Skocz do zawartości

Lost sezon 6 [spoilery]


miki77

Rekomendowane odpowiedzi

W sumie Arysto ma rację... Mocarny klimat Losta gdzieś się ulotnił. Pamiętam jak kilka lat temu gdy leciał 1 sezon ( nie miałem jeszcze neta) oglądało się po 2 odcinki na TVP. W ogóle poruszenie było masakryczne; wszyscy byli zaintrygowani co piszczy w trawie, co to za włazy i jacyś Inni ?! Później dużo osób( nie ukrywajmy że to serial dla myślących zgubiło się flashbacksideforwardami) Teraz pozostaje nam tylko rozwiązanie zaledwie kilku kluczowych wątków. Mianowicie odwiecznej walki dobra ze złem na wyspie. W pierwszych sezonach byliśmy cały czas intrygowani ze strony reżyserów, dowiadywaliśmy się jednej rzeczy i pojawiały się kolejne 3 pytania. Wiadomo że finał, albo kluczowe odpowiedzi na pewno nas zaskoczą ale już nie w takim stylu jak dawniejsze sezony. Twórcy nazywając ten serial "Lost" może też chcieli, żeby widz poczuł się zagubiony w całej fabule i historii rozbitków w końcu na Lostpedii jest mnóstwo teorii spiskowych. Mam nadzieję że finał będzie klarowny i nie trzeba się będzie domyślać niektórych rzeczy, tj. było to pod koniec sezonu 5.

Odnośnik do komentarza

No ale nie da się przez 5 sezonów robić ciągle tak tajemniczych pytań jak w 1 sezonie, to nie jest możliwe. Gdyby przez kolejne sezony serial miał podobną formułę do tego z 1 sezonu, narzekalibyśmy, że jest wtórny, lecący na kasę (nie mówię, że teraz nie leci ;p ). Może i by miał niektóre wątki lepsze, ale jednak byśmy narzekali.

Tu przynajmniej co sezon zmieniają rzeczy, dodawają, czasem nieudolnie ale nie chcą stać w miejscu. I chwała im za to. Np. od 3 sezonu co serię wymyślają kolejne zastępstwo na flashbacki itd.

Odnośnik do komentarza

Właśnie skończyłem powtórkę 1 sezonu i wpadła mi ciekawa teoria do głowy.

Chyba wiem skąd Richard wziął się na wyspie...

Przypłynął statkiem Black Rock. Locke w 1 sezonie mówi że byli tam przetrzymywani niewolnicy, a na początku 6 Flocke mówi że dobrze go widzieć bez łańcuchów. Czyli Pan Czyste Zło musiał widzieć Richarda jako niewolnika na tym statku (wydarzenia po pamiętnym dialogu w finale 5 sezonu), pewnie idąc dalej tą teorią można stwierdzić że Jacob go uwolnił, obdarzył 'nieśmiertelnością' i uczynił go doradcą na wyspie. Przynajmniej tak mi się wydaję z logicznego punktu widzenia. :whistling:

Edytowane przez AdriAnima
Odnośnik do komentarza

No tak, w tym odcinku znowu było kilka dobitnych wyjaśnień. Tak, Richard był na "Czarnej Perle". Tak, bohaterowie to ostatni kandydaci na następcę Jacoba.

 

Ale to nie wyjaśnienia podobały mi się w tym odcinku, jeśli chodzi o rozwój akcji. Bo w "Dr. Linusie" dostaliśmy przede wszystkim wiele satysfakcjonujących "rozgałęzień", które pokazują, z jak kompleksowym opowiadaniem historii mamy do czynienia w tym serialu. Wątek brazylijskich brylantów w końcu dostał zwieńczenie, najważniejsze postaci serialu przeszły ważne (już "ostateczne"?) przemiany, a doktor Artz powrócił na wielu frontach, niespodziewanie okazując się osobą, która jak żadna inna potrafi porozumieć się z Benem.

 

No i ta mistrzowska ironia: Ben podaje swojemu ojcu gaz, którym zabił go na wyspie. Tymczasem ojciec, który w tej rzeczywistości ma z synem dobre relacje, mówi wtedy: "szkoda, że nie zostaliśmy na wyspie...".

 

Scena z dynamitem nie mogła się nie podobać, tak samo jak konfrontacja Bena z Ilaną. Aczkolwiek co do tej pierwszej, to IMO można ją było wykonać lepiej - dodać trochę powagi, epickości, którą widzieliśmy w latarni albo Jakubowej jaskini. Wy też macie problem z tym, że Richard jest zbyt podobny do Jacka, żeby występować z nim w jednym serialu?

 

Zakończenie było jeszcze bardziej oldschoolowe, niż ostatnie... aż do momentu, kiedy nagle z oceanu wyłonił się peryskop, a ja się roześmiałem. No tak. Ci scenarzyści nie mogli jednak zbyt długo wytrzymać bez kolejnego zwrotu akcji. Totalnie zapomniałem o tym wątku, a przecież cały 4. sezon się wokół niego kręcił.

