Treść opublikowana przez ogqozo
-
NBA
Obaj panowie to ogromne kontrakty i gracze, którzy stracili nieco formę, mając tylko okazjonalne przebłyski swojej świetności. Mimo wszystko wydaje mi się, że 28-letni Arenas może bardziej zyskać na przejściu do innego klubu. Natomiast Lewis utracił fizycznie i chyba All-Starem już nigdy nie będzie, ale ma w sobie ze dwa lata solidnej gry. Mimo wszystko, jeśli Lewis pójdzie na trójkę, może nieco wzmonić Wizards, bo Arenas sprawdzał się bardziej jak zmiennik kontuzjowanego Johna Walla. Piątka Wall-Hinrich-Rashard-Blatche-McGee może nie zniszczy systemu, ale też nie wygląda to na najgorszy zespół ligi, jakim do tej pory byli Wizards. W Polsce każdego interesuje Gortat. No cóż, daje mu to szansę na bycie podstawowym centrem i kluczowym zawodnikiem swojej drużyny. Robin Lopez ma wielki potencjał, ale od dzisiaj polscy kibice będą mu życzyć, żeby nigdy go nie realizował. Amerykańskie media widzą Gortata bardziej jako uzupełnienie składu, ale może te 20-25 minut średnio będzie grał. Jak to wyjdzie dla Suns i Magic, nikt nie wie. Teoretycznie szybki Gortat to świetne uzupełnienie dla Nasha. Tylko że zanim się zgrają, Kanadyjczyk będzie już się powoli zbierał na emeryturę. W każdym razie chyba dostaniemy okazję przekonać się, czy Gortat faktycznie jest tak wielkim drewnem w ofensywie, czy - jak sam twierdzi - po prostu system gry i mało minut nie pozwalały mu rozwinąć skrzydeł.
-
NBA
Jak dla mnie w takich rankingach powinni jednak być wymienieni najlepsi zawodnicy sezonu. Aczkolwiek rozumiem, że się podkreśla postęp Amar'e, żeby był jakiś ruch z tygodnia na tydzień. Sądzę, że po dzisiejszym meczu nie będzie już przed LeBronem, Rose'em i paru innymi, bo ani lepiej nie gra, ani wyniki nie tak dobre, więc niby czemu? Oglądając dzisiejszy mecz z Heat odniosłem nie pierwszy raz wrażenie, że Amar'e nawet nie jest najlepszym zawodnikiem Knicks, tylko Landry Fields. LBJ zaliczył 32/11/10 i generalnie jeden z lepszych meczów sezonu, jak to zwykle bywa w hali Madison Square Garden. To 30. triple-double w karierze LeBrona - zawodnik wskoczył na 7. pozycję na liście wszech czasów. Można zakładać, że w ciągu swojej kariery wejdzie do Top 5, a kto wie, może i dogoni będącego na podium Jasona Kidda (Kidd po siedmiu sezonach gry miał 30 t-d, LeBron miał ich 28). Magic Johnson i Oscar Robertson wydają się nie do doścignięcia przy obecnym typie gry w NBA.
-
NBA
Amar'e jest na drugim miejscu w Race to MVP na NBA.com. Co? Ja wiem, że rzucanie dużej ilości punktów jest fajne, ale bez przesady. Zresztą i tak Durant ma nadal wyższą średnią z sezonu. Na ESPN już lepiej, Amar'e na 5. miejcu, tylko jedno przed LeBronem (który jest, jakby, eee, lepszym koszykarzem). Dzisiaj Knicks grają z Miami w Nowym Jorku. Pamiętamy mecz z zeszłego sezonu, gdzie LeBron dostał świra, ale też zaliczył chore statystyki 50-10-9. Wiemy, że obie ekipy przegrały minimalnie z Celtics, ale poza tym mają bardzo solidne wyniki, przy zachowaniu proporcji. Miami czeka do końca grudnia parę poważniejszych sprawdzianów, bo ostatnio mieli dość łatwy terminarz i nie ma co mówić, że się rozkręcili, po jednej wygranej z Jazz. Trójka gwiazd coraz lepiej współpracuje. Wade wreszcie rzuca na świetnej skuteczności, a LeBron się w zasadzie wycofał do roli zawodnika uzupełniającego akcję, co nie znaczy, że się leni. 50 pkt. może nie rzuci, ale przy obecnym sposobie gry obu zespołów (Heat zaczęli ostatnio naprawdę szybko biegać w kontrach) zapowiada się sporo beztroskiej, ofensywnej gry.
