Skocz do zawartości

Gry których nie ukończyliście.


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Albert Wesker

Udowodnić, że MGS4 nie jest crapem? Sure. Ma bardzo fajny i zróżnicowany gameplay. Możemy się bawić w Rambo i wyżynać wszystkich karabinem. Możemy się bawić w assassina i wykańczać wszystkich po cichu. A możemy się bawić jak w Tenchu i po prostu wszystkich ominąć (w dwóch ostatnich wypadkach dochodzi nam zabawa octocamo). Bardzo dobre są walki z bossami. Dla fanów oczywiście fabuła i postacie (chociaż jest kilka niemałych głupot i debilizmów). Do tego świetna oprawa a/v. Jasne, MGS4 ma swoje wady, ale nazywanie go crapem jest ogromnym przegięciem

Odnośnik do komentarza

To ja powiem jak na razie o grach,których nie skończyłem w tej generacji konsol ;P

 

Heavenly Sword - nie przypadła mi do gustu...może kiedyś skończę

 

Red Dead Redemption - zupełnie nie moje klimaty,coś nie mam ochoty jej kończyć mimo iż potrafi zachwycić.

Naruto Ultimate Ninja Storm - walki są świetne,ale żeby rozegrać większość z nich trzeba się pomęczyć w trybie story ,który po prostu jest nudny ;/

Assassin's Creed - ta gra jest tak nudna i męcząca ,że szok...tej na bank nigdy nie skończę ;)

Borderlands - nie podeszła mi coś ta gra ,sam nie wiem czemu :unsure:

Edytowane przez MYSZa7
Odnośnik do komentarza
mgs4 to jedna wielka atomowa wada.
Cieszymy się, że masz własną opinię, ale może warto by było nauczyć się także respektować zdanie innych, aniżeli przedstawiać swoje widzimisię jako fakt niezaprzeczalny, hmm?

 

Odnośnie tematu, ograniczę się do gier, które wciąż trzymam na półce, a także pominę PC (gdyż na tę platformę zbyt dużo gier kupiłem "bo tanio było", aby potem leżały i się kurzyły...) oraz nic nikomu nie mówiące gry japońskie.

 

PS2:

Burnout 3 Takedown i Burnout Revenge - w obu zdobyłem mnóstwo złotych medali, ale trybu Crash kijem nawet nie tknąłem. Rozwałka rozwałką, ale zwyczajnie nie odpowiada mi totalna losowość i przypadkowość, a także długi czas oczekiwania pomiędzy poszczególnymi próbami. Nie, dziękuję.

Dragon Quest: The Journey of the Cursed King - gra fajna, ale za długa i zbyt oldschoolowa, a przez to monotonna. Fabuły praktycznie nie ma tam żadnej, przez co jedyna ewentualna motywacja do skończenia gry nie istnieje. Tyle co pograłem po kilkudziesięciu godzinach śmiem twierdzić widziałem już wszystko co gra ma do zaoferowania. Dalszy grind jakoś niezbyt mnie zachęca, szczególnie, że muzyka podczas walki wywołuje krwawienie uszu.

Final Fantasy X - http://img262.imageshack.us/img262/1378/1267911361654.jpg

Grand Theft Auto: San Andreas - poległem na nauce latania. Tak jak Ace Combat opanowałem do perfekcji, zdobywając rangę S we wszystkich możliwych misjach na poziomie ACE, tak tutaj nie mogłem skończyć nawet tutorialu.

Okami - w sumie sam nie wiem dlaczego. Pograłem godzinę, doceniłem artyzm i design, ale jakoś nigdy się nie zmusiłem do dłuższej rozgrywki. Czeka na lepsze czasy najwyraźniej.

Ring of Red - bardzo ciekawa strategia z oryginalnym i widowiskowym systemem walki, ale i tutaj nie mogłem się zmusić do dalszej zabawy. Zapewne ze względu na bardzo powolne tempo rozgrywki - zbyt dużo czasu by trzeba zainwestować.

