Skocz do zawartości

Ostatnio widziałem/widziałam...


aux

Rekomendowane odpowiedzi

Film porusza problem, o ktorym nigdy bys nawet nie pomyslal.

I to jest piekne.

No ale najlepiej obejrzec 10 minut i przyczepic sie do czegos, co mozna zarzucic 99% filmow.

 

Ja mógłbym opisać tę tendencję w całym filmie, nie tylko na przykładzie pojedynczych zdań i wątków rozmowy w scenie, ale całej konstrukcji scenariusza, tylko że to by zajęło z deczka więcej miejsca i też byś hejtował.

 

I co mnie obchodzi, że 99% filmów nie jest dobrych; może i tak jest - na pewno z 30% filmów, które oglądam, nie są dobre, a przecież szukam tych najwyżej ocenianych, więc możliwe - tylko co z tego, skoro nadal zostają tysiące dobrych?

 

 

Film porusza problem, który w książkach sci-fi jest podejmowany z wielu stron od dziesiątek lat, często lepiej. Wolę mówić za siebie, a nie innym, o czym kto by pomyślał albo nie pomyślał. No ale jak się nie ma biblioteki w mieście to trzeba ogladać filmy, w których "liczy się fabuła", najlepiej wykrzyczana kilkanaście razy dla pewności, że fabuła została przekazana. Nie wiem, jak długa jest książka, na której oparto "Predestination", ale znając życie, całkiem wyobrażalne, że to było opowiadanie na 15 stron, które i tak powiedziało więcej, po prostu nie powtarzało tego jak dziecku.

 

Ogólnie wszystko jest kwestią gustu, ale kurde, jeśli to kiczowisko to jest wspaniały film, to jak opisać "AI" czy "Raport mniejszości" Spielberga?

Edytowane przez ogqozo
Odnośnik do komentarza

No nie wiem, jak bardzo chcesz to zawęzić, co konkretnie masz na myśli. Ja mogę ze swojej strony powiedzieć tyle, że za bardzo nie pomyślałem o żadnym "problemie", o którym bym wcześniej nie pomyślał, poza tym, że gdzie indziej to oczywiście było z większym wyrafinowaniem podjęte, więc nie było _dokładnie_ takie samo. Główna fabuła ma ponad 50 lat, została rozbudowana w przewidywalny sposób - gdybym się interesował sci-fi, pewnie bym ją uważał za klasyk, bo jest w miarę znana; a ogólnie rozkminy tego typu nie wydają mi się specjalnie rozszerzające wizję świata wobec tych wszystkich Asimovów, Dicków, Wellsów, Palahnikuków itd., którzy naprawdę doczekali się tysięcy naśladowców.

Edytowane przez ogqozo
Odnośnik do komentarza

mialem to samo z "Wyspa tajemnic"

 

w ostatnich dniach mam farta do filmow z konkrenymi twistami fabularnymi :) Przed momentem skonczylem jeden, ktory zupelnie mnie rozwalil :)

 

Tytul "Oldboy", rez. Spike Lee, w roli glownej Josh Brolin. Nie wiem, co mam o nim napisac, zeby go zareklamowac nie zdradzajac przy tym zbyt duzo, wiec powiem tak: historia na poczatku wydaje sie zupelnie przegieta, przejaskrawiona i calkiem oderwana od rzeczywistosci (w sumie taka jest az do konca- mam przynajmniej nadzieje, ze takie rzeczy nie dzieja sie naprawde). Momentami sceny wywolujace usmiech na twarzy typu koles po 20 latach zamkniecia wychodzi i z marszu w pojedynke rozpieprza przy pomocy mlotka, sztachety itp. w jednym rzucie kilkudziesieciu bandziorow (z czego ostatnich dziesieciu majac wbita kose w plecy). Ogolnie standardowa rywalizacja Spike'a Lee z Quentinem na przegiete, brutalne i krwawe sceny walk, do tego tutaj z fabula nie trzymajaca sie zbytnio kupy. Ale potem... :) Potem robi sie interesujaco, historia nabiera rumiencow, a koncowka calkiem rozwala na lopatki :) Dodam nawiasem dla co poniektorych, ze nie ma w niej zadnych super efektow, wodotryskow, walk, widowiskowych scen itd.- po prostu jeden zaje.bisty TWIST FABULARNY, ktory rozwalalby tak samo na monitorze 15", czarno-bialym lampowym radzieckim kineskopie, a takze gdyby go zwyczajnie przeczytac. Kill Bill to przy tym jakis zart  :)

 

Ocena w trakcie ogladania oscylowala gdzies miedzy 6-7/10, ale za koncowke daje na goraco 9/10 :)

 

Aha, drugoplanowa role gra Samuel L. Jackson (jak zwykle wypada swietnie), co juz samo w sobie jest wystarczajaca reklama. Szkoda, ze nie ma go tu wiecej.

