Skocz do zawartości

Mendrek

Senior Member
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Mendrek

  1. Nie chce mi się wydzielać spoilerów, więc wrażenia na świeżo całe idą w tag, jak nie oglądałeś, to nie odsłaniaj.
  2. Przynajmniej Abrigged potrafi wyjść fajny, ale jak przejdą do DBS to będzie kopalnia beki
  3. Mendrek odpowiedział(a) na Daffy temat w PS3
    Mogę też potwierdzić, że nadal na ranked można spokojnie grać w Tekken Tag Tournament 2, także po sieci można spotkać graczy w Magic 2014. Wiem też od znajomka, że w PES 2016 ludki spoko pogrywają. Co do BF 3, to jak przestawałem w to grać, to już był spory odpływ ludzi, a większość serwerów to z podstawki tylko była i to głównie TDM na jednej i tej samej mapie ------ Kurcze, sporo cebuli w tej styczniowej wyprzedaży, a kusi mnie Naruto Ultimate Ninja Storm Revolution, ciekawe jak tam sprawa z siecią wygląda. Bo jak słabo, to chyba jednak wezmę Kijek Prawdy, choć czuję że niebawem będzie w PS Plus
  4. Ostatnio nadrobiłem kilka filmideł, toteż nie będę się w każdym rozpisywał, tylko opiszę które mi się podobały, a na których się zawiodłem. Zawiodłem się na: 1. Drabina Jakubowa - liczyłem na jakąś psychodelę z dreszczykiem, a dostałem smętną opowiastkę o antywojennym wydźwięku. Niby plot twist na koniec, ale jak historia jest słaba, to jest to tylko fajny plot twist do słabej historii. 2. Natural City - koreańska adaptacja sennych androidów od Dicka, która jest ponoć najbardziej kosztowną produkcją tego kraju. Można poprawnie politycznie napisać że film jest orientalny i koreański do bólu, ale można też powiedzieć po ludzku - nudny, dziwny, i z zakończeniem koreańskim/dziwnym/infantylnym/chcężebytosięjużskończyłołojezu 3. Marsjanin - uh oh, mam mieszane odczucia. Z jednej strony fajny pomysł, z drugiej zalatuje amerykańskim popcornerem. Nie ma tam głębi, przesłania, zagwozdek - ot gość do uratowania, tylko że na Marsie. 4. Pokłosie - smętna opowieść dobrze zmontowana, ale zbyt patetyczna, prostolinijna, jakby chcąca wywołać dyskurs po najmniejszej linii oporu. Podobało mi się: 1. W głowie się nie mieści (Inside out) - magnum opus Pixara, absolutny majstersztyk, najlepszy film animowany ostatnich lat (dekady?). Spełnia niemalże każdą rolę - bawi, uczy, i podoba się również dorosłym. I robi to w klasowym stylu, bez kloacznego humoru, pokazując przy okazji fakensa infantylnym opowiastkom Disneya. W zasadzie wspaniale ujęta podróż po odmętach ludzkiego umysłu. 2. Karbala - nie miałem wysokich oczekiwań, a dostałem całkiem dobrze zmontowaną opowieść wojenną w klimatach irackich. Podobała mi się dbałość o szczegóły, jak na przykład opóźnienia między wystrzałem, a trafieniem w zależności od odległości. Film stara się trochę moralizować, czasami przynudza, no ale jak się strzelają to jest bardzo fajnie. Szkoda, że nie wykorzystano potencjału bułgarskiego generała. 