Carter, póki grał w Orlando, jakoś tam się starał, ale Suns? Walka o 8. miejsce? Phi. O Kobe'em można było powiedzieć to samo parę lat temu. Wszyscy pamiętamy, że mając słaby team chciał się wynieść na Plutona. Na szczęście dostał Gasola, z nim okazję walczenia o mistrzostwo i ciągle jest w absolutnym topie. Jestem pewien, że to kwestia Jordana, bo to właśnie te roczniki, które zaczynały, gdy Air kończył, tak miały (Steve Francis, Baron Davis, Marbury). Zblazowania uniknęli Kobe, Ron Artest, Paul Pierce - właśnie dlatego, że walczą o mistrzostwo i je zdobywają. Jeśli przypomnicie sobie ich wypowiedzi przed transferami dającymi im realne szanse na mistrzostwo, to wiecie, że te zdarzenia zrobiły wiele, by dodać im chęci. Z kolei nowe pokolenie gwiazd NBA to skromnisie. Kevin "co by zrobił Jezus?" Durant, Russell Westbrook, Kevin Love, Derrick Rose. Ten ostatni dostanie MVP także dlatego, że jest "lubialny". Jest alternatywą dla "Supermana" prężącego muskuły, Kobe'ego "zrobię to sam", LeBrona... wiadomo. Ciekawy artykuł o tym właśnie: http://www.nba.com/bulls/news/smith_110328.html?ls=iref:nbahpt1 Heat-ciekawostka: wczorajszy mecz Heat-Rockets był drugim w historii, gdy trzech kolegów z drużyny zalicza 30 pkt. i 10 zbiórek. Poprzedni raz - równo 50 lat temu, gdy zrobili to Robertson, Embry i Twyman dla Royals. Ale w 1961 r. było zupełnie inne tempo i zupełnie inne statystyki. Heat mają obecnie łatwy terminarz i tak to mniej więcej wygląda ostatnio, zwłaszcza że nie gra Chalmers. Na ESPN Insider już się pojawił artykuł, że może to dobrze, iż reszta Heat jest taka beznadziejna. Ale IMO to nie jest dobrze. Bulls czy Celtics trudno będzie rozwalić we trójkę, choćby rzucającą łącznie 100 pkt. Nie wspominając o tym, że akurat te drużyny miały jak na razie metodę na Bosha, co robi z Trójki już tylko Wielką Dwójkę. Dlatego obecna forma Heat, przy słabym terminarzu, nie powinna zwodzić co do ich faktycznej siły - jest podobna jak wtedy, gdy kilkoma punktami przegrywali z silniejszymi ekipami. Po prostu gra się tak, jak rywal pozwala.
  6. ogqozo

    NBA

    Prawdopodobnie. Ale on rozważa koniec kariery od 10 lat, więc mógłby jeszcze zostać, jest nadal lepszy od wielu graczy mających wyższe kontrakty niż on. P.S. Alvin Gentry po meczu z Thunder powiedział, że Durant pewnie już nigdy w karierze nie rzuci 3-14 z gry przez cały mecz. A po trzydogrywkowym starciu z Lakers - że na każdym innym obrońcy Kobe rzuciłby nie 40 pkt., a 60. Widać, że w Suns rozumieją, jak wspaniałego zawodnika mają w Hillu.
  7. ogqozo

    NBA

    Raczej tak, bo kogo niby Suns potrzebują bardziej niż Gortata? Polish Hammer też pewnie jest zadowolony, aczkolwiek brak playoffs na pewno boli. Cóż, Thunder właśnie pozyskali centra dla siebie, więc nie widzę nawet możliwości sensownego trade'u. Pytanie, czy zostanie Steve Nash. Ma jeszcze jeden rok kontraktu po tym sezonie. Wiele się mówi o "miłym geście" jakim byłoby wytransferowanie go do contendera (Orlando? Atlanta?), by mógł powalczyć o mistrzostwo. Chodzi o to, by zacząć już teraz budować od nowa to, co obecnie już nie ma szans powodzenia. Za Nasha mogliby dostać jakiś talent, wybory w drafcie - coś, co pomoże im bardziej niż po prostu przejście Kanadyjczyka na emeryturę za rok. Aaron Brooks nie jest Nashem i Gortat na pewno wiele straci na odejściu dwukrotnego MVP, ale Nash ma 37 lat. Grant Hill - nadal ważny w rotacji - we wrześniu skończy 39. A Thunder, Memphis, Houston, Clippers - to obecnie głównie młodość, zespoły, które już się przebudowały w dużej mierze i teraz idą naprzód. Nie ma co się oszukiwać, że przyszły rok będzie dla Suns lepszy. Tymczasem płace Nasha i Cartera to, teoretycznie, 30 mln dol. wolnego miejsca, czyli duże możliwości dla klubu, który ciągle jest w top 8 najbogatszych w całej lidze. Tak naprawdę jedynym graczem, który w tej chwili jest naprawdę kluczowy dla Suns, jest... Marcin Gortat. W najlepszym wieku, mający parę lat korzystnego kontraktu - jest wart więcej, niż można za niego dostać. Zostanie na 90%. Niestety dla Suns, to lato nie jest urodziwe we free agentów, ale mogą pokombinować z transferami.
  8. ogqozo