 

Konczac napisze tylko, ze nadal sie usmiecham, kiedy o tym mysle (i, kur.wa, bez zadnych podtekstow- to do tych, ktorzy juz ogladali :)Polecam

Edytowane przez tommi
Odnośnik do komentarza

Grawitacja w ogóle nie powinna być wydana w formie 2D, to samo Avatar. 

 

oba filmy widziałem w dwa de. po grawitacji pomyślałem - świetne kino, szkoda że nie oglądałem w trzy de. po avatarze - o to tyle szumu ? może jakbym obejrzał w trzy de.....

 

grawitacja ma w sobie coś, co w filmach zdarza się niezmiernie rzadko. łączy szalenie spektakularne technikalia z dość intymną opowieścią i łączy oba te elementy tak, że ogląda się to na jednym wdechu. ani przez moment nie pomyślałem, że bohaterowie robią to co robią tylko po to, żeby pokazać mi efekty za miliony. nie było też sytuacji w stylu - sandra, dżordż - zamknijcie mordy i dawać rozpierduche. używając forumowej nomenklatury można powiedzieć, że to taki armagedon dla wyższej klasy, albo transformers dla smakoszy dobrego wina. no i nie będę się już marszczył na widok sandry w obsadzie potencjalnie dobrego filmu, nie lada wyczyn.

uwielbiam ludzkie dzieci i byłem troche zaniepokojony, że cuaron robi film w green boksie.......tyle, że ja tam żadnego green boxa nie widziałem, great success. nie wierzyłem też, że te bajecznie długie ujęcia zajarają mnie w pełnym CGI. można ? można.

aha, niespełnione oczekiwania domorosłych fizyków kwantowych można podsumować w jeden sposób - neilowi tysonowi grawitacja bardzo się podobała.

co mi się nie podobało ? zagęszczanie dramaturgii na chama, zwłaszcza pod koniec. ale nie przeszkodziło mi to w kurczowym ściskaniu fotela i palenia fajki za fajką, więc wybaczam.

 

nawet na 42 calach to CGI jest obłędne, a nie jestem fanem ładowania grafiki komputerowej ponad stan. w życiu pi zachwyciły mnie animowana fauna, flora i martwa natura, a w grawitacji........tworzywa sztuczne.    

 

 

 

 

 pod koniec musiałem już pauzować film, albo cofać o kilka sekund żeby ogarnąć co się dzieje

      

na ogół są trzy możliwości

 

1. widz za głupi

2. reżyser/operator się nie popisał

3. alkohol lub narkotyki 

 

jeżeli nie byłeś pod wpływem, to asekuracyjnie możesz zaznaczyć odpowiedź numer dwa 

Edytowane przez Kazub
Odnośnik do komentarza

No nie wiem, jak bardzo chcesz to zawęzić, co konkretnie masz na myśli. Ja mogę ze swojej strony powiedzieć tyle, że za bardzo nie pomyślałem o żadnym "problemie", o którym bym wcześniej nie pomyślał, poza tym, że gdzie indziej to oczywiście było z większym wyrafinowaniem podjęte, więc nie było _dokładnie_ takie samo. Główna fabuła ma ponad 50 lat, została rozbudowana w przewidywalny sposób - gdybym się interesował sci-fi, pewnie bym ją uważał za klasyk, bo jest w miarę znana; a ogólnie rozkminy tego typu nie wydają mi się specjalnie rozszerzające wizję świata wobec tych wszystkich Asimovów, Dicków, Wellsów, Palahnikuków itd., którzy naprawdę doczekali się tysięcy naśladowców.

 

mam ci wkleic obrazek taty, mamy, syna i corki, czy co? Moze jednak te hinty w filmach sa potrzebne?