-
Europa League
Nic nie jest pewne. To jest Europa League, znana też jako Random League. Rafał Stec dobrze napisał, czemu życzyłby sobie, by Lech trafił na Liverpool: http://rafalstec.blox.pl/2010/12/Zelazna-kurtyna-grubieje.html Umiejętności zawodników są na papierze i tak niskie, więc lepiej trafić na zespół, któremu po prostu nie zależy na zwycięstwie. City i Juve takimi były. Braga - trudno powiedzieć. Patrząc na historię EL, równie dobrze mogą dojść do finału, jak i odpaść z Lechem.
-
Europa League
No takiego wyrażenia zagraniczna prasa, czy właśnie Goal.com, używała nieraz jako synonim Lecha Poznań.
-
Champions League
Real trafia na Lyon dopiero drugi raz w fazie pucharowej. Jeśli obecnie ta w miarę stabilna europejska czołówka liczy najwyżej 10 klubów, z czego dwa są hiszpańskie i Real nie może na nie trafić, to trudno, żeby na siebie nie wpadały. Real odpadał za mojej pamięci z Liverpoolem, Arsenalem, Romą, Bayernem, Juventusem, Monaco... Generalnie z każdym, kto się trafił. Teraz mógł trafić na sześć różnych zespołów, trafił na Lyon. Cóż. Powinienem w tym momencie poszukać postów sprzed roku, gdzie każdy pisał, że Inter na bank nie wyjdzie z 1/8, bo to Inter. No, każdy jak każdy, głównie znawca Obso uznał, że jak będzie w co drugim poście o tym pisał to będzie śmiesznie. Jednak większość Inter skreślała, ja oczywiście nie. Pamiętam, jak parę osób pisało, że Mourinho po porażce z Chelsea zostanie pewnie zwolniony i uznany powszechnie za luzera.
-
Europa League
Cóż, nie jest to zaskakujące zestawienie. Nie raz pisałem, że Arboleda zwraca uwagę poziomem swojej gry. Najbardziej podoba mi się określenie "Polish minnows".
-
Champions League
Ty widziałeś jakiś mecz Interu w ciągu ostatnich miesięcy, że tak uważasz? Po powrocie Robbena Bawarczycy będą faworytem konfrontacji. Cztery najsilniejsze ekipy z drugich miejsc trafiły akurat na najsilniejsze ekipy fazy grupowej. Chyba szkoda, bo Kopenhaga z większością rywali mogłaby powalczyć, ale Chelsea to raczej zbyt wysokie progi. Manchester pewnie wygra z Marsylią dwa razy po 1-0. O tym, kto awansuje z pary Real-Lyon, nie będę się wypowiadał. To przestało być śmieszne już jakiś czas temu. W parach Roma-Szachtar i Valencia-Schalke można się tylko denerwować, że jedna z tych drużyn będzie musiała przejść dalej. W pierwszym przypadku będzie to Szachtar, a zwycięzca tego drugiego dwumeczu i tak nikogo nie obejdzie. No, chyba że np. Valencia trafi na Szachtar w 1/4, ale może się to nie stanie.
-
Europa League
Liverpool, Porto, CSKA Moskwa, Zenit, Leverkusen, Villareal, Twente, PSG... w sumie trudno powiedzieć, na kogo mogliby chcieć trafić Lechici, nie ma ani jednego słabego zespołu. Nie w porównaniu z zespołem z polskiej ligi, która jest jedną z najbardziej dennych na kontynencie. Oczywiście nie ma co skreślać Lecha. Jakby nie patrzeć, nie przegrał on dwumeczu ani z Man. City, ani z Juventusem. Więc czemu nie miałby powalczyć z zespołem, który odpadł z Milanem, Interem albo Arsenalem. Bez względu na losowanie faworytem Lech nie będzie, ale to przeciez Europa League, a nie jakieś normalne rozgrywki. Stuttgart może się wydawać stosunkowo łatwy, bo jest w strefie spadkowej Bundesligi, ale jakby to tak miało działać, to Stuttgart nie przeszedłby fazy, w której odpadła Borussia Dortmnd.
-
Europa League
A zespół walczący o utrzymanie rozwala Lyon i Benfikę w LM. Cóż, brak doświadczenia. Borussia to młodziki, poza Barriosem, Błaszczykowskim i Schmelzerem każdy piłkarz ma góra 22 lata. Brakuje im wyczucia, ale byli o włos od awansu i w przyszłym roku na pewno czekają nas ciekawe, ładne mecze Ligi Mistrzów z ich udziałem.