    NBA

    Biorąc pod uwagę to, jak wielką determinację i chęć do gry wykazuje od pewnego czasu Vince, sądzę, że miejsce na ławce odbierze z przyjemnością. Może to kwestia tej jego grypy, ale Maciek Kwiatkowski twierdzi, że w swojej karierze Carter już nie zacznie meczu w NBA. Zobaczymy. Po tym roku Suns zrezygnują z kontraktu z wielką ulgą (18 mln dol. piechotą nie chodzi) i może będzie to, co jakiś czas temu było z Allenem Iversonem. Carter bez wątpienia jest jeszcze na tyle dobry, by budzić zainteresowanie wielu klubów, ale jego rola jako postaci ważnej w lidze raczej dobiegła końca. Vince Carter jest rok młodszy od Iversona. Statystyki Iversona w zeszłym sezonie w 76ers, jego ostatnim amerykańskim klubie? 14/3/4, 42% z gry. Statystyki Cartera od czasu transferu do Suns? 14/4/2, 42% z gry. Jeśli mu się będzie chciało, to pogra jeszcze rok-dwa za minimum, ale nie wygląda mi na to. Chyba, że dostanie propozycję z Miami. Zobaczymy.
  9. ogqozo

    NBA

    Boski screen, tylko czekać aż ktoś tam coś domaluje. Nos Gortata został już zacerowany i Gentry ogłosił, że po raz pierwszy od dawien dawna Robin Lopez zacznie mecz na ławie. Będzie to drugi start Marcina "53 minuty" Gortata podczas jego pobytu w Phoenix. Gortat-ciekawostki: Marcin Gortat zajmuje już 11. miejsce w klasyfikacji PER wśród centrów i zapewne skończy sezon w top 10. W klasyfikacji PG Steve Nash jest czwarty. Wśród SG 20. miejsce zajmuje Vince Carter, który dziś zacznie na ławce kosztem Jareda Dudleya. Po porażce z Hornets, Suns praktycznie stracili praktyczne szanse na playoffs i dziś grają już któryś z kolei "mecz o życie", z Dallas.
  10. wiem, wiem, przeróbka Rebeki Black, ale ta jest naprawdę przyjemna
  11. ogqozo

    Sucker Punch

    Nie powiedziałem, że pod nastolatki. W końcu sam jako nastolatek słuchałem normalnych Pixies i normalnej Bjork i nie potrzebowałem bum bum miksu, dziesięciu dodanych przygrywajek w tle czy zmiany konwencji w połowie utworu, żeby się nim nie znudzić. Dlatego napisałem "dla dzieci". Ten remiks Bjork to definicja ADHD. Jest mało zmieniony, tak że w porównaniu do tych coverów prezentuje się bardzo dobrze.
  12. Myślę, że PZPN powinien zatrudnić jako następnego selekcjonera Jurgena Kloppa, bo chyba tylko on na całym świecie potrafi sprawić, żeby Polak dobrze grał w piłkę. Arkadiusz Głowacki i Kamil Glik na stoperze oraz Maciej Sadlok z lewej strony, coś trzeba dodawać? Może to, że czas przydatności polskiego paszportu Ludovica Obraniaka wydaje się dobiegł końca. Może to nie jest najbardziej kreatywna i świeża uwaga, "Głowacki jest słaby", no ale i gra polskiej kadry nie powala inspiracją.
  13. ogqozo

    Sucker Punch

    Boże, nawet piosenki z tego filmu są obrazą dla ludzkości. Nie dość, że denne same w sobie i obrzydliwe w kontekście świetnego oryginału, to jeszcze pasują do tych dziewczynek ubranych jak dzi'wki strzelających z karabinów do zombie-nazioli jak pięść do nosa. Aż trudno mi sobie wyobrazić, jaką torturą musi być obejrzenie całego filmu. "Where Is My Mind", wersja dla dzieci, Jezus Maria. Już w Shreku były lepsze covery.
  14. ogqozo