Czy po prostu wpadles w siatke z ktorej nie mozesz sie wyplatac?

 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

 

 pod koniec musiałem już pauzować film, albo cofać o kilka sekund żeby ogarnąć co się dzieje

      

na ogół są trzy możliwości

 

1. widz za głupi

2. reżyser/operator się nie popisał

3. alkohol lub narkotyki 

jest jeszcze czwarta mozliwosc:

4. widz przy ogladaniu nie pil/nie jaral/nie wciagal tego samego, co rezyser/scenarzysta przy tworzeniu

Edytowane przez tommi
Odnośnik do komentarza

Gone Girl - dziś w nocy zaczęliśmy oglądać  z żonka z myślą, iz zaśniemy, jak gołąbki, a jak sie okazało nie zmrużyliśmy oka do 3 nad ranem. Świetnie wyreżyserowany film z dobrymi twistami. Trzyma do samego końca. 8+/10 od bawełnianej pary xD 

Edytowane przez MEVEK
Odnośnik do komentarza

 

Grawitacja w ogóle nie powinna być wydana w formie 2D, to samo Avatar. 

 

oba filmy widziałem w dwa de. po grawitacji pomyślałem - świetne kino, szkoda że nie oglądałem w trzy de. po avatarze - o to tyle szumu ? może jakbym obejrzał w trzy de.....

 

grawitacja ma w sobie coś, co w filmach zdarza się niezmiernie rzadko. łączy szalenie spektakularne technikalia z dość intymną opowieścią i łączy oba te elementy tak, że ogląda się to na jednym wdechu. ani przez moment nie pomyślałem, że bohaterowie robią to co robią tylko po to, żeby pokazać mi efekty za miliony. nie było też sytuacji w stylu - sandra, dżordż - zamknijcie mordy i dawać rozpierduche. używając forumowej nomenklatury można powiedzieć, że to taki armagedon dla wyższej klasy, albo transformers dla smakoszy dobrego wina. no i nie będę się już marszczył na widok sandry w obsadzie potencjalnie dobrego filmu, nie lada wyczyn.

uwielbiam ludzkie dzieci i byłem troche zaniepokojony, że cuaron robi film w green boksie.......tyle, że ja tam żadnego green boxa nie widziałem, great success. nie wierzyłem też, że te bajecznie długie ujęcia zajarają mnie w pełnym CGI. można ? można.

aha, niespełnione oczekiwania domorosłych fizyków kwantowych można podsumować w jeden sposób - neilowi tysonowi grawitacja bardzo się podobała.

co mi się nie podobało ? zagęszczanie dramaturgii na chama, zwłaszcza pod koniec. ale nie przeszkodziło mi to w kurczowym ściskaniu fotela i palenia fajki za fajką, więc wybaczam.

 

nawet na 42 calach to CGI jest obłędne, a nie jestem fanem ładowania grafiki komputerowej ponad stan. w życiu pi zachwyciły mnie animowana fauna, flora i martwa natura, a w grawitacji........tworzywa sztuczne.    

 

 

 

 

 pod koniec musiałem już pauzować film, albo cofać o kilka sekund żeby ogarnąć co się dzieje

      

na ogół są trzy możliwości

 

1. widz za głupi

2. reżyser/operator się nie popisał

3. alkohol lub narkotyki 

 

jeżeli nie byłeś pod wpływem, to asekuracyjnie możesz zaznaczyć odpowiedź numer dwa 

 

Avatar w 2D wygląda jak film animowany, Grawitacja w 2D to jak granie na PS4 podpiętej do telewizora CRT.  

 

Co do Predestination to cofnąłem sobie scenę w pralni i dialog z szefem agencji. Jestem chory i mam grączkę jeśli, aż tak bardzo interesuje cię w jakim stanie oglądam filmy.

Odnośnik do komentarza

Wolny strzelec- najlepszy film na jakim byłem w kinie od dawna. Gruba parodia systemu korporacyjnego (o ile przeniesienie 1:1, tylko do mikro skali można nazwać parodią...).  Rozmowa w "prawdziwym smaku Meksyku" rozbawiła mnie do łez, podobnie jak

targowanie się Ricka z Lou o podwyżkę

. Aktorsko Jake rozwala. Polecam, zwłaszcza osobom, które miały do czynienia z korpo.  4+/5

Odnośnik do komentarza

Odnośnie mądrości ogórka i matepięć jeszcze : po prostu są filmy bardziej nastawione na opowiedzenie historii i są filmy nastawione na efektowność (plus wiele innych, ale odnoszę się teraz do tematu), czy to jakieś skomplikowane ? Post ogóra to w ogóle brzmi, jakby blockbustery=wszystkie filmy.

