Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Persona 4 Golden

Obiecałem sobie że przed p5 skończę w końcu p4g, i po prawie 3 latach się udało. Przyznam, że miałem problem z tą grą. Kiedy zaczynałem grać nie mogłem się oderwać, pierwsze 10-15 h i towarzyszący nim szczególny eksajt poszło lekko i przyjemnie, później zaczęły się schody. Wkradło się lekkie znudzenie aktywnościami dostępnymi w grze a w szczególności trudnymi na początku dungeonami i koniecznością żmudnego grindowania. Drugie podejście zaczynając od początku zaliczyłem na ps vita tv, a ostatecznie grę kończyłem na mojej drugiej vicie xd nabijąc prawie 80 h w ostatnich 2 tygodniach xd

 

Czy warto było? Jeszcze jak! Persona 4 Golden gra, w której przez większość czasu wciskamy 1 przycisk przewijający kolejne dialogi zabrała mi 107h z życia potrzebne na ukończenie głównego wątku z true endingiem i w mniejszym czy większym stopniu pobocznych aktywności. P4g składa się zasadniczo z dwóch części - codziennego życia głównego bohatera i dungeonów z turowym systemem walki a cała historia podzielona jest wg. kalendarza na miesiące i cykl dnia i nocy. Poranek zazwyczaj spędzamy w szkole, po południu mamy wybór pomiędzy szeregiem aktywności (randkowanie included), wieczór spędzamy zazwyczaj czytając książki, ucząc się albo wykonując dorywczą pracę pamiętając że każda czynność zajmuje czas i musimy się zdecydować która w danej chwili chcemy wykonać (np. wieczorem po przeczytaniu rozdziału z książki gra przeskakuje do poranka następnego dnia).

 

Esencją gry są social linki czyli rozwijanie więzi pomiędzy bohaterem a świetnie napisanymi postaciami w grze. Zarówno członkowie naszej drużyny jak i zwykli mieszkańcy miasta mają swoje osobne historie, które poznajemy wraz z postępem w social linku. SL są również fajnie powiązane z systemem walki i pozwalają na tworzenie coraz potężniejszych Person (odpowiednik pokemonów). W rezultacie daje nam to bardzo głęboki i niepowtarzalny system rozwoju postaci. Świetna jest fabuła (mimo że dosyć wolno się rozwija) z bardzo pamiętnymi scenami (coming-out Teddiego xd) trzymającym w napięciu punktem kulminacyjnym i pełnym niepozostawiającym niedosytu true endingiem. Rewelacyjne i bardzo charakterystyczne są postacie Yukiko, Rise <3, Moronji xd nasza banda, postaci ze szkoły i całego miasta to absolutny top w grach wideo. Custcenki pojawiają się tylko w kluczowych momentach są bardzo ładnie animowane i tylko szkoda że jest ich tak mało i są tak krótkie. Wszystkie grafiki, animowane sylwetki bohaterów podczas rozmów wyglądają doskonale, jedna z najładniejszych gier na Vite.

 

Dungeony są normalnym poziomie trudności są trudne tylko na początku gry. Nasze Persony zadają małe obrażenia a bossowie potrafią wybić całą drużynę w 1 turze. Konieczny jest niestety mały grind, najlepiej przejść każdy dungeon 2 razy czyszcząc dokładnie każde piętro, pierwszy raz w celu popchnięcia fabuły do przodu a drugi szukając przedmiotów do questów. Na końcu każdego powtarzanego dungeonu czeka też nowy boss i szansa na dużą ilość expa, warto też wlaczyć z golden handami (uciekającymi przeciwnikami) którzy często dają więcej doświadczenia niż bossowie. Kolejne dungeony są już łatwiejsze i przez kilka dosłownie przebiegłem żeby nie przelevelować postaci.