3. Koszmar z Ulicy Wiązów - pierwszą część oglądałem w podstawówce, i długo nie pamiętałem nazwy ulicy, a jak prosiłem zaprzyjaźnionego gościa z wypożyczalni o kolejne części, to po prostu było "fredi kruger 2/3/4/itd ). Po czasie już nie robi tak mocno, ale dostarcza spoko nostalgii, no i w zasadzie warto obejrzeć dla samej sceny gdy Johnny Deep 4. Snowpiercer. Arka przyszłości - bałem się kolejnego tworu koreańskiego reżysera, ale tu patronem był Hollywood. I wyszło bardzo dobrze. Mamy długi pociąg, będący utopią. Z tyłu biedni, z przodu bogaci. No i ktoś postanawia się przejść z tyłu na przód. A że pociąg długi, to i wagonów sporo. A w każdym wagonie niemalże jak w wierszu Mickiewicza. I to jest niezwykłe - bo każdy wagon czymś zaskakuje pozytywnie. No i jest naprawdę dobra choreografia i montaż walk. Jedynie na końcu reżyser przypomniał sobie, że jest Koreańczykiem, i walnął typowym zakończeniem koreańskim/dziwnym/infantylnym/chcężebytosięjużskończyłołojezu Kurcze, chyba trochę więcej filmów ostatnio obejrzałem, ale byłby za długi post, to następnym razem
  5. Nie, więc wygląda na to, że w tym wypadku nie mogę mieć racji, a Master Chief to tak naprawdę rozbudowana psychologicznie postać, która swą głębią wypowiedzi wywołuje natychmiastową transfuzję osobowości gracza do protagonisty, a emocje jakie biją z hmm kasku, sprawiają że odczuwamy te jakże rozbudowane perypetie jakbyśmy naprawdę nim byli. Tak, przepraszam za błędne zinterpretowanie postaci, już pędzę kończyć serię Halo by czuć się Master Chiefem niczym Shepardem w ME
  6. Nie no normalnie podziw dla Komoda, za karkołomne zrównanie Sheparda i Master Chiefa Taka drobna różnica, to że Shepard to bohater mocno rozbudowanego i powiązanego ściśle rpg-a, którego budujemy nie tylko wyglądem i statystykami, ale dziesiątkami wyborów (w tym moralnych i niełatwych). To pojemnik na naszą osobowość. Master Chief to mocno defaultowy bohater strzelanki. To też zaś raczej postać-symbol. Do bólu minimalistyczna, sztampowa, umowna. I tak od siebie dodam, co do Sheparda, to bardziej chodzi o pewien ekosystem który nim wykreowaliśmy, niż samego niego. Bo to co czyniło Sheparda wyjątkowym, to były lokacje które zmieniał, postacie z którymi podejmował relacje, oraz wydarzenia które kreował w oparciu o wybory. Myślę, że jakbyśmy grali "dzieckiem Sheparda", ale spotkalibyśmy te wszystkie postacie i odwiedzili te lokacje, to gracze by przymknęli oko na ten zabieg, a nawet uznaliby to za ciekawe
  7. Mendrek odpowiedział(a) na Square temat w Online
    Blood Dragon mnie robi. SSX-a mam na dysku, czekałem do zimy, a teraz trza odpalić wcześniej, żeby nie xzuć się jak frajer
  8. Mendrek odpowiedział(a) na Grabol temat w Kącik Sportowy
    Chyba ktoś mu zapomniał powiedzieć, że wypada pozwolić wielkiemu rywalowi choć honorową bramkę strzelić...
  9. Mendrek odpowiedział(a) na Grabol temat w Kącik Sportowy
    Dobra, zmieniam zdaniem o Bravo. Ma chłopak wyczucie
  10. Mendrek odpowiedział(a) na Grabol temat w Kącik Sportowy
    No nie wiem, Bravo przysporzył nieco nerwów, ale Real po prostu słabo. Mają chwilę wzrostu, ale tak to nawet ten niby karny by im nie pomógł...
  11. Mendrek odpowiedział(a) na Grabol temat w Kącik Sportowy
    Ogólnie Real mógłby wreszcie wystawić piłkarzy, a nie rugbystów. Bo poza obijaniem piłkarzy Barcy, pod egidą arbitra, to jakby tak trochę lamią
  12. Mendrek odpowiedział(a) na Grabol temat w Kącik Sportowy
    Alves dostał żółtą za to, że oberwał od Ronaldo łokciem? Czyli Ronaldo w sumie coś dla Realu dziś wniósł...