Shadow of the Colossus - wywaliliby te nudne bieganie po pustkowiach i byłoby w porządku. A tak szukając któregoś kolosa zwyczajnie mi się odechciało, gdyż nie mogłem go znaleźć. Niezła gra, ale na miłość boską, po co to było?

Silent Hill 4: The Room - gra nudna, nie straszna, a późniejszy backtracking skutecznie mnie odrzucił nawet od poznania ciągu dalszego fabuły - jedynego pozytywnego aspektu tej produkcji.

Tomb Raider: Anniversary - chyba po prostu nie mój typ zabawy. Nie mogłem się przemóc do żadnej części TR na PC, nie bawiłem się też dobrze przy remake'u jedynki. Kupiłem głównie dlatego, że to swego rodzaju kolekcjonerka, z soundtrackiem i dodatkowym dvd w tekturowym pudełku, sprzedawana bodajże za 25zł.

Valkyrie Profile 2: Silmeria - bo zachciało mi się jakieś sekretne itemy pozdobywać, przez co spędziłem X godzin grindując w trzecim akcie, aby zdobyć pokarm dla zwierzaków... A potem padł laser PS2, a to jedna z tych gier co nie działają na HDD.

Xenosaga - jRPG z mechami i otoczką science-fiction, więc teoretycznie powinienem grę wielbić. Szkoda tylko, że po ~13 godzinach zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę ledwo co grałem. Ludzie narzekają na zbyt długie cut-scenki Metal Gear Solid, podczas gdy tutaj autentycznie 70% całości to filmiki lub dialogi. Może kiedyś.

Xenosaga II - jedynki nie skończyłem, to dwójki nie tknąłem nawet.

 

PSP:

Disgaea: Afternoon of Darkness - gra genialna, ale zaczynałem ją chyba ze trzy razy i ani razu nie ukończyłem. Za długa, za dużo grindowania, a ja nie mam czasu.

Final Fantasy Tactics - mówcie fani co chcecie, system wcale mnie nie powalił i uważam, że Disgaea pod tym względem wypada o wiele lepiej. Poza tym wersja PSP posiada tragiczny framerate.

Metal Gear Acid 2 - jedynka była grą wręcz świetną, nawet jeśli niezbyt związaną z głównym uniwersum MGS. Dwójka niestety to już jakiś żart. Cel-shadingowa grafika pozbawiła otoczenie jakiegokolwiek realizmu, a fabuła i występujący bohaterowie wołają o pomstę do nieba. Naprawdę, nigdy w życiu nie widziałem AŻ TAK podskakujących przy byle ruchu biustów w strategii turowej.

Star Ocean: The Second Evolution - chyba dlatego, że sięgnąłem po nią zaraz po skończeniu jedynki, przez co dość szybko zbrzydło. Gra jak najbardziej w porządku, ale musi poczekać na lepsze czasy.

WipEout Pulse - wyścigi nie moja działka. Chce ktoś kupić? ;>

Odnośnik do komentarza

Read Dead Redemption-Panie daj pan spokój...worst game ever

 

 

To teraz pojechałeś straszliwie.

Rozumiem że gra nie każdemu się spodoba ale "worst game ever"??? :huh:

 

 

A wracając do tematu.

Nigdy nie skończyłem dwóch gier na PC:Strangleholda i Spellforce 2.

Na konsolach ukończyłem wszystkie gry jakie miałem. :P

 

W sumie masz racje RDR nie jest worst game ever przypomniał mi sie mega CRAP z PS2 którego nie skończyłbym nawet jak by za to płacili mianowicie Primal=Worst game ever

Odnośnik do komentarza

GTA4 - swietnie sie na poczatku bawilem (pierwsze GTA nowej generacji itp) ale nuda zabila ta gre.

 

RDR - nie dosc, ze nie moje klimaty to jeszcze mega nudne poczatkowe kilka godzin - cale szczescie nie wydalem na ten tytul nawet zlotowki, gra pozyczona ;P

 

Mirror's Edge - stracilem kiedys save'a i jakos nie chce mi sie zaczynac od poczatku.