 

P4G to genialna gra, wciąga jak bagno kiedy damy jej szanse. Najlepsza pozycja na vicie i chyba najlepszy rpg w jaki kiedykolwiek grałem. Teraz ze spokojem mogę czekać na P5 ;)

Edytowane przez kes
  • Plusik 4
Odnośnik do komentarza

Pokemon Moon

 

No! Po słabej 6 generacji seria wróciła na właściwe tory wyznaczone przez Black/White. Piękna grafika, mnóstwo fajnych pokemonów, bohaterowie których nie zapomni się po 2 dniach od skończenia gry i poziom trudności w sam raz, dzięki czemu przechodzenie gry nie polega na wciskaniu A. 33 godziny wspaniałej zabawy.

 

9/10

Odnośnik do komentarza

Ostatnio trylogie fear skończyłem.


 


F1        7/10


 


F2        7-/10


 


F3        6+/10


 


 


 


O ile jedynka i dwójka potrafią przestraszyć (szczególnie w dwójce raz się dość dobrze wystraszyłem) i mają bardzo fajny klimat to trójka w ogóle praktycznie nie straszy i klimatycznie rozczarowuje nadrabiając całkiem dość dobrym poprawionym systemem strzelania bulletime z poprzedniczek. Graficznie przeciętniaki, jednak fizyka pocisków, efekty cząsteczkowe i ogólna rozpie***l przy zwolnionym tempie daje rade. Na plus zasługuje również AI przeciwników w jedynce i trójce ponieważ jest bardzo dobra. Rywala nie są kozłami ofiarnymi i zachodzą nas z tyłu, komunikują się ze sobą, gdy się ukrywamy rzucają granaty itp.


 


 


Kto nie grał jeszcze w ową serie to może spróbować mi się nawet podobało.


  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Corpse Party - Od gry początkowo odrzucała mnie stylistyka i postacie jak ze stereotypowego anime. No i zastanawiałem się jak pixelowa gierka z widokiem z góry może skutecznie budować klimat i wywoływać napięcie? A jednak może, i to jak. Szybko wsiąkamy w świat gry i opresyjną, ponurą atmosferę nawiedzonej szkoły ukrytej gdzieś w innym, zapomnianym przez Boga wymiarze. Fabuła nie jest wybitna, ale kompetentna i angażująca, do postaci również się z czasem przywiązujemy i zależy nam by im się udało. Zastrzeżenia można mieć do rozgrywki, często chodzimy w kółko po obskurnych korytarzach, szukając desperacko triggera który popchnie grę do przodu. Bez poradnika trzeba jakąś godzinę grania doliczyć sobie na bezcelowe błądzenie.

 

Na zachętę dla innych, by dali grze szansę dodam, że jak gram od 20 lat w gry, tak CP było jednym z nielicznych tytułów, który wywołał u mnie autentyczną odrazę i wstręt, mówię tu szczególnie o końcówce 4 i początku 5 rozdziału. A najlepsze jest to, że najmocniejsze momenty to nie było mało subtelne gore w twarz w stylu outlasta, tylko sceny pozbawione obrazu, jedynie jęki, błagania, i odgłosy tępego narzędzia brodzącego w różowym, pulsującym ścierwie ofiary. No i tekst, opisy, znajdowane notki i skrawki fabuły czyta się jak dobrą książkę, barwioną epitetami stymulującymi niewidzialne, zgniłe oczy wyobraźni.

Edytowane przez musoil
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Quantum Break (PC-Steam)

Tym razem nie wiem nad czym się tu rozpisywać: poprawna gra, w każdym jej aspekcie, zaś rzecz niby re-wo-lu-cyj-na, czyli zintegrowany serialik... 

 

:dynia:

 

Nie wiem, co miało tu wywołać jakikolwiek efekt wow, ale jestem zdania, że nawet dla średnio zapalonego serialomaniaka, który jako tako jest na bieżąco z co głośniejszymi pozycjami ostatnich kilku lat, 4-epizodowe Quantum Break okaże się śmieszną popierdółką klasy B, którą próbuje się ratować kilkoma w miarę znanymi nazwiskami (i twarzami) ze szklanego ekranu. Nie widzę żadnej wartości dodanej przez ten twór dla całości fabuły gry, co najwyżej może jeszcze wprowadzać lekką konfuzję, a to przez przedstawianie kilku postaci, których we właściwej grze w sumie nawet nie spotykamy. 