  13. A coś wiadomo kto będzie mistrzem tego Kyle Rena? Snoke mi bardziej na marionetkowego wodza wygląda. Co by znaczyło, że mistrzem sithów jest, no właśnie Ps. Stawiam że Skywalkerowi odbije i będzie mistrzem obu stron mocy, że niby jedna bez drugiej nie istnieje, trele morele
  14. Mendrek odpowiedział(a) na genetyk@ temat w PSone
    Front Mission 3 to jedyna gra na PSXa którą przeszedłem cztery razy. I mógłbym w kółko tak. Zwłaszcza że posiada praktycznir dwa różne scenariusze, które uzupełniają wzajemnie historię. Idealna również w wersji na PSP - nie raz tury w walce umilały mi czas w pracy
  15. Mendrek odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Hotline Miami 2 Hard Mode - w zasadzie samo HM2 nie jest złe. Czasami frustrujące, glit(pipi)ące, z mega muzyką i wielowątkową fabułą. Sprawia pewne wyzwanie, ale z biegiem czasu je kończymy i delektujemy się zakończeniem. Wszystko jednak zmienia się, gdy z jakiś masochistycznych pobudek decydujemy się na hard mode. Chociaż nie, bardziej przypomina to dziewicze wejście do jakiegoś sado-maso klubu, gdzie na wstępie łapie Cię czterech wielkich murzynów, przykuwa do ściany i zaczyna okładać wielkimi pałami po twarzy. W tym miejscu w zasadzie muszę wyrazić ogromny podziw. Komuś kto opracowywał system gry, udało się stworzyć prawdziwe AI wrednego ch*ja. I mam na myśli nie tylko AI wrogów, ale całego otoczenia i mechaniki gry. I to że gramy w odwrócone plansze, to jest akurat nic wielkiego przy całej reszcie. Gra ROBI WSZYSTKO (ale to ku*wa totalnie WSZYSTKO) by cię zabić. Nie raz łapałem się za głowę, jakie to wałki gra odwalała. I nie jest to "unfair platformer", bo teoretycznie dałoby się z tego wyjść. Tylko trzeba byłoby być jakimś Neo. Bo faktycznie, to jak istna walka w Matrixie. Na przykład gra ZAWSZE podnosi złą broń (nawet jeśli jest to broń palna!). Często puszcza gości randomowo tak, by jak Ci idzie za dobrze, jakiś gość akurat stanął na drodze gdzie nigdy go nie było. A to oznacza jakieś 0.000001 sekundy na reakcję, bo przeciwnik trafia z precyzją maszyny. Zresztą pudło w dominującej większości przypadków oznacza śmierć, albo odroczoną egzekucję, która i tak nastąpi (np. właśnie biegnie na ciebie dwóch grubych z końca planszy). Oczywiście tych z bronią białą zawsze zabijesz najpierw (brak auto-aima) i jakimś cudem przeżyją ci z bronią palną, którzy dopełnią formalności twojego restartu. Oczywiście gra jest też pełna oskryptowanych niesprawiedlwości - zawsze podnosisz broń z połową amunicji (jak ją wyrzucisz i podniesiesz, to znowu utnie połowę), zaś przeciwnicy zawsze mają pełne magazynki, nawet jak podnoszą broń z wyczerpaną amunicją. Do tego na dalszych levelach dochodzi chamstwo w postaci "śmierci bo wniosłeś złą broń". Np. wnosisz broń białą, a tam na wstępie na drugim końcu pokoju gość z shotgunem - wchodzisz -> zgon. A innym razem masz dwóch grubych w okolicy i biegnie od razu gość z bronią białą - strzelasz, zwabiasz grubych, dobranoc. Level cały od nowa. I nawet glitche są przeciw graczowi. Jak znajdziesz jakiś na Twoją korzyść, to tak jakbyś znalazł anomalię w Matrixie. Drzwi dające wrogom znikające hitboxy, wrogowie widzący przez ściany lub mający oczy z tyłu głowy (a nawet atakujący - gość z mieczem i psy przy niektórych ścianach zabijają przez nie), blokujące się AI (nic go nie zwabi, trzeba mu się wystawić), czasami robiące dziwne piruety, a czasami ponoć można się zawiesić też w drzwiach i trzeba powtarzać poziom. Wrogów jest masa, ogranicza Cię horyzont widzenia, i ogólnie gra jest niesamowicie frustrująca. Do tego stopnia, że obrzydzi Ci słuchanie niektórych kawałków z wspaniałego OST-ka, gdyż niczym w Mechanicznej Pomarańczy będą przypominały Ci traumatyczne wydarzenia. Gdy przeszedłem grę, myślałem że będę czuł satysfakcję i euforię. Lecz bardziej czuję ulgę. Zamiast triumfu nad złem, czuję jakby gwałciciel po wielokrotnym akcie gwałtu, czy to z łaski czy to z nieuwagi, wypuścił mnie na wolność. Niby powinienem się cieszyć, ale du*a boli strasznie. Ps. Jedyny plus taki, że jak po hardzie odpalisz normal znów, to jesteś jak terminator
  16. Mendrek odpowiedział(a) na genetyk@ temat w PSone
    Na LCD ale PS3 pozwala wyświetlić w optymalnej ramce by nie zrzygać się na rozciągnięte piksele.