-
NBA
Myślę, że warto wspomnieć o tym, że Knicks grają dobrze. Już zapomniałem, że w ogóle można grać dobrze będąc Knicks, a jednak. Z ostatnich 14. meczów wygrali 13. Mają więc szalony bilans 16-9. Amar'e Stoudemire przez ostatnie 8 meczów (wszystkie wygrane) rzucał co najmniej 30 punktów na niesamowitej skuteczności i nawet broni jakby mniej beznadziejnie (po prostu bardzo słabo). Landry Fields jest jednym z najlepszych rookies tego sezonu (drugi w rankingach), ba, jest najlepiej zbierającym obrońcą całej ligi. Raymond Felton i Wilson Chandler też dobrze dają. No i sporo już napisano, że jakie to jest niesamowite, Knicks są teraz dobrzy... Warto jednak popatrzeć na terminarz ich meczów. Z tych 14. meczów prawie nie było rywali walczących o playoffs (Hornets ostatnio strasznie dołują, Atlanta z NYK wygrała, zostaje tylko pokonane ostatnio Denver). Za chwilę Knicks grają z Celtics (10 zwycięstw z rzędu, bilans 19-4) i wszyscy się zastanawiają, czy zostaną sprowadzeni na ziemię. Myślę, że Celtowie zrobią z nich miazgę, ale i tak z paru powodów może to być dość ciekawy mecz.
-
Scott Pilgrim vs. The World
Tak, dokładnie na tym to polega i na niczym więcej. Jesteś wykształconym człowiekiem. Zniszczyłeś mnie. Ten post będziemy pokazywać swoim dzieciom.
-
Scott Pilgrim vs. The World
Tylko tobie. Nie ma jednego elementu twarzy, który można by uznać za choć trochę podobny. W zasadzie to chyba potwierdziłeś, że jesteś po prostu niewidomy i zrobiło mi się nieco żal, że próbowałem ci tłumaczyć, na czym polega damska uroda.
-
The Shield
Ja doceniam. Sporo osób, których zdanie szanuję, bardzo go lubi. Dlatego go wymieniłem. Natomiast osobiście nie czerpałem z niego zbyt dużej przyjemności, IMO ma dobre momenty i tyle.
-
Scott Pilgrim vs. The World
No skoro normalna ładna dziewczyna, która sobie pomalowała włosy na inny kolor, to od razu "emo" i "aseksualność", to albo ktoś ma problem z włosami innymi niż blond, albo w ogóle z dziewczynami. Czysta logika. Jak zwykle prezentuję najwyższy poziom dyskusji.
-
Premier League
"najlepsza liga w Europie", hihi
-
NBA
Nie oni jedni rozje'bali Lakers. Houston, Memphis, Indiana... Wtedy LAL przegrało cztery mecze z rzędu pierwszy raz od czasu przyjścia do klubu Pau Gasola. Ale pamiętam zeszły sezon, kiedy Lakers przegrali trzy mecze z rzędu pierwszy raz od przyjścia Pau Gasola i też był jakby kryzys. Ani ten kryzys, ani słaba gra w pierwszych dwóch rundach playoffs nie przeszkodziło im wygrać w każdej serii po 4 mecze i zostać mistrzami. To jest właśnie pewien irytujący nieco paradoks NBA, grają tyle meczów ale i tak o wszystkim decyduje dyspozycja w playoffs. O tym, że Boston, Orlando, Miami, Chicago, Lakers, Spurs, Dallas, Jazz, Oklahoma... wejdą do playoffs wszyscy wiemy. Że poza nimi nikt nie ma szans na mistrza, też wiemy. Możemy się ekscytować meczami u szczytu, ale jeśli w jednym meczu Miami rozwala Orlando, a w drugim Orlando rozwala Miami, to w sumie co z tego wynika? Miami może sobie wygrać wszystko w sezonie, ale jak LeBron dostanie kontuzji w drugiej rundzie playoffs to nie będzie miało znaczenia, że przez cały rok był zdrowy. Tak więc ten sport, tak jak i inne, warto po prostu oglądać dla gry, a nie dla wyniku. Bo w tym drugim przypadku równie dobrze możemy śledzić i zapisywać wyniki toto lotka. "Kibicuję liczbie siedem, hejtuję sześć". Nigdy nie zrozumiem, czemu ludzie mają ekscytację z takich rzeczy. Dzisiaj Hornets-Miami, polecam oglądać dla przyjemności oglądania LeBrona, Paula, Wade'a. Jeszcze bardziej czekam na mecze, gdzie będzie walka na każdej pozycji - gdzie Wade zmierzy się z Kobe'em, a LeBron z Artestem. Lub Derrick Rose z Russellem Westbrookiem. Albo Dirk Nowitzki z Paulem Milsapem. Wynik? Niech sobie będzie, jaki chce.
