ornit

Hoest nienawidzi Islamu bo Islam zabrania całowania się z innymi mężczyznami (nie wiem jak z dziećmi, tam chyba robią wyjątek).

Żeby tylko w golfie... A propos Euro to Peaceville przygotowuje jakiś mocarny box set z koncertowym DVD, na którym gówno będzie widać

Trve Cvlt był tylko ten retard z Dissection, który w kwiecie wieku strzelił sobie w łeb z powodu wiary w czary mary. Varg chciał zdobyć uznanie wśród swoich kolegów i zostać docenionym przez swojego idola więc się nie liczy.

Napiszę jeszcze raz. Dla mnie to nie jest sztuka, to jest odtwórczość. Muzykę lubię, na koncerty będę chodził i kupię płyty i w sumie cieszę się, że ten zespół jest tak doceniany na świecie bo niewielu się to udało.

Obaj się znacie na sztuce.

Mnie najbardziej boli to, że on nie rozróżnia sztuki od kiczu. Już nawet (pipi) z tym, że ma takie a nie inne pomysły ale samo pojęcie sztuka w jego przypadku się dewaluuje bo prawdziwy artysta, nie musi co chwilę podkreślać, tego że jest artystą lol.

Dla mnie akurat te sceny walki były zaletą serialu.

Drugi kawałek z nadchodzącego albumu Arcycapa. Będzie MEEEEE i BEEEEEE oraz KWIIIIIIIIIK!

Szkoda, że mnie tam nie było. Beka w chuj

Nie da się

kaseta, którą Varg wysłał w 1994 z więzienia ówczesnej szefowej Misantrophy Records!

Dopiero przed chwilą dowiedziałem się, że za 2 tygodnie w warszawskim Pogłosie zagra Integrity. Coś mnie wzięło i bez zastanowienia kupiłem bilet za 65 złociszy. Może będą mieli z sobą płytki na handel to chętnie się zaopatrzę w ich ostatnie wydawnictwo.

Forgotten Tomb - Hurt yourself and the ones you love. Doom metal ze słonecznej Italii z 2015 roku. Jest tak depresyjny, że 21 letnia modelka (alternatywna czyli brzydka) z okładki strzeliła samobója.

To przecież EA. Ja kupiłem za jakieś grosze NFL 2018 i też zauważyłem, że od edycji z 2013 dodali tylko jakieś tryby story i kilka nowych ruchów.

I tak to (pipi) zamówię ze sklepu i z autografami, przez rok będę się przy niej tak dobrze bawił jak przy ostatniej a potem, kiedy mi się znudzi, zacznę wybrzydzać.

Ja (pipi)e już banalniej się nie dało. Serio Nergal machający jezusem na kutasie był przynajmniej zabawny niż to „art” i „magick”

Wiesz, w dniu premiery naprawdę mi to nie przeszkadzało bo byłem zbyt obsrany lizaniem ścian i chłonięciem gry

Dodam jeszcze coś ważnego o czym wczoraj zapomniałem. Proxima była pełna, a na początku trudno było się dopchać do piwa.

Tak ale nie pamiętam o ile. Pewnie kwestia roku, lub dwóch lat.

No (pipi)a! Przez cały czas trwania koncertu spodziewałem się tego, że zaraz Ace Ventura w(pipi)i się na scenę

Przecież Blighttown, Lost Izalith i Katakumby to esencja Dark Souls Tak naprawdę mi też nic w tej grze nie przeszkadzało. Miejscówki były irytujące ale miały swój klimat. Osobiście nienawidziłem katakumb ale tylko dlatego, że czułem się tam nieswojo (gdybym znalazł się w prawdziwych katakumbach byłoby tak samo).

Warto jeszcze wspomnieć, że wczoraj Daigo Umehara wygrał swój pierwszy turniej SFV od dawien dawna pokonując w finale zwycięzcę loser's bracket Fujimurę Dlaczego o tym piszę? Daigo ma 37 lat, gra w gry Capcomu od małego i nadal trzyma wysoki poziom zadając kłam teorii, że z wiekiem traci się refleks i po trzydziestce gracz nadaje się już tylko do utylizacji. Ktoś może zapytać dlaczego w takim razie inni weterani (głównie Amerykanie) przestali grać. Odpowiedź jest prosta - praca, rodzina, brak czasu lub chęci. PS Poza tym to dobrze widzieć Umeharę na podium. Gościu jest legendą, z którą nierozerwalnie kojarzone są mordobicia. I tak jest od lat. Niech mu się wiedzie. PS2 I nie wstydzę się tego napisać, że jestem jego fanem.

Też nie jestem fanem ale poszedłem z ciekawości i nie żałuję!!!

Cannibal Corpse dzisiaj grali w Proximie. Na stoisku podpisane przez wszystkich członków zespołu winyle. 200 zł sztuka. Wziąłem z sobą tylko 100 zł więc wyszedłem smutny (no nie do końca ale o tym dalej). Najpierw grały polskie zespoły Ragehammer i Voidhanger. Tego drugiego oglądałem nie pierwszy raz. Trochę brzmienie chyba było słabe bo nawet Herrr Warcrimer nie wydawał z siebie tak jadowitych dźwięków co zwykle lol. Ragehammera natomiast widziałem po raz pierwszy i po ich występie od razu skoczyłem do stoiska po winyl (50 zł) Gwiazda wieczoru z USA dała niesamowity nakurw. Właściwie nie wiem co grali bo w życiu nie przesłuchałem ani jednej ich płyty ale niesamowicie mi się podobało i gdybym miał więcej czasu na słuchanie tego co kupuję, z pewnością nabyłbym z neta jakieś ich krążki. Było warto iść, kto ma okazję i się zastanawia niech czym prędzej leci po bilet bo ominie go świetna zabawa.