Skocz do zawartości

Lost sezon 6 [spoilery]


miki77

Rekomendowane odpowiedzi

A skąd wiesz, że to nie była tylko powłoka, jak Christian, Alexandra, brat Eko czy Lock?

 

Ciekawe jest tylko to, czemu wg Iliany Smokey jest teraz na stałe przywiązany do powłoki Locka. Podejrzewam, że ma to wspólnego coś z zależnością jego mocy, od mocy Jakoba. Póki Jakob żył, Monster mógł przybierać inne postaci (w s5 Alexandra, córka Bena dla przypomnienia), natomiast jedyne co się zmieniło na "jego poziomie", to że Jakob nie żyje. A więc imo można śmiało założyć, że była między nimi silna relacja jeśli chodzi o zdolności.

Odnośnik do komentarza

dla mnie wygląda to tak

Jacob i Ezaw są tylko podwykonawcami jakiejś tam misji, która toczy się na wyspie

Ezaw jest od wykonywania dzieła zniszczenia, a przy tym jest wszystkiemu przeciwny, nie chce jak widać tego całego bajzlu i jest sentymentalny, jednak musi to robić bo ktoś mu każe (obstawiam ojca Jacka/ergo w przeszłości jakiś potężny byt, z kolei Jacob jest niby 'tym dobrym' pomaga, ale w czym pomaga - w zwerbowaniu pasażerów Oceanica na pokład, leczeniu ich, ale w jakim celu?

młody białasek w dżungli to chytry Jacob, który chce przejąć kontrolę nad silnym ;] Sawyerem(zauważcie że Lock sam garnął się do dymku/Ezawa, tak jakby on go wybrał a nie odwrotnie)

czekam na rozwinięcie tematu ojca Jacka, w co się przeistoczył na wyspie, co robił przy bramie/wyjściu z wyspy itd.

nie mam pojęcia o co chodzi z tym posągiem i boginią płodności

Odnośnik do komentarza

Mam nadzieje, że to jakoś podciągną pod alternatywna rzeczywistość, bo inaczej byłby straszny babol z tym synem.

 

 

Odcinek dobry jak na odcinek o Jacku. Kurde, martwi tylko plota, że całe zakończenie ma być z nim związane i tylko aktor jego grający zna scenariusz koncowych epów. Byłoby kiepsko, bo Jack to nieciekawa postać.

 

Co jeszcze? Fajna Clair i fajna końcówka z Panem Dymkiem. Dalej ktoś ma wątpliwości, że jest on zły, a Jacob to ten dobry? Możliwe, że będzie odwrotnie, ale to byłby ujowy wkręt scenarzystów.

Dam 7/10

Odnośnik do komentarza
Najpierw zdefiniuj dobro i zło, skoro posuwasz się do takich określeń.

To może wystarczy takie coś.

 

Jacob: Pomaga rozbitkom w ich najcięższych momentach w życiu i daje im jakiś cel. Może nawet ta alternatywna rzeczywistość ma pokazać co by było gdyby nie te "manipulacje".

 

Ezaw: Ile on już osób wykończył? Przy okazji zdeprawował niewinną Clair.

 

Ja jestem prosty i do odrożnienia dobra od zła wystarczą mi kolory i zachowanie postaci. Rozkminy filozoficzne zostawię na koniec.

Edytowane przez gekon
Odnośnik do komentarza

Mi się odcinek bardzo podobał. Taki oldschoolowy, jak to powiedział Hugo. Drugi z rzędu epizod utrzymany niemal w 100% w tonacji mistyczno-teologicznej - czegoś takiego nie było od czasów drugiego sezonu. Jacob coraz bardziej przypomina Boga, a Ezaw Szatana. Wiadomo, że to może być tylko szykowanie się scenarzystów do wielkiego zwrotu akcji, no ale c'mon...