  17. Mendrek odpowiedział(a) na genetyk@ temat w PSone
    Zrobiłem sobie maraton z paroma grami z mojej klasycznej cyfrowej groteki, przy okazji nabywając kilka perełek na wyprzedaży klasyków. Rally Cross - chyba w żadnej grze wyścigowej nie zrobiłem tylu dachowań, wywrotek i fuksiarskich wygibasów, niż w Rally Cross. Pojazdy mają wagę kartonowych pudeł i prędkość wyścigowych, toteż każda pokusa dociśnięcia gazu w złym momencie, kończy się oglądaniem świata do góry nogami. I żeby było zabawniej, nie ma respawna. Auto trzeba rozgibać, by wróciło na cztery koła Ogólnie frajda, dużo błota, piachu, wybojów i dynamicznych torów ze skrótami. W multi ta gra musiała wymiatać, ot czterech gości wywracających się autami w terenie W singlu też fajna, system jazdy przystępny arcade, ale wymagający rozwagi. Później poziom trudności wzrasta. Nie ma tu fajererków pokroju cut scenek, licencjonowanych utworów, czy rozbudowanego trybu kariery. Za to grafika jest ładna, a tory choć nie zawsze długie, to przemyślane i w kilku wariantach. Crash Bandicoot 2 - co można pisać o must have na PSX-a? W zasadzie każdy maniak gier zna Crasha, i grał choćby w demo. Ja grałem dawno temu, nie masterowałem. Teraz odswieżam, i nadal potrafi zadziwić choćby smaczkami sterowania - precyzyjne slide jumpy z obrotem, to już trochę skilla trzeba mieć. A do tego prawdziwe oldschoolowe sekrety, które kiedyś napędzały sprzedaż pism takich jak Play(er)station Plus, czy Poradnik Extreme. Naughty Dog to geniusze branży! Bishi Bashi Special - pamiętam jak zg(red.)zi jarali się tym tytułem, więc spróbowałem. Dostajemy w zestawie dwie gry, pełne minigier, choć dużo z nich opiera się niestety na podobnej mechanice (mashing, lub refleks w naciskaniu konkretnych przycisków). Najpierw w single - średnia rewelacja, choć na PSP potrafi na moment zabrać czasu. W multiplayerze (grałem z jednym znajomym), cóż fajna ale na chwilę. Nie rozumiem fenomenu, a humor też chyba trochę już suchy. Street Skater - nigdy nie byłem maniakiem gier o deskorolce, choć lubiłem patrzeć jak inni grają. Jako że dali w PS Store za darmo, to spróbowałem. I nie jest źle - gra jest niemalże wyrwana z salonu gier, bo zamiast free roam'u, mamy wyścig po torze, a triki trzaska się prostymi kombinacjami. Do tego przygrywa licencjonowany rock kanadyjski. Grafika niczego sobie, kilku skate'ów do wyboru, kolor deski, i jazda. Gra zajmuje 80 megabajtów, i jest to dobrze wykorzystana przestrzeń kompaktowa Future Cop LAPD - pierwsze wrażenie dość przeciętne, gameplay trochę toporny, bardzo arcade'owy. Sterujemy mechem, robimy rozwałkę w imię futurystycznego prawa anhilowania równie futurystycznego terroryzmu. Jest w tym pewien pastisz, ale ogólnie z biegiem czasu gdy zjarzymy sterowanie i zasady gry, niszczy się bardzo przyjemnie - tu rakiety, tam moździerz, a tego z vulcana. Tyle i aż tyle. Legacy of Kain: Blood Omen - bałem się ruszać, bo dla mnie LOK to obiekt westchnień. No ale skoro było halloween, to sobie nabyłem - i powiem, kurcze ta gra serio jest ponadczasowa. Jeśli przymknie się oko na kijową jakość cutscenek, to mamy bardzo fajnego action-rpga z klimatem tak gęstym, jak ilość przymusowo przetaczanej posoki z pokonanych wrogów. Dziś w dobie wszystkiego świecącego się niczym psu jajca, taka mroczna, posępna i krwawa gra nabiera niezwykłej wartości. Do tego dużo dialogów oraz kultowych tekstów. Dumno-szydercze "vae victus!" wciąż wywołuje ciary na plecach. Disney's Hercules - co by nie myśleć że niby Disney to klimat dla dzieci, to Disney miał nosa (i kasę) na dobrych developerów. W gruncie rzeczy, poza paroma wyjątkami (typu Lilo&Stich), produkowali oni naprawdę dopracowane i ładne gry. Obok fenomenalnego Toy Story, był wspaniale animowany 2d - Hercules. Dzięki rysunkowej grafice, można zagrać dziś i się