 

Burnout Paradise - Revenge i Takedown to dwie perelki, sandbox zrobil z tej gry niegrywalnego crapa.

Odnośnik do komentarza

Metal Gear Solid 4 z oczywistych powodów

AAA NO ! tego gniota też nie skończyłem. 10 minut gameplayu na godzinę czasu gry; jak można się w ogóle tą po(pipi)aną grą podniecać !!!

co nie znaczy że jest crapem.

udowodnij mi że nie jest

Troll detected.

 

Nie jestem fanem serii, nie ogralem MGSów, zeby się nim nazywać, ale wiem tyle, że przez fanów, MGS4 jest uważany za najgorszą grę z serii. Jednak... JEDNAK, są pewne granice. Crap to gra z najnizszej polki majaca wszystkie elementy na najnizszym poziomie. MGS4 sie do nich nie zalicza.

Odnośnik do komentarza
Gość Albert Wesker

Słupek, luzik :) Gameplayowo MGS4 jest lepszy niż poprzednie części. Grafika jest bardzo dobra i nie wiem jak można to negować. Reszta to kwestia gustu. Nikogo nie mam zamiaru do MGS4 przekonywać, jest na rynku tyle gier, że można spokojnie MGS4 olać. Ja za pierwszym razem też uznałem MGS4 za największy shit tej generacji. Dopiero drugie podejście do tej gry (po 1.5 roku) pozwoliło mi się do niej przekonać i uznać za świetny tytuł

Odnośnik do komentarza
mgs4 to jedna wielka atomowa wada.
Cieszymy się, że masz własną opinię, ale może warto by było nauczyć się także respektować zdanie innych, aniżeli przedstawiać swoje widzimisię jako fakt niezaprzeczalny, hmm?

 

Czemu jako fakt niezaprzeczalny i czemu widzimisie? Szanuję zdanie Alberta tylko napisałem, że akurat nie zgadzam się z tym co napisał (pozwolisz?).

Przecież respektowanie czyjegoś zdania nie polega tylko na zgadzaniu się...

 

Inaczej; nie uświadczyłem elementów które wymienił.

 

Sorry za offtop.

Odnośnik do komentarza

Słupek, luzik :) Gameplayowo MGS4 jest lepszy niż poprzednie części. Grafika jest bardzo dobra i nie wiem jak można to negować. Reszta to kwestia gustu. Nikogo nie mam zamiaru do MGS4 przekonywać, jest na rynku tyle gier, że można spokojnie MGS4 olać. Ja za pierwszym razem też uznałem MGS4 za największy shit tej generacji. Dopiero drugie podejście do tej gry (po 1.5 roku) pozwoliło mi się do niej przekonać i uznać za świetny tytuł

 

Jak się do tego zmusiłeś ponownie, wiedząc że granie to 1/3 całości?

Odnośnik do komentarza
Gość Albert Wesker

Akurat MGS4 daje aż za dużo powodów żeby go nie znosić. Gra wymaga innego podejścia niż wszystkie inne i po prostu trzeba zaakceptować wszelkie jej głupoty, albo udawać, że nie istnieją. Wtedy i tylko wtedy MGS4 może się podobać. Strasznie ciężko obiektywnie ocenić ten tytuł, ja jestem zdumiony średnią aż 93.5% na gamerankings. Nie dlatego, że gra nie zasługuje. Ale dlatego, że spośród wszystkich recenzji najniższa jest na 8/10. A przecież MGSowi czwartemu można spokojnie zasadzić 4/10 i znaleźć dziesiątki uzasadnień. Można dać też 10/10 i bez problemu można to uzasadnić. Dziwne, że wszyscy recenzenci ocenili MGS4 tak wysoko

 

Zwyrol, nie zniechęcają mnie filmiki. Heavy Rain to w 100% film (interaktywny, ok) i jest super. Grałem w MGS, nie w kolejną grę. Byłem już przygotowany na dziwne rzeczy i godzinne filmiki o niczym ;]