A sama rozgrywka? Jak już pisałem - kompetentny, poprawny TPS: killroomy, banalne zagadki środowiskowe i trochę platformowego skakania. To wszystko dostajemy poprzedzielane korytarzami z tonami różnych liścików, maili i notek do przeczytania, a jak lektura nam się znudzi, to wzorem pozostałych gier Remedy, słuchamy wewnętrznych rozkmin i przemyśleń protagonisty oraz ewentualnie pogadanek z innymi postaciami. Ogólnie element ten wypadł średnio ciekawie i często miałem ochotę uciszać nawijające postaci, no ale niestety się nie da.  Zdarzyły się też ze 2-3 dłuższe momenty niezbyt fajnego zamulania w pierwszych aktach, ale jakoś je przebrnąłem. Później było już na szczęście lepiej, z górki, rzekłbym.

"Mięsko", czyli pif-paf wypada za to całkiem przyzwoicie. Giwery, choć nie dostajemy ich wiele do wyboru, są zróżnicowane i na ogół mają przyjemnego kopa. Przeciwnicy należycie reagują na ostrzał, a headshoty dają jakąś tam satysfakcję, choć oczywiście mogłoby być jeszcze bardziej "soczyście".

 

Dodawszy do tego kolejny sztandarowy "sosik" QB, czyli kilka umiejętności zabawy czasem, zyskujemy bardzo przyjemne i efektowne starcia. I to jedyny aspekt, który naprawdę trzymał mnie przez 10 godzin przed ekranem, aż do ujrzenia napisów końcowych, dając nawet niejaki fun. Oprawa audio-wideo? Również poprawnie. Standard obecnej generacji i nic nadzwyczajnego. No, może poza ciekawymi efektami załamania czasoprzestrzeni i paroma licencjonowanymi kawałkami z soundtracku.

 

A, i nie bardzo wiem, po kiego grzyba postanowiono wepchnąć tu rozwój postaci. Jest, bo to trendy i praktycznie żadne AAA dziś bez tego nie może się obejść. Co nie zmienia faktu, że można zupełnie go olać i wątpię, by dało się to odczuć.

 

W sumie:

Gra: 7/10
Serial: 5/10

Edytowane przez Frantik
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Dying Light - Moga już nie powstawac kolejne średniawe gry z serii Dead Rising, czekam już tylko na sequel DL. Jestem oczarowany - fantastyczny parkour, świetny soundtrack i najważniejsze gameplayowo jest bosko. Story naprawdę spoko, zaś samo miasto po którym się poruszamy przemyślane i z czysta przyjemnością sie je plądrowało - zwłaszcza druga mapka daje radę. Zacząłem grę na hardzie i sprawiała mi spore problemy - byłem u każdego przeciwnika na trzy strzały, do tego kiepawa broń praktycznie zmuszała mnie do ciągłej ucieczki. Po 15h zmieniłem na normal i grało się już lepiej - do tego wreszcie wskoczyły lepsze bronie i można było już spokojnie grac. Jedyny minus właściwe tego tytułu to pożeranie doświadczenia po zgonie - mogli sobie to darować bo to był własnie powód dla którego zmieniłem poziom trudności bo strata 4k punktów była bolesna co 5 minut na niektórych misjach. Od piątku nabiłem 30h i dziś skończyłem fabułę wraz ze wszystkimi misjami pobocznymi. Chce więcej!

 

Ale od czego jest dodatek? ;> Zaraz zaczynam.