nie skrzywić. Do tego gameplay i pewien swawolny klimat z filmu animowanego jest tu obecny. Poza tym kiedyś mi w nią lepiej szło, a dziś nawet taki Hercules dla zcasualowanego gracza może sworzyć wyzwanie. G-Police - pamiętny hit o Psygnosis, który garściami czerpał z Blade Runnera. W ogóle lubiłem tych developerów, bo ich gry często miały właśnie taki mroczny cyberpunkowy klimat. Mamy tu niby-symulator bojowego śmigłowca z przyszłości. Gra ma jednak kilka mankamentów - domyślnie (bez możliwości zmiany) sterowanie jest "inverted", gra jest też dość trudna i nie prowadzi za rączkę, a dialogi w cutscenkach brzmia trochę niewyraźnie, a widać że fabuła jest szeroko rozpisana. Pomimo tego gra jest przyjemna, bo lata i rozwala się emocjonująco, jest kilka broni, a miasto choć małe, jest fajnie zindustrializowane. Grafika jest ciekawie rozwiązana - możemy sobie ją dostosowywać, niczym na PC (a fe!), i zwiększać np. framerate kosztem pop-up'u. Tomba! - niedoceniony hit, a jednak zakochałem się w nim od zagrania w demo. Rozbudowana platformówka z elementami rpg, przypomina chyba taką Zeldę w 2D. Pełno mini-questów, dowolność w ich wykonywaniu, wiele przedmiotów do zdobycia i łamigłówek jak je wykorzystać. No i klimat iście świński, dosłownie i w przenośni Ok, reszta gier zostanie opisana jak znowu do nich hurtowo przysiądę
  18. No w sumie to ten najnowszy miał najlepszą choreografię walki, nawet kilka technik użyto. Jakby się tak naparzali te 8 odcinków ostatnich, to byłoby wspaniale. Acz trochę to dziwne, że Goku w wodzie się dusi, ale próżnia jest w porządku. No i fajnie mieć ciuchy które nie spalają się w atmosferze
  19. Mendrek odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    overload to był roz(pipi), orgazm dla fanów sci fi. na końcu prawie się zes,rałem z emocji. No, a ta muzyka.
  20. Mendrek odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Dupa tam, nie słuchaj ich. Przemóż się i skończ, ME to ciągłość fabularna, postać się transferuje do kolejnych części, a wybory w jedynce kształtują systemy polityczne w galaktyce, tworzy się pierwsze relacje, i rys postaci...
  21. Mendrek odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    ME 2 > ME 1 > ME 3 ME 2 była najlepszą, najbardziej taką zgraną i chyba robioną z czystej przyjemności. Jednocześnie była dopracowana gameplay'em. Nikt nie wymuszał niczego w historii, był to bowiem środek i można było wsadzać każdą dowolną historię, byleby pchnęła nieco historię do przodu. I w gruncie rzeczy dwójka była złożona z wielu misji, które wspaniale uzupełniały uniwersum. Poza tym misja z dodatku Overlord i ostatnia misja były najlepszymi w serii, i prawdziwie epickimi. Jedynka przecierała szlaki, wprowadzała rozwiązania ryzykowne, oparte o tym co podobało się designerom. Dlatego nie każdy to łykał, mnie się akurat te puste planety i eksploracja Mako podobała, bo w sumie była realistyczna (w sensie planety z reguły są skaliste i puste). Jedynka poza tym była mocno przygodowa, coś a la sesja rpg w Star Treka, miała takie mini-wątki typowe dla odcinków serialowych. Trójka była obciążona presją dopinania wątków, wyjaśniania zawiłości i doprowadzenia do finału. Nabrała wyniosłości i skali, ale jednocześnie zatarła się nieco ta struktura przygodowa, teraz drużyna była wielką składową całości, trybikiem w machinie który miał jasną misję na wojnie. Mimo wszystko to nadal udana część, może poza zakończeniem którego zdaniem wielu twórcy nie unieśli (i nawet IMO rozszerzone zakończenie tylko trochę ratuje sytuację). Nie jest złe, ale kurcze po tak epickiej serii, oczekiwania były kosmiczne. No i był multi przy którym można było spędzić wiele czasu, był syndrom kolekcjonerski (paczki z losowym sprzętem) i było dużo klas do wyboru, masa darmowego contentu i ludzie długo grali (grają?)