    Sucker Punch

    Uwielbiam szity, przynajmniej są śmieszne recenzje. "Snyder musiał wiedzieć już w przedprodukcji, że jego obtłuszczona kolekcja fantazji o gwałcie i zemscie przebrane za bajeczkę o emancypancji nie da satysfakcji nikomu poza nim samym" "nie ma tu nic, co mogłoby dać rozrywkę, poza malutką radością z zauważenia, że film zupełnie pasuje do swojego tytułu" "najbardziej kolosalna porażka od czasów Złotego Lata Shyamalana. Nieerotyczny, niewywołujący dreszczu thriller erotyczny pokryty pleśnią gry video - Sucker Punch to "Ostatni władca wiatru" z gorsetami" "w swoim pierwszym oryginalnym scenariuszu Snyder oferuje nam możliwość spojrzenia w głąb swojej głowy, która okazuje się być womatorium każdego nerdowskiego elementu popkultury" "Słuchacie czasem o filmach, które chcą mieć ciastko i je zjeść? SP obiecuje ciastko, a kiedy przyjdziesz na spektakl, dostajesz keks i mówisz: "co to (pipi)a za góvno?". Bo nikt nie lubi keksów" Wszyscy mówią, że jest gorzej niż 300. Gulp...
  15. "Poziomki" to must see. "Źródła" jeszcze nie widziałem, ale nie jest wymieniane wśród jego "podstawowych" dzieł, aczkolwiek ci co oglądali, chwalą.
  16. Wszyscy wiedzą że uwielbiam tę płytę, nawet nie wiedziałem, ze nagrali teledysk, nie żeby był ciekawy. Uwielbiam ich teksty, zwłaszcza te tytuły. Mój ulubiony utwór z płyty "Blodtoerst" - "pragnienie krwi". Albo ten "Mjoed" - "miód". To takie oczywiste.
  17. ogqozo