  • Plusik 5
Odnośnik do komentarza

Inside - nie znałem developera, Limbo nigdy nie ograłem, za to Inside zaciekawił mnie po swoim krótkim trailerze z E3. Nie wiedziałem czego spodziewać się po nim poza faktem, że jest grą logiczną. Pod tym względem rzeczywiście produkcja daje radę. Rozwiązywanie zagadek daje satysfakcję, nie są to jakieś wybitne trudne momenty, ale zdarzają się etapy gdzie trzeba przystanąć i pomyśleć nad następnym krokiem. Liczy się zarówno poznanie mechaniki świata, jak i timing. Podoba mi się aspekt techniczny gry, szczególnie wykorzystywanie dość zaawansowanej fizyki jak na gierkę indie. Grafika jest bardzo schludna, z niepowtarzalnym stylem. Ciekawość poznania historii chłopca i zasad panujących w tym świecie sprawia, że ciężko odłożyć pada i gra pęka za jednym posiedzeniem (3-4 godziny). Świat jest niepokojąco realistyczny, z drugiej jednak strony w późniejszych etapach staje się absurdalny i nielogiczny. Chyba to jest największym plusem Inside - gra wpierw zapowiada się na standardową grę logiczną z uciekającym chłopcem w tle, potem dzieją się jednak tak niepowtarzalne i niesamowite rzeczy, że poza klasycznym określeniem "mózg rozjebany" nic mi nie przychodzi do głowy. Warto sięgnąć po ten tytuł, ale nie w standardowej cenie. Poczekajcie jak ja na jakąś rozsądną promocję, bo 80zł za 3 godziny gry to jednak dużo. Szczególnie, że replayability tutaj nie ma żadnego.

 

8/10

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Ryse Son of Rome

Nadrabiam zaległości i muszę powiedzieć że tak dobrej zabawy się nie spodziewałem. Niecałe 9h na kampanię jak z bicza strzeliło, a szkoda, bo miałem ochotę na więcej. Mogłem się przekonać o świetnej grafice tej gry. Fabuła oparta na historii wojownika pozwoliła bardzo wczuć się w tą rolę (!), a walka to sam miód. Aż palce bolą od tych walk i kombinacji przycisków, ale to pozytywnie bo ostatnio tak miałem chyba przy Tekken 3. Najwięcej radochy miałem podczas walk z kilkoma przeciwnikami na raz, gdzie trzeba było refleksu aby nie dać się trafić.

Szkoda że nie rozbudowano bardziej kwestii rozwoju bohatera, bo imo aż się prosi aby dodać inne zbroje, miecze, tarcze i cech bohatera.

Świetna historia i bohaterowie, kto jeszcze nie ograł niech sięga, bo po tylu latach od premiery grę można znaleźć za śmieszny pieniądz.

8+/10

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Ryse Son of Rome

Nadrabiam zaległości i muszę powiedzieć że tak dobrej zabawy się nie spodziewałem. Niecałe 9h na kampanię jak z bicza strzeliło, a szkoda, bo miałem ochotę na więcej. Mogłem się przekonać o świetnej grafice tej gry. Fabuła oparta na historii wojownika pozwoliła bardzo wczuć się w tą rolę (!), a walka to sam miód. Aż palce bolą od tych walk i kombinacji przycisków, ale to pozytywnie bo ostatnio tak miałem chyba przy Tekken 3. Najwięcej radochy miałem podczas walk z kilkoma przeciwnikami na raz, gdzie trzeba było refleksu aby nie dać się trafić.

Szkoda że nie rozbudowano bardziej kwestii rozwoju bohatera, bo imo aż się prosi aby dodać inne zbroje, miecze, tarcze i cech bohatera.

Świetna historia i bohaterowie, kto jeszcze nie ograł niech sięga, bo po tylu latach od premiery grę można znaleźć za śmieszny pieniądz.

8+/10

Heh, też mam do zrobienia Ryse, ale znudziło mnie strasznie, bardzo banalny system walki właśnie, praktycznie zerowy rozwój kombinacji czy jakiegokolwiek oręża, ale to oczywiście kwestia gustu. Skończe pewno, ale później - ale też nadrabiam startowe giery z XONE na PC.

