Ja się wychowałem na blaszaku, więc ze starszymi konsolami nie miałem wiele styczności, nie licząc Pegasusa za dziecka. Grałem w tytuły PSX na emulatorze, ale to nie to samo.
Pierwszą konsolą, którą sam sobie sprawiłem było PS2 i to właśnie ją wspominam najmilej do dnia dzisiejszego, głównie za sprawą REWELACYJNEJ biblioteki zróżnicowanych gier, które po dziś dzień uważam za wzorce do naśladowania dla wielu gatunków. Gier ograłem sporo, także średniaków i crapów, ale koniec końców mam w swej kolekcji stertę tytułów, po które może i nigdy więcej nie sięgnę, ale których z sentymentu nie mam zamiaru się pozbywać. Ace Combat: Squadron Leader, Burnouty, Metal Gear Solid 2 i 3, Odin Sphere, Persony, Megateny, Silent Hille, TimeSplitters Future Perfect, sterta japońszczyzny... Zabrzmię może i naiwnie, ale teraz takich gier się już nie robi, o ile nie robi się re-edycji HD... Gry były wtedy jeszcze na tyle rozbudowane, żeby mogły zaoferować coś nowego i nadal działać na wyobraźnię, ale jednocześnie na tyle przystępne, że nie przytłaczały gracza stertą okienek interface'u, mikrotransakcjami, DLC, achievementami i nie wiem czym jeszcze. Wkładało się płytę i grało dla siebie, nie trofeów, grindu itemków, czy prestiżu w multi. A jak już przyszło do grania z innymi, to podłączało się multitapa i klepało na splitscreenie we czwórkę. Nie to co dzisiejsze dzieciaki ze swoimi headsetami, krzyczące na totalnych randomów.
Piszę to, patrzę na półkę, i aż mnie naszło coś odświeżyć. PS2 leży w szufladzie, bo nie bardzo jest miejsce, by je podłączyć, ale chyba skorzystam z 4 dni wolnego i odświeżę któregoś MGS na PS3, albo Persone 4 na Vicie. Good times...
Drugą konsolą, którą będę bronił zawzięcie do usranej śmierci jest PSP. Ja nie wiem co brały osoby, które narzekały na brak gier. Biblioteka jest ogromna, zarówno exclusive'ów, jak i przenośnych wersji hitów z innych platform. A to nie wspominając nawet o kompatybilności z grami PSX dostępnymi na PSN, ani o CFW poszerzającego możliwości konsoli diametralnie. Spędziłem przy PSP mnóstwo godzin i mimo faktu, że swoje lata platforma już ma, oraz doczekała się ona "następcy" w postaci Vity, to wiem, że jeszcze mnóstwo zabawy mnie czeka. Niedawno tylko z tego powodu zakupiłem drugą sztukę PSP, na wypadek, gdyby z pierwotną coś się miało stać (swoje lata ma - napęd UMD ledwo dyszy i służy tylko do zgrania płyty do ISO). Nie tylko na przestrzeni lat ograłem stertę świetnych RPG, strategii, a także gier akcji, ale nowe tytuły, o których nie miałem pojęcia odkrywam po dziś dzień. A że ja japońszczyzny się nie brzydzę ani nie wstydzę, to nawet przy takich duperelach jak Hatsune Miku Project Diva potrafię spędzić mnóstwo godzin. A do hitów pokroju Crisis Core, Jeanne D'arc, Metal Gear Acid, a nawet portów typu Persona 3 Portable z całą pewnością jeszcze wrócę w przyszłości.
A teraz? Kupiłem PS3, Vitę, NDS, 3DS i jakoś nie czuję już tej samej magii. NDS bardzo fajna konsola, na którą mam sporo świetnych gierek, ale momentami zbyt przekombinowana z tym sztucznie wymuszonym ekranem dotykowym. A współczesne konsole, choć nadal potrafią bawić, to nie czuję już tej samej magii, co dawniej. Nie czuję też pociągu do nowości, bo raz, że coraz więcej gier ogram na blaszaku, a dwa, że te garstki exclusive'ów też już nie prezentują tego samego poziomu. Za duży też jest nacisk na grafikę i mikrotransakcje, zaś wszystko jest upraszczane do granic niemożliwości. Na tym etapie tylko japońszczyzna przyciągnie mnie do zakupu kolejnych platform, ale i w tej kwestii widać, że to już nie to samo, co za czasów SNES, PSX i PS2.