-
Scott Pilgrim vs. The World
Farbują włosy na blond i cały czas się uśmiechają, co automatycznie czyni je ikonami seksu.
-
The Shield
Niektórzy ludzie są naprawdę straszni z tymi spoilerami. Jak się nie podoba to niech nie wchodzą na temat dotyczący danego serialu. Czekam, aż ktoś się przyczepi, że zdradzamy, że w serialu występuje Forest Whitaker i prowadzi śledztwo, bo przecież po dowiedzeniu się tego nie ma sensu już oglądać. Czyli zacząłeś już nawet oglądać te złe. No cóż, ja lubię pewien poziom i IMO nie ma aż tak wielu wartych poświęcania czasu seriali. Polecam "Friday Night Lights", ale nie łudzę się, że młody polski konsolomaniak polubi ten serial. Ale znam takich, co się przełamali, więc może warto spróbować? Nie przełamałem się (generalnie nie lubię sci-fi) co do "Battlestar Galactica". Ten serial to wszystko, czego nie lubię. Moim zdaniem jest źle napisany. Ale sporo osób lubi. "Freaks and Geeks" jest genialny. Nie jest do końca "poważny", ale też to nie komedia w stylu "40-letniego prawiczka", tylko porządnie napisane realistyczne historie. Kocham "In Treatment", ale też jest to serial stworzony dla mnie. Co tam jeszcze... "The West Wing"? "Veronica Mars"? "Buffy"?
-
Scott Pilgrim vs. The World
Obso kłamie. Napisałem, że ładnie wyszła na jakimś tam zdjęciu. Chciałem być miły dla naszej utalentowanej rodaczki, a on mi to wytyka jako słabość. Tacy właśnie są warszawiacy. A Winstead mnie kręci, czemu nie. Ma boskie ciało, facynujące oczy, długie rzęsy, fajne zęby. Ma wszystko to, czego nie ma to azjatyckie dziecko. Jest piękną młodą kobietą. Ponawiam apel, by przed użyciem słowa "emo" sprawdzić, co to jest emo, bo Mary Elizabeth Winstead to nie emo. Pomalowanie sobie włosów na inny kolor niż blond to nie jest od razu emo. A już zwłaszcza nie wiem, w jaki niby sposób miałoby ono powodować "aseksualność". Ja wiem, że niektórzy wolą owłosioną klatę Davida Husselhoffa, ale ja lecę na młode, kształtne i urocze dziewczęta, dla mnie one nie są aseksualne. Winstead jest bardzo seksualna.
-
Scott Pilgrim vs. The World
Podoba mi się ładna dziewczyna. Rozumiem, że ty się teraz masturbujesz do brzydkich starych dziadów, ale ja pozostanę przy tym swoim okresie przejściowym.
-
The Social Network
No to jest jakaś tradycja, że jak raz na parę lat wyjdzie inteligentny Hollywoodzki film, to lud go je'bie i w sumie sam nie wie za co, więc komentarze są absurdalne.
-
Scott Pilgrim vs. The World
Wreszcie jakieś głosy rozsądku w temacie.
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
A co, myślałeś, że może w filmie reklamowanym nazwiskiem Shyamalana nie będzie twistu? Dobre sobie.
-
The Social Network
Ja nie wiem, co ty chcesz powiedzieć w końcu. Gadamy o Facebooku czy o filmie? I o jego popularności (nie takiej znowu ogromnej) czy o ocenach krytyków i szansach na Oscara? Ja nie mam konta na Facebooku, ale nie wiem, jak można powiedzieć o firmie, że jest "trywialna". Co to w ogóle znaczy? Film o Bellu pewnie byłby mniej popularny, ale jeśliby w jakiś sposób nadal opowiadał o współczesnym społeczeństwie i był tak dobrze zrobiony, to pewnie zostałby dobrze przyjęty, jak to zwykle bywa z inteligentnymi i dobrze zrobionymi filmami.