 

 

 

Dead Rising 3 - miałem ochote na jakiś sandbox, kupiłem DR - dwie godziny później dostałem Mafie 3, ale pogralem w obie gierki i wypadło na to cudo. Serio, tak dawno sie nie bawiłem przy gierce jak przy tej, nazwałbym ją śmiało funboxem, przejście gierki mi zajeło 24h - gdzie podejrzewam ze 50% czasu to zabijanie zombie na to nowsze i bardziej dzikie sposoby. 

 

No właśnie bo w sumie o to chodzi głownie w grze, dostajemy podstawowe przedmioty z których tworzymy tak zwane Combo Weapons, zbieramy specjalne Blueprinty które pozwalaja na tworzenie coraz to bardziej wymyślnych broni. Jest tego sporo, a przede wszystkim wiekszość blueprintów ma swój pomysł na siebie, niektóre to powielenie tych samych broni np z dodatkiem ognia, ale to tylko mniejsza część przedmiotów. Miecz świetlny? Prosze. Głowa Blanki rażąca prądem? Prosze. Kombo broni jest masa, co dalej zapytacie? Kombo pojazdy - o matulu ile się najeździłem zestawem motor + walec, po prostu miód. Gierka naprawde, ani na chwile mnie nie znudziła, każda minuta w niej spędzona to dobrze spędzona minuta - nigdy raczej nie byłem typem zbieracza, ale tutaj gra nie wymuszając na nas tego wcale ( chyba że jakiś sidequest - ale nie obowiązkowe ) po prostu mnie wessała, zebrałem wszystkie blue printy, wszystkie statuetki, obejrzałem wszystkie tragiczne wypadki - zrobiłem centralnie wszystko co było na mapie - kiedyś zdarzało mi się to robić dla aczików, ale tu przyszło to naturalnie. 

 

Gra jest naprawdę rozbudowana, choć mapa dość mała. Rózwój postaci pozwala nam mocno się rozbudować, mamy do wyboru około 10 kategorii atrybutów, w które ładujemy zdobywane punkty które dają nam różne "perki" , a punkty oczywiście zdobywamy za zabijanie zombie - jeeeeez, jakie miodne jest zabijanie zombie w tej grze rzekłbym że uzależnia - no i Comba które czasem można stworzyć bo gra generuje nam setki zombie na raz na ekranie, wiec czasem łatwo wykrecić wynik 1000 combo, który jeszcze pomnaża zdobywane PP. MIÓD. Mamy też książki które dają nam różne bonusy i wyzwania PP, czyli np zabij 2000 zombie przy pomocy ognia itp, które później przeradza sie w doświadczenie do poziomu. Fajnym patentem, według mnie oczywiście jest nałożenie na graczu presji czasu, musimy się uwijać ze zwiedzaniem miasta - czy to sidequesty czy główny wątek mają nałożony czas w którym musimy wykonać wszystko - w sumie nie udało mi się raz zrobić sidequesta, ale to z powodu takiego że albo nie wiedziałem co zrobić, albo mi sie zgliczowal. Sama gierka raczej jakiejś szałowej histori nie ma, z postaci Rhonda zapadnie mi na jakiś czas w pamięci - reszta raczej bez szału.

 

Graficznie gierka trzyma poziom jak na 2013 rok, technicznie jest bardzo dobrze - po lekkich poprawkach gierka działała w stabilnych 60 fps'ach, spadków nie było - a z tego co słyszałem na premiere było ciężko z ogarnieciem tej gierki. Od strony audio raczej zachwytów nie ma, dźwieki przyzwoite - muzyki zero. Serio, pare utworów leci w różnych miejsach czy pojazdach, ale raczej nic co utkwiłoby mi w pamieci. Jedynym minusem gry według mnie jest to że jest ciut za łatwa, na początku, a na końcu to już w ogóle - poziom 50 wbiłem gdzieś  5-6 godzin przed zakończeniem gry, a to skutkowało tym że zamieniłem się centralnie w T-1000 dla zombie, w żaden sposób nie popsuło mi to gry, bo po prostu byłem zasłużonym kozakiem, ale przy następnej grze oczekiwałbym troche wiecej zróżnicowanych przeciwników czy też wiekszego poziomu trudności - chociaż to chyba nigdy nie było założeniem twórców - raczej czysty FUN. MIÓD. GRYWALNOŚĆ. DAYUM.

