- Growe Szambo
-
Growe Szambo
Mogą, ale to trochę tak jakby Hindusi zrobili teraz symulator srania na ulicy. Ja wiem, że niektórzy nie rozumieją co się dzieje w USA w sklepach masowo opierdalanych przez murzynów i jak wypada na tle tych wydarzeń gra o okradaniu chat i muzeów... przez murzynów, no ale bez jaj. Tu naprawdę nie trzeba tęgiego umysłu, żeby ogarnąć ironię.
- Growe Szambo
- Growe Szambo
- Boomer Horror - hidden gemy & niszowe horrory
-
Resident Evil 9 Requiem
W ogóle to story idealnie nadawałoby się na serial. Nawet próbowali coś takiego wprowadzić w życie za sprawą projektu "Arklay", który finalnie nigdy nie doszedł do skutku: detektyw FBI zajmujący się serią morderstw rozgrywających się na obszarze Raccoon City, z tą różnicą że miał to być prequel do RE Zero. Widocznie scenarzyści z Capcom uznali, że zrobią to lepiej
-
Resident Evil 9 Requiem
To będzie Alan Wake 2, ale zrobiony dobrze, w sensie z gameplayem. Strzelam że sekcje Leona będą mocniej liniowe i nastawione na akcję, a laseczka będzie prowadzić swoje dochodzenie w stylu Sagi z AW2, może jakieś jeżdżonko tu i tam, więcej zagadek, większy nacisk na eksplorację. Wiadomo że strzelam w ciemno, ale tak to sobie wyobrażam. Na szczęście mówimy o Capcomie, więc szczerze wątpię, żebyśmy mieli do czynienia z walkingsimem, w którym postrzelamy raz na godzinę. W sumie bardziej niż AW2 widziałbym sekwencje Grace jako gameplay z Sinking City, tam prowadzenie śledztwa było zrobione świetnie.
-
Josh obserwuje zawartość Resident Evil 9 Requiem
-
Resident Evil 9 Requiem
Jakoś wierzę że to będzie TPP i jednak nie open world, tylko takie dużo większe Village. Powrót do RC wydaje się grubymi nićmi szyty (serio ktoś tam wybudował nowe miasto obok krateru?), ale umówmy się: nikogo to nie obchodzi, bo każdy z nas marzył o kolejnym pełnoprawnym Residence w tej scenerii. Fajnie jakby była dwójka grywalnych bohaterów z osobnymi lokacjami i zazębiającym się story czyli blondyna i Leon. Nie czarujmy się, znani i lubiani bohaterzy młodsi już nie będą, to może być ostatnia okazja żeby zagrać kimś ze starej gwardii. Ciekawe kim jest ten ziomek siedzący w fotelu, może odkurzą Weskera xd O gameplay jestem spokojny i liczę na powrót do formy z RE7 / RE2R, czyli idealny balans między eksploracją, zagadkami i walką. Totalnie day 1 i mam nadzieję że mnie jakiś rak nie wykończy do lutego albo coś nie pierdolnie na pasach, bo muszę w to zagrać
-
Resident Evil 9 Requiem
No powrotu do Raccoon to się kompletnie nie spodziewałem. Ciekawe czy ta blondi to nowa protagonistka.
-
własnie ukonczyłem...
Nigdy nie ogarnę fenomenu Dragon Questa. W sensie to są naprawdę fajne gry, teraz szarpię w DQ3 HD remake i bawię się co najmniej dobrze i wiem że skończę. Ale żeby się jakoś super jarać takim generykiem? No nie.
-
Metal Gear Solid Δ: Snake Eater
Egzakli. 300+zł można dać za remake kalibru RE4 albo SH2, a nie za taką leniwą fuszerę. Powinni uczciwie wycenić tego MGS'a za 200zł max.
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Diuna 2 - wymęczyłem na dwie raty przed TV i niestety kompletnie nie rozumiem fenomenu tych filmów. Pół filmu to tułanie się po pustyni i żałosny, mocno zalatujący Zmierzchem, mało przekonujący i zupełnie nic nie wnoszący do hiistorii wątek romantyczny między Chalametem i Zendayą, drugie pół to ładnie nakręcone, ale kompletnie pozbawione pompy sceny akcji + jakieś knowania za kulisami w stylu "Gra o tron wannabe". Liczyłem chociaż na dobry rozpierdol na końcu, ale spoiler cała "epicka" batalia kończy się w 15 minut, a najwięksi gracze (Imperator wszechświata included) zostają porobieni jak małe dzieci przez bandę brudasów w turbanach dowodzonych przez nastolatka, który w wolnym czasie uprawia wakesurfing na piaskowym robalu spoiler Plot twist z ukrytym gdzieś w pizdu daleko na pustyni arsenałem atomowym, który pomógł Fremenom obrócić losy wojny na ich korzyść to chyba najbardziej leniwie i bez pomysłu skomponowany zwrot akcji jaki widziałem w filmach. No nie, to nie może być na serio. Szczytem jest występ wspomnianej Zendai, która nie dość, że wygląda jak cygański chłopiec, to jeszcze 3/4 filmu gra z tak obrażoną miną jakby ktoś właśnie zajebał jej akordeon (autentycznie parsknąłem śmiechem podczas tego długiego ujęcia na jej twarz na samym końcu filmu, kiedy laska sili się żeby wyglądać na wkurzoną i załamaną). Na plus cała reszta obsady, zwłaszcza Timothee robi robotę, efekty specjalne top, muzyka nawet nawet, no i... to by chyba było na tyle. Nie wiem czy będzie mi się chciało męczyć z kolejną częścią.
-
Platinum Club
Zasada jest prosta: pierwszą walkę starasz się zrobić legitnie, tak żeby wykręcić w miarę ładny wynik punktowy, a każdą kolejną przechodzisz już Faustem nie martwiąc się w ogóle o styl, tylko o to, żeby nie otrzymać hita od żadnego przeciwnika (wydaje się karkołomne, ale wierz mi, że to żaden problem z kapeluszem). Za przejście misji no damage dostajesz na końcu mnożnik 2x i jeszcze 1.2x za brak zgonu, więc "S" jest gwarantowane. Na DMD jest nawet łatwiej niż na H&H, bo masz checkpointy w trakcie każdej misji, nawet jeżeli otrzymasz jakieś obrażenia, to nie musisz zaczynać etapu od nowa: po prostu zamykasz grę (wychodzisz do menu konsoli), a później ją wczytujesz jeszcze raz robiąc continue i pykasz dalej (gra wtedy nie rejestruje zgarniętego hita). Na Hell&Hell tak się nie da, bo tam nie ma żadnych checkpointów i autosaveów.
-
Platinum Club
Kapelusik ma przegięty damage. Red hot night po maksymalnym naładowaniu w mgnieniu oka niszczy nawet bossów na DMD, a Red shot zadaje tak na oko ze 100x większe obrażenia niż strzelanie za pomocą Ebony&Ivory, więc można przebijać się przez całe levele jako Dante bez ryzyka otrzymania obrażeń. Jedyny minus taki, że zużywa to potężne ilości red orbów i nie zapewnia zbyt wielu punktów stylu, więc i tak trzeba trochę powalczyć normalnie.
-
Platinum Club
Nienawidzę tego w slasherach. Jeżeli robisz grę, która wymaga absolutnej perfekcji, to kurva chociaż zrób dobre sterowanie i poprawnie działającą kamerę. Niestety jedno z drugim rzadko chodzi w parze.