    NBA

    Regularny wzrost Chicago Bulls jest powalający. Oczywiście to szaleństwo wszystko to sprowadzać do Derricka Rose'a, bo sezon życia gra praktycznie każdy zawodnik. Tom Tiboddeau zrobił coś niesamowitego - w jeden sezon włączył się do grona najlepszych trenerów ligi, a jego zespół gra koszykówkę tak poukładaną i dopracowaną, że Doc Rivers wymięka. Po przerwie All-Star (no i po transferze Perkinsa do OKC) Bulls grają po prostu najlepiej spośród wszystkich drużyn w lidze, obok może Lakers. Kto się tego spodziewał? Wydawało się, że "walka o trzecie-czwarte miejsce na Wschodzie" to będzie cel dla nich na ten sezon. Spośród, o ile pamiętam, 80 ekspertów ESPN ankietowanych przed sezonem, tylko jeden stawiał, że Bulls zwyciężą konferencję, a Derrick Rose zostanie MVP. W sumie się z tego kolesia śmiałem, Rose nawet w top 10 nie był to sam Boozer mu nie pomoże. Nie doceniłem, jak wielkim trenerem jest Tiboddeau. Teraz obie te rzeczy wydają się niemal pewne. Mówię o tym, bo sezon sezonem, czasem i run-n-gun pozwala mieć dobry bialns, ale w playoffach wygrywają zazwyczaj właśnie trenerzy. Wielkie osobistości, tytani pracy, doświadczeni wymiatacze. Przez ostatnie 15 lat mistrzostwami dzieliło się tylko kilku trenerów: Jackson, Popovich, Riley, Larry Brown i jedyny stosunkowo młody Doc Rivers. Tibbodeau może do nich dołączyć i to szybko. Obecna forma Bulls, ich sposób gry oparty na perfekcyjnej defensywie i podziale obowiązków w ataku oraz warsztat Tiboddeau (który niezwykle szybko reaguje na wszelkie luki w matchupach i często już w przerwie odmienia zespół, by załatać praktycznie wszystkie dziury) stawiają ich wśród faworytów do mistrzostwa. Brak doświadczenia? Owszem, nawet Boozera trudno nazwać doświadczonym w playoffs graczem. Ale ten team już nie raz zaskoczył i równie dobrze może to zrobić w po, mając przewagę własnego parkietu. Parę Gortat-ciekawostek: - od czasu, gdy w boxscore'ach zaznacza się rezerwowych i starterów, żaden ławkowicz nie zagrał w meczu przez 53 minuty - Polak liczy się nie tylko w klasyfikacji "6th man", ale i "most improved". Jeśli popatrzeć na ranking wydajności (mierzonej przez NBA.com), Gortat zajmuje 5. miejsce pod względem postępu (pomimo spędzenia niemal połowy sezonu w Magic!). Postęp Gortata wynosi 7,9, podczas gdy lider tej klasyfikacji Kevin Love ma 9,0.
  18. Przecież Pitt gra główną rolę. Lol, jak ty to mierzysz. Cały film jest historią, która przydarza się Nortonowi, a Pitt jest jednym z elementów tej historii. To jest właśnie wzorcowy podział na bohatera głównego i drugoplanowego.
  19. Najpierw trzeba wyjść z dworca, co jest obecnie megawkurzające. Później blisko... Na tej samej ulicy co dworzec są Arkady. Podjedziesz spod Arkad tramwajem 7 na przystanek Paulińska, może 10 minut jazdy, i jesteś obok CRK, kilka minut drogi. Bym cię zaprowadził ale takie coś to nie jest... coś co nazywam muzyką. Z takich porad wycieczkowych to warto dodać, że możesz wziąć własne alko. W CRK nie ma "baru" jako takiego, ale powinna być otwarta Utopia (ten sam squat), gdzie masz najniższe ceny w historii lokali sprzedających alkohol.
  20. Jaka tam wtyczka, można se ustawić w menu. Ale co zrobić, żeby się na niej pokazywało, że się coś ściąga?
  21. Aha, bo to Julie Christmas jest też na tej stronie. Myslałem że to koncerty Mono tylko.
  22. Firefox 4 jest do pobrania już w finalnej wersji. Już 4 miliony ściągnięć i co minutę przybywa parę tysięcy. Jak twierdzi Mozilla, to ostatni tak duży jednorazowy upgrade - od teraz Firefox będzie wprowadzać ulepszenia po malutku i niewidocznie, tak jak inne przeglądarki.
  23. Co ciekawe, są też wpisani w Asymmetry miesiąc wcześniej, choć strona festiwalu o nich chyba nie wspomina.
  24. Rozwalają mnie te ploty. Czy Gordon-Levitt zagra? Gordon-Levitt zagra, ale kogo? Gordon Levitt zagra Holiday Killera! Gordon-Levitt być może nie zagra Holiday Killera! Czy to jest aż tak ważne wiedzieć to na rok przed obejrzeniem filmu? To wszystko przez jakiś tydzień czy dwa obiegło wszystkie stronki o filmach! Postaci dużo, ale przecież nie wiemy, co z nimi będzie, mogą dostać jedną scenę. A może dostaną więcej i skończy się tak jak w "Incepcji", która była nadal świetnym filmem, ale postaci akurat nie były jej mocną stroną. "Początek" był średniacki, ale warto zauważyć, że to dzięki niemu Nolan mógł zrobić sequel tak szalony, a jednocześnie tak wiarygodny. Ograniczanie wartości "Mrocznego Rycerza" tylko do Ledgera to błąd - to rzadki film, który był w stanie powiedzieć coś więcej, niż "nasz koleś strzela i wygrywa", dając - w zależności od oczekiwań - i proste emocje, i refleksję o współczesnym świecie. Byłby najlepszym hollywoodzkim hitem od czasu "Władcy Pierścieni" nawet bez Ledgera. Mając taką bazę fanów, Nolan ma duże pole do popisu w trzeciej części - po prostu może założyć, że widz już na początku filmu bardzo dużo wie, a hollywoodzkie hity tego nigdy nie robią (zazwyczaj sequele wyglądają po prostu jak jeszcze bardziej dziecinny remake oryginału, a te faktycznie rozwijające historię trafiają się raz na 5 lat). Spodziewamy się pewnie, że w trzeciej części chaos będzie już zupełnie rządził, tak więc wiele postaci może być właściwym pomysłem, by np. oddać to, że w świecie opanowanym przez potężnych złych Batman już nie wie, kto jest jego wrogiem. Zależy od scenariusza. Nolan to pomysłowy i inteligentny scenarzysta. Technicznie zrobił parę imponujących rzeczy w "Incepcji". Może być dobrze, a może nie. Jednak można przynajmniej oczekiwać czegoś więcej niż zwykłego filmu o superbohaterach, co niestety jest bardzo rzadkie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...