 

 

Ocena końcowa to dla mnie mocne 8+/10, polecam osobą które zastanawiają się nad jakimś sandboxem, a uwielbiają siać rozwałke i zombie -  jeśli tak to śmiało mogą dodać sobie jedno oczko. 

 

Co nastepnę? Ciężko wybrać bo tyle gierek dostałem że oszaleje, ale chyba Castlevanie LOTS 2 zmęcze konkretnie, bo prolog zmiażdzył jądra.

Edytowane przez Krzysztof Tomczak
Odnośnik do komentarza

Mother Russia Bleeds - twórcy Hotline Miami nie zawiedli. Klimat oraz soundtrack tej gry dają po mordzie od samego początku a nocny klub to jedno z bardziej chorych miejsc jakie przyszło mi zwiedzić w grach. Gameplayowo jest to typowy Beat 'em up, przypomniały mi się czasy kiedy godzinami katowaliśmy Final Fighty wspólnie z bratem. Pięści, nogi, rzuty, ataki z wyskoku czyli standardowo. Brakowało mi tutaj jedynie jakiegoś speciala po naciśnięciu dwóch przycisków ataku który zabierał by nam hp ale pomagał oswobodzić się ze staggerów. Ostatni level potrafi być przez to irytujący, dostając jednego hita czasem możemy zwyczajnie odłożyć pada ze względu na pewien typ przeciwników który wyprowadza dość długą serię. Gra jednak broni się klimatycznymi lokacjami, designem przeciwników i genialnym soundtrackiem. Zdecydowanie must have dla fanów side scrollowanych bijatyk

 

Skończyłem ten tytuł ale już teraz chce do niego wrócić. Prawdopodobnie teraz zajmę się areną i odkrywaniem nowych narkotyków.

Edytowane przez UberAdi
Odnośnik do komentarza

No właśnie, ukończyłem Hotline Miami, tym razem w wersji na vitę.

 

O samej grze nie będę się za bardzo rozpisywał, bo wszystko już opisywałem tutaj, dodam za to, że jeśli wersji pecetowej wystawiłem 9+/10, to wersji na vitę musiałbym dać jakieś 16/10. Gra pękła na dwa posiedzenia, ukończyłem ją dziś nad ranem, przez bite dwie godziny odwracałem od niej wzrok tylko by wziąć od czasu do czasu łyk energetyka i muszę powiedzieć, że było to jedno z najbardziej ekscytujących i satysfakcjonujących przeżyć których doznałem grając w gry. Byłem jak w transie.

 

Polecam i pozdrawiam.

 

Teraz platynka i lecimy z dwójeczką.

Edytowane przez c0r
Odnośnik do komentarza

Alan Wake - to miał być dealbreaker na 360? Serio?

Kondycja Remedy od czasu Maxa Payne'a 1 tylko i wyłącznie leci w dół z tego co widzę. MP1 to był czad - super fabuła, super strzelanko i w ogóle jaranko sto pro. Potem dwójka - niby spoko, ale już coś mniej zaklikało. A tutaj? Słabe szczelanko, fabuła miała dobry potencjał, ale została bardzo nie wykorzystana. A co najśmieszniejsze niektóre efekty dźwiękowe pamiętałem jeszcze z Maxa - np dźwięk zamkniętych drzwi, przez które nie da się przejść.

Ostatnie epizody już niestety męczyłem, a mogło być naprawdę fajnie.

6/10

Quantum Break też taki słaby?

 

Moirai - Julia/10 

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...