 

Scena w latarni była świetna. Michael Giacchino prawdopodobnie dostanie w tym roku Oscara, co nie jest od razu gwarantem wysokiej jakości każdego jego dzieła, ale świadczy o pewnej klasie. I faktycznie - od początku sezonu jestem bardzo zadowolony z muzyki w "Lost". Po prostu jest klimat, i to jest najważniejsze. Znowu po obejrzeniu odcinka myślę sobie "kurczę, kurczę, co będzie dalej?", a tego też od dawna w przypadku tego serialu nie miałem. Może to nostalgia za pierwszym sezonem, który pięć lat temu zrobił na mnie ogromne wrażenie. Ale chyba powód jest taki, że nie przepadam za serialami akcji ani science-fiction, dlatego powrót do korzeni jest dla mnie równoznaczny z powrotem wysokiego poziomu.

 

Co do przewidywań na przyszłość: mam po prostu nadzieję, że coś się wydarzy. Jest sporo do pokazania. Jest Claire, są Jack, Hugo, Sayid, Sawyer. Jest kilka postaci nieco ostatnio "odstawionych": Ben, Richard, Desmond, Ilana, Koreańczycy. No i jacyś Inni. I jeszcze ktoś ma przybyć na wyspę. No i Kate, która "nie została zaproszona". Bardzo dużo wątków, a odcinków do końca coraz mniej. No nie widzę innej możliwości, jak zwiększyć tempo. Nie obchodzą mnie żadne "odpowiedzi", dla mnie mogą nic nie wyjaśniać, ale np. nie chciałbym, żeby Ben był już do końca tylko kukiełką biegającą sobie w tle, po tym, jak przez pół tego serialu był jego najbarwniejszą postacią. "Lost" w ogóle jest małym mistrzowstwem "autoreferencji", co teraz można zaobserwować w przypadku kandydatów. Widz cały czas myśli: kto będzie "tym wybrańcem"? Kto (i co) w ostatecznym rozrachunku okaże się w tym serialu najważniejszy? Jest tak wiele możliwości...

 

"Jack X" okej. Wiem, że to najbardziej kontrowersyjna postać w tym serialu, akurat ja go lubię, po tym odcinku jeszcze bardziej.

Odnośnik do komentarza

Ja powiem szczerze, że po odcinku z Jackiem spodziewałem się czegoś na miarę "Stranger in the Strange Land" z sezonu 3, a tu naprawdę zdziwiłem się na +. Zgadzam się z przedmówcą, że było tu coś "oldschoolowego". Nowa Claire bardzo korzystnie, scena w latarni jeszcze korzystniej...w ogóle naprawdę jestem ciekaw co będzie dalej:)

 

BTW - z tym synem to przywalili jak łysy grzywą o kant kuli. Kto miałby być w takim razie jego matką?

Odnośnik do komentarza

No pewnie został z tą co jej kręgosłup naprawił, a przynajmniej dzieciaka jej zrobił, skoro sie widzą raz na miesiąc, to można podejżewać że sie rozwiedli, i Jack ma np ograniczone prawa rodzicielskie, i raz w miesiącu bachora widywać.

 

Btw ten mały szczur, jakby go na blond przyfarbować, nie przypomina troche tego z wyspy ?

 

Jak dla mnie, gdyby nie alternatywne historie z Jackiem dzisiaj, to Hugo bardziej wydawał sie gwiazdą odcinka ;)

"Dude I just lied to a samurai!"

Edytowane przez Pikol
Odnośnik do komentarza

Odcinek znakomity, pełen atrakcji, dobrej gry aktorskiej i bardzo trzymający w napięciu.

 

Warto zauważyć, iż Kate również znajduje się na kole w latarni - nazwisko Austen widnieje przy numerze 51.

 

Motyw z lustrami dał mi do myślenia. Otóż pokazują one miejsca, w których Jacob nawiedzał swoich kandydatów. Mamy świątynię gdzie Kwon'owie brali ślub, mamy kościół, na którego progach siedział mały Sawyer, a później, zamiast korytarza szpitalnego, mamy dom Jacka z jego dzieciństwa. W związku z tym wpadła mi do głowy pewna myśl - to nie Jack był Kandydatem, a...Christian! Bzdurna to teoria, ze względu na to ważność Jacka, wspomnianą w nowym epie przez Jakuba, ale jakoś mnie to prześladuje.

 

Ciekaw jestem również, czy do obozowiska Claire przyszedł razem z Flockiem James. Jak pamiętamy na końcu ostatniego odcinka postanowił razem z Dymkiem zwiać z Wyspy, więc zakładam, że trzymają się teraz razem.

Odnośnik do komentarza

Skoro Jack jako jedyny zna zakończenie serialu i wie jak wygląda ostatnia scena, to wydaje mi się, że będzie wyglądała mniej więcej tak:

 

- Jack znajduje jakieś miejsce na wyspie gdzie może się ukryć i chronić wyspę ( tak jak Jacob w stopie ). Następnie pokazane będzie jak kolejny samolot spada na wyspę, który sprowadził Jack.

Odnośnik do komentarza

No, Jack jest już aż do przesady namaszczany na zbawcę. Ciekawią mnie te jego rany, które co rusz odkrywa (tym razem "wyrostek"). Chyba że dojdzie do wolty na którą wszyscy czekamy i to Ezaw będzie "dobry", a Jacob "zły". Ale wolałbym, żeby to pozostało w kwestii naszej interpretacji.

 

A co do tajemniczego przybysza na wyspę - coś wydaje mi się, że to sojusznik Ezawa raczej. Dlatego Jacob nalegał, by Hugo przyprowadził Jacka - spodziewał się takiej reakcji, która sprawi, że przybysz nie dotrze za sprawą latarni. No, chyba że to wszystko jeden wielki blef.

Odnośnik do komentarza

- Jack znajduje jakieś miejsce na wyspie gdzie może się ukryć i chronić wyspę ( tak jak Jacob w stopie ). Następnie pokazane będzie jak kolejny samolot spada na wyspę, który sprowadził Jack.

 

Jakby twórcy Lost byli tak pomysłowi, to serial skończyłby jak Prison Break już 3 sezony temu.

 

Jestem pewien, że finał nas zaskoczy. Nie wiem, czy będzie zaj.ebisty, czy tylko dobry, ale na pewno będzie w pewnym stopniu zaskakujący.

Odnośnik do komentarza

Nie dostał "oficjalnego" imienia, to fani dali mu takie, które się oczywiście nasuwa. Nie wiem, co w tym dziwnego.

 

Bankowo okaże się, że on się nazywa inaczej, ale o tym chyba raczej sobie wszyscy zdają sprawę. Już widzę, jak w ostatnim odcinku na sam koniec, jako shocker, cliff-hanger i nut-cracker pojawi się zbliżenie na twarz Ezawa, który powie: "My name is Bob". Buch! Napis "LOST".

Odnośnik do komentarza

Dlatego ja po każdym odcinku boleję że Flocke sie nie przedstawia ;(

Tak poza tym wg Biblii Ezaw się pogodził z Jakubem (Jacobem) po jakimś tam czasie, ale wydaję mi się że z pewnością fabuła nie zmierza w tą stronę...

BTW. Czy właśnie dlatego Mr.Eko nie został zabity przez niego za to że chciał zrobić kościół??

Odnośnik do komentarza

Tak przeglądałem temat i jeszcze jedno w zasadzie mnie zdziwiło:

 

A co za różnica? Nie przedstawili jej, bo nie ma to żadnego znaczenie. Syna wprowadzili celowo, a nie z braku pomysłów, bo chcieli, żeby Jack X rozliczył się ze swoim daddy issue. Tylko że cholera, jeśli on robi to rozliczenie w alternatywnej rzeczywistości, to to nie jest ten sam Jack, co na wyspie, i nie ma to dla niego żadnego znaczenie, tak jakby się nigdy nie stało. No to musi się jakoś połączyć. Tylko denerwuje brak jakichkolwiek sugestii, na podstawie których można by snuć domysły, czyli najważniejszego elementu serialu. Mamy już tylko pewność, że nie jest to skutek Incydentu*.

Pewność? A dlaczego? Nie czaję.

 

Co do "rozliczania się Jacka", to nie rozumiem, dlaczego sam fakt, że Jack X jest innym człowiekiem, miałby pozbawiać "alternatywną rzeczywistość" znaczenia. Być może one się jakoś zejdą, może nie, ale to i tak ma swój sens. Np. w przypadku Jacka mamy pokazane, że jeśli coś ci w życiu przeszkadza, to musisz to po prostu naprawić, a nie liczyć na zbiegi okoliczności i cudowne sposoby. Jack uciekł z wyspy, był z Kate i próbował być ojcem dla Aarona, ale mu się to nie udało, bo ciągle czekał, aż COŚ się wydarzy. Tutaj, choć teoretycznie jest innym człowiekiem, też sobie nie radzi i żadne rozbijanie się na wyspie, żadne bycie wybrańcem tego nie sprawiło. Problemy po prostu są i trzeba sobie z nimi poradzić.

 

Ciekawe jest to, że Jack miał mieć wycięty wyrostek w wieku 8 lat, po tym jak upadł. Nie wiemy dokładnie, ile lat ma Jack, ale wychodzi akurat mniej więcej 1977. W sumie nic to nie wyjaśnia, tak samo jak ranka Jacka w samolocie. Może być to tylko analogia literacka, jakich pełno w tym serialu. A może np. zasłabnięcie było skutkiem operacji i, że tak powiem, przeznaczenie "nadrobiło" to, co Jack przegapił wskutek niewylądowania na wyspie. Ot, po prostu jeszcze jeden trop pozostawiony przez twórców dla urozmaicenia.

 

Tak samo jak to, że Sayid - z perspektywy kolejnego odcinka nie ma już wątpliwości - po swoim zmartwychwstaniu przestał mówić z (kiepsko imitowanym) induskim akcentem. Zaczął gadać z... nie wiem jakim, ale jakimś innym. O czym to świadczy? Zagadka. Nie jest sobą, nie jest Ezawem. Przypadek Claire niczego w tym względzie nie wyjaśnia, chociaż ona też zmieniła nieco akcent.

 

Mam taką luźną teorie, że cały flash sideways odbywa się w zaświatach. Na wyspie zginęli wszyscy bohaterowie, więc mogę być w tej rzeczywistości również Dogen i Ben. Ergo, wszyscy są martwi, a jednak żyją niejako dalej, mierząc się z problemami, których bez wyspy nie zdołają rozwiązać.

Te "czyśccowe" teorie są obecnie nieco passe, bo po trzech "alterspekcjach" nie ma żadnego przewodniego motywu, poza tym, że życie tych postaci wygląda inaczej. Życie Locke'a jest dużo lepsze, choć pozbawione złudzeń. Życie Jacka - trudno powiedzieć, ale raczej też lepsze. Mimo rozwodu nie upija się, naprawia swoje relacje z synem itp. Kate - nie wiadomo, ucieka tak jak zawsze. W każdym razie wszystkie podejrzenia, że "alterspekcje" będą pokazywać, jak to bez wyspy jest źle, albo że jest tak samo jak bez niej, zostały obalone.

 

Na pewno nie można powiedzieć, że Jacob jest jednoznacznie dobry, jeśli widzimy, że w "pierwotnej rzeczywistości" Locke miota się, jest żałosny, samotny, natomiast w "rzeczywistości bez wyspy", kiedy nie jest wybrańcem i kandydatem, bierze ślub z ukochaną kobietą i zaprzyjaźnia się z Benem. W pewien sposób to "co, gdyby..." pokazuje nam, że decyzja Jacoba zrujnowała Locke'owi życie. Więc jakakolwiek nie byłaby jego motywacja - nie jest on "po prostu dobry". Tak jak mówiłem, obecnie bardzo przypomina Boga ze Starego Testamentu i chyba niewiele więcej można powiedzieć.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...