 

Jest dobrze, naprawdę mi się podoba. Gdyby wyjąć ten niesmaczny epizod z Kate, to ostatni sezon "Lost" mógłbym określić jako wręcz wyśmienity.

Odnośnik do komentarza

O co chodzi z brylantami, bo jakos nie pamietam?

 

Byli tacy randomi między rozbitkami, Nikki i Paulo, cośtam jakąś kradzież jubilera zrobili, czy coś w ten deseń, i Paulo na wyspie ukrył diamenty, bojąc się że Nikki go oleje jak je zdobędzie. Finał był taki że oboje zostali ugryzieni przez Ezawa w formie pająka, i przypadkowo pogrzebani żywcem (razem z diamentami)

 

Cholera zawsze mnie boli jak Linus nie ma już w sobie takiego manipulatora, tylko stał sie rozpaczonym człowiekiem, który potrzebuje kogoś nad sobą...przynajmiej fajnie grał w szkole. Czekam na wyjaśnienie, czym jest ta alternatywna rzeczywistość. Ciekawym jest, że Dharma istniała, no ale można wywnioskować, widząc zatopiona wyspę. Fajnie że Richard dołączył do wesołej gromadki.

 

Odinek ujdzie.

Edytowane przez Pikol
Odnośnik do komentarza

Uhuhu, powiało starym klimatem lostów w tym odcinku, oby tak dalej. Ogólnie podobało mi się bardzo, scena w black rock i końcówka(ta przed Widmorem) naprawde świetne i klimatyczne. I znowu widzimy że we flash-sideway'ach życie postaci toczy się lepiej, ale nie tak jakby tego chcieli. Kate chciała, żeby Aaron i Claire byli razem, i są, ale ona sama nadal jest zbiegiem, Jack ma lepszy kontakt z synem, ale z żoną się nie układa, więc nie ma szczęśliwej rodzinki, John ma przy sobie swoją miłość, ale nadal jest na wózku, Nadia żyje, ale Sayid nie jest z nią, Alex żyje i ma dobry kontakt z Benem, ale nie jest jego córką, ale co z tego wynika, to nie mam pojęcia :P

Odnośnik do komentarza

Obejrzałem nowy odcinek.

 

Wątek piz.dospekcji Bena zapowiadał się ciekawiej niż fabuła całego dotychczasowego sezonu, jednak wszystko zostało zniszczone przez szpetną mordę Giertych-Alex. Ogólnie żal, żal, i jeszcze trochę więcej żalu. Wątek z Czarnej Skały durny jak stado pawianów, Riczard samobójca żałosny do potęgi trzeciej, Ben łzawe oczko żałosny do kwadratu sześcianu, Sun i jej wyraz twarzy w stylu "ktoś mi wsadził kij w du pę i nie jest to specjalnie przyjemne" za każdym razem spala mój mózg na popiół. Aha, jeszcze ta Iljajyayajaa, pani o obliczu meksykańskiej kur/wy, jej gra aktorska jest na poziomie łabędzi przylatujących wiosną do mojego oczka wodnego za domem, a postać którą gra jest tak nudna, nieciekawa i przechu/jowa że szkoda nawet na nią strzępić klawiatury. Co tam jeszcze, hmm... Łapichrust i jego "a mogłem kufa lecieć tym lotem 815, a mogłem...". Doktor Szepard udający maniaka, który udaje zdrowego gościa ktory tylko udaje maniaka - świetny jak mój stary po dwóch winach. No Hurlej to akurat dał radę w tym odcinku "stary, on jest je b nięty, wiem to bo znam się na czubkach" - może być. Co tam jeszcze? Majls? No też spoko. Nie mam mu nic do zarzucenia poza tym że siwieje na bakach. I ma za małe oczy przez co wygląda tak jakby niedowidział. No to chyba wyczerpałem już temat LOST S06EP07, a nie! Jeszcze stary grzyb Widmor płynący w submarin przy brzegu, "Panie, na lądzie so ludzie, zatrzymujem się? - Nie, nie, spokojnie płyniem dalej, ja se gazetko poczytam"

 

Sorry ale po tym odcinku już wiem, że COKOLWIEK stanie się w tym serialu, i tak mnie to nie zainteresuje.

Edytowane przez Arystokracjusz
  • Minusik 1
Odnośnik do komentarza

Meh, cukierkowy odcinek.

 

 

 

W ogole jakos ten ostatni sezon mi nie lezy. O ile 5 sezon mocno mnie bawil, tak ten ostatni meczy i nudzi. Odcinki przypominaja juz troche parodie patentow z Losta. Wydumana aura tajemniczosci jak dla mnie jest juz dosc smieszna, np.:

 

<ekipa wpada do swiatyni i widzi tamtejszych mieszkancow>

- kim jestescie?