Edytowane przez Albert Wesker
Odnośnik do komentarza

MGS 4 jest przekombinowany niemal do granic możliwości. To fakt. Ale crap to takie Quantum Theory. Czwarty metal dostarcza całkiem niezłej rozgrywki, przyjemnych, jak na moje oko, lokacji i więcej niż zwykle akcji. Pretensje można mieć za przenudne i głupawe dialogi, postaci z upy wzięte i wszechobecne nanomaszyny. Anime fiesta też nie pomaga, ale nie jest to tak debilne i rażące jak np. w FFXIII, którego tknąłem raz na próbę i prawie zwymiotowałem. Jeśli ktokolwiek grał to wie jak tam jest. Nic poza gameplayem ta gra nie posiada. A i sam combat FFowy mi nie odpowiada. W ogóle cała otoczka serii Final Fantasy jest popłuczynowata.

 

Errata przyjęta Albert :thumbsup:

Odnośnik do komentarza

Coati weź nie zamulaj :/ kekki oftop, który jest naturalnym dzieckiem dyskusji to naturalna rzecz, jak bedziecie ucinac dyskusje w zarodku to nikt nie bedzie chciał dyskutować . Oczywiscie mowa o kulturalnych dyskusjach a nie flejmie przeplatanym z wulgaryzmami

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza
mgs4 to jedna wielka atomowa wada.
Cieszymy się, że masz własną opinię, ale może warto by było nauczyć się także respektować zdanie innych, aniżeli przedstawiać swoje widzimisię jako fakt niezaprzeczalny, hmm?

 

Odnośnie tematu, ograniczę się do gier, które wciąż trzymam na półce, a także pominę PC (gdyż na tę platformę zbyt dużo gier kupiłem "bo tanio było", aby potem leżały i się kurzyły...) oraz nic nikomu nie mówiące gry japońskie.

 

PS2:

Burnout 3 Takedown i Burnout Revenge - w obu zdobyłem mnóstwo złotych medali, ale trybu Crash kijem nawet nie tknąłem. Rozwałka rozwałką, ale zwyczajnie nie odpowiada mi totalna losowość i przypadkowość, a także długi czas oczekiwania pomiędzy poszczególnymi próbami. Nie, dziękuję.

Dragon Quest: The Journey of the Cursed King - gra fajna, ale za długa i zbyt oldschoolowa, a przez to monotonna. Fabuły praktycznie nie ma tam żadnej, przez co jedyna ewentualna motywacja do skończenia gry nie istnieje. Tyle co pograłem po kilkudziesięciu godzinach śmiem twierdzić widziałem już wszystko co gra ma do zaoferowania. Dalszy grind jakoś niezbyt mnie zachęca, szczególnie, że muzyka podczas walki wywołuje krwawienie uszu.

Final Fantasy X - http://img262.imageshack.us/img262/1378/1267911361654.jpg

Grand Theft Auto: San Andreas - poległem na nauce latania. Tak jak Ace Combat opanowałem do perfekcji, zdobywając rangę S we wszystkich możliwych misjach na poziomie ACE, tak tutaj nie mogłem skończyć nawet tutorialu.

Okami - w sumie sam nie wiem dlaczego. Pograłem godzinę, doceniłem artyzm i design, ale jakoś nigdy się nie zmusiłem do dłuższej rozgrywki. Czeka na lepsze czasy najwyraźniej.

Ring of Red - bardzo ciekawa strategia z oryginalnym i widowiskowym systemem walki, ale i tutaj nie mogłem się zmusić do dalszej zabawy. Zapewne ze względu na bardzo powolne tempo rozgrywki - zbyt dużo czasu by trzeba zainwestować.

Shadow of the Colossus - wywaliliby te nudne bieganie po pustkowiach i byłoby w porządku. A tak szukając któregoś kolosa zwyczajnie mi się odechciało, gdyż nie mogłem go znaleźć. Niezła gra, ale na miłość boską, po co to było?

Silent Hill 4: The Room - gra nudna, nie straszna, a późniejszy backtracking skutecznie mnie odrzucił nawet od poznania ciągu dalszego fabuły - jedynego pozytywnego aspektu tej produkcji.