Grawitacja, Interstellar, nie wiem, nawet Transformery (pierwsze) : to filmy nadające się do wizyty w kinie, dużo tracące na seansie w domu. Z drugiej strony, taki Wilk z Wall Street, Cold In July, kur.wa nie wiem, Ojciec Chrzestny, to filmy, które nawet na 14 calowym CRTku będą tak samo dobrze smakować.  Jak chcecie używać analogii do literatury, to ja powiem tak : jest poezja, gdzie bardziej liczy się forma, i beletrystyka, gdzie chłoniemy rozwój wydarzeń, relacje między bohaterami itd. Zresztą piszę oczywistości, o których dobrze wiecie, tylko musicie jak zwykle świrować.

 

 

Scena w stylu "koleś jedzie autem przy zachodzącym słońcu" albo "koleś patrzy przez okno" nie tylko może być najlepszą sceną w historii albo kompletnie niczym ciekawym, ale też może zupełnie co innego mówić, znaczyć i ogólnie na każdy możliwy sposób inny będzie sens jest istnienia, w zależności od tych "detali" jak... kompletnie wszystko, co się robi kręcąc film, a jest tego mnóstwo.

 

No fajnie, ale film to często też dialogi, wiesz. Tu połowa sukcesu to dobry scenariusz, a połowa to gra aktorska. Ogólnie istnieje kino mniej stawiające na podteksty, metafory, subtelny przekaz, nie będące jednocześnie mainstreamową, bezmózgą papką, proponuję to w 2014 zacząć akceptować.

 

Ostatnio widziałem :

 

Ogród Luizy : w skrócie, gangster, którego gra Dorociński, trafia do psychiatryka, żeby uniknąć wyroku. Poznaje tam chorą dziewczynę i nawiązuje się lekki romans. Film średni, momentami mocno naiwny, ciężko niektóre sceny brać na poważnie. W sumie nie polecam.

Odnośnik do komentarza

 

Grawitacja, Interstellar, nie wiem, nawet Transformery (pierwsze) : to filmy nadające się do wizyty w kinie, dużo tracące na seansie w domu. Z drugiej strony, taki Wilk z Wall Street, Cold In July, kur.wa nie wiem, Ojciec Chrzestny, to filmy, które nawet na 14 calowym CRTku będą tak samo dobrze smakować.  Jak chcecie używać analogii do literatury, to ja powiem tak : jest poezja, gdzie bardziej liczy się forma, i beletrystyka, gdzie chłoniemy rozwój wydarzeń, relacje między bohaterami itd. Zresztą piszę oczywistości, o których dobrze wiecie, tylko musicie jak zwykle świrować.

 

 

 

Wszystko się rozbija o to jakie ma się nastawienie do filmu jako formy sztuki. Generalnie nie przepadam za filmami nastawionymi na przekazywanie treści dialogami i fabułą (rozumianą jako ciąg zdarzeń), wolę te przekazujące treść zdjęciami i ścieżką dźwiękową.

Odnośnik do komentarza

Dwa superbohaterskie ostatnio nadrobione.

 

Kapitan Hamburger : Zimowy Żołdak - pierwszy cap był bardzo spoko,ale tu już wyszło takie nie wiadomo co. Sam Winter Soldier dostał tyle czasu antenowe, że dziw bierze skąd ten podtytuł. Oglądałem go dwa dni temu i już nic pamiętam poza latającym murzynem,murzynem z opaską, scarlett i ilościa wybuchów,której sam Bay by się nie powstydził. IMO jedna z najgorszych marvelówek.

 

Taka lekka kupka 5+/10

 

Niesamowity człowiek pająk 2 : Cameo edition - wizualnie bomba z bardzo fajnymi ujęciami podczas starć i muzyką reagująco na to co się dzieje na ekranie jak przy ultra combosach w KI. Fabularnie już jednak było dosyć słabo, bo niegodziwcy zawiedli po całości( Marvel ma z tym ogromny problem ). Emma w blondzie na plus,a ta abominacja mająca robić za rhino na minus. Osobiście wolę stare pająki z Tobim.