  22. Mendrek odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Wiele wyjaśnia się w kluczowej rozmowie z SR 2 :
  23. Mendrek odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    No bo to jedna z moich ulubionych serii, każdą część przeszedłem, z czego Defiance i SR 1 kilka razy, SR 2 raz, BO 2 raz (ale kilka podejść), i BO 1 teraz drugi raz przechodzę z PSN-u (ach te "Vae Victus!" nadal robią). Swego czasu nie jarzyłem pokręconej mocno fabuły (zwłaszcza że czas w świecie LoK jest bardziej pętlą niż linią prostą), ale był taki gostek z polskiego forum fanów LoK-a (już nieistniejącego), Neo mu było, i z nim zarywałem nocki na gg, bo on to wszystko miał rozkminione jakby sam pisał scenariusz. Pamiętam jak debatowaliśmy i wyjaśnialiśmy sobie to wszystko, LoK ma definitywnie jedną z najbardziej pokręconych fabuł...
  24. Mendrek odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Nie zamknęli. Innymi słowy szansa na dobrego LoK-a jest, załaszcza że Amy Hennig odeszła z Naughty Dog , tylko niech się śpieszą, bo aktorzy młodzi już nie są (zresztą Eldera już nie ma ), a LoK bez charakterustycznego tembru i śmiechu Simona Templemana nie byłby już tym samym...
  25. Ustawka - karcianek na Androida jest już całe multum, ale tych odchodzących od sztampowego fantasy niewiele. Ustawka zaś jest jednym z wyjątków. To bardzo polska karcianka taktyczna w iście swojskich klimatach, podana w sosie satyryczno-autoironicznym. Wszystko jest tu specyficznie przerysowane, oparte na miejskich legendach, stereotypach i internetowych memach, prosto z ostatniej dekady. Tak więc na kartach do walki spotkamy nie tylko rasowych dresów-kiboli, ale całą gamę postaci począwszy od najsłabszych typu Bolek czy Frajer, średnich Cyganów, po lepsze Seby i Janusze, na Szajbusach czy Bramkarzach kończąc. Do tego dohodzą karty taktyczne - laski (których męskie karty nie biją, z wyjątkami typu Janusz może atakować Grażynę), oraz przedmioty (od broni i wzmacniaczy, po karty pułapki - typu "klocek"). Teraz najważniejsze, mechanika - dość przystępna, to najważniejsze. Można opanować w 2 minuty. Karty mają atak, obronę i umiejętność specjalną. Na polu walki jest strona gracza i przeciwnika, podzielona na dwie linie każda. Jeśli nasza karta spędzi turę na 1 lub 2 linii przeciwnika traci on za każdą kartę 1 lub 2 punkty morali. Jak spadną do zera komuś, to przegrywa. Morale możemy odejmować przeciwnikowi za zabijanie jego kart. A karty wystawiamy mając do dyspozycji rosnące co ture punkty ruchu. Tak mniej więcej wygląda gra, prosta, taktyczna i ciekawa. Oprawa zaskakuje - przede wszystkim dźwiękowa. Otóż postacie mają digitalizowane głosy, podkładane chyba przez programistów i ich kolegów W każdym bądź razie przypomina to czasy hitów na Amigę, z kultowym "Franko" na czele. Oprawa graficzna jest ok, szału nie ma, ale rysowane ręcznie postacie dodają wszystkiemu swojskiego smaczku. Narysowane są porządnie - żadna tam amatorka. Gra ma kilka jeszcze niuansów, których pozwolę wam odkryć samemu. Bo oczywiście mogę polecić grę każdemu, komu znudziły się kolejne potyczki elfy vs. orki w świecie androidowych karcianek