Skocz do zawartości

Lost sezon 5 [spoilery]


Mordechay

Rekomendowane odpowiedzi

Jeśli ktoś uważa, że słaby odcinek to taki, w którym nic się nie dzieje, to ten na pewno pobił rekordy w tym względzie. W zasadzie cały odcinek to tylko jedno wydarzenie, bez żadnych innych wątków. Jak dla mnie, to nieco rozciągnięte. Wygląda na to, że czeka nas teraz kilka odcinków dziejących się w tym samym czasie, ale pokazanych z innej perspektywy. Nie pierwszy raz w tym serialu. Ale to nie to samo, co kiedyś.

 

Początek epizodu to kolejny szok, jeśli chodzi o to, jak daleko w fantastykę (w magię?) zagłębia się ten serial. Totalna jazda bez trzymanki.

 

Wątek religijny coraz mocniejszy. W wielkim kotle motywów i symboli, którym jest serial, po raz któryś na przód wysuwa się chrześcijaństwo. Po zwiastunie następnego odcinka wiadomo też, że Chrystusowa symbolika wokół Locke'a przypadkowa nie była. Z jednej strony to trochę fajne, że widzisz, że wskazówki twórców do czegoś prowadzą. Z drugiej, cóż, serial robi się bardzo przewidywalny. Ciągle wiesz, co będzie dalej. A jeśli nie wiesz, to za chwilę wskakuje scena z przyszłości i już wiesz.

 

Niezbyt mi się podoba kierunek, w którym zmierza ten sezon. Ale nadzieja, że teraz, gdy czeka nas "powrót do korzeni" (wszyscy bohaterowie na wyspie, może powrót retrospekcji?), znowu będzie mniej fantastyki, a więcej humanistyki.

Odnośnik do komentarza

nowy ep sciagniety, ide ogladac.

 

EDIT: odcinek w porównaniu z ostatnim świetny. powstało pare nowych (jak zwykle xD) rzeczy ktore potrzebują wyjaśnienia, ale ogółem podobał mi sie, i nie nudził. cliff hanger średni. powiedziałbym ze ep taki emocjonalny w starym Lostowskim stylu. tak go odczułem.

Edytowane przez Pikol
Odnośnik do komentarza

Cliffhanger mi się podobał ;) Nie spodziewałem się Jina.

 

Trailer następnego odcinka - paluszki lizać :)

 

 

EDIT: W ogóle z odcinka na odcinek umacnia się moje przekonanie w to, że John jest Jacobem. Wiemy tyle, że gdy wróci, to zmartwychwstanie tak jak swego czasu Christian. Sama Mr. Hawkins to powiedział, że John będzie swego rodzaju substytutem. A czuję, że twórcy Losta ładnie to wszystko powiążą i okaże się to prawdą ( moja teoria ).

Edytowane przez Lipa
Odnośnik do komentarza
Gość andertejker

jakby to powiedzieć- ten odcinek był i za(pipi)isty i równocześnie słaby. dotyczył przecież bardzo ważnego motywu jakim był ich powrót na Wyspę, ale zrealizowano go po prostu za słabo jak na standardy 5ego sezonu. bardzo ładnie pokazano nam, jak wielką rolę w tym serialu odgrywa przeznaczenie- patrząc chociażby po ekipie z samolotu, nawet Lapidus się załapał. osobiście liczę na to, że Frank na stałe dołączy do rozbitków, bo jest ciekawą postacią. były by niezłe jaja, jakby się okazało, że Wyspa 'odrzuciła' Bena i nie ma go na niej :P

Odnośnik do komentarza

Nie, tam przecież czas płynie w inny sposób.

 

Odcinek świetny, dziwnie melancholijny, ale dzięki temu przyjemnie się go oglądało. No i pojawiła się masa odpowiedzi, a niewiele nowych pytań, co w Loście zdarza się rzadko.

 

Ściemniania Bena, a wygląda na to że i siwej też, ciąg dalszy. Przecież Ben swobodnie podróżował na wyspę i z wyspy, a nie sądzę żeby za każdym razem posługiwał się trikiem z samolotem. Świetnie poprowadzono narrację, zostawiając miejsce na wyjaśnienia nt. potyczki Bena, złapania Sayida i wtajemniczenie w podróż Hurleya. Troszkę drażni to, że coraz więcej rzeczy musimy przyjmować na wiarę, a nie na logikę - co zresztą twórcy między wierszami sugerują, historyjką o Tomaszu, plus "leap of faith" - jak się okazuje, również dla widza. Mimo to narasta kilka niedopowiedzeń, które w konsekwencji mogą zaowocować nielogicznym wyjaśnieniem pewnych akcji z poprzednich sezonów. Jeśli twórcom uda się z tego wybrnąć, szacun.