 

7/10 bo specjalnie się nie wynudziłem i efekty specjalne miło połechtały oczy.

 

P.S Tego słabego Rhino to nie zdzierżę po lekturze Flowers For The Rhino

Edytowane przez Soban
  • Minusik 1
Odnośnik do komentarza

 taki Wilk z Wall Street, Cold In July, kur.wa nie wiem, Ojciec Chrzestny, to filmy, które nawet na 14 calowym CRTku będą tak samo dobrze smakować.

 

 

Jak się ma wyżarte do białości kubki smakowe, to pewnie tak.

 

 

Ogólnie to wspaniale usłyszeć taki wykład oczywistości teorii kina, jak ten post, nareszcie się dowiedziałem, co jest oczywiste. Że "Ojciec Chrzestny" na laptopie to to samo.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Dwa superbohaterskie ostatnio nadrobione.

 

Kapitan Hamburger : Zimowy Żołdak - pierwszy cap był bardzo spoko,ale tu już wyszło takie nie wiadomo co. Sam Winter Soldier dostał tyle czasu antenowe, że dziw bierze skąd ten podtytuł. Oglądałem go dwa dni temu i już nic pamiętam poza latającym murzynem,murzynem z opaską, scarlett i ilościa wybuchów,której sam Bay by się nie powstydził. IMO jedna z najgorszych marvelówek.

 

Taka lekka kupka 5+/10

 

Niesamowity człowiek pająk 2 : Cameo edition - wizualnie bomba z bardzo fajnymi ujęciami podczas starć i muzyką reagująco na to co się dzieje na ekranie jak przy ultra combosach w KI. Fabularnie już jednak było dosyć słabo, bo niegodziwcy zawiedli po całości( Marvel ma z tym ogromny problem ). Emma w blondzie na plus,a ta abominacja mająca robić za rhino na minus. Osobiście wolę stare pająki z Tobim.

 

7/10 bo specjalnie się nie wynudziłem i efekty specjalne miło połechtały oczy.

 

P.S Tego słabego Rhino to nie zdzierżę po lekturze Flowers For The Rhino

 

Weź więcej nic nie recenzuj, bo jeszcze ktoś się zasugeruje i wybierze pod choinkę Spider-Mana na BR, zamiast tysiąc razy lepszego Winter Soldiera.

 

Captain America 2 to drugi najlepszy film Marvela, zaraz po Guardians of the Galaxy.

  • Plusik 4
  • Minusik 2
Odnośnik do komentarza

 

Dwa superbohaterskie ostatnio nadrobione.

 

Kapitan Hamburger : Zimowy Żołdak - pierwszy cap był bardzo spoko,ale tu już wyszło takie nie wiadomo co. Sam Winter Soldier dostał tyle czasu antenowe, że dziw bierze skąd ten podtytuł. Oglądałem go dwa dni temu i już nic pamiętam poza latającym murzynem,murzynem z opaską, scarlett i ilościa wybuchów,której sam Bay by się nie powstydził. IMO jedna z najgorszych marvelówek.

 

Taka lekka kupka 5+/10

 

Niesamowity człowiek pająk 2 : Cameo edition - wizualnie bomba z bardzo fajnymi ujęciami podczas starć i muzyką reagująco na to co się dzieje na ekranie jak przy ultra combosach w KI. Fabularnie już jednak było dosyć słabo, bo niegodziwcy zawiedli po całości( Marvel ma z tym ogromny problem ). Emma w blondzie na plus,a ta abominacja mająca robić za rhino na minus. Osobiście wolę stare pająki z Tobim.

 

7/10 bo specjalnie się nie wynudziłem i efekty specjalne miło połechtały oczy.

 

P.S Tego słabego Rhino to nie zdzierżę po lekturze Flowers For The Rhino

 

Weź więcej nic nie recenzuj, bo jeszcze ktoś się zasugeruje i wybierze pod choinkę Spider-Mana na BR, zamiast tysiąc razy lepszego Winter Soldiera.

 

Captain America 2 to drugi najlepszy film Marvela, zaraz po Guardians of the Galaxy.

 

A Sperman Zacka jest git.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...