<nastaje "tajemnicza" cisza, mieszkancy porozumiewaja sie miedzy soba i prowadza bohaterow do srodka>

- dokad nas prowadzicie

<nastaje "tajemnicza" cisza widz juz na pewno z wrazenia nie moze usiedziec>

 

potem zabieraja Sayida do oddzielnego pokoju i:

 

- dokad go prowadzicie

<"tajemnicza" cisza>

- ci chcecie ze mna zrobic?

<"tajemnicza" cisza, widz szaleje z ciekawosci>

 

i tak dalej. Troche sie to przez te 6 sezonow mi przejadlo. Zmartwychwstaniu Sayida tez raczej towarzyszylo pcozucie zazenowania niz "OMFG ON ZMARTWYCHWSTAL". To nagle wynurzenie sie peryskopu tez bylo mocno smieszne i nie towzrzyszlo mu "OMFG WIDMORE WRACA NA WYSPE JAK JA WYTRZYMAM TYDZIEN DO NOWEGO ODCINKA". Scena z dynamitem tez mnie nie bawila, choc trzeba przyznac, ze jak Jack odpala tryb "psycho" to jest zaje bisty.

 

 

ch uj i tak obejrze do konca, ale liczylem na wiecej powera w ostatnim sezonie, mam andzieje ze przez te ostatnie 5 czy 6 odcinkow bedzie sroga rozpierducha. Chyba nastapilo dla mnie "zmeczenie materialu";/

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Obejrzałem nowy odcinek.

 

Wątek piz.dospekcji Bena zapowiadał się ciekawiej niż fabuła całego dotychczasowego sezonu, jednak wszystko zostało zniszczone przez szpetną mordę Giertych-Alex. Ogólnie żal, żal, i jeszcze trochę więcej żalu. Wątek z Czarnej Skały durny jak stado pawianów, Riczard samobójca żałosny do potęgi trzeciej, Ben łzawe oczko żałosny do kwadratu sześcianu, Sun i jej wyraz twarzy w stylu "ktoś mi wsadził kij w du pę i nie jest to specjalnie przyjemne" za każdym razem spala mój mózg na popiół. Aha, jeszcze ta Iljajyayajaa, pani o obliczu meksykańskiej kur/wy, jej gra aktorska jest na poziomie łabędzi przylatujących wiosną do mojego oczka wodnego za domem, a postać którą gra jest tak nudna, nieciekawa i przechu/jowa że szkoda nawet na nią strzępić klawiatury. Co tam jeszcze, hmm... Łapichrust i jego "a mogłem kufa lecieć tym lotem 815, a mogłem...". Doktor Szepard udający maniaka, który udaje zdrowego gościa ktory tylko udaje maniaka - świetny jak mój stary po dwóch winach. No Hurlej to akurat dał radę w tym odcinku "stary, on jest je b nięty, wiem to bo znam się na czubkach" - może być. Co tam jeszcze? Majls? No też spoko. Nie mam mu nic do zarzucenia poza tym że siwieje na bakach. I ma za małe oczy przez co wygląda tak jakby niedowidział. No to chyba wyczerpałem już temat LOST S06EP07, a nie! Jeszcze stary grzyb Widmor płynący w submarin przy brzegu, "Panie, na lądzie so ludzie, zatrzymujem się? - Nie, nie, spokojnie płyniem dalej, ja se gazetko poczytam"

 

Sorry ale po tym odcinku już wiem, że COKOLWIEK stanie się w tym serialu, i tak mnie to nie zainteresuje.

 

I tak nikt Cię nie czyta, bo masz głupiego nicka.

 

Trochę się zawiodłem na tym odcinku, spodziewałem się czegoś "grubszego" po Benie. Ale źle nie było, kilka niezłych scen i nostalgicznych powrotów do sezonu pierwszego ciąg dalszy. Udało im się nawet wycisnąć jeszcze trochę z wątku Paulo i Nikki. Fajnie, że wrócił Widmore, bo wątek był głupio porzucony - teraz trzeba to jeszcze wszystko zręcznie połączyć w jedną całość (znaczy wątek Jacoba/Ezawa, Bena/Widmora i tak dalej).

Odnośnik do komentarza

Ogłaszam Ilijaynę najbardziej irytującą postacią. Nie dość, że brzydal, to jeszcze irytuje jak sto sku.rwysynów :(

 

Niektóre postacie teraz wydają się tam naprawdę na siłę wciśnięte. Ten pilot dla przykładu - no ku.rwa, nadal nie pamiętam jak się nazywa...

 

Czy wytłumaczone było wcześniej, że dotyk Jacoba czyni z dotkniętego istotę nieśmiertelną ?

 

Ale akcja z Richardem była rozbrajająca:

 

- Where did you come from ?

- You wouldn't believe me if I told you.

- Try me.

- (odwraca wzrok) Not yet.

 

Co to ma w ogóle być !?

 

Dziwny układ Bena i Lock'a w poza wyspowej rzeczywistości też mnie zastanawia.

 

Ale odcinek dobry. Dam 8+/10.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...