 

Odnośnik do komentarza
Gość MasterShake
Nie, tam przecież czas płynie w inny sposób.

 

Odcinek świetny, dziwnie melancholijny, ale dzięki temu przyjemnie się go oglądało. No i pojawiła się masa odpowiedzi, a niewiele nowych pytań, co w Loście zdarza się rzadko.

 

Ściemniania Bena, a wygląda na to że i siwej też, ciąg dalszy. Przecież Ben swobodnie podróżował na wyspę i z wyspy, a nie sądzę żeby za każdym razem posługiwał się trikiem z samolotem. Świetnie poprowadzono narrację, zostawiając miejsce na wyjaśnienia nt. potyczki Bena, złapania Sayida i wtajemniczenie w podróż Hurleya. Troszkę drażni to, że coraz więcej rzeczy musimy przyjmować na wiarę, a nie na logikę - co zresztą twórcy między wierszami sugerują, historyjką o Tomaszu, plus "leap of faith" - jak się okazuje, również dla widza. Mimo to narasta kilka niedopowiedzeń, które w konsekwencji mogą zaowocować nielogicznym wyjaśnieniem pewnych akcji z poprzednich sezonów. Jeśli twórcom uda się z tego wybrnąć, szacun.

z hurleyem bedzie pewnie tak ze libby albo ktos z martwych mu powiedzial.

Odnośnik do komentarza

Odcinek średni. Jeden wątek przez cały epizod, w dodatku dość nudny. Po początku myślałem, że będzie pokazane co Oceanic 6 będzie robiło na wyspie, a ich przylot zobaczymy w następnych odcinkach. Jin też jest średnim zaskoczeniem - kto oglądał zdjęcia z przyszłych odcinków wie dlaczego. Co do Bena, to wydaje mi się, że rozbitkowie znajdą go zabitego podczas turbulencji :) Nie życzę mu źle, bo to za(pipi)ista postać, ale jakieś takie mam przeczucia (tak samo dzisiaj wręcz byłem pewny, że samolot O6 będzie prowadził Lapidus).

Odnośnik do komentarza

Jeszcze jedna jest tutaj scena, która świetnie pokazuje charakter Bena. Ben zaprosił wszystkich do swojej koleżanki, zdradza im sekrety science-fiction, i taki dialog:

 

Jack: Wiedziałeś o tym miejscu?

Ben: Nie.

Jack do babki: On mówi prawdę?

Babka: Pewnie nie.

Ben: [smutna minka]

 

Mimo tego, Ben dalej ciągle powtarza, że nic nie wie.

 

Ale mniejsza z tym. Wiecie, czemu ten odcinek był słaby? Bo był bardzo mało wiarygodny. Tak naprawdę żaden z bohaterów nie miał pokazanej odpowiedniej motywacji, by wsiąść w samolot, wiedząc o możliwych efektach ubocznych (śmierć?), a nawet w razie powodzenia - spędzenie reszty życia na bezludnej, niebezpiecznej wyspie. Sun zostawia małe dziecko i leci od razu do mężulka. Kate też zostawia dziecko - czemu nie ma na pokładzie Aarona? Tak o niego walczyła a teraz go zostawia. Domyślamy się, że to z miłości do Sawyera, ale czy odnieśliście wcześniej wrażenie, że to jest tak wielka miłość? Ja nie, i za to winię twórców. A może Aaron zginął? No cóż, będzie tajemnica przez jakiś czas, bo Kate nie chce o tym gadać. Mam nadzieję, że będzie jakieś dobre wytłumaczenie.

Odnośnik do komentarza

Ben to kozak bez dwóch zdań. Każdy kolejny odcinek mnie w tym utwierdza.

 

Czy przypadkiem Aaron nie powinien wrócić wraz z Oceanic 6 na wyspę? Skoro nawet Lapidus się załapał, to dlaczego Aarona nie wzięli?

I niech mi ktoś przypomni kim jest ten Arab (?), który leciał z nimi, ten który składał kondolencje Jackowi na lotnisku. Wiem, że skądś go kojarzę, ale nie potrafię sobie przypomnieć skąd.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...