Tomb Raider: Anniversary - chyba po prostu nie mój typ zabawy. Nie mogłem się przemóc do żadnej części TR na PC, nie bawiłem się też dobrze przy remake'u jedynki. Kupiłem głównie dlatego, że to swego rodzaju kolekcjonerka, z soundtrackiem i dodatkowym dvd w tekturowym pudełku, sprzedawana bodajże za 25zł.

Valkyrie Profile 2: Silmeria - bo zachciało mi się jakieś sekretne itemy pozdobywać, przez co spędziłem X godzin grindując w trzecim akcie, aby zdobyć pokarm dla zwierzaków... A potem padł laser PS2, a to jedna z tych gier co nie działają na HDD.

Xenosaga - jRPG z mechami i otoczką science-fiction, więc teoretycznie powinienem grę wielbić. Szkoda tylko, że po ~13 godzinach zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę ledwo co grałem. Ludzie narzekają na zbyt długie cut-scenki Metal Gear Solid, podczas gdy tutaj autentycznie 70% całości to filmiki lub dialogi. Może kiedyś.

Xenosaga II - jedynki nie skończyłem, to dwójki nie tknąłem nawet.

 

PSP:

Disgaea: Afternoon of Darkness - gra genialna, ale zaczynałem ją chyba ze trzy razy i ani razu nie ukończyłem. Za długa, za dużo grindowania, a ja nie mam czasu.

Final Fantasy Tactics - mówcie fani co chcecie, system wcale mnie nie powalił i uważam, że Disgaea pod tym względem wypada o wiele lepiej. Poza tym wersja PSP posiada tragiczny framerate.

Metal Gear Acid 2 - jedynka była grą wręcz świetną, nawet jeśli niezbyt związaną z głównym uniwersum MGS. Dwójka niestety to już jakiś żart. Cel-shadingowa grafika pozbawiła otoczenie jakiegokolwiek realizmu, a fabuła i występujący bohaterowie wołają o pomstę do nieba. Naprawdę, nigdy w życiu nie widziałem AŻ TAK podskakujących przy byle ruchu biustów w strategii turowej.

Star Ocean: The Second Evolution - chyba dlatego, że sięgnąłem po nią zaraz po skończeniu jedynki, przez co dość szybko zbrzydło. Gra jak najbardziej w porządku, ale musi poczekać na lepsze czasy.

WipEout Pulse - wyścigi nie moja działka. Chce ktoś kupić? ;>

Jesteś największym przeciwnikiem i hejterem FF X na tym forum, to chyba powinieneś ją przynajmniej ukończyć. Tak uważam. Nie jest aż tak "tragiczna" jeżeli się gra w jrpg.

Okami i SotC to dzieła sztuki (nie boję się tu użyć tego słowa), warto się trochę przemóc i je pokończyć żeby móc się potem chwalić jakie się ma zayebiste hobby. Też na początku męczyło mnie szukanie kolosów, ale z czasem doceniłem to rozwiązanie a gra wynagrodziła mi cierpliwość z nawiązką. Tacticsa też warto ukończyć bo ma się tu do czynienia z jedną z najlepszych fabuł w jrpg, zupełnie inny biegun niż np. FF X (Disgaea jest może bardziej rozbudowana, ale nie tak spójna i pieczołowicie skrojona pod względem systemu).

W zasadzie ukończyłem wszystkie gry, które wymieniłeś, z wyjątkiem Acida i Ring of Red i jestem skłonny je polecić.

 

Ludzie którzy piszą w tym temacie o GTA4 i RDR powinni być wystrzelani po pysku :confused:

Co najmniej. "Pograłem trochę w RDR, ale to nie moje klimaty" - to po co w ogóle zaczynać i później narzekać, robiąc dobrej grze złą reklamę.

 

Nie ukończyłem kiedyś Xenogears bo pirat mi się wieszał, buuuuuuu........

Edytowane przez Kazub
Odnośnik do komentarza

Ale tutaj przecież wiadomo na czym się stoi - sandbox utrzymany w charakterze GTA w klimatach dzikiego zachodu. Chyba każdy grał w jakieś GTA, dodać do tego dziki zachód i wszystko jasne. Żeby później nie pisać :

Read Dead Redemption-Panie daj pan spokój...worst game ever
Edytowane przez Kazub
Odnośnik do komentarza

przywróciłem jakies 90% (pewnie cos przeoczylem) postów oraz zatwierdziłem odrzucone (nie usuwam postów)... sami powiedzcie ile to ma wspólnego z normalną dyskusją, a ile z przepychankami z CW...

 

Dokładnie. Żeby jeszcze przeniósł te posty gdzieś (do Wojen, czy do Gaming World czy jak to się nazywa). Ale perfidne kasowanie? Bezsens kompletny

 

przeniosłem wedle życzenia i też źle, co prawda cały temat, ale przy rozwijającej się w tym kierunku dyskusji nie byłoby sensu selekcjonować posty.

Odnośnik do komentarza
Jesteś największym przeciwnikiem i hejterem FF X na tym forum, to chyba powinieneś ją przynajmniej ukończyć.
Wydawało mi się, że zamieszczony wcześniej obrazek będzie wystarczającym podsumowaniem zarówno samego FFX, jak i mojego stosunku wobec tego tytułu ;). Nie mam zamiaru się powtarzać po raz 5368218 i odsyłam do lektury moich postów w stosownym temacie, a także pisanego na kolanie tekstu na "blogassku". A jeśli tl;dr stanowi problem to w skrócie - gameplay mnie nie porwał, gra znudziła, a fabuła zażenowała (a do gry podchodziłem trzy razy). Nie widziałem tym samym powodów, dla których miałbym się dalej męczyć. Historię poznałem z filmików na YT i to w zupełności mi wystarczyło. Grę w sumie trzymam w kolekcji dla zasady, bo w sumie i tak dużych pieniędzy za to już nie dostanę.
Okami i SotC to dzieła sztuki (nie boję się tu użyć tego słowa), warto się trochę przemóc i je pokończyć żeby móc się potem chwalić jakie się ma zayebiste hobby. Też na początku męczyło mnie szukanie kolosów, ale z czasem doceniłem to rozwiązanie a gra wynagrodziła mi cierpliwość z nawiązką.
Nie obchodzi mnie sztuka i artyzm jeśli reszta nie idzie w parze. Gra to gra - chcę w nią grać, a nie zmuszać się, aby dotrzeć do tych lepszych momentów. Jasne, pewnie kiedyś grę odświeżę, ale myślę, że wystarczająco uzasadniłem dlaczego (jeszcze) jej nie ukończyłem.
Tacticsa też warto ukończyć bo ma się tu do czynienia z jedną z najlepszych fabuł w jrpg, zupełnie inny biegun niż np. FF X (Disgaea jest może bardziej rozbudowana, ale nie tak spójna i pieczołowicie skrojona pod względem systemu).
Nie przeczę. Zresztą, nic o fabule nie wspomniałem, tylko o systemie. Disgaea fabularnie z pewnością nie dorasta FFT do pięt, ale za to nadrabia humorem. FFT pewnie też kiedyś ukończę, ale zapewne nie w najbliższym czasie.
W zasadzie ukończyłem wszystkie gry, które wymieniłeś, z wyjątkiem Acida i Ring of Red i jestem skłonny je polecić.
Wiesz, to że nie ukończyłem danego tytułu też nie znaczy, że mi się nie podobał. W kolekcji trzymam głównie gry, które darzę jakimś większym sentymentem lub wartością. Wyjątki są nieliczne, właśnie w postaci FFX, Tomb Raidera czy WipEouta. A nawet jeśli, ile już było gadane o gustach i guścikach? Hmm? ;>

 

CoATIemu dziękujemy za przywrócenie tematu. Powyższego posta zapewne bym nie znalazł w śmietniku CW ;>.

  • Minusik 1
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...