Ukończone. Zajęło mi to 51 godzin. W skrócie - świetny tytuł, warty zagrania. Nawet jeśli nie za pełną cenę, to fani rpgów nie powinni go pomijać. Ja bawiłem się bardzo dobrze i ani przez chwilę nie poczułem znużenia, świat gry wciągnął mnie bez reszty, czytałem wszystko od deski do deski, wykonałem chyba każdy dostępny dla mojej postaci quest, a w moim zakończeniu:
Oczywiście było też podsumowanie dotyczące wszystkich towarzyszy, kilku postaci pobocznych (nie spodziewałem się, że moje działania będą miały wpływ na zakończenia niektórych z nich), końcowy stan świata. Za dużo by dokładnie spamiętać. Ogólnie historia przypadła mi do gustu, ciekawiła mnie do samego końca i pozostawiła trochę do własnej interpretacji. Wątki Rozpaczy, której nie podoba się zabawa w nieśmiertelność i zaburzanie balansu w świecie oraz Pana Wcieleń (jego początki, motywy i cele) dobrze poprowadzone. Niestety nie udało mi się przejść gry bez walki. W ostatniej godzinie było kilka Kryzysów - ogólnie proste i przypuszczam, że mógłbym tego uniknąć, ale w jednym przypadku zawalczyłem. Nie było to jednak trudne, nawet dla moich postaci, rozwijanych pod zupełnie innym kątem. Tak więc przez całą zabawę stoczyłem tylko jedną walkę (nie licząc obowiązkowej tutorialowej). Myślę, że to i tak niezłe osiągnięcie. Nie ominęły mnie też bugi, chociaż nie były one przesadnie dokuczliwe. Czasem zamiast imion niektórych postaci wyświetlały się krzaczki, a powiadomienia o stanie misji i opisy potrafiły pozostawać na ekranie dopóki nie przeszedłem do innej lokacji. Zdarzały się pewne błędy w tłumaczeniu (np. zmieniające płeć rozmówcy) i problemy w działaniu pada (niektóre przyciski przestawały odpowiadać, pomagało rozłączenie i ponowne podłączenie; głównie działo się to przy wczytaniu save'a). Oprócz tego w bardziej intensywnych momentach mocniej spadały klatki (3-4 razy w ciągu całej rozgrywki). Ogółem nic, co by zepsuło zabawę czy uniemożliwiło ukończeniu misji, porozmawiania z kimś itp. Na duży plus muzyka. Właściwie wszystkie utwory mi się podobały, ale najbardziej chyba motywy z Miel Avest, Wykwitu i creditsów. Pozostając przy udźwiękowieniu, szkoda, że nie postarano się o więcej kwestii mówionych. Nawet nie chodzi o samych towarzyszy, ale najważniejsze postaci poboczne i te z głównej linii fabularnej powinny mieć głos. Co do grafiki, zgodzę się, że jest dość nierówna. Są miejsca, które robią ogromne wrażenie i są bogate w detale (Wykwit, chociaż dużą rolę odgrywa tutaj sam design), ale też takie, obok których można przejść raczej obojętnie (Dolina Poległych Bohaterów). Niemniej nie jest źle. Towarzysze - mi przez całą grę towarzyszyli Tybir, Callistege i Rhin. Pierwszy taki meh, jego wątek też przeciętny. Calli była w porządku, ciekawsza, a zakończenie, które u mnie uzyskała jak dla satysfakcjonujące. Rhin najbardziej mi się podobała z tej trójki. Przywiązałem się do niej, czasem swoje decyzje opierałem na jej słowach i prośbach, starałem się ją zrozumieć. W tym przypadku tylko konkluzja okazała się trochę niesatysfakcjonująca, ale to może dlatego, że była bardziej otwarta niż u pozostałych. Baaaardzo podobały mi się retrospekcje, w których można zajrzeć do przeszłości konkretnych postaci i nawet zmienić jej przebieg. Nie obraziłbym się, gdyby było ich więcej i miały jeszcze większy wpływ na historię. O misjach napiszę tylko tyle, że były na wysokim poziomie, nierzadko wielowątkowe i przeplatające się nawzajem. Dialogi również świetne, choć zgodzę się, że niektóre tak przekombinowane, że musiałem czytać po kilka razy. Jeśli miałbym wystawić ocenę, to T:ToN spokojnie dostałoby ode mnie 9/10. Nie bawiłem się tak dobrze od czasu Wiedźmina 3. Swoją drogą, mam nadzieję, że pojawią się jakieś inne tytuły w settingu Numenery (dodatkami do Tidesów też bym nie pogardził). Tyle możliwości w tym